on_i_on // odwiedzony 161463 razy // [nlog/Cena Twoich uczuć/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (504 sztuk)
18:30 / 17.09.2006
link
komentarz (2)
Weekendzik pełen atrakcji - wczoraj zlot w Otwocku, a dzisiaj zakupy w Castoramie..

Wczoraj był zlot starych samochodów w Otwocku. Oczywiście i ja tam zawitałem, ale nie swoim Trabantem, lecz pożyczonym od znajomego Garbusem. Już z samego ranka pojechałem busem na Bródno, gdzie mieszka ów znajomy. Ma on dwa auta - Garbusa i Warszawę M20. Tego drugiego nie chciał mi pożyczyć, bo sam miał jechać na inny zlot. A więc Garbus - spoko. Nie całkiem oryginał, bo z silnikiem od VW Golfa. Za to po tuningu - ok. 120 koni mocy, dwa wydechy Remusa i twarde jak skur..syn zawieszenie. Wygląd - ciemne szyby, szerokie kapcie i efektowne malowanie karoserii. Adrenalina jednym słowem.

Wsiadam i odpalam. Dudni basem. Sportowa kiera i krótki drążek zmiany biegów zachęca do ostrej jazdy. Trochę wkurzają mnie diody będące obrotomierzem, bo za bardzo dają w oczy. Do tego dość dobre stereo. Zaczynam się czuć jak jakiś twardy gość w tej furze. Z zewnątrz leciwy Garbus, w środku maszyna rajdowa.

Najpierw jednak na Neste zajeżdżam po wachę. Leję za pięć dych. Kumpel gadał mi, że na setkę ze 12 idzie przy ciężkiej nodze. Luz. Przecież nie jadę na wyścigi, tylko na zlot.

Na ulicy mam frajdę niesamowitą - żaden Cienias, Sej czy Punciak nie ma ze mną szans. Momentami nie słychać muzy tylko dudniący basem silnik. Nie ruszam jednak z piskiem, bo szkoda gum - wolę na dwójce dokręcać pod czerwone pole. Szybkie zwalnianie na biegu ma swoje zalety - strzały z wydechów.

Inni posiadacze Garbusów podziwiają mnie, że wreszcie nie przyjeżdżam Trabantem. Ciepło mi się w duszy robi, ale niestety nadal mam Trampka. Teraz akurat zepsutego.

Parada po Otwocku i okolicach robi ogromne wrażenie. Jeden za drugim jedzie kilkadziesiąt Garbusów. Na codzień nie widuje się takiej ilości aut jednej marki.

Wracając na Bródno jadę spokojnie, za to gra głośne techno..


Dzisiaj za to dwa razy jechałem do Castoramy. Najpierw, by tylko znaleźć odpowiednią baterię do kuchni, a potem z kasą. Wczoraj po południu zepsuł się kran i cieknie. Cóż, trza nowy kupić. 160 zeta kosztuje, a ja w kieszeni mam stówę. Wracam do chaty po brakujące.

Teraz wreszcie czeka mnie wymiana, bo nie będę jeszcze bulić za hydraulika..

A jutro znów zaczyna się tydzień pracowity..