13:26 / 21.04.2006 link komentarz (4) | Wchodze do sklepu. Ku mojej ogromnej uciesze, nie ma w nim nikogo poza sprzedawca. Duzo miejsca, luzu, bez kolejek. Tylko "zamowilem" pierwsza rzecz, a na raz sie zwalilo do sklepu z 5 osob. Widzac, co sie swieci, zblizylem sie bardziej do sklepowej lady. Wrecz przytulilem sie do niej, czyniac tym samym wiecej miejsca na przejscie dla nowych klientow. Jakby tak dobrze spojrzec, to zrobilem tyle miejsca, zeby za moimi plecami przeszly dwie rosle osoby, jedna obok drugiej. Na niczym spelzly me starania, pomimo, iz jeszcze bardziej probowalem zjednoczyc sie z lada. Natlok buractwa, ktore zamiast przejsc chociaz w niewielkiej odleglosci ode mnie, przetaranowalo sie przeze mnie przyciskajac mnie do lady jeszcze bardziej. Dobrze, wasza sprawa. Dzieki waszej pomocy zgwalcilem ta lade, na ktora za chwile beda wykladane towary dla was. Na specjalne zyczenie moge jeszcze spuscic sie do kubka, tylko prosze - po dobroci, a nie tak brutalnie jak w sklepie. |