22:50 / 25.04.2006 link komentarz (3) | To straszne
Lee właśnie uświadomił sobie jak słabo zna się na ludziach. Gdyby choć trochę wcześniej, o dwa, o rok chociaż :D, potrafił rozpoznawać prawdziwego człowieka pośród osaczających go człekokształtnych potworów, fantomów udających istoty rozumne, o ileż byłby szczęśliwszy! O ileż bogatszy! O ile pełniejsze byłoby jego życie!?
Dziś Lee przeżył szczególny wstrząs. Otóż okazało się, że człowiek, nieomal przyjaciel, którego Lee przez całe lata poważał i traktował jak równego sobie, okazał się prostakiem i zwykłą gnidą pozbawioną minimum odwagi cywilnej i przyzwoitości. Jak to możliwe, że Lee zmarnował tak wiele czasu w towarzystwie tego ludzia i nie włączył mu się żaden ostrzegawczy sygnał, żadne przeczucie, alarm? A może włączały się dzwoneczki, tylko Lee na nie, nie reagował właściwie, z jakichś tajemniczych powodów? Może pobożne chciejstwo go uśpiło? Wiele analiz czeka Lee w związku z dzisiejszym przewartościowaniem rzeczywistości, wiele gnoju do przerzucenia. Ale chyba warto? A może nie? Najprawdopodobniej po takiej pracy Lee stanie się nieufny i podejrzliwy w stosunku do wszystkich. Bardziej zamknięty w swoim ja i w konsekwencji nieszczęśliwy?
Może trzeba mimo wszystko ufać każdej kanalii od nowa wciąż i od nowa, i od nowa, i od nowa? I nie zawracać sobie głowy tworzeniem systemów wczesnego ostrzegania? Bo to taka cena jest za możliwość bycia naiwnym i otwartym wciąż na świat jak dziecko? Bo dzieci są dzięki nieskażonej ufności właśnie takie. Szczęśliwsze i beztroskie. Kurwa Lee sam już nie wie...
|