23:44 / 02.09.2000 link komentarz (1) | Bede szczera, jak zwykle. Spojrze na sprawe obiektywnie:
-Jestem trudna we wspolzyciu. Ono jest wlasciwie niemozliwe. Nawet jesli, to do pewnego czasu.
-Jestem wymagajaca. Oczukuje ze stroby przyjaciela niemale ciaglej uwagi, co jest niemozliwe do zrealizowania.
-Chcialabym przynosic ulge gdy przyjaciel cierpi, jesli udaje sie do kogos innego i wtedy ja odczuwa, a jestem nieprzydatna (nie wiedzac czemu,0) - czuje sie niepotrzebna. Wtedy staje sie jeszcze bardziej _patrz punkty poprzednie_.
-Wszystko mija. Mija seks, milosc, pieniadze, rodzice, zycie. Jedyna stala na tym swiecie jest Pan Bog. Ja tez kiedys mine. Nie powinnam sie dziwic, ze Jej przyjazn minela.
-Zadaje za wiele pytan. Zamiast skupic swoja energie na innych sprawach, ja siedze i pytam "Czemu?". A czemu niebo jest niebieskie, tamten kat ma 360 st, snia sie rzeczy i rzeka plynie? Nie wiem. Jej Przyjazn zostala mi zabrana tak, jak zostala dana. Nie wiem czemu, ale powinnam sie z tym godzic.
-Chyba Ona mnie nienawidzi. Tak nie traktuje sie osoby, ktora sie kocha/ma sie na wzgledzie jej uczucia/chce, by bylo jej dobrze. A jesli mnie nienawidzi to czy warto tracic nerwy na setne pierwsze analizowanie wszystkiego od poczatku? Nie wiem czemu tak jest, wklad w to ma 1001 czynnikow, fakt faktem, ze ostatnio staralam sie byc dobra, pokazywac, ze mi zalezy (nikogo to nie obchodzi, ale rzeczywiscie mi zalezy,0), wyciagac dlon, rozmawiac, na nic sie zdalo. Wiec czemu sie nie moge pogodzic z faktami?
-Nie wiem czemu ziemia jest okragla, nie wiem czemu pewne rzeczy maja miejsce. Byc moze, by mnie zabiajac ale chyba bardziej po to, by robic mnie silniejsza.
-Mam wiele wad. Mam bardzo malo zalet. Postaram sie skupic na tych drugich i nie dac sie bic uczuciowo za te pierwsze. Bo kiedys sie nie obudze.
Zegnam na razie i pozdrawiam Dobrych Ludzi.
------- |