chyna // odwiedzony 54537 razy // [królestwo2 nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (184 sztuk)
01:59 / 21.10.2002
link
komentarz (3)
? Że tak to ujmę. Bez ujmy.
Do rzeczy. Nloga nie było i nie założyłam kolejnego. A co.
Czym bardziej się staram (czytaj: jestem pod presją, czytaj: trudno mi się rozluźnić psychicznie,0) tym gorzej. Zrobiłabym takich szkiców sto. Byłyby to niezłe projekty. To nie. Ja się muszę zastanawiać, A Co To Będzie. Ja się muszę poobwiniać, że mi się nie udało. Za wczasu!
Komitet powitalny pojedzie na lotnisko beze mnie, co mnie nawet cieszy; bez żadnych tam ochów. Czyli, że do spotkania dojdzie we czwartek?
-*-
23:06 / 01.10.2000
link
komentarz (2)
cisza-cisza-cisza-wyciszenie-cisza-cisza-kompletna
--------------------------- -----------------------------
16:42 / 01.10.2000
link
komentarz (1)
Moje wczorajsze wywody na pewien temat ulegly destrukcji, no ale faktycznie, poczatek nowego miesiaca, liczylam sie z tym. Moze to i lepiej.
W nocy poznalam Karoline, okazuje sie, ze uczy sie teraz w tym liceum, w ktorym ja sie uczylam. Pomyslec, ze pani R. jeszcze wyklada.
W 30 Tonach naprawde powinni ograniczyc sie z tymi, ze X sprzedaje sie tu i tu lepiej, a Y tam i tam. Nie wiem, kto to oglada, pewnie sa tacy, co to sledza, ale moze lepie by bylo wydac jakas nawet bezplatna gazetke z takimi cotygodniowymi notowaniami, a za to puszczac dluzej teledyski? W gazetce teledysku sie nie pusci, ale slowa zapisze.
---------------------------------------------------
00:25 / 01.10.2000
link
komentarz (1)
Chcialabym ujac to, co mam do powiedzenia jak najkrocej, ale jednoczesnie by objac jak najwieksza czesc zagadnienia.
Wiec moze zaczne tradycyjnie od konca.
Ludziom nikt nie obiecal, ze ich droga bedzie uslana rozami, ze inni beda im przychylni i przyjaciolmi ,ze zycie bedzie proste. Powinnam sie z tym liczyc.
I tak, jak czasami ktos do mnie sie usmiechnie, powie komplement, a nawet zdarzylo sie, ze i pokocha za to, kim jestem, tak samo moze splunac, byc osoba uszczypliwa.
Powiedzialam sobie tak: Anka, to lepiej, ze jest uszczypliwy, bo to znaczy, ze nadal cos znaczysz. Ze nie stracilas "swiezosci". Nadal jestem dla niego osoba atrakcyjna, dlatego nie moze sie powstrzymac przed jakimikolwiek bolesnymi z pozoru, ale tak naprawde prostymi i wcale nie klujacymi uwagami, np. co do mojej inteligencji.
Powiedzcie mi, jesli ktos przyczepia sie i trwa to kilka miesiecy, ale wszystko, co plynie z jego ust to wylacznie rzeczy typu "ale i tak jestes za glupia", "jestes prosta", "jestes..." itd., to po 1.: czy nie chodzi mu przypadkiem tylko o zwrocenie na siebie po raz setny uwagi?, po 2.: czy sie nie myli? Czemu traci czas? Czemu nie stac go na cos lepszego, zmyslniejszego, no nie wiem. Czy to jak ciagniecie kolezanki z I kl. szkoly podstawowej za warkoczyk?
Kiedys zamiast pozwalac sie ciagnac ja odbiegalam i bolalo.
Teraz nie zwracam uwagi. Bo nie ma sensu. Przepraszam, nie chcialabym byc az do tego stopnia szczera, ale sadze, ze chce: uwazam, ze jest kims jako czlowiek, ale jest nie wart mojej uwagi. Sa osoby jej warte. Cale mnostwo. On pokazuje sie wciaz od najgorszej, prymitywnej strony. Gdy podchodze do innych chlopcow z klasy I C pachna i maja ciekawe ksiazki w plecaku, a on wciaz sie nie kapie, mysli, ze jest epicentrum (za takiego sie uwaza, Ania z IC dawno to zauwazyla,0) i strzela z procy celujac wprost w moje oko. Czemu? Czemu chce mnie krzywdzic? czy jest za prosty, by wymyslec cos lepszego? A moze chce tak bardzo na siebie zwrocic uwage, ale nie ma jak, wiec robi to w ten sposob? A moze czegos mi zazdrosci?
Mysle nad tym. Juz nie reaguje, jak niegdys, na zaczepki, zastanawiam sie tylko, jak trwaly moze byc czlowiek, mimo, ze kazdy widzi, ze to nie prowadzi absolutnie do niczego (chociaz z raz moglby kupic bilet do ZOO, zakrecic wlosy w dready i pokazac mi antylopy, to mogloby byc ciekawe, chociaz nie mam na to ochoty z nim, odraza mnie wspolne spedzanie czasu...,0), moze jest gluchy i slepy? Moze ma klapki? Moze wszystko odczytuje jedynie z jednego punktu widzenia, swojego, wymyslonego?
Czasami mam wrazenie, ze tacy ludzie sa podobni do tych, ktorzy sa rasistami. Nie sa oczywscie az tak zlymy lidzmi, ale maja podobny tok myslenia, cos w srodku, w mozgu, nie wiem. Jakby przestawione. Cokolwiek nie zrobia - jest w porzadku i w imie czegos.
A w imie czego on tak postepuje?
Nie wiem. I ide sie bawic. Watpie, zeby mnie to interesowalo pozniej czy jutro. Przyszlo mi jednak do glowy pytanie, czemu az tyle czasu swojego mi poswieca. Moze jest po prostu przeznaczony mi jako ta kloda pod nogi i z czasem ucze sie ja omijac lub po niej isc, nie skrecajac sobie kostki.
--------------------------------------------------------------------
22:52 / 30.09.2000
link
komentarz (1)
Wezcie juz sobie dajcie siana z ta cala kampania, z tymi pieskami na fotelach, szczerzacymi sie dziecmi, szczesliwymi jak jasna cholera, oczywiscie z 3,4 w rodzinie, _szczesliwymi cudnymi rodzinkami_, wspanialymi mezami, kochajacymi wszystko wokol.. ja juz nie moge na to patrzec. I jeszcze w podkladzie cos jak disco polo. Blagam, dosc.
--------------------------------------------------------------------
18:26 / 30.09.2000
link
komentarz (1)
Macie
tu (bez,0)platna lekcje j. francuskiego. Ot takie mp3 ledwo 343 kilo, polecam. Hih.
Slyszeliscie, jak Korzeniowski mowil, ze zrobil prezent zonie dlatego, poniewaz maja niebawem rocznice i powiedzial "wiesz, ze jestem maksymalista" i chyba "wiec jaki inny prezent moglbym.." czy cos takiego. Mile =,0)
Nie przepadam za
takim kolorkiem, ale strona mi smakuje. Bo zrobiona ze smakiem =,0)
-----------------------------------------------------------
14:17 / 30.09.2000
link
komentarz (1)
"Saczylam bile"... =,0),0)

----------------------
14:04 / 30.09.2000
link
komentarz (2)
Bilard. Za pierwszym razem ani razu nie trafilam. Za drugim wygralam o maly wlos z jakims chlopakiem, tyle tylko, ze zostawilam go z kilkoma bilami i walilam w czarna, trafilam ale biala tez wleciala do luzy, cholera, a potem gralam z wymadrzajacym sie chlopcem, jak to on umie grac i zostawil mnie tylko z 2 bilami, troche szczescia i kto wie, co by z tego bylo, wygral, ale jak zaproponowalamm u rewanz tlumaczyl sie, ze nie, ze ma jakis taki dzien, ze normalnie to daje ostro popalic, ze.. heh. Jak na 3 dzien grania od niepamietnych czasow nie jest zle, miesiac i bym sie calkiem wyrobila.
Juz nie wyjde wieczorem bez kurtki. Madrze poszlam w t-shircie i golfie i mnie tak zziebilo w nocy, ze dziekuje bardzo.
Nie lubie napitych facetow, ktorym sie udziela, wala rekami w stol, kla i stawiaja wszystko na glowie. Biedna Kaska sie wku*****. Za to mozna sie posmiac patrzac, jak graja. Siedzialam i saczylam bile, a facet gral tak, ze trafial 1/3 razy, jak trafil to np. biala pakowal do luzy, a jesli udalo mu sie cudem inna, to na przemian polowki i cale.. Ciekawa metoda =,0).
--------------------------------------------------------------------------
00:12 / 30.09.2000
link
komentarz (1)
Zanim wyjde, napisze cos jeszcze.
Sa slowa ktore maja wybrzmienie pozytywne, takie jak: szlachetnosc, patriotyzm, milosc, uczciwosc.
I takie, ktore maja wybrzmienie negatywne, takie jak: agresja, nienawisc, zawisc, zadufanie.
Mowienie o patriotyzmie jako o czyms, co niekoniecznie musi dotykac dna serca kazdego Polaka (Kubanczyka, Meksykanczyka, Japonczyka...,0) to jak rzucanie sie z motyka na slonce. Ale nie moglam sie teraz powstrzymac. Na kanale jakis gostek opowiadal o tym, ze zarabia 200 zlotych miesiecznie. To niemozliwe. Ale on tyle zarabia. Zapytalam czemu. Dowiedzialam sie, ze w imie idealow czy cos. Jakich? Ojczyzna. PATRIOTYZM.
Nie bede stawac na podescie i wzywac do "nawrocenia sie". Nie bede beszczescic tego zakodowanego jako DOBRE slowa "patriotyzm". Jest jednak jedna rzecz, jaka napisze. Zalozmy, ze ten czlowiek jest z kobieta. Lub ma rodzine. Zarabia 200 zeta. Jak im pomoze? Czy ja mam kleknac przed granica polska i calowac slup drogowy, czy moze raczej kogos kogo kocham? Dla mnie nie jest najwazniejsze, czy bedzie pochodzil z Kuby, Korei, Meksyku czy Wegier. Dla mnie jest wazne, ze ta osobe kocham. Jesli moja Mam urodzilaby sie w Rosju czy Zairze tak samo bym Ja kochala. Podzial na te granice i jeszcze w dodatku totalny paradox - zaraniabie 200 zeta w imie poswiecania sie i w ogole w imie! - to juz.. Mysle, ze ludzie potrzebuja ostoi. Sily. Potrzebuja sie czuc silniejszymi, bardziej potrzebnymi. Dlatego wymyslaja sobie, ze "w imie" czegos tam.. Nie. Sorry. To nawet nie to, ze to jest chore. To jest dla mnie kompletnie niezrozumiale. Slowo "patriotyzm" ma tak pozywtywny wydziwek, ze chec polemikowania nie ma sensu. Ale wiecie, wydaje mi sie, ze ja jestem czlowiekiem, a nie obywatelem, przynaleznoscia, kategoria, rasa. Wiecie, wydaje mi sie, ze chodzi o doskonalenie siebie samego/siebie, a nie ---klapy-- i juz nic nie ma, jestem stad i super i kocham i .. I co kocham? Slupek przydrozny? Ulice? Pogadajcie z emerytami. Popatrzcie, jak ich to "panstwo" kocha. Jedna z nich zwierzala mi sie, ze dostaje 400 zeta na reke, to przeciez kolejna paranoja, jak kobieta moze sie utrzymac? Opowiadala mi, ile lat pracowala, ile zrobila, jak ciezko.. I co?
Kiedy ten czlowiek napisal, ze sluszyl (y?,0) w wojsku to juz byla kropka nad i. Ja po prostu to wiedzialam.
Nie, ja nie kocham MIEJSCA dlatego, ze sie nazywa X_MIEJSCE. Ja kocham niektore osoby, niektore mnie lubia, inne krzywdza, inne pomagaja, inne kochaja. Ja kocham ludzi i daze sentymentem poszczegolne kawaleczki, ale nie moge kochac wszystkiego dlatego, ze tu mnie los rzucil. "jestes to kochaj, ale to juz". Czuje sie czlowiekiem zyjacym na swiecie, a nie na jego skrawku odgrodzonym od reszty.
Dzieki za cierpliwosc.
----------------------------
23:26 / 29.09.2000
link
komentarz (1)
Cos sie dzieje na kanale , ale juz za jakis czas powinno byc ok. Moze buffer sie pojawi, mam nadzieje.
Jadlam przepyszne paluszki meksykanskie.
Jesli chodzi o _to_cos_duzego: nadal nie wiem. Znow musze czekac. Poczekam.
Chyba ide pograc w bilarda, moze zalapie sie na "krzywy ryj", nie wiem zreszta.
-------------
14:07 / 29.09.2000
link
komentarz (1)
To tak w zwiazku z igrzyskami, ale i bez. Myslalam o tym duzo wczesniej, szczegolnie jesli o kosza chodzi. Gdy graja czaroskorzy ma sie wrazenie, ze sa zbudowani z gumy, ze w srodku sa polaczeni nie koscmi, a jakas guma. Bialoskorzy? Jakby kosc byla kolo kosci i to wszystko porusza sie tak iiiigrz-iiiiigrz-iiiigrzzzzum. Jasne, ze przejaskrawiam, ale porownujac - tak to wlasnie wyglada. Nie lubie kosza bialoskorych.
A teraz lekkoatletyka.
Ostatnio w biegach na iles tam metrow wygrala czarnoskora. Ladna. Moim zdaniem piekna budowa ciala, jak ona sie nazywa? Nigdy nie pamietam.. Jones, chyba jakos tak, ale no without doubt. Bialoskorzy lekkoatelci, szczegolnie mowa tu o kobietach maja taka.. no nie wiem. Obserwujac biegi i widzac bialoskore a czarnoskore kobiety widze te pierwsze jakies takie wysuszone, kojarzy mi sie to z "wiorem", a czarnoskore sa prezne, gibkie, wygladaja po prostu ladniej. Oczywiscie to moja opinia!
No. Za 2 godziny. Uf uf uf.. Hm. Aha, a co do udowadniania, ze jakas hipoteza jest prawdziwa, a obalania: ostatnio w pubie dorwalam pocztowke z napisem "Swiat ustepuje drogi temu, kto wie, dokad zmierza". Bylam pod wrazeniem, chcialam sobie nawet na rolecie powiesic. Ale nagle dotarlo do mnie, ze to tylko kolejna nadmuchana banka. Co powiecie na "Swiat zawsze staje na drodze temu, kto chce dokads dojsc" itd.? Brzmi rownie prawdziwie. Szczerze mowiac, nie kierujac sie tu zbytnim pesymizmem, ale obserwacja, mam wrazenie, ze to drugie jest prawdziwsze. Grupy muzyczne, ktore nigdy lub po kilku latach dopiero sie wybijaja. Malarze, ktorzy za zycia sa ubodzy, a po smierci ich dziela sa jednymi z najdrozszych. Itd. Etc. Itp.
------------------
01:12 / 29.09.2000
link
komentarz (1)
1. Jutro wazna rozmowa. Chyba ta najwazniejsza, decydujaca. We'll see.
2. Jak powyzsze nie wypali - w poniedzialek cos innego. Ale juz nie takie kolorowe. "Zdarza sie i tak".
3. W jednym z pubow "gralam" dzis na "perkusji". Gralam, bo ciezko to nazwac gra (nie mam dostepu do perkuszion, a poza tym to byly te no.. zapomnialam, ale nie paleczki,0), a "perkusja" bo to nie pelna perkusja, ale werbel i beben. I to w przerwach, gdy zespol odpoczywal. Nawet na chwile koles dal mi swoja gitare, ale w ogole mi nie "lezala", powiedzial, ze spoko, bo to typowo jazzowa.
4. W jednym ze sklepow muzycznych w ktorych dzisiaj bylam ogladalam perkusje, gitary etc. Na jednym ze stojakow stal elektryk. Podeszlam. Napis widnial "ELEPHONE SUPERNOVA". Wam to zapewnie nic nie mowi, mi wiele - Oasis. ALe nie o to chodzi. Podeszlam blizej. Na pudle gitary bylo......... "NOEL GALLAGHER".
Co prawda nie autograf. Tego by jeszcze brakowalo. Bylo ladnie wygrawerowane. Totalne oslupienie. Stalam i dotykalam jej, jak.. A za 5 minut juz siedzialam i gralam. Na poczatku na sucho, a potem podlaczyl mnie do piecyka. Nie wiem ile. Stracilam rachube czasu. Koles ze sklepu byl uprzejmy, nie ponaglal, nie zabieral. Gdy juz stwierdzilam, ze chyba za dlugo zajmuje miejsce poprosilam jeszcze, czy moge zagrac na jakims basie. Wzielam najdrozszy.Gee. Nie umiem grac na basie. Ciekawe uczucie.
Tamta gitara kosztowala (ta z "Noel Gallagher",0) 3099 zl. 30 starych baniek "z groszem".
Wyszlam ze sklepu czujac sie bardzo dziwnie. Nigdy nie widzialam czegos takiego. Teraz widzialam, zagralam i nie mam i nie bede miala kasy, by ja kupic. To bardzo dziwne uczucie. Nie, nie lzy, smiech czy smutek czy radosc. Dziwne. Oszalamiajace. Jesli potarficie to przelozyc na jakies swoje wewnetrzne i zewnetrzne uczucia postarajcie sie. Np. cos jak czytac przez 30 lat ksiazki jednego autora, ktorego sie kocha za caloksztalt, dowiedziec sie, ze bedzie w Waszym kraju, bardzo niedaleko waszego domu, nie mozecie uwierzyc we wlasne szczescie i okazuje sie, ze tramwaj, ktory mial dojechac w to miejsce w ciagu 10 minut mial stluczke i z jakichkolwiek przyczyn nie dotarliscie. Przyjdzie czekac kolejne 30 lat.
5. Ojciec przyniosl nowy modem na jakis czas (nie wiem na jaki, ale mam nadzieje, ze na dluzej,0) i na razie mam klopot z glowy, jesli o to chodzi. To chyba wszystko. Nie wiem. Wiem. Ide z bloga.
----------------------------------------------
05:15 / 28.09.2000
link
komentarz (1)
Puscili O.N.A., jak Chylinska tuli sie do tego faceta i..
Noc juz nie jest taka sama.
Ale nie placze.
(Moze zaczne zaznaczac dni, jak dlugo nie plakalam? Niebawem pobije jakis swoj rekord,0).
-------------------
04:08 / 28.09.2000
link
komentarz (1)
Przypomnialam sobie, jak mi dzis pierdytknelo w nere, bylam na 1 piwku w one of my fav pub i jak mi trzasnelo.. Hy hy. Moze to przez gosci, ktorzy siedzieli. "No kur** mowie ci ide do tego jelopa i idziemy ku*** i (...,0)".
Otrzymalam piekny mailik dot. wyborow, jakoby to Kwach mial byc tym co to.. tratata no i tam stoi napisane "zabiega o międzynarodową pozycję Polski", a ja pomyslalam: tak, zabiega. Kazdy zabiega(ny,0) jest tak, ze az w tym pedzie zapomina o wszystkim i liczy sie tylko, zeby zabiec do stolka i usiasc dupskiem. A potem to juz jak bylo, tak jest. Kurde, mamy chore prawo, schorowane i chore spoleczenstwo w duzej czesci, zerowa wiedze o takiej np. antykoncepcji w malych miescinach ale coooo tam, bedzie lepiej, z pewnoscia, jak taki Krzak, Kwach albo inny bedzie rzadzil. He. Wybierzcie mnie na prezydenta. (juz 3 glosy mam,0). Łokej? Heh.
-------------------------------------------------------------
03:37 / 28.09.2000
link
komentarz (1)
Przyznam sie, ze nie wiem, jak ludzie robia takie strony. A takie cos calkowicie mnie oniesmiela estetycznie.. Nie jestem za dekorowaniem stron papuzkami kwiatuszkami serduszkami i sratatami pierdolami, ale tu jest polaczenie _kobiecego_ typowo spojrzenia na sztuke (poezja, malarstwo etc.,0) z jakims.. Nie wiem. (Wole poezje meska niz zenska, chociaz sa wyjatki,0). Jak tak patrze na ta strone to bije braFo za to, ze jest /ruchliwa/, ale jednoczesnie szybko sie laduje. Przyznaje, ze nie jest to najpiekniejsza www jaka w zyciu widzialam, owszem, dodalabym do tego np. czern, ale ogolnie czym w glab tym.. Hm. Male dzielo sztuki.
Ogolnie nie lubie "ociosanych" stron. Siermieznych stron. Czciona wali po oczach, gryzie sie wszystko ze soba i az niemilo ogladac.
Jednoczesnie specjalnie nie udostepnie tu linkow do takowych, by nie obrazic Autorow takich stron. Bo smaku nie da sie wyuczyc. Nie ma takiego przedmiotu. Z czyms tam czlowiek sie rodzi. Ja w ogole podziwiam ludzi, ze potrafia to wszystko zlozyc do kupy =,0) Ja jakos do tej pory.. Czekam chyba na oklaski.
Moj kumpel robil strony i za kazdym razem chyba sadzil, ze powstalo Dzielo Sztuki, byl zadowolony z siebie, nie potrafilam mu otwarcie powiedziec, ze to jest do bani, na ogol mowilam, ze mogloby byc lepsze, ale ze to co widze jest w sumie ok.. Ale widac, ze sie rozwija. Jednak kiedys sam przyznal sie, ze po prostu nie ma "zdolnosci". Pewnych rzeczy nie przeskoczy.
Ach sie rozpisalam.
To jakby zarzucac Einseinowi, ze Michalem Aniolem nie byl =/ =,0)
A, i nie zaluje, ze nie kupilam biletu, a ta Antologie. Gee.. Leci ktorys raz, a "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band ( Reprise ,0)" mnie zaskoczylo jak malo.. Chodzi mi o wejscie do tego kawalka. Perkuszon.
Ok. Alez sie dzis rozgadalam. A tu dopiero mloda noc! 1:35! Hyh.
----------------------------------------------------------------
01:31 / 28.09.2000
link
komentarz (126)
Przekopujac dzis stare machiny, tylko rock'i i inne czasopisma i wywalajac jakies niepotrzebne gazety (zadne z tych,0) na makulature znalazlam Machine z grudnia '98, a tam wywiad no z kim? Z kim? Z Morissette! Jakaz bylam happy. Zabralam gazete na miasto i w autobusie przeczytalam, rzucilo mi sie w oczy kilka fajnych zdan, dla przykladu:
"Jakie bylo moje zdziwienie, kiedy w salonie pojawila sie krucha istota o bardzo cieplym, a zarazem skromnym spojrzeniu. Nic w niej nie bylo z prowokujacej wscieklosci, wrecz przeciwnie - bil od niej wewnetrzny spokoj" G. Brzozowicz
"(...,0) w zasadzie nie gestykulujac i czesto spuszczajac wzrok, choc nie pozostawiajac watpliwosci, ze jest calkowicie pewna pogladow, ktore wypowiada". G.B.
"Narkotyki? (...,0) Poza tym stanowia one ucieczke od samego siebie, ja natomiast jeszcze nie wiem, kim jestem". Alanis Morissette
"Jedyna ciekawostka zwiazana z nim byl fakt, ze w moich rekach czul sie bezpiecznie, natomista gdy fotograf probowal go jakos ustawic, natychmiast go ugryzl" A. M. (o wezu, ktory widnieje na okladce "Jagged Little Pill",0).
"Lekcje jogi, przeczytane ksiazki sprawily, ze musialam udac sie na Wschod. Tam ludzie zwracaja znacznie bardziej uwage na siebie niz u nas [Ameryka - przyp. Chyna]. Poczynajac od stalego kontaktu wzrokowego, a konczac na fakcie, ze dla Hindusow cialo jest instrumentem chroniacym dusze, a nie wizualnym ornamentem". A.M.

Jest jeszcze tego _troche_, bo to byl spory i ciekawy artykul.

A tak poza tym. Zastanawialam sie, czemu tak jest, ze dzieci gdy rodza sie - placza. Zobaczcie, ile w naszym zyciu jest placzu. Gdy rodzimy sie - placzemy (a czemu nie np. szczery smiech, ciekawosc, spokoj, nie wiem.. Nie generalizuje, roznie jest, ale wiele dzieci placze i sie wydziera,0), gdy umieramy - placza po nas. Gdy jestesmy osobami dosc wrazliwymi - placzemy, gdy nas ktos zrani.. Itd. Moznaby powiedziec, ze wiele lez wylewamy na tym ziemskim padole. Placz zaczyna nasze zycie i placz je konczy. W tym jest cos dziwnego, nie wiem, czy sie nad tym ktos bardziej zastanawial... Na pewno tak, chociazby Rea spiewa w jednej z piosenek jakos "new born eyes always cry with pain" (btw: piosenka "Fool", podoba mi sie,0). Nie wiem. Zastanawiajace.
Wpatrywalam sie dzis w czerwona kule slonca. Bylo przepiekne. Gdyby nie to, ze potem na co sie nie spojrzy ma sie migajace plamki przed oczami - patrzylabym i patrzyla i patrzyla i....
-----------------------------------------
01:05 / 28.09.2000
link
komentarz (1)
Hm. Kupilam dzis The Beatles "Anthology 2", w sumie 45 piosenek, gratka dla milosnikow Bitelsow chociazby przez wzglad na "unreleased versions of yer fav hits" + "tne new single", tym samym nie wiem jak teraz bede jezdzila po miescie, bo kupilam to zamiast biletu. No coz =} Ale za to sa fajne wstawki, rzeczywiscie, rozmowy, demka. Tak looknelam jak teraz wyglada kolekcja Beatlesow u mnie na polkach. Ma sie tak
Na CD: "A Hard Day's Night", "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band", "The Best of 1962-1970" na 2 CD + to, co przegral mi Przyjaciel kiedys (wav etc.,0), na kasetkach: "Yellow Sumbarine", "The Beatles vol. 2", "The Beatles 1967-1970 (2 kasetki,0)", plus ta antologia, tez na 2 i "Revolver" na winylu. Czyli nie tak malo, a trzeba dodac, ze nawet nie jest to zespol w mojej ulubionej 10 =,0) No moze.. 9? =,0) By sie wcisnal. Przez wzglad na szacunek i naprawde _kilka_ swietnych kawalkow (bynajmniej nie te do tanca, gdy to dziewczynki piszcza, a oni piekniusio obstrzyzeni graja, ale fakt, ze chwytliwe,0). Wlasnie leci "Yesterday" i az mi sie pyszczek usmiechnal, bo dobre kilkanascie/dziesiat sekund cos tam gadaja, chyba Lennon, dopiero potem po kilku probach zaczyna sie.
A teraz leci podobno ulubiona piosenka Noela jesli o Beatlesow chodzi "Ticket To Ride". Mi tez sie podoba. Bo nie jest to cos jak "And I Love Her" i inne, ale tez nie "I Am The Walrus" czy tym podobne fixacje. Jest tak fajnie po srodku.
No to na tyle na razie.
------------------------
17:44 / 27.09.2000
link
komentarz (1)
A jednak przedostatni wpis wyszedl ok, a wygladalo, ze cos sie skopalo. Przed chwila mialam telefon, II etap rozmowy.. Nie powiem, jestem zaskoczona. Znow mam swoim znajomych: Optymiste, Pesymiste i Realiste i grzmia mi we lbie na ta sama nute. Nawet jesli nic z tego nie wyjdzie i ta jestem zadowolona, ze dobrnelam do II etapu. Powaga.
(PS: Jak kiedys zdawalam na filozofie i zabraklo mi 0,3 albo 0,2 pkt. i wystarczylo napisac odwolanie, a ja pojechalam sobie w sina dal wierzcie mi, ze tez bylam zadowolona. No ale nic. Czas na mnie juz. Milego dnia,0).
------------------------------------------------------------------------
17:08 / 27.09.2000
link
komentarz (1)
A to co to za wpis ten moj poprzedni?? Ja pier_ciele.
Ok chodzi mi o to, zebyscie pisali na czayna@yahoo.com, juz nie cuduje, bo wyszedl jakis syf, sorry kurczak i dzieki z gory.
------------------------------------
16:54 / 27.09.2000
link
komentarz (1)
Mam prosbe.
Czy ktokolwiek (im wiecej osob tym lepiej,0) moze mi przeslac jakikolwiek mail (byle co,0) na czayna@yahoo.com ? Juz kilka osob zglaszalo, ze nie moze wyslac na yahoo, moze to przypadki tylko (watpie,0), a moze i tu jest cos nie tak. Jesli rzeczywiscie, to bede zla, bo to kolejna poczta, z ktora mam problemy. Dzieki z gory.
---------------------------------------------------------------
04:33 / 27.09.2000
link
komentarz (1)
Dzieki

warp

!!!
No, dosc juz tego walenia po oczach.
Znow nocny maraton. Jakiego radia nie nastawie, tam same.. ParanoYa. Przytargalam dzis kupe ksiazek z biblioteki, czytam naprawde interesujaca Andrews'a o psychometrii. Wiem, ze to ksiazka odpowiednia dla mnie.
Aha, niespodziewanka: jest dzial informatyczny. Jakos sobie nie moge przypomniec, by przed wakacjami byl takowy. Tylko same starocie =/ No ale co ja bym chciala - nowosci?.. Moze znajde cos nastepnym razem ciekawego, jak juz przeczytam to, co mam.
------------------------------
04:18 / 27.09.2000
link
komentarz (1)
test

test

test
test
01:54 / 27.09.2000
link
komentarz (1)
Dostalam dzis od Marty oryginalne typowe chorwackie fajki "BENSTON".
Miekkie opakowanie. Pewnie to odpowiednik naszych mocnych czy popularnych (wlasnie o takie mi chodzilo, chcialam _typowe_,0). Widzialam fotki. Ach.. Ul. Wiezienna we wrocku wyglada swietnie: po jednej stronie nowe budownictwo, po drugiej stare i zniszczone. A sama knajpka Wiezienna niewiel sie zmienila. Lawki sa inne.
-------------------------------------
15:11 / 26.09.2000
link
komentarz (1)
Czesc druga:
Oczywiscie, ze jesli odrzuci sie wszystkie _pewniki_ typu: niebo jest niebieskie, pisze po istniejacej klawiaturze, siedze na krzesle i zyje na Ziemi, to udowadnianie badz obalanie jakiegokolwiek twierdzenia jest bezsensowne. Jesli odrzuci sie tego typu pewniki, mozna rownie dobrze odrzucic istniejacy wokol swiat. Bo tak sie sobie powiedzialo. O zgrozo.. Gwalt na trzyletniej dziewczynce absolutnie nikogo by nie obchodzil, bo przeciez sie nie zdazyl. Napad na sasiada z naprzeciwka tez nie mialby nigdy miejsca. Twoje podbite oko to tylko imaginacja. Mozna dopowiedziec sobie cala reszte. Zycie przestaloby miec jakakolwiek wartosc. Tak nasze, jak i kogos obok.
Wiec by obalac pewna (hipo,0)teze czy by jej bronic nalezy uwierzyc w to, ze rzeczy _istnieja_.
Powracam zatem do "Przeszlosc nie istnieje, przyszlosc takze, bo ich nie ma".
Mysle.
Moim zdaniem, jakkolwiek sensownie by to nie brzmialo i jak bardzo by nie bylo pomocne dla ludzkosci (jakis ciezar z barek spada,0), to jednak jest pieknie oprawionym i brzmiacym dumnie (autobus - czyz to nie brzmi tlumnie?,0) zdaniem. Morderca pozbawil kogos zycia. Zdarzylo sie to wczoraj. Przeszlosc nie istnieje. Nie zdarzylo sie? Oblalam egzamin. Mam poprawke za tydzien. Ale przeciez przeszlosc nie istnieje. Wiec co, nie mam tej poprawki? Itd.
Oczywiscie wiem, ze temu, kto wypowiadal te slowa nie chodzilo o patrzenie na te slowa przez pryzmat "wykasowywania" zdarzen.
Jednakze skoro ujal to tak, a nie inaczej to czy zdal sobie sprawe, ile za tym idzie konsekwencji? Mysle, ze niewiele sie postaral (a wlasciwie ten, kto napisal mu ten tekst,0). Bo czasami latwo jest rzucic gornolotnym i pieknym stwierdzeniem, ktore tak naprawde ma nijakie zastosowanie i jest tylko pusta banka mydlana - wyglada ladnie, ale wystarczy lekko puknac i pryska. Jakby nigdy nie istaniala.
Ci, co chca sie zaczepic tego stwierdzenia niech pamietaja, ze zycie nie jest uslane rozami. Ja takze bym chciala miec w zyciu "wygodniej". Spojrzcie wokol. Zycie nie jest wygodne. Ale to tylko kilkadziesiat lat. Nie skazano nas na wieczne pokutowanie na Ziemi. Oczywiscie, reinkarnacja, ale to juz zupelnie inna sprawa. Wszystko w koncu dochodzi do jakiegos punktu.
Jak sobie poscielesz - tak sie wyspisz.
Milego dnia!
-------------
14:44 / 26.09.2000
link
komentarz (1)
Uslyszalam ciekawe zdanie. Rozmyslalabym dlugo, czy prawdziwe, ale ciekawe.
Ktos do kogos: "Po co zamartwiac sie nad przeszloscia? Ona juz nie istnieje. Przyszlosci tez nie ma.".
Krotkie zwiezle i tresciwe.
Wbrew wszystkiemu, co we mnie sie zawsze dzieje, ja mysle nad przeszloscia, az za duzo, rozpamietuje, staram sie dojsc do wnioskow, boli, szarpie, czasami usmiecham sie na mysl o dobrych momentach. Zyje tez przyszloscia. Czemu.. No coz, nie teraz, nie tu. Ja zyje przeszloscia i przyszloscia.
To tak, jakby mnie ktos z Afryki przeniosl w czasie setnej sekundy na Grenlandie.
Nielogicznosc tego twierdzenia latwo jest dowiesc: np. dzieci maltretowane w dziecinstwie, nawet, jesli byly zbyt male, by byc swiadome maja utrwalone te wydarzenia i odczucia im towarzyszace i odbija sie to na ich w przyszlosci, na psychice i dzialaniach. To jedno z wielu.
Logicznosc tego twierdzenia latwo jest dowiesc: to szczera prawda. Czy teraz jest wczoraj albo jutro, albo 9 stycznia 1987 lub 3 maja 2003 ? Nie. Dzis jest, jesli sie nie myle, 26 wrzesnia 2000.
Wlasnie: "jesli sie nie myle". A jesli sie myle? Moze czas nie podlega trakiej klasyfikacji, jaka wymyslili ludzie. Moze jest czyms, co nie ma absolutnie zadnych punktow. Moze jest otaczajaca nas szklana bania. Dla nas istnieja minuty, godziny, ery. Moze to blad. "Blad w sztuce".
Jest wiele tym podobnych twierdzen, ktore brzmia madrze, ale tak naprawde niekoniecznie wiele wniesc potrafia. Rzuce jedno z miliona, ktore potrafi wpasc do glowy - "muzyka jest jak woda". Moze niezbyt trafne do analizowania, a moze inaczej: do zaprzeczania lub przytakiwania, ale niech mi ktos udowodni, ze muzyka jest woda! Albo niech mi ktos zaprzeczy, ze muzyka nie jest woda.
Albo nawet inne: "niebo jest niebieskie".
Niech mi to ktos udowodni. Ja cos widze. Czy to jest niebieskie? Niebieskosc? A moze w oczach innego to pomarancz? Zolc? Biel? Granat?
---------------------------------------------------------------------
05:00 / 26.09.2000
link
komentarz (1)
Najprawdopodobniej nikt z Was, jesli to czytacie, nie uwierzy w to, co teraz napisze. Wiec lepiej usiadzcie wygodnie, trzymajcie sie mocno oparc swych krzesel a, jesli stoicie - scian i nie dajcie sie poniesc zbetnym emocjom. Zachowajcie spokoj. Wiem, ze nie uwierzycie, ale mimo to pisze, bo to najszczersza prawda:
boli mnie brzuch.
Znow. Zadna nowosc. No tak, to byl wazny dzien, ale nic sie nie wyjasnilo. Teraz bede czekala. Moj Optymizm siedzacy na moim prawym uchu szepcze: "Zobaczysz, bedzie dobrze, dobrze bylo i bedzie ok, zobaczysz! W koncu musisz wyjsc na prosta, w koncu musi usmiechnac sie do ciebie szczescie, bo i czemu nie?", Pesymizm na prawym gdacze stara spiewke "Ejjj ty se lepiej daruj, nieudacznico, brzydalu i w ogole, nie_wiadomo_c_tam_jeszcze, ty myslisz, ze co ty jestes?! Sa jeszcze inni" a Realizm chrzaka "Pssst! Spojrz na to od tej strony: czemu nie mialabys dostac tej szansy? Jednak licz sie z tym, ze to nie jakies pierdu pitu pierdu. Ze to wazna sprawa. A ty.. sama wiesz. No wiesz, jak jest. Nie badz zbyt wsluchana ni w Pesymizm, ni w Optymizm".
Patrze na nich i nie wiem, o co chodzi.
Tak z raz nie mogliby sie zamknac?
Glosy w glowie. Glosy w glowie.
------------------------------
04:45 / 26.09.2000
link
komentarz (1)
Heroinek, jakie "zegnaj" ? Witaj w moim miescie! =,0).
-----------------------------------------------------
A tak poza tym nic poza tym. Noc jest. A jutro, a wlasciwie dzis bedzie dzien. Tzn. najprawdopodobniej. Przez ostatnie 22 lata tak bylo.
-----------------------------------------------------
04:40 / 26.09.2000
link
komentarz (1)
Heroinek, jakie "zegnaj" ? Witaj w moim miescie! =,0).
-----------------------------------------------------
06:11 / 25.09.2000
link
komentarz (1)
Tak chyba bede do rana wpisywala po trochu i jest serial nocy letniej (yy,0) w odcinkach, no ale galopuje przez strony www sciagajac cos w miedzyczasie i zagalopowalam sie na onet i paCZe a tam "Osoba ta, odpowiedzialna będzie za kontakty z dużymi klientami" i mowie do siebie "czyli, ze klienci mali czy szczupli nie wchodze zapewne w rachube?" i hy hy w ekran a potem look aroun' the room i jaki tu syyf ze glowa mala.. Wynajme sprzatacza/czke na etat. Ktos sie zgadza? Za niewielkie wynagrodzenie. No dajmy na to za kubek czekolady. Zawsze cos, skoro tak zimno. Ja tam i tak wole swoje beer.
Czy juz mowilam, ze boli mnie brzuch?
--------------------------------------------------------------------------
05:48 / 25.09.2000
link
komentarz (1)
Brzuch mnie boli.
Wiem, ze mam komplexy i dlugo jeszcze chyba bede miala, przypomniala mi sie rozmowa kilka dni z Mama, pytam sie Jej, czy ostatnio przytylam, czy schudlam, a Ona mi na to "Ciezko powiedziec, gdy sie kogos widzi _na okraglo_".
Nie, ze LOL ?
I takie tam inne texty.
Gee, jak mnie wnerwia to http://ad.doubleclick.net... Nic z tym nie moge zrobic. Dzieki temu wspanialemu _wynalazkowi_ niestety, ale nie dane mi jest obejrzec tego, co zostalo wyszukane na zajevistej,chociazby, juz nie wiem, co gorsze, czy te male cholerne okienka, ktore sie otwieraja na jakichs stronach, czy ten doubleclick. Jak ktos ma na to rade - prosze piszcie na czayna@yahoo.com. Txn.
Czyzby sie szykowala nieprzespana noc? Kurde. Niby nie mysle i sie nie stresuje, ale mysle i sie stresuje. =O~~
-----------------------------------------
04:29 / 25.09.2000
link
komentarz (1)
Darek waha sie, czy nie dac sobie spokoju z kapela.
Niech on mi tego nie robi =( Wiem, ze ostatnio nie bylo kolorowo, jeszcze troszke i.. Kurde. =( Nie moze zrezygnowac.
A te teledyski to bede po prostu kasowac po obejrzeniu, i tak tylko po 30 sekund okolo.
Brzuch mnie boli.
-------------------
04:23 / 25.09.2000
link
komentarz (1)
Jak nie moglam znalezc tych wideo, to teraz znalazlam tyle, ze zastanawiam sie, gdzie ja to upchne. Jakies MTV Unpl., jakies.. No nic, trza bedzie kompa pod pache i do Janusza, w koncu. Wiekszosc dysku zajmuja teraz empetroje Mansun'a i cos z gospelu, no a teraz teledyski. Wleka sie (aj laf maj lacze,0), az dowleka. Jutro wazny dzien. Wlasciwie to dzisiaj. Staram sie nie byc za bardzo spieta i przejeta, bo to na pewno w niczym nie pomoze.
Tak, gadanie. Latwiej powiedziec, trudniej zrobic.
----------------------------------------------------
00:55 / 25.09.2000
link
komentarz (1)
http://gurlpages.com/morissette/irony.html
W koncu znalazlam stronke, z ktorej moge sciagnac wideo A.M. Malo tego - zrobiona ze smakiem, estetyczna, widac, ze nie "ciosana", jak wiele.
Naleza sie brawa.
-----------------
20:03 / 24.09.2000
link
komentarz (1)
Noc minela ciekawe. Skonczyla sie rano, "do ostatniego klienta". Spotkalam wiele znajomych twarzy, kilka piw, em........ No, coz, em, do 6 rano?
-----------------------------------------------
19:56 / 24.09.2000
link
komentarz (1)
Autoownerze:
Rozumiem, ze chciales wykrzyczec swoj wlasny bol. Naprawde. Szkoda, ze moj krzyk jest zagluszany. (byl,0).
Twoje slowa trafily do mnie. Nadal nie rozumiesz? Czy mam targnac sie na swoje zycie czy trafic z zawalem w szpitalu, bys pojal, ze trafily? Co jeszcze moge zrobic? Samo cierpienie (co z tego, ze o nim nie mowie, lub mowie mniej?,0) jest niewystarczajace? Czego wiecej oczekujesz?
Moze wtedy bylabym bardziej wyczulona? Odsylam do poprzednich zdan.
Oczekujesz "czulosci" podczas, gdy sarkazm i jad wyciekaly ostatnio garami. A ja mam .. wlasnie. Co ja mam? Mowic "Tak mi przykro", "Moja wina", "Przepraszam", "Tylko Ty cierpisz, to fakt"? Nie. Ja takze cierpie.
Zimno Ci? Ja nie potrafie zidentyfikowac tego, jak sie czuje. To nie chlod, nie potrafilabym byc w stosunku do Ciebie chlodna i nie odczuwam zimna, gdy czytam i odpisuje na to, co widze. To nie jest chlod. Nie wiem, co to jest. Ale nie jest to chlod.
Raczej ogien.
- - - - - - - - - - - - - - - -
21:20 / 23.09.2000
link
komentarz (1)
A jednak cos zacytuje. Ale nawet nie przez wzglad na slowa. Bo tak musialabym polowe albumu..
Przez wzglad na wykonanie. Na JLP znajduje sie mniej znana pioseka od rowiesniczek, nazywa sie "Perfect".
Ciary mam wszedzie, lacznie ze stopami, gdy Alanis przechodzi ze spiewania spokojnego, cichego
"be a good boy, try a little harder, u've got to measure up, and make no prouder, be a good girl, u've gotta try a little harder.."
spiewa, spiewa i zaczyna w refrenie podkrecac emocje i znow jest gwaltowniejsza i bardziej wybuchowa i
"i'll through you, ill make u what i never was, if u're the best then maybe so am i, compared to him compared to her im doing this for yuor damn good.."
i potem jeszcze gwaltowniej
"u'll make up for what i blew"
i to niesamowite, o ktorym wlasnie chcialam napisac. Zaczyna wrzeszczec. Po prostu WRZESZCZY. WYWRZASKUJE SLOWA:
"WHAT'S THE PROBLEM ?!?!?! WHYYYYY ARE YOU CRYING ?!"..

Wierzcie mi, ze wywrzeszczane slowa "why are you crying?" brzmia nieprawdopodobnie. Jak dla mnie.
Wiem, ze jestem _swiatloczula_. Jesli chodzi o muzyke tez. Jakby ktos jeszcze nie wiedzial. =}
--------------------------
21:03 / 23.09.2000
link
komentarz (1)
No normalny pierdolec. Nie wiem ktory raz z kolei leci Jagged Little Pill. Zakochalam sie w muzyce, w tekstach, w glosie, ktory mnie tak wnerwial.
Zmiany.
Moglabym cytowac co drugie slowo i zdanie, ktore ona wyspiewuje.
Sa nieprawdopodobne.
Oczywiscie zbieram informacje, przegladam zdjecia, dowiaduje sie kto jest kto i czytam czasami jakies glupoty. Pech sprawia, ze za kazdym razem, jak jest kawalek teledysku do sciagniecia - nie chce isc. Nie wiem, co jest. Szlag by to trafil.
-------------------
16:36 / 23.09.2000
link
komentarz (1)
Nie wytrzymalam i ruszylam z kopyta do fryzjera. Ten dyskomfort byl az nadto odczuwalny. Z tylu jakies piora, na czubie kogut pieje, uszy pozarastane co kilka dni, mimo, ze podcinalam, ale zbyt szybko rosna, na glowie mialam cos takiego,ze juz mi sie samoistnie przedzialek zaczal robic. Grzywke chce miec dluga, ale zrobila sie "sciana".
Kobieta tnie mnie od 3 lat, wie i zna moje wlosy, "bawi" sie nimi az bedzie tak, jak mi odpowiada. Co prawda w punkcie na miescie place 2-3 razy mniej, ale za to tna mnie jak kosiara, niby salon, niby.. Nie znaja wlosow. Wole przeplacic i czuc pelen komfort niz miec cos, co kaze poprawiac po 3 razy a tapirowana blondyna wzdycha mi nad uchem. Narysowalam jej (nie tapirowanej, ale mojej fryzjerce,0) co tym razem chce, zalapala, zostawila mi wiec wlosy z boku a reszte sciela tak, zeby to jako-tako pasowalo. Grzywke przerzedzila i tym samym wlosy mam z przodu dlugie, ale nie mam spadajacej na nos sciany. Jednym slowem jestem zadowolona.
Zebym tak jeszcze miala inny pysk =] Jakis ladniejszy model. Ale dobre i to, wiem, ze az takie straszydlo nie jestem.
Gdy przeczytalam wpis od Autoownera tego samego dnia siedzialam i gralam Myslovitz'a. Nagle rzucilo mi sie w oczy cos.. Zrobilam w glowie collage. Nie plakalam, ale jakis smutek we mnie uderzyl:
"Ale ty, ty mnie dobrze znasz, wszystko o mnie wiesz, Wiem, wybaczasz mi, ze wszystko przeze mnie, Ty najlepsza jaka znam, twoj dlugi czarny plaszcz.. [...] To nie byl film". Collage.
Szkoda, ze nie byl. Szkoda, ze nie zyje w filmie i ze tak nie jest, znow po glowie kolacze sie "One" U2. Co sie stalo, to sie nie odstanie.
No i mi ten humor, co go troche mialam znow trysnal.. Tak to jest, wiecie. Tak to jest. Ja, ta najgorsza, naojbrzydliwsza, nie dajaca nic dobrego, sama majaca roznej natury problemy.. Niewazne. Widocznie tak musi byc.
Ide dzis na otwarcie jakiegos nowego lokalu. Chyba troszke ludu bedzie. Ostatnio wygralam bidon, moze znow wygram cos? Heh. Nie obrazilabym sie, gdyby to byla skrzynka dobrego piwa (Beck's np.,0), paka dobych fajek (Benson & Hedges, btw: ktos wie, gdzie to mozna kupic? Pytalam, ale nigdzie nie ma,0), ale z pewnoscia beda inne nagrody. Moze jakas koszulke, plytke (byle nie disco.. w takim razie ciekawe jaka,0), portfel, a nie wiem. Nie wiem nawet, czy bedzie mi sie chcialo isc. Moze znow zaczne rozpamietywac.
A wlasnie, cos dawno nie plakalam, jak dla mnie 2-3 tyg. to juz dziwne. Moze zrobie sobie sesje wycia w zacisniete piesci i inne fajowskie rzeczy. Musze dac upust temu wszystkiemu, co we mnie siedzi. Nie wiem tylko jeszcze, jak.
------------
17:12 / 22.09.2000
link
komentarz (1)
Autoownerze: Jeszcze Ci malo? Coz jeszcze dolozysz? Po co to wszystko? Po co ten cynizm? ("Blogoslawieni naiwni",0). Po co? Jesli chcesz wskazac, jak Autoowner ucierpial - widze to ja i widza to inni. Przylam do wiadomosci, czy tego nie rozumiesz? Jesli chcesz wyjsc z cala pula nagrod - wychodzisz. (A potem znow wracasz ?,0). Widze ja i widza inni druga strone medalu. Co dzien i co noc bije mnie po oczach swoim blaskiem i to boli (ma bolec, wiem,0). Jesli chcesz mnie przytulic - czemu we mnie plujesz cynizmem?
?
Nie bede obwieszala choinki robakami.
Mimo iz wiem, ze chyba tego pragniesz (myle sie?,0). [glupota ze strony Auta X. Bo bedzie reakcja. Zapewne. Kolejna "ciepla"].
Trzymaj sie Auoownerze.
Auto X.
PS: Krotko, a mialo nie byc wcale.
- - - - - - - - - - - - - - - - - -
17:18 / 21.09.2000
link
komentarz (1)
W dzien Morissette, w nocy Morissette, na ulicy Morissette, w tramwaju Morissette..
Mam chyba lekkiego zajoba? Spozniony zaplon? Nie wiem. Studiuje teksty, usiluje grac, glosu tej kobiety nie odspiewasz, to pelna enegria i manipulacja wokalem, ekspresja, neurotycznosc, swietne texty tak poza tym, to nie jak granie "chlopcow" czy "my" Myslovitz'a, gdzie mozna to niemal powiedziec (bez urazy dla Rojka,0), o "to nie byl film" nie wspominajac (nie mowie o textach, ale o muzyce,0). Elektrowstrzasy, gdy jej slucham. Od lat mam w domu. Jakos zawsze mnie wnerwial jej glos.
Zaczelam sie do niego przyzwyczajac. Ot tak nagle niespodziewanie.
Wczoraj mlot mi spadl na glowe. Niespodzianka. Nagle. Aha. Nie wiem, co mam zrobic w niektorych sytuacjach.
Zadzwonili dzisiaj z.. Niewazne. Nie zapeszam. Boze, taka szansa. Jak ja zmarnuje bede na siebie klnac pol roku i 14 dni. A chetnych wielu. Ale OK. Get ya shit together girl i moze, a nuz.. a nuz.. Musze isc po jakies dokumenty do starej budy, nawet indeksu nie moge znalezc, wszystko gdzies przepadlo. Mam nadzieje, ze je maja, jesli nie, to chyba zaczne szukac pod ziemia.
Na dole panowie _budowlancy_ wala mlotami i mam nadzieje, ze obejdzie sie jednak bez problemow. Kabel jest zajebiscie przeciagniety wprost pod ich nogami, nie ma innego wyjscia, jak sie ktorys potknie to chyba leb ukrece przy samej dupie.
Sobie.
Moje konto na usa.net cos sie wali. Nie wiem, ale okazuje sie, ze maile od ludzi nie dochodza. Wazne maile.
Zalozylam wiec na yahoo.
czayna@yahoo.com.
Jakby ktos sie pytal.
No to mykam.
-----------
00:41 / 21.09.2000
link
komentarz (1)
No zobaczylismy i nic z tego. Dwie osoby mi odradzily powiedzenie "tak", ja sama tez sobie odradzam. Jednak mam nadzieje, ze cos jednak w koncu =/ Wiem, wiem, cierpliwosc, cierpliwosc. Gdak, gdak.
Od jutra powazny remont. Zostaje mi tylko laptop i niepewne polaczenie. Najzabawniej bedzie, jak kolesie przetna przez przypadek kable (albo chociaz jeden. ODPUKAC,0). Ale by byla jazda. Zero dostepu do sieci. Ale bym sie smiala. Oj jakbym sie smiala. Skonalabym ze smiechu.
Mam nadzieje, ze panowie _budowlancy_ z lapskami _budowlancow_ beda ostrozni.
--------
13:40 / 20.09.2000
link
komentarz (1)
No zobaczymy.. A nuz.



-----------------------
02:33 / 20.09.2000
link
komentarz (1)
Czasami tlumacze sobie texty piosenek. Chce je poznac jak najlepiej.
Oto jaka strone znalazlam: http://www.albert.warka.pl/ .
Troche tlumaczen jest. I to bynajmniej nie jakies Szpyrsy, ale chociazby U2, O'Connor, Massive Attack (!,0), EBTG (!,0).
No wlasnie. EBTG. Wszystkie wymienione tlumaczylam, pamietam jednak jakos tak silnie Walking Wounded, cala plyte.
Dokonalam porownania, no jasne, ze trudno o milion roznych wersji, bo text jest raczej "ciachany", mam na mysli to, ze Norwid to to nie jest, ale bylam mimo wszystko zaskoczona, jak bardzo pasuja oba do moich.
Rozwodzac sie chwile jeszcze nad przeszloscia, z jednej strony tak niedaleka, z drugiej tak cholernie odlegla. Dziwnie przelyka sie sline, gdy czytam:
"Nic nie może zastąpić nas takich jakich nas pamiętam / Nic nie może zastąpić nas od strony którą znam / Nigdy nie pozwolę Ci odejść / Wiesz że nigdy nie pozwolę Ci odejść / Teraz wiem że miałem wybór / Mimo że nigdy tego nie okazałaś / Myślałem że nigdy nie odczuwałaś tego do głębi / A teraz nie pozwolę Ci już odejść / Mógłbym kochać Cię na zawsze / Czego chcesz ode mnie? / Czy starasz się mnie ukarać? / Ukarać za moją miłość do Ciebie / Ukarać za oddawanie się tobie? / Ukarać za coś czego nie zrobiłem / Ukarać za nic / Za nic / Nic nie może zastąpić nas takich jakich nas pamiętam / Mógłbym kochać Cię na zawsze / Albo mógłbym opuścić / Cię na zawsze Czasami wydaje mi się że zwariuję".
Pociachalam go troche. Ale link jest.
Wiecie, to dziwne uczucie. Jak czytac wiersz napisany w pierwszej klasie szkoly podstawowej. Wydaje sie tak bliski, a tak daleki.
Jestem posrodku czegos dziwnego, moze z boku, moze nad, a moze pod. Nie wiem. Na pewno moje uczucia sie zmieniaja, co do tego nie ma najmniejszej watpliwosci, ale sentyment pozostaje.
"Czasami wydaje mi sie, ze zwariuje".
Otoz to.
Anka wyjezdza dzis na chyba 3 tygodnie, mialam nadzieje, ze moze jakos spotkamy sie na piwie, jednak, ze porozmawiamy. Zadzwonilam.. dzien przed wyjazdem.
Niektore rzeczy przypominaja krucjate sloni, trzymajacych sie za ogony. Wiem, ze ktos trzyma sie mojego. Tak. Silna, stabilna, odpowiedzialna Anna. "Bedzie dobrze". A gdzie slon przede mna?
Nie, nie, nie chwilunia! Widac rozpacz gdzies? Rozpaczalam to tak, wczoraj, gdy zobaczylam, jak owacyjnie zostala przyjeta smierc noworodka na kanale. Naprawde sadze, ze musialam spac, a ktos Zly spuscil gaz znieczulajacy i wyszlam na swiat pelen stworow. Owszem. Ale teraz nie rozpaczam. Zastanawiam sie tylko nad porzadkiem swiata. Ja tez kogos powinnam trzymac za ogon. Macham traba, a tu nic. Ciekawe uczucie. Jak macac dlonmi pustke szukajac klamki w pokoju, gdzie zgaszono wszystkie swiatla.
Czesto mowie o samotnosci, prawda? Tak, wiem. Bo to teraz moje drugie imie. A moze inaczej: moja siostra albo brat. Zzylismy sie ze soba. Duzo ze soba rozmawiamy.Ciezko by bylo o nich nie wspomniec, skoro sa tak wazna czescia mojego zycia.
---------------------
00:31 / 20.09.2000
link
komentarz (1)
Kochana Mama po wizycie w Kalafiorze przyniosla S. O'Connor "Faith and Courage" i A. Morissette "Jagged Little Pil". Ta druga juz mialam, ale skads tam przegrana i bez textow. Ze Swiata Ksiazki przyszedl David Bowie - nowa plyta. Nie stalo sie dzis po mojej mysli (nowosc zadna,0), ale za to muzyka piekna mi gra. Morissette. Na trzech prostych akordach udalo mi sie zagrac Hand In My Pocket. + -. Pogoda zimna, dzien dupny raczej, znow nie bylo do kogo geby otworzyc, ale co tam. Ile jeszcze?
-----------------------------------------------------
14:27 / 19.09.2000
link
komentarz (1)
rampapamparampampa
wlecze sie dzien za dniem
czas za czasem ubywa
sliny mi przybywa
"w samotni mej
figi spadaja z drzew"
rampampampampapapa.
04:57 / 19.09.2000
link
komentarz (1)
Ludzie sa dziwnymi stworami.
Smieja sie z tego, co ich dotyczy. Nawet nie mowie teraz o poprzednim moim wpisie, tylko w ogole. Smieja sie ze smierci, a sami umra. Smieja sie z otylych, z garbatych, patrza katem oka na niepelnosprawnych mocno zeszpeconych, czy nawet takich "przecietnych", a kazdego z nas (odpukac,0) moze spotkac nieszczescie. Po ulicach szarzuje wielu pijanych kierowcow. Dzis mam nogi. Mam oczy i jezyk. I wydaje mi sie, ze tak bedzie do konca zycia. A jesli nie? Jesli jutro walnie we mnie tramwaj?
Wiecie, jak widze wtedy swoja przyszlosc?
Nijak.
95% miejskich srodkow lokomocji na jakie trafiam nie jest przystosowanych do zabierania osob niepelnosprawnych. Wiekszosc wejsc do sklepow, do domow, do czegokolwiek.. Az sie boje pomyslec, co by bylo, gdyby jakis pan K. nie zatrzymal sie na swiatlach. Jesli bym przezyla bylabym kaleka. Boze, ja nawet sobie nie wyobrazam, jakbym miala skorzystac z wlasnej lazienki. Ale kazdemu sie wydaje, ze jest "bezpieczny". Wiec nie ma litosci dla odmiennosci. Moze bezkarnie naigrywac sie z cudzego nieszczescia. Nikomu nie zycze, by przekonal sie, jak to jest takowego nieszczescia "dostapic".
Ostatnio nawiedzaja mnie dziwne mysli. Przypomina mi sie to z samospaleniem. Slyszeliscie? Pewnie tak. Rzadko bo rzadko, ale ma miejsce cos takiego, jak samospalenie. Czlowiek pali sie, zapala sie nagle i spala doszczetnie, z tym, ze nie spala sie nic wokol. Robiono wiele badan. Pozostaje zagadka, czemu, dlaczego, jak. Ktos nawet skrecil swieczke z ludzkiej skory, zeby udowodnic, g.... mu wyszlo z tego udowadniania (zagadka nadal pozostaje zagadka,0), a calosc byla okropna. Tak czy owak. Ktos rzucil pomysl, ze samobojcy (niedoszli, a moze doszli...,0) tak pragna swojej smierci, ze moze szybciej u nich dojsc do samospalenia, niz u ludzi, ktorzy pragnac smierci - nie pragna. Tym bardziej zagadkowe jest, czemu samozaplonowi uleglo male dziecko, ale nie bede teraz poruszac tego tematu. Chodzi mi *tylko* o to, ze ostatnio pewna mysl chodzi za mna jak upior, tyle, ze zamiast wyszukiwac co i raz to nowsze tortury stosuje najprostrza - laskotki. Gdy przechodze przez ulice od jakiegos czasu (nie przez jedna od jakiegos czasu, ale przez rozne ulice od jakiegos czasu,0) gosci w mojej glowie w tym momencie mysl: "No dalej, przejedziesz mnie, co? No dalej, no. Moze ci sie uda". Pale przegielam ostatnio, gdy widzialam katem oka, ze dla samochodow zapala sie zielone (piesi mieli juz dawno czerwone,0) i weszlam wtedy na ulice. Ja nie chce zginac! Ja chce zyc. To jak .. nie wiem co. Moze uciekam przed samotnoscia w ten sposob. Aplikuje sobie "rozrywke". Na bangee bym nie skoczyla, bo zawal od razu, ale taka "rozrywka", no coz.. Prowokuje ludzi, ktorych nie znam. "No dalej, dalej, no co, przejedziesz mnie?" w swiatla samochodu z naprzeciwka.
Tak. Wiem. To chore. Kaftan bezpieczenstwa i do psychiatryka.
Tyle, ze ja tam nie pasuje. Bo nie jestem chora psychicznie. No.. troche. Najpowazniejsza sprawa to moja wrazliwosc, ktorej nie moge "zwalczyc" ni cholery. Przez nia cierpie emocjonalnie. A tak wszystko jest spoko.
A tak poza tym to wszyscy w domu.
04:30 / 19.09.2000
link
komentarz (1)
Jablka. Telewizja, gdzie sie morduja. Piwo, ktore stoi na stole. Slownik. Moze takie wlasnie jest zycie? Moze powinnam byc chlodna jak stal i twarda jak.. jak nie wiem co.
Moze powinnam siasc i smiac sie wraz z innymi.
"Ha ha ha, moj Ty Boze, spojrzcie tylko, ale fajnie odmrozona raczka, ha ha ha, lepsze to niz w zime! Ha ha ha".
Moze jestem jakas nienormalna.
Znajac zycie bedzie za jakis czas (i tak pewnie nikt nie napisze, a jesli, to,0): "Oj nie badz taka nadwrazliwa". Itd.
Tak.
Ale ja oczywiscie jestem potworem. To, co mnie boli to maska. Zeby przypadkiem ludzie nie zobaczyli mojego obrzydliwego wnetrza.
Bracia i siostry! Strzezcie sie! W glebi duszy kazda odcieta glowka kotka mnie bawi, ludzie niepelnosprawni sa dla mnie tyle warci, co ..., a ja sama nie mam uczuc.
O tak! Here I am!
Jasne, ze jestem nadwrazliwa. Jak uslyszalam, ze mozna miec w wieku 20 lat zawal, to sie przerazilam.
Ale tez mam cos dziwnego w sobie. Bo dotad zyje. To chyba jeszcze pozyje, nie?
-----
01:17 / 19.09.2000
link
komentarz (1)
Zabraklo mi slow. To nie ze mna cos jest nie tak. Swiat jest.. ludzie sa....
Musze to zamiescic. Mysle, ze cos sie stalo zlego z tym wszystkim. Z prawie wzystkimi.
Ogladalam wiadomosci. Dowiedzialam sie, ze jakas kobieta...
Nie, spojrzcie sami.

"* Chyna_ : zabila nowo narodzone dziecko a cialo ukryla w lodowce.
Tak. Wlasnie.
Milego wieczoru. =((
Chyna: a brrrr
* Setia w szoku , ale zawsze wiedziala , ze Chyna jeste podejrzana
Setia Ty udajesz, czy.....
Setia: to sie naprrawde wydarzylo. dzisiaj w radiu nawet slyszalem. tyle, ze to nie Chyna.
* SAINT^ zawsze podejrzewal ze jeden z opow jest psychicznie chory..teraz juz wie..kto..
haahahahahahahah
* Chyna_ widzi, ze jestescie ........
sorry ale.
pa.
*** Disconnected"

Nie wiem. Siedze jak slup soli. Oczy mam na mokrym miejscu, ale nie placze. Mialabym dac komus satysfakcje? Mialabym dac upust smutkowi i rozczarowaniu? Nie. Patrze przed siebie.
Jak mnie ktos jutro zastrzeli na ulicy a cialo zakopie w ogrodku to sie nie zdziwie, jesli 3/4 Polakow bedzie mialo fajna wiadomosc do umilenia sobie wieczoru i zartow przy szklaneczce wodeczki czy kaszance, taka nowa "zagrycha".
Moze ja przespalam moment, jak spuscili jakis gaz i..
Nie, nie wiem.
Dobrej nocy.
-------------- ------------------- ----------------------
00:36 / 19.09.2000
link
komentarz (1)
W prawo, w lewo, w prawo.
Ulice sie splaszczaja. Jem duzo, bardzo duzo pomidorow i jablek i uzywam coraz mniej slow. Ogladam swiat. Nie mam do kogo mowic, nie mam z kim rozmawiac i jesli tylko wytrzymam jakis czas, naucze sie tego. Moze. Tak czy owak czekaja mnie jeszcze koszmary. Ale bynajmniej nie z tego powodu.
Ulice sa plaskie. Bog istnieje. Wiem. I przyszla pogoda iscie jesienna. Kurtka zapieta pod sama szyje, az sie nie chcialo isc na zimne piwo do fav pub.
Moze jutro.
-----------
14:38 / 18.09.2000
link
komentarz (1)
W nocy mialam koszmary.
-----------------------
02:51 / 18.09.2000
link
komentarz (1)
Cos nie daje mi spokoju. Albo znow sobie cos ubzduralam i drecze sie teraz tak, ze nie jestem w stanie tego wyrzucic, albo.. nie mam kogo zapytac, z kim porozmawiam, od czasu do czasu wpada mi do glowy mysl "zebys sie nie zdziwila, jesli to by byla kara za glupote, zbyt wiele nabruzdzilas w zyciu", ale to wydaje mi sie nieprawdopodobne. Nie wiem co robic. Siedze i tak bedzie kazdego dnia..
- - - - - - -------------
22:13 / 17.09.2000
link
komentarz (1)
Poniewaz w sklepach bezradnie rozkladaja rece, gdy pytam o gospel, szukam w sieci. Akurat ta strona nie zawiera nic, co bym mogla sciagnac, nawet nie ma linkow, ale jest estetycznie i _milo_ zrobiona. http://priv6.onet.pl/lub/gospelrain/
------------------------------------
17:09 / 17.09.2000
link
komentarz (1)
Z polaczeniem juz jest tak.
Chodzilo o jedno glupie 0 przez numerem. Dobrze myslalam, bo zaczelam wlasnie z numerem kombinowac, cos robili na centrali i o prosze. A ja jak kon pod gore, juz nawet sie mialam zabierac za tcp/ip i inne a tu takie proste rozwiazanie.
=/
Szkoda, ze mi nikt wczesniej nie powiedzial.
A tak poza tym nic poza tym.
-----------------------------
03:07 / 17.09.2000
link
komentarz (1)
Bez sensu. Z polaczeniem cos dalej nie tak, jak chcialabym byc senna, to nie jestem, a jak w koncu bylo fajne spotkanie- po malej ilosci alkoholu spalam niemal na stole.
Nie uderzyla mnie. To dobrze.
--------------------------------
21:47 / 16.09.2000
link
komentarz (1)
Oj cos jest zle, hm. Znaci uczucie gdy sie zjezdza w lato na nartach po skalistym urwisku bez trawy? No wlasnie otoz to. Cos chyba z dekka przegielam wczoraj, nie wiem, czy nie stracilam przytomnosci (powaga,0), zastalam sie dzis w stanie _bardzo dziwnym_, ale na szczescie nic nie zgubilam, za to oddalam wielka przysluge mojej watrobie. Gralam z nowo poznanym Markiem w rzutki i w bilarda ("co tak sama siedzisz? -Prawie zawsze siedze sama",0), na poczatku nie moglam nawe t trafic w bile, a po jakims czasie zaczelo mi isc zaskakujaco dobrze, gorzej z rzutkami - ludzie przestali obcowac w okolicy tarczy, bo 40% strzalek lecialo w ogole nie w jej kierunku. Cos sie sypnelo i sie lacze spod tepsy, co za kupa. Goska (jzu wiem, jak ma na imie,0) puszczala Oasis na moja prosbe, mialam ze sob plyty, puscila jedna cala, ja udawalam, ze spiewam jak Liam do mikrofonu, min "stoj tak jak stoisz my idziemy zadzwonic po karetke" nie bylo, przynajmniej dla mnie, bo po setnym piwie przestalam zwracac na nich uwage. Przegielam, ale chociaz nie bylam sama, hah, zaskakujace, ze Marek mieszka rzut beretem. Zreszta co mnie to obchodzi. We'll see. Moj kochany tatus walnal mi uwage, ale ja olalam, nabijam mu teraz z radoscia jak najwiekszy rachunek pzrez telekomune, niech ma. Skoro jest niesprawiedliwy. W ogole olewam co sie da, a co sie nie da - nie olewam, gorzej, ze tego drugiego jest o wiele wiecej. Niestety chyba stracilam przytomnosc wiec Panstwo wybacza, ale mialam spokoj na jakis czas =] Ha! Wiecie jakie jaja w tej knajpie? Nie kumam, niech mi ktos wyjasni. Gralismy w ten bilard, przeszla jakas gosciowa i ..... dotknela mojego kija golfowego. No kurde ja na faceta nie wygladam, tym bardziej, jak jeszcze zaczelam zapuszczac wloski (Marek: "Masz mila, dziewczeca twarz. I wydajesz sie spokojna osoba, A Byk.." - "Oj stary, poczekasz to uciekniez, jak wszyscy",0). Popatrzylam na nia, a ona ubrana wyzywajaco, ale nei do przesady, macnela kija ruchem ehm.. i poszla. Co jest k.. mac? =] Spojrzalam sie i.. kontynuowalam gre. I zapytalam grajacych, czy tak w ogole to wszyscy w domu? =]
Co by tam jeszcze. Mam kupe pomyslow na wlasny skin do bloga, tak duzo, ze az nie chce mi sie nic ruszac. Powaznie. Przed chwila powstal kolejny, to bez sensu.
Niedlugo spotkam sie z Agnieszka, dziewczyna, ktorej nie widzialam z ladne pol roku jak nie wiecej, a rozmawiac rozmawialam moze z rok temu.
Moze tez mnie uderzy? Albo cokolwiek. Zobaczymy.
--------------------------------------------------
21:49 / 15.09.2000
link
komentarz (1)
Nie moglam sie powstrzymac. Cos polecialo w rozglosni radiowej Auto X. Cos innego zagoscilo na pierwszym miejscu. Auto X bylo zdumione, ze jednak nie wszystkie uczucia z siebie wyrzucilo, ale jest jeszcze cos: bylo zdumione, jakze ta piekna piesn pasuje do okolicznosci, w jakiej sie znalazlo.
Bardzo dlugo radioodbiornik nastawiony byl niesamowicie glosno.
A tekst tej piosenki jest taki:
(i nie autorstwa Auta X. Czego zaluje. Gdyby bylo autorem tej piosenki, byloby z siebie dumne, a tak nie jest, nie jest dumne z niczego ostatnio.,0)

"Is it gettin' better or do u feel the same?
Will it make it easier on u now,
u got someone to blame
u say
one love, one life, when it's one need in the night
it's one love, we get to share it, it leaves u baby if u don't care for it

did I disappoint u? or leave a bad taste in your mouth?
u act like u never had love, and u want me to go without

well it's too late tonight
to drag the past out into the light
we're one but we're not the same, we get to carry each other, carry each other
one..

have u come here for forgiveness have u come to raise the dead?
have u come here to play Jesus, to the lepers in your head

did I ask too much? more than a lot?
u gave me nothing now its all i've got
we're one but we're not the same
we hurt each other, then we do it again,
u say (...,0)".

Poza nielicznymi wyjatkami ta piosenka (znacie ja? Na pewno sporo osob kojarzy,0) polozyla sie na dnie Auciego serca i spoczela tam. Jest idealna. Niemal nic dodac, niemal nic ujac (jak Auto mowi: sa nieliczne wyjatki. Ale naprawde nieliczne,0).
Auto pozwolilo sobie na ta refleksje, chyba ma do niej prawo, nie oczekuje, ze ktokolwiek sie wzruszy (tak, kurwa, wzruszy,0) jak ono, do lez, ale pozwolilo sobie na ta mniej czy bardziej doglebna refleksje i mowi wszystkim: dobranoc.
- - - - - - - - - - - - - - - -
PS: Dobrze, zeby nie bylo, na pewno ja znacie, ale powiem: to jest tekst przepieknej kompozycji "One" zepolu U2.
- - - - - - - - - - - - - - - -
17:59 / 15.09.2000
link
komentarz (1)
Owner i Auta. Czesc setnapierwsza.

Wylacznie Auto X przebiera w srodkach. Nie Owner. Owner zawsze byl, jest i bedzie czysty jak lza (Auto az sie skreca z niecierpliwosci, kiedy to Owner zaprzeczy, jakoby byl taki >>idealny<<,0). Auto X czuje, ze knebluje mu sie rure wydechowa, silnik od srodka. Bron Boze zacytowac cos teraz, bo pojawi sie od razu docinek, iz Auto przebiera wpisy.
Czuje sie zakneblowane, nie ma pojecia, co ma napisac. Parzy na sarkazm i cynizm, ktory cisnie w jego strone Owner, po prostu na to patrzy i zadaje jedno jedyne proste pytanie: DLACZEGO?
Przeciez Owner odnalazl milosc. Moze isc i jechac Autem Y. Zamiast tracic czas na walke z Autem X moze pozostawic je jak stoi juz od dluzszego czasu w zatechlym garazu i chociazby zaczac kupowac nowy lakier dla Auta Y czy tez pytac o najnowsze zapachy do wnetrz samochodow, albo przejsc sie na autogielde, moze dostanie cos ciekawego, co sprawi Autu Y radosc. Moga wyruszyc w dalsza podroz, cieszyc sie soba. Owner odnalazl ukojenie we wnetrzu Auta Y. Jest szczesliwy, jak sam niejednokrotnie Autu X wspominal.
Ale zapewne umie laczyc jedno i drugie. A nawet lubi. Jak widac.
Po co wiec pojawil sie na tej stronie i wyrzuca Autu X, ze go tyle razy poturbowalo? Napisal (Auto pozwoli sobie RAZ zacytowac, za co pewnie mu sie dostanie, a moze jakims szczesciem w nieszczesciu bedzie, ze to tysieczne ktores niedociagniecie i blad cudem zostanie mu wybaczone,0), ze "Auto X zapomnialo chyba powoli, dlaczego, kiedy i po co Owner pojawil sie na tej stronie.". Otoz Auto X nie zapomnialo, bo ciezko zapomniec czegos, czego nigdy sie nie wiedzialo. Jak dla Auta Owner pojawil sie na tej stronie by przypomniec Autu, ile razy przez niego cierpial, ile bolu mu ono zadalo. W pieknej, recznie rzezbionej i malowanej wazie plywa cuchnaca, bulgoczaca ciecz. Auto przyjelo do wiadomosci, ze strasznie Ownera skrzywdzilo. Auto czuje sie przygniecione tym. Czuje sie winne.
Czy sadzicie, ze teraz Owner powie "No skoro tak, to dobrze, skonczmy ten nlog" ? Auto w to watpi. Auto domysla sie, ze Owner go nie skonczy, bo czerpie z tego gleboka satysfakcje. W koncu moze sobie na Aucie X odbic wszystko zlo, ktore Auto mu zadalo, okolicznosci sa ku temu idealne. Jest z kochajaca Ja osoba, jest przekonane o prawdziwosci i slusznosci wszystkiego, co mowi (Auto juz o tym wspominalo w poprzednim wpisie,0), wiec ma komfort psychiczny i wspierajaca go sile (milosc sama w sobie wspiera, poza tym milo jest miec wsparcie "masz racje". Kochajacy sie ludzie na ogol stoja razem po jednej stronie. To naturalne. I daje bardzo duzo sily,0). Auto X, jak tez juz kiedys wspominalo, a nawet calkiem niedawno - jest samotne, pozostawione na pastwe losu. Szuka wyciagnietej do niego reki, w zamian otrzymuje razy. Owner to wykorzystuje. Wie, ze Auto X nie ma sily, wiec bedzie cisnac w niego pieknie wyrzezbionymi slowami jeszcze raz i jeszcze. Az odbije sobie wszystkie okropienstwa. Jednak sami wiecie, o czym Ownet Was poinformowal, ze byly tak silne, tak bardzo odbily sie na nim i tak strasznie duzo tego bylo (mozna sie domyslic chyba, prawda?,0), ze niewiadomo, czy do Bozego Narodzenia 2005 roku uda sie do tego dotrzec.
Zal mu Auta X. Auto X ma lze w reflektorze. Jakie to piekne. Zal.. Ah. Wiecie, az cos tak w silniku zabrzeczalo i zgrzytnelo. Oh moj Boze, Auto zaraz chyba sie roztopi, toz to taka wzniosla i wyciskajaca lzy z oczu chwila, ze az powstrzymac sie nie moze.
Oczywiscie, ze Auto takze potrafi byc cyniczne.
Auto X jest pelne zawisci. Oczywiscie. Stracilo dwoje Przyjaciol, jego prawowity Wlasciciel jest daleko i Auto nawet nie wie, jak spedza swoje zycie, gdy jedzie na stacje benzynowa widzi tyle samochodow razem, niektore nawet myja sie nawzajem, zawsze (prawie,0) ono jako jedyne stoi gdzies z boku i powoli wlewa w siebie benzyne.
"Zawisc: negatywne uczucie budzace sie w kim na widok powodzenia innych, zazdroszczenie komu czegos, czego nie moze osiagnac; zazdrosc" (za Malym Slownikiem Jezyka Polskiego, W-wa 1969,0).
Czy zawisc jest w tym przypadku az taka dziwna i nalezy ja nagminnie wytykac? Auto ma sie jej pozbyc? Jak, moi drodzy? Jak na razie jest na etapie pozbywania sie uczuc, bo trudno mu egzystowac z tak delikatnymi uczuciami (wbrew pozorom,0), jakie ma i z tak krucha psychika (wbrew pozorom, a moze nie?,0), jaka posiada. Pewne juz z siebie wyrzucilo czastke. Ale zostalo jeszcze wiele. Byc moze, gdyby Owner, zamiast ciagle podchodzic do Auta X i wskazywac to na ryse na szybie, to na brudna podloge, a to na niedomyty zderzak po prostu wsiadlo do kochajacego Auta Y i pojechaliby razem tam, gdzie jest im przeznaczone - coz, moze wtedy byloby latwiej. Ale Auto Y wraca raz za razem by przypomniec Aucie X, ile zla w nim jest i ile krzywdy mu wyrzadzilo.
Auto przyjelo to wszystko do wiadomosci, ostatnio pekla pierwsza szyba, tylna, od strony prawej (pasazera,0).
Nie rozumie, skad tyle jadu. Przeciez Owner odnalazl to, czego szukal. Jest mu wciaz za malo? Potrzebuje wiecej?
Wiec ma wiecej.
Auto czeka na kolejna ciekawie wygladajaca waze, w ktorej plywac beda jadowite weze i skorpiony. Jesli Owner twierdzi, ze chetnie przytulilby Auto X to Auto X stawia chyba najprostsze pytanie, jakie moze w tej chwili postawic: to czemu nie podejdzie i tego nie zrobi?
Wydaje sie Autu, ze i chyba zna najprostsza odpowiedz na swoje pytanie: bo Owner chce wyjsc jako ten najbardziej cierpiacy, winner, miejsce pierwsze, "suffer the most". Z miloscia i ze zwycieskim "I tak to ja najbardziej ucierpialem".
Cala pula nagrod.
Dobrze. Niech i tak bedzie.
Coz Autu pozostaje?
- - - - - - - - - - - - - - - - - -
15:53 / 15.09.2000
link
komentarz (1)
Jego oczy mnie sledza. Jest wilkiem w skorze owcy. Znow dal to po sobie poznac, sadzil, ze uda mu sie, ale gdy pierwsze i drugie i trzecie podejscie nie poskutkowalo - zaczal bic po omacku. Jak male dziecko, ktore zgubilo gdzies grabki w piaskownicy i nie wie, co sie stalo, rzuca sie wiec piastkami na swojego kolege obok, z ktorym jeszcze 5 minut temu gotowe bylo podzielic sie swoim batonikiem. Albo kanapka z serem marki ... .
Tworzy zgrany duet z bardziej znana mi osoba. Jeden z jednej, drugi z drugiej. Ta pierwsza osoba, bardziej mi znana robi to chociaz w sposob interesujacy. Ale on nie potrafi. Z jego ust saczy sie jad. Mowi rzeczy okropne.
Kiedys? Kiedys nie wytrzymalabym. Nie dalabym sie tak obrazac. Chociaz czy ja wiem, czy to byla obraza? Widzialam w nim zagubionego czlowieka, chcacego ze wszystkich sil sprawic mi bol i zwrocic na siebie uwage, sprowokowac. On ciagle prowokuje.
Co zrobilam? Poszlam po papierosa, zapalilam i usmiechnelam sie. Nie wie nic o moim zyciu. Moze uderzac na oslep.
Ktos inny wie i bije dokladnie tam, gdzie najbardziej boli. Niech bije.
Co nie zabija, sprawia, ze jestem silniejsza.
Za to w nocy snil mi sie dzisiaj moj "kolega" z podstawowki. To czlowiek - huligan, od najmlodszych lat sprawial problemy nauczycielom i kolegom ze szkoly, posuwal sie do naprawde paskudnych rzeczy, szczegolnie jednej, o ktorej to jednak nie napisze. Mial silne rece, zwarta posture, byl agresywny. I taki mi sie przysnil. Z silnymi rekami, zwarta postura i agresywnoscia. Ale byl juz starszy. Gdy weszlam do domu zobaczylam w kuchni po kolei cala moja rodzine i nawet jakichs innych ludzi, powiedzieli, ze Marek dewastuje jakis pokoj u gory i wszyscy sie bali. Ja tez sie go balam, ale postanowilam zaryzykowac. Zobaczyl mnie i dal znaczaco glowa ruch, znak,ze chce ze mna wyjsc na zewnatrz. Poszlam. Mowil cos do mnie. A potem zaczal sie przytulac. Najpierw balam sie, ze zrobi mi krzywde, ze tak, jak na filmach - wyjmie niezauwaznienie noz i wbije mi go w plecy. Ale nie. On tulil sie jak bezbronne dziecko. Przycisnelam go mocno do siebie. Potem byly jakies duchy, ktorych jednak nie bylo.. Tzn. nie wiem. Wiem, ze dzialo sie cos zlego. Ktos mi powtarzal, ze jak nie bede sie bac, to one sie nie pojawia, tylko, zebym sie nie bala, zebym sie nie bala. Byl tez jakis hotel, nie wiem.
A odbiegajac od snu: moj Boze. Jacy ludzie potrafia byc zimni. Wczoraj duzo pisalam na #rzepie o moim malejacym zaufaniu do ludzi, o tym wszystkim, bardzo sie uzewnetrznilam. Przezylam jakies katharsis w czwartek, ok. 9 rano na przystanku na jakims zadupu, wczoraj wlasnie, gdy uswiadomilam sobie, ze nie mam komu napisac o tym, co sie stalo, nie mam do kogo zadzwonic i podzielic sie tym i stalam z rozlozonymi rekami w miejscu, ktorego nie znalam. Kiedys bym zaczela plakac (zdarzalo mi sie to juz w szkole i na ulicy,0), ale tym razem nie. Po prostu stalam oslupiala i doszlam do wniosku, ze to chyba zly sen. Tyle, ze jakos sie zen nie obudzilam. I to, wydarzenia tego dnia chyba pchnely mnie do tych daleko idacych zwierzen. Wyszlam z zalozenia, ze gorzej byc nie moze i tak naprawde jest, w tej sferze gorzej juz byc nie moze. Skoro tak, to i tak nic nie trace.
Dam anons do gazety: poszukuje przyjaciela.
HA HA HA HA HA HA. Zajady. Milego dnia.
----------------------------------------
04:13 / 15.09.2000
link
komentarz (1)
Owner napisal tak:
1. "(wybacz drogie Auto X, ale nie pozwole Ci zrobic z siebie...,0)". Auto nie robilo nic z Ownera. Po prostu zrewanzowalo sie za wspomnienie o deklaracjach dla prawowitego Wlasciciela i mowieniu o tychze.
2. "Owner nikomu niczego nie deklarowal". Nie ma to, jak miec asa w rekaiwe. Silna karta. Auto X nie moze nic powiedziec. No bo coz mozna powiedziec, gdy rzeczywiscie nie bylo zadnej deklaracji? Pozostaje pustka. A wszystko inne sie nie liczy. Jakby Owner rzeczywiscie zapomnial o tym wszystkim, o wszystkim, doslownie: w sz y s t k i m.
3. "(zeby nie bylo niedomowien, Auto X tez potrafilo przytulic. problem polegal na tym ze nigdy nie bylo wiadomo kiedy uderzy,0)". Auto X jest po prostu zle, moi mili. Bije na oslep. Gdzie popadnie. Wlasciwie to lubuje sie w biciu. I w ranieniu. Nie licza sie dlan uczucia. Uwielbia krzywdzic. WOW. Bramka. Auto X jest takie niepoczytalne. Nie ma w nim ni krztyny dobroci. Bije, kiedy ma na to ochote. Tak. Auto X jest be. Zapamietacjie sobie ("rade ktora dzis wam wszystkim dam",0).
4. "Najczulsze slowa swiata zostalyby wyostrzone, a ostrze skierowane zostaloby w moja, Ownera, strone." Owner jest tego pewien. Sek w tym, ze nigdy sie tego nie dowie, bo nigdy to nie nastapilo.
5. "Odnosnie tego maila, w ktorym Auto X wypisalo zalety Ownera... (...,0) Wiec, nie uwierzycie, jaki mail otrzymal Owner pare miesiecy pozniej. Auto X napisalo, ze "mialo nadzieje, ze dostanie cos podobnego w drodze rewanzu..." - to lekcja wyrachowania, dla niewtajemniczonych." --- Jestescie wtajemniczeni, mowi Wam to Auto X. Auto X ma kompleksy. Oczywiscie jego zmartwieniem i jego problemem jest, skad sie wziely, skad plyna i dlaczego. Sluchajac opowiesci o Aucie Y one wzrosly. A wtedy nawet to nie byl czas Auta Y. A moze byl, ale Auto X bylo kolejna niewtajemniczona _postacia_ ? Tak czy owak: Mialo porysowana karoserie i chcialo, by to wlasnie Owner podszedl, wzial czysta szmatke i zaczal ja przemywac i mowic, ze Auto X ma piekna karoserie. Nie. Czestokroc Auto X wiozac Ownera slyszalo, jak wiele wspanialosci kryje sie w kims badz tez w Aucie Y. Ale nie w Aucie X. Potrzebowalo czulosci i pochlebstw. Tak! Potrzebowalo ich. Ot po prostu potrzebowalo. W zamian sluchalo o talentach i pieknych cechach charakteru przede wszystkim, w odleglejszym juz miejscu, Auta Y. Czy tak trudno zrozumiec, ze Auto X tez potrzebowalo tego?
6. Chyba tak.
7. "Taaa. Owner jest swietnym kierowca, ale zrobil blad i Auto X wpadlo przy nim w poslizg. Trudno sie prowadzi z zapuchnietymi oczami.".
Teraz pewnie przyszla kolej na Auto X. Iz trudno sie jezdzi z przebitymi oponami? Albo, ze trudno jest sie pokazywac publicznie z takimi rysami na karoserii, ktore widac?
Nie. Auto X bedzie uzbrajac sie w chlod, cierpliwosc i opanowanie. Z trudem, bo z trudem, wiadomo, ze szarzuje na drogach, ale bedzie.
Niech to Owner zostanie poturbowanym, z poobijana twarza i zapuchnietymi oczyma, Ownerem, ktory jezdzi w Aucie Y i je kocha. I Auto Y kocha Ownera, a Auto X siedzi i czeka, az zamigocze dioda w radiu. Wyslalo kilka wiadomosci _z innego pola_ na radio Auta Y i nie otrzymuje odpowiedzi.
Ale czyz trudno sie dziwic? Przeciez wszystko, co zrobilo, to poobijanie twarzy kierowcy Auta Y i sprawienie, ze kierowca ow plakal. To najwazniejsze. Niewazne jest nic inne. Z tego, co mozna sie dowiedziec. To przebija niemalze przez kazdy wers.
Wiec nie czeka na odpowiedz od Auta Y. Tak, Aucie Y, skrzywdzielem ja, Auto X, Twojego Kierowce. Czy mozesz mi zatem odpowiedziec na najzwyklejsze nadawanie wiadomosci - tak rzecze Auto X. Odpowiedz brzmi zapewnie "Nie".
Aha. I oczywiscie Auto Y nigdy nie przejechalo drogi Autu X. Wraz z Kierowca sa szczesliwi i wyzbyci poczucia odpowiedzialnosci za.. aha, mialo sie obyc. Wiec po prostu: szczesliwi. I to jest najwazniejsze.
Bez zbednych zlzawych koncowek:
Dobranoc.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
01:06 / 15.09.2000
link
komentarz (1)
1. Owner doskonale wie, dlaczego Auto X pozwolilo na dotkniecie Ownerowi swojej kierownicy i przejazdzke, i to nie jeden i nie dwa razy. Przypomnienie o deklarowaniu prawowitemu Wlascicielowi wlasnosci co do Auta X jest ciosem ponizej skrzyni biegow. Auto X zadeklarowalo takowa, owszem, ale Owner _DOSKONALE_ wie, dlaczego Auto X spedzilo z Ownerem tyle wspolnych chwil i pozwolilo na uzytkowanie swojego silnika, wnetrza. Znow cios. Poniewaz prawowity Wlasciciel jest dalej, niz niejeden z Was moze to sobie wyobrazic. Owner o tym wie. Ale gdyby Auto X wspomnialo chociaz polslowkiem o "suffer the most", to byloby to najgorsze. Wiec na zlosc mamie.. - Auto X wrecz kipi od szczescia.
Niejeden moze zacytowac przyslowie "widzialy galy, co braly". Tak, widzialy. Ale jest jeszcze cos takiego jak uczucie i "serce nie sluga".
Auto X nie rozumie, dlaczego Owner mowi o tym. Jest cos takiego jak potrzeba. I przyzwolenie. Zasady i dyskusje. Nie mydlenie oczu ("wsiadaj! Miejsce jest wolne i calkowcie twoje!",0) i szczerosc. I tak bylo. A ze w gre, jak sie okazuje, wylacznie ze strony X, doszly takze uczucia - no coz, aucia rzecza jest zgubic droge, jak sie nie ma mapy i sprawnego kierowcy.
2. Sprawny Kierowca. Wlasnie. Skoro Auto X zostalo uszkodzone w centralny uklad spalinowo-przegubowy, a to za sprawa napomknciecia o prawowitym Wlascicielu i jakoby zlu, ktore Auto X zrobilo, ze na wyjazdy wybieralo sie tak dlugo z Ownerem ("zlu". Zlo - instytuacja ciekawa. Auto X wlasnie sie dowiedzialo, ze postapilo zle. Wiec nie wie, jakby moznaby bylo nazwac postepek taki, jak oklamywanie, ze miejsca sa wolne,0), pozwoli sobie odbic ta oblepiona sadza pileczke: Owner tez nie jest bez wad. Czasami nie jest zbyt sprawnym kierowca. Auto wie, ze trudno Wam w to uwierzyc, jednakze to prawda.
Czy mozecie sobie wyobrazic, ze kierowca, ktory zdal na prawo jazdy za pierwszym razem bez ANI JEDNEGO bledu, umiejacy omijac doly i nawet wjezdzac po schodach, ktos, kto byl dla Auta X niemalze idealem, o czym trabilo (doslownie,0) na prawo i lewo, jeszcze za czasow, gdy wozilo Ownera na przejazdzki, cala stacja benzynowa wiedziala, jakiego to wspanialego kierowce ma Auto X, cieszylo sie, chlebilo, wariowalo - otoz to samo Auto nagle wpadlo w poslizg. Oooops! Moznaby teraz przytoczyc oczywiscie slowa z numeru jeden listy przebojow Auta itd., ale to nie tak, nie chce pisac o cierpieniu, ale o czyms innym: wpadlo w poslizg, bo nie wiedzialo, na jaka sliska ulice wjechalo. Tamtej nocy, gdy nieomal szybowalo ponad dachami, innego ranka, gdy... niewazne, w kazdym badz razie podczas wszystkich wspanialych chwil i po wszytkich wspanialych chwilach chora, bardzo chora wyobraznia Auta X podsunela mu paradoksalny pomysl, cos, co nie mialo podstaw, calkowicie nieuzasadnione: mysl, ze Owner cos jednak do niego czuje.
Prawowity Wlasciciel za gorami za lasami, niepredko Auto bedzie mialo benzyne w baku, kumacie?
Prawowity Wlasciciel wie, zna Auto X.
Prawowity Wlasciciel na pewno nie bylby zadowolony, ale wez chlopie i zapanuj nad emocjami.
Otoz, w chorej wyobrazni Auta X zrodzila sie mysl, ze Owner cos jednak don czuje. Przepraszam: czul. I jeszcze raz przepraszam: nie czul, bo przeciez nie czul! Ze tamte slowa mialy pokrycie. Ze wszystkie dotyki kierownicy, wygodne moszczenie sie na fotelu, czasami sen - ze to wszystko oznaczalo, ze jednak Owner nie obligujac sie co prawda, nie mowiac wprost (as w rekawie Kierowcy,0), ale bedac tak blisko i wtedy z tymi slowami, ktore zapewne sie WYMSKNELY (kazdemu sie zdarza, no ludzie, nie robmy tragedii, zreszta nie bylo powiedziane "kocham Cie ". Auto miga reflektorami: as w rekawie!,0).
Tenze sam Owner ma smialosc i czelnosc przypominac o prawowitym Wlascicielu. Jakby sam tylko "Na czterdziesta czwarta, tak tu, nie, nie troche w bok, ok, ile place? Dzieki, milego dnia".
3. I jeszcze cos. Owner jest rzeczywiscie Osoba zblizona do idealu. Kiedys Auto X sporzadzilo liste Jego cech. Pozytywnych. Bo negatywnych praktycznie nie ma. Nie bedzie jej tu Auto umieszczalo, bo jest zbyt dluga, by ktokolwiek mial cierpliwosc ja czytac, ale Owner ma jedna wade: wydaje Mu sie, ze wszystko co mowi jest Prawda. Niezaprzeczalna Prawda. Ze we wszystkim ma racje. Gdyby Auto sprobowalo polemizowac - przegraloby. Nie ma mozliwosci wygrac. Auto wozilo nie raz Ownera i wie cos o tym. Auto nigdy nie lubilo wozic osob, ktore kierowaly wylacznie tam, gdzie ono migalo, ktore sluchaly wylacznie stacji, ktore ono puszczalo, ale teraz jest calkowicie odwrotnie: Bez Szans. Owner jest idealem (no prawie,0). Poza tym uzywa pieknych slow i rownie pieknych metafor, Auto nie jest takie. Auto nie posiada tego daru, jak i wielu innych. Stara sie naswietlic (swoimi reflektorami,0) sytuacje, ale nie udaje sie mu na tyle, by zostac zrozumianym.
I na koniec (bo sprawa prawowitego Wlasciciela tak dala mi popalic, ze nadal czuje dotkniecie niczym rozgrzanej patelni,0): kiedys zapytalo Ownera, czemu pozwolil komus na cos. Niewazne komu i niewazne na co, sprawa zblizona do omawianej. Owner odpowiedzial, ze mial na to ochote.
Ochote.
Calkowicie innego dnia w calkowicie innym miejscu Owner mowil cos tonem sarkastycznym. Takze niewazne co, zbyt prywatne sprawy. Ale dotyczylo + - tego, o czym bylo na gorze i calkiem + w calosci.
Owner nader wszystko nie chce miec poczucia winy.
3. I nie musi miec. Poniewaz to, ze jest niemalze idealem usprawiedliwia w zupelnosci to, co dzialo sie wokol. Auto X zreszta nie powinno sie w to mieszac. Po prostu uznalo za dosc niestosowne wypominac prawowitego Wlasciciela w momencie, gdy bylo z Ownerem szczere, powiedzialo, jak sprawy miedzy Autem a prawowitym W. wygladaja i po tym, jak Owner dzialal z innymi samochodami, jesli mial taka _ochote_ lub mozna uzyc innego slowa, Auto nie jest 100% pewne, czy to bylo slowo "ochota". Nie bylo to nagminne, ale bylo.
Bo tak to juz jest, ze jesli ma sie wiecej pieniedzy stac cie na limuzyne, a jesli nie masz ich, nie stac cie na nic i nie mozna wypominac posiadaczom limuzyn tego, ze nimi jezdza, bo sobie ciezko na to zapracowali.
Wiem, ze ciezko pojac ta aluzje. Moze bedzie latwiej, jesli dodam: wdziekiem osobistym (lub idealnoscia charakteru i nie tylko charakteru i wszystkim, o czymkolwiek pomyslicie,0).
Owner nie musi miec wyrzutow sumienia. Auto X podpisuje smarem (no a czym innym ma? A moment.. jest tu jakis plyn do mycia okien, chociaz ladnie pachnie,0), ze zwalnia Ownera od poczucia winy i ten moze teraz nawet skakac do piosenek puszczanych w radiu Auta Y. Z przytupem. I to bynajmniej nie z powodu _bez_powodu_. Powod jest, a jest taki: Auto X nie czuje tego, co czulo kiedys, gdy zabieralo zmarznietego Ownera spod jakiegos postoju taksowek i zabieralo w cieple miejsce. Bedzie to mile wspominac. Ale to sie skonczylo, co chyba dosc wyraznie da sie zauwazyc.
A Przyjazn pomiedzy Ownerem a Autem X?
Nie wiem.
Auto takze ma nadzieje, ze zycie dopisze Happy End.
Jak w kinach. Dla zmotoryzowanych.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
01:55 / 14.09.2000
link
komentarz (1)
Auto X stoi w garazu i duma.
Owner, niech ta nazwa bedzie uzywana i zastapi poprzednia: "Wlasciciel", wydaje sie Autu osoba wychodzaca z zalozenia, ze wszystko, czego Auto X szukalo w Ownerze to chwilowe zapelnienie pustki, odskoczni, "jak sie nie ma co sie lubi". To wielce raniace dla Auta, ktoremu wydawalo sie, ze Owner i Auto X byli Przyjaciolmi. I ze ta Przyjazn, niezaleznie od tego, czy prawowity Wlasciciel powroci, czy nie, bedzie trwala. Ze bedzie uzyczalo swego wnetrza i fotelow do przejazdzek, by znow ogladac wschody i zachody, smiac sie i plakac razem.
Widac mylilo sie.
Poniewaz Owner, jak sie wydaje, wyszedl z zalozenia od samego poczatku, ze wszystkie te przejazdzki i bycie z Autem na lace, w parku, w lesie, na szosie byly niczym innym, jak wypelnianiem Autu "luki". I ze w momencie, gdy prawowity Wlasciciel sie pojawi - Owner natychmiastowo zostanie skreslony z listy. Przejechany badz wyrzucony z pedzacego Auta.
To zarzut i jest to dla Auta krzywdzace.
Auto myslalo, ze to byla Przyjazn, ktora nie skonczy sie doslownie: wyrzuceniem za drzwi.
Owner sie caly czas tego bal.
Auto zadalo sobie pytanie: czemu? Czyzby Owner sam wiedzial, ze to cos WIECEJ, niz Przyjazn? To, co mowi zdaje sie potwierdzac to domniemanie, aczkolwiek pewnosci byc nie moze.
Zaluzmy dla potrzeb tego wywodu, ze owszem, Owner wiedzial, ze to cos wiecej, niz Przyjazn. I dlatego przekonal sam siebie, ze w momencie, gdy prawowity Wlasciciel sie pojawi zamki odskocza, drzwi sie otworza a szosa zamigoczne w tysiacach barw i ukaze sie przed oczami Ownera ciemnosc, a potem niewiadomo co. Na pewno upadek, ktory spowoduje wiele szkod.
A jesli wiedzial, ze to cos wiecej, czemu nie potrafi zaakceptowac mysli, ze Auto mialo, a i owszem, mialo prawo do zazdrosci?
Zazdrosc zabija. Tak. Jest zla. Wszyscy o tym wiemy. Ale jest niedolacznym skladnikiem milosci. Mniejsza, wieksza, to zalezy.
Auto nie wie, jak bylo w przypadku Ownera. Nigdy jasno nie powiedzial, co czuje. Czasami dawal do zrozumienia, ze to MOZE byc milosc, ale nigdy Auto sie o tym nie dowiedzialo.
Auto natomiast wie, ze czulo wiecej. I tak panicznie zaczelo bac sie utratu Ownera, ze zatrzaskiwalo zamki, by go nie wypuscic z wnetrza. Chcialo, by mu bylo tam cieplo. Chcialo, by bylo przytulnie. Jednak to sie nie udalo. Zamiast tego muzyka leciala bardzo glosno, a klaskony wyly niczym dziki zwierz do Ksiezyca.
Bardzo wazna role odgrywa w tym wszystkim jeszcze Auto Y. Jechali kiedys szosa wraz z Autem X, Auto X wiedzialo juz wtedy, ze Owner lubi jezdzic w Aucie Y i ze bardzo dobrze sie w nim czuje (godzilo to w uczucia samego Auta X, ktore chcialo byc dobre, ale najwidoczniej nie bylo zbyt dobre,0) i zapytalo, czy Auto Y chcialoby, by Owner jezdzil juz tylko nim.
Auto X pamietalo to wszystko, co bylo miedzy nim a Autem Y. Te wspolne eskapady, te wspolne sluchanie tych samych stacji radiowych, podziwianie tych samych widokow, wspolne wizyty na stacji benzynowej. I na raz dowiedzialo sie od Y'eka: "A jakie to ma znaczenie?".
Dla Auta X mialo przeogromne. Wazyly sie poniekad jego losy. Nie wiedzialo, czego moze oczekiwac w przyszlosci. Czulo sie juz stare i ze zbytnio nabitym licznikiem, balo sie, ze zostanie zostawione w garazu ktoregos dnia na pastwe losu. A Auto Y tak wlasnie powiedzialo. Do Auta X, z ktorym tyle spedzilo. Nagle Owner i Y stali sie jakby inni. Tak pochlonieci swa fascynacja, ze Auto X rzeczywiscie wyladowalo w garazu.
Dla Auta X znajomosc z Ownerem miala w planach przetrwanie, gdy prawowity Wlasciciel sie pojawi, bo byla tez Przyjaznia.
Dla Auta Y nic nie stanelo na przeszkodzie, by przejechac nagle ufnemu Aucie X droge i wjechac do garazu Ownera. Auto X bylo zdumione, stalo sie agresywne i przerazone w swym smutku, co z pewnoscia znalazlo odbicie na Ownerze. Ja takze bede sarkastyczna, az wior poleci: moze i na jego twarzy, jak mowi.
Dla Ownera nie bylo problemu ze zdjeciem rak z jednej kierownicy i przeniesieniem jej na druga, bo widocznie cala znajomosc z Autem X wygladala u niego inaczej. Z jego punktu widzenia. Bo sie bal. Bo uznal, ze i tak sie skonczy wczesniej czy pozniej.
Przerazajace jest to, ze dla Auta X ona sie nie miala skonczyc. Owner byl najblizsza osoba pod sloncem i ksiezycem, jaka wozil.
Owner mowi o swej poobijanej twarzy.
Auto X powie o swoich glebokich zadrapaniach na masce, plesniejacych juz siedzeniach i chrzeszczacym jak gnieciona puszka po coli, silniku.
Licytacja ta moze trwac.
Auto X i bez niej cierpi.
-----------------------------------------------------------
14:18 / 13.09.2000
link
komentarz (1)
Mam pytanie. Wlasciwie kieruje je w powietrze bardziej, niz tu, bo nie wiem, czy jest ktokolwiek kto umialby mi odpowiedziec (kiedys pytalam, czy pisze sie "pol do" czy "wpol do", Gandalf odpisal mi, dziekuje. Nawet nie wiem, czy to czytasz,0).
Jak mozna odzyskac utracone zaufanie w twoja osobe?
Wiem, ze pytania sa tendencyjne, na pewno nikomu sie nie chce myslec, ale sami spojrzcie, jakby zaczac analizowac: zaczniesz rozmawiac - bedziesz upierdliwa, nie zaczniesz - bedziesz zimna i obojetna, zaczniesz pokazywac, ze mozna ci..
A wlasnie, jak pokazac, ze mozna mi zaufac?
Kiedy ludzie chca pokazac, ze sa odwazni ida zmierzyc sie z czyms, czasami psychicznym, czasami fizycznym, ze sa sprawni - ida wykazac sie na polu sportowym, itd. A jak mozna "pokazac", ze mozna zaufac?
Bo ja nie wiem.
- - - - - - - -
14:04 / 13.09.2000
link
komentarz (1)
Nie ja jedna zostalam sama.
Zadzwonila dzis Aga. Po standardowej regulce "co juz do mnie nie dzwonisz? zapomnialas o mnie?" (pierwszy raz zamiast sie tlumaczyc [zapomniala chociazby o moich urodzinach, imieninach, nie dzwoni sama itd.] powiedzialam "wiesz, kiedys powiedzialam sobie, ze jak zadzwonisz po raz kolejny i tak powiesz, to zwyczajnie odloze sluchawke. Ale nie zrobie tego. Skoro juz regulke odklepalas, to powiedz,co u ciebie".
Powiedziala. Za dwa tygodnie traci prace. Nie ma z czego oplacic rachunku za komorke. Dwa miesiace temu rozstala sie z kims, z kim byla zwiazana, doszla do wniosku, ze chyba nie da sie z nia zyc (coz za zbieznosc okolicznosci, bo ja tez,0), osoba, przez ktora kiedys wyladowala w szpitalu na serce (a jest niewiele starsza ode mnie,0) mieszka w tej samej miescinie (bo to miescina,0), w ktorej i ona mieszka. Ciekawie. Jest sama, zdolowana, smieje sie tak jak ja histeryczno-nie_wiadomojak i mowi, ze juz chyba nie potrafi kochac.
Sluchalam tego wszystkiego i powiedzialam jej tak (nie powiem wszystkiego, a wlasciwie polowy, bo powiedzialam krotko,0): "(...,0) a Przyjaciolke stracilam. [Tak, jak mowilam, bez zaufania chyba nie moze byc mowy o Przyjazni? Jesli to daloby sie odbudowac, to cudownie, ale w cuda wierze tylko czasami. Zobaczymy, zycie plynie swa koleja, mam nadzieje tylko, ze ta kolej sie nie wykolei].
"Ahm".
"I powiem ci, ze zyje. Jak widac na zalaczonym. W srodku odczuwam chlod i coraz wiekszy brak zaufania do ludzi [tu przyczynila sie szczegolnie ostatnio ta osoba, od ktorej dostalam dlonia w glowe, drobiazgi, a jednak. Drobiazgi...Nie powiedzialam jej o tym. O wielu rzeczach milczalam. Glownie jej sluchalam]. Ale zyje. Powinnas znalezc prace, dam ci cynk, jak cos bede miala, powinnas zaczac zyc. No chyba, ze masz w planach jeczec tak do konca zycia, to powodzenia".
I jeszcze kilka innych rzeczy.
Nigdy chyba nie dotrzymala slowa, gdy mowila, ze "przedzwoni w tygodniu", ale jesli nie ona, to ja. Wyciagne ja gdzies. Siebie nie idzie mi jakos ratowac, nie umiem, ale moze pomoge jej. Chcialabym byc na cos przydatna i chcialabym uszczesliwic ja i pomoc jej na tyle, na ile jestem w stanie, bo dziewczyna zmierza prosta droga do wielkiego dola. Wazne jest tu jej nastawienie psychiczne, bez niego kroku nie zrobi, moze mi sie jakos uda (tak, sama jestem taka szczesliwa, ze wprost mam pelne poklady energii pozytywnej, z ktorej moge czerpac i jej przesylac =>,0).
-----------------------------------------------------
23:50 / 12.09.2000
link
komentarz (1)
Aha.
Do _ogolnych_ rzeczy zlych, ktore moga sie zdarzyc oczywiscie mozna zaliczyc maltretowanie przez ojca, glod, AIDS, wojne, utrate wzroku, utrate konczyn itd. Wiem.
Ale w poprzednim wpiscie mowilam o sobie.
To wszystko.
-----------
23:41 / 12.09.2000
link
komentarz (1)
Gdy Przyjaciel traci do Ciebie zaufanie wali sie caly swiat.
Jest kilka strasznych rzeczy na swiecie, ktore sprawiaja, ze .. niewazne.
Sa to:
-Utracona milosc./Niespelniona milosc.
-Zlo, ktore czlowiek ("czlowiek",0) jest w stanie wyrzadzic drugiemu czlowiekowi.
-Zawiedzenie sie na kims, w kogo sie bardzo wierzylo.
-Stwierdzenie, ze twoje zycie przestalo miec jakikolwiek sens i chec polenienia samobojstwa.
-Zla sytuacja rodzinna.
-Niespelnienie.
-Uzaleznienie od takich czy innych srodkow.
-Nerwica.
-Gdy Ktos, Kto moze ci ufac przestaje ci ufac.

Mozna mi zaufac. MOZNA. A Ktos przestal mi ufac.
To bardzo boli. To jak dostac w sam srodek serca. Gdy ktos daje mi telefon nie dam tego numeru nikomu innemu, dopoty, dopoki ta osoba nie wyrazi na to zgody. Gdy ktos powierza mi sekret - nie zdradze go. Gdy ktos cierpi - staram sie pomoc. Znam wiele Malych Duzych dzieci. Maja po 25 lat, po 30, po 23, a boje sie im zaufac, bo graja ludzkim zyciem (tak, niestety, znam takie przypadki,0).
Mi mozna.
A Ktos przestal.
Ktos, na kim mi naprawde zalezlo, zeby ufal. Nie wiem, wszystko, co zrobilam zle to bylo to, ze sie zakochalam, chyba. Nie wiem. W sensie, ze nie chyba sie zakochalam, ale chyba to zrobilam zle, to pociagnelo konsekwencje w moim zachowaniu. Zabilam ja. (Ta milosc,0). Nie miala prawa istniec i nie istnieje. Chodzilam dzis po miescie, zalatwialam rozne rzeczy, ale wciaz godzilo mi jak ostrze to, ze KTOS mi juz nie ufa.
Jesli dwoje ludzi sobie nie ufa nie moze byc mowy o Przyjazni.
Widzialam kogos podobnego.
Nie wiedzialam, co ze soba zrobic.
Zabilam ja.
Tylko tyle jeszcze moglam zrobic.
---------------------------------
15:04 / 12.09.2000
link
komentarz (1)
Nie wiem, czy zwrociliscie uwage, iz pojawila sie tu kiedys historia o Aucie. I ze ostatnio mozna bylo zaobserwowac, iz jest to pewne continuandum.
Oto kolejna jego czesc.

Auto X zostalo ostatnio sprowadzone do roli podlego Auta. Ktore krzywdzi. Auto-potwor. (Odsyla do horrorow, gdzie auto zyje i zabija badz bardzo rani swych wlascicieli, wspolwlascicieli, autostopowiczow itd.,0).
Auto X tak naprawde jest smiertelnie przerazone. Od dawna tkwi w relacjach dziwnych i ciezkich ze swoim Wlascicielem, ktory jest daleko. Kiedys jeszcze radio laczace go ze swiatem spoza wnterzna auta bylo sprawne, kiedys codziennie migala dioda i szczesliwe przykladalo klakson do glosniczka i czasami smialo sie, czasami marzylo.
Ostatnio, od bardzo juz dawna, dzieje sie cos niedobrego. Dioda nie miga. Glosnik poszarzal. To w najwiekszej czesci spowodowane jest pogoda, nadeszla ostra zima, cos sie dzieje zlego w atmosferze i oboje, tak Auto, jak i prawowity Wlasciciel nie maja na to najmniejszego wplywu. Ale ono wie, ze jest jeszcze COS. Cos wiecej.
Brakuje mu na jego kierownicy cieplych dloni. Brakuje mu Kogos, kto siedzialby w jego wnetrzu na siedzeniu kierowcy badz spal na tylnym i ziewal rozbudzony, czasami przegladajac sie w lusterku i widzac usmiech X'a.
Brak tego wywowal u niego strach, jak nigdy dotad. Zauwazylo auto X jednak, ze jest ktos inny. Ktos, z Kim tak dobrze sie czuje, gdy tego Kogos dlonie spoczywaja na X'a kierownicy i dotykaja galki skrzyni biegow.
Przestraszylo sie. To prawda. Ktorejs nocy, gdy dioda w radiu migala ("migala i migala",0), naliczajac sekundy, minuty, godziny rozmow, poczulo Auto cos dziwnego. Pamieta, ze Wlasciciel byl wtedy blisko. Bardziej duchem, niz cialem. Siedzial gdzies na polanie, niedaleko, a Auto patrzylo sie w czarne niebo. Gwiazdy. Scena niczym z taniego romansidla, ale nie byla tania. I pamieta slowa "Kocham to moje radyjko".
Poczulo sie, jakby nie bylo Autem, a samolotem. Z jednej strony przeleknione, bo przeciez prawowity Wlasciciel jest, daleko, ale jest, z drugiej szczesliwe. Zaczelo krazyc. Nagle poczulo sie tak, ze przeplyneloby pacyfik bez specjalnych srub, turbin czy jak to tam sie nazywa (Auto nie jest dosc obeznane w tej materii,0), ze i bez tych skrzydel przelecialoby nad drzewami. Ich chyba nawet nie bylo... Nie drzew. Skrzydel. Przelecialoby i bez nich.
I zaczelo sie potwornie bac. Czasami prowadzilo rozmowe z prawowitym Wlascicielem. Musialo byc zwarte, spokojne, myslec za dwoch. Jezdzilo ostroznie, staralo sie nie szarzowac na zakretach. Ma jednak to do siebie, ze czesto pruje z szybkoscia 240 km/h, by potem nagle zatrzymac sie, jezdzi po dachach i wyczynia rozne dziwne rzeczy.
Kiedys bylo wynajete jako taksowka i wielu podrozujacych nia mowilo do taxowkarza "Cos to auto jest takie.. inne". Ma dowody.
Tak naprawde od pewnego momentu Auto po prostu zaczelo sie panicznie bac.
Nie wiedzialo, czy ma jakakolwiek _bron_. Bylo bezsilne wobec wlasnych uczuc, wycieraczki zaczely sie zacinac, hamulce tez, z foteli lecialy sprezyny, kola same z siebie pekaly. Posunelo sie do zamykania Wlasciciela we wnetrzu. Wiedzialo, ze cos sie dzieje. Ze nie moze go wypuscic. Bo jesli wypusci, nie bedzie nikogo, kto zabierze je na stacje benzynowa, wymyje, wyczysci, kupi ladny zapach, ktory bedzie mogl zawisnac na lusterku. Przerazone ta wizja zaczelo szarzowac, przejezdzalo kilka razy po Wlascicielu, rzadzil nim strach. Tak bardzo balo sie go stracic, ze chcialo go ogluszyc, zamknac, zrobic cokolwiek, by Wlasciciel nie odszedl.
To sie nie udalo. Czego kazdy mogl sie spodziewac, ale nie nasze Auto, wierzylo, ze moze jednak, ze...
Wlasciciel potrafil sie odwdzieczyc. Wcale nie jest tak slaby, jak moznaby sadzic. Auto ma swoje pulapki, lecz czlowiek ma je takze. Czesto krztusilo sie, nie moglo zapanowac nad reflektorami, pedal gazu samoistnie naciskal sie, kilkakrotnie o malo nie uderzylo w sciane, roztrzakaloby sie. Roztrzaskiwalo gdzies tam. Wystarczylo kilka slow. I nie tylko slow.
Wystarczylo to, co dzialo sie miedzy Wlascicielem a Nowym, Pieknym Autem Y.
Tego bylo zanadto.
Auto X zostalo samo w swoim garazu. Stalo sie zgorzkniale. Cierpi. Boi sie, bardzo boi sie, bo musi zrobic wiele, a nie czuje sily i pedu. Nikt nie dolewa benzyny, by moglo sunac dalej po swojej szosie, nikt nie troszczy sie, by wytrzec mu przednia szybe, by ja widzialo. Jakis czas temu spotkalo kogos, kto byl jego Wlascicielem kilka lat temu. Ten ktos jechal w jego wnetrzu, bylo dobrze, bylo dobrze do momentu, az ten ktos na odchodne uderzyl auto w reflektory.
Nawet nie wiecie, jak boli uderzenie w reflektory. Reflektory sa u auta jak oczy u ludzi. Nastepnego dnia samo, w swoim garazu zastanawialo sie, czemu ludzie mu to robia.
Panicznie sie boi. Przykro mu, ze tak silnie chcialo zatrzymac Wlasciciela, ze wyrzadzilu mu krzywde, ale teraz przykrosc na nic nie pomoze, bo rdzewieje. Radio nie odzywa sie. Odezwalo sie, ale to juz nie bylo to, co dawniej. Wydaje mu sie, ze rozlatuje sie powolutku, ale jesli mu sie uda, zbierze sie do kupy. Tylko jeszcze nie wie jak. Dlawi go strach.
"Samotnosc to taka straszna trwoga, ogarnia mnie, przenika mnie, wiesz Mamo, wyobrazilem sobie, ze..". Czesto leci mu w chrzeszczacym i czesto gubiacym fale radiu tak w dzien, jak i w nocy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
02:21 / 12.09.2000
link
komentarz (1)
"Ale pani jest indywidualistka raczej jak widze?".
Ehm, jakby sie trudno bylo domyslic =}

W nocy snily mi sie pajaki, caly czas pajaki, to bylo straszne, one wszystkie byly podobne, mialy nogi z przodu jak maszyny, stalowe takie i wkrecaly sie we wlosy, opadaly na ubranie. Wydaje mi sie, ze rzucalam sie przez sen.
Nie wiem skad to =/
--------------------
21:25 / 10.09.2000
link
komentarz (1)
Nery mnie bola czy jak?
Mam wrzody czy jak? Kiedy ja pojde do lekarza?
Opijam sie sokiem.
Surfuje dzis tyle po necie, ze mi we lbie szumi.
Ide po loda.
Lubie te takie wodniste.
------------------------------
23:27 / 09.09.2000
link
komentarz (1)
Ten skin jest ok, ale jednak wybiore inny. Ten, ktory mi sie najbardziej na blogu podoba (sorry wszystkich, ze tak tego...,0). Jestem szczera, nic na to nie poradze, to,ze ten mi sie podoba nie znaczy, ze Wasze sa gorsze. Powaznie. Podobaja mi sie, szczegolnie kilka z nich, ale zostawie to dla siebie, zeby nie przeginac.
A propos jeszcze wczorajszego wieczoru cos mi sie przypomnialo. Nie, tym razem nie uderzenie, chociaz ucho cos o sobie daje znac. Ale i tak bylo zabawniej, jak kiedys jePnelam glowa o sciane i chodzilam tydzien jak jakis bohater ze Star Wars =] Mialam zrobic sobie zdjecie, ale nie zrobilam, a to z b. prostego powodu: nie mialam filmu, a moj wyglad przez jakis czas nie pozwalal sie pokazywac na ulicy. Mialam czolo wysuniete i oczy podpuchniete (fajne kolorki,0), wszyscy mi radzili, zebym szla do szpitala, ale ja odczekalam. Po calosci pozostala mala pamiatka: maly guzek na czole. Nie widac go. Ale czuc.
No ale wtedy nikt mnie nie uderzyl..
Tak, wiem, wiem, bede to teraz rozpamietywac, ale kurwa inaczej sie nie da no, zrozumcie, po prostu tak dostac w glowe??? Czy to juz wszystko oszalalo? Moze jutro albo dzis ktos wytnie mi jakis numer i dajmy na to zmiesza mi arszenik z piwem albo podpali wlosy, bo to jest zabawne? Skoro czlowiek, ktorego znam kilka lat...
Ok. Mialam powiedziec o czyms innym. Jak sie spotkamysly zaczelysmy w pewnym momencie gadac b. prywatnie i powaznie. Ostatnio widzialysmy sie moze z pol roku temu. Tak, wiem spora przerwa. Zdarza sie. Znam ja od lat, kiedys widywalysmy sie codziennie, nefermajnt. W kazdym badz razie: powiedziala mi, ze schudlam. A akurat jej slowa moge traktowac powaznie, nie kokietuje dla samego kokietowania i "hihi" i "haha", nie ten typ. Zreszta sami wiecie, ze... [niewazne].
I powiedziala jeszcze cos, co mnie wrecz przerazilo (jej szczerosc, ot, prosze,0): "Jak cie jeszcze widzialam z pol roku temu to bylas _taaaaaaaka_. Schudlas. Powaznie. Wtedy nie mialam odwagi ci tego powiedziec, ale bylas naprawde _taaaaaka_
[... Ja widzialam osoby _taaaaakie_. Nie bylo ze mna az tak zle. Ale bylo ciekawie...]
a teraz jest inaczej. I fajna masz fryzure, inna. Pamietasz, jak (... mniejsza o to,0). No wlasnie o ta mi chodzi, fajnei wygladalas. Teraz tez masz dluzsze. Ja:- Powinnam zapuszczac? -Nie wiem. Ja: -Tak czy siak latwiej jest obciac, gdy sie nie podoba, niz zapuscic. -DOKLADNIE".
Jakos tak.
Zaluje, ze to wszystko nie skonczylo sie inaczej. Gdy szlysmy przez ulice bylo jeszcze OK. Nawet jej powiedzialam, ze sama jestem zdziwiona. A potem to uderzenie i wszystko sie _zawalilo_.
Kolejna kropla w kielichu goryczy. On juz troche wazy.
Dobranoc.
--------------------------------------------------------
23:03 / 09.09.2000
link
komentarz (1)
Testuje skin. Staram sie zapomniec o tym uderzeniu. Odwalilo jej. Tacy sa ludzie. Najwyzej za ktoryms razem nie wy3mam. Ale ciiiiii.
-- --- ----- ------
22:56 / 09.09.2000
link
komentarz (1)
Ktos mnie wczoraj uderzyl w glowe.
Tym kims jest moja kolezanka, ktora znam od lat.
Uderzyla mnie za nic. (Mowie prawde,0). Cos jej sie odwidzialo. Miala widzimisie i uderzyla mnie w tyl glowy reka.
Aha. Za nic. To jednak moze wyjasnie. Szlysmy sobie ulica (zaproponowalam, ze ja podwioze do domu, zeby nie musiala isc na piechte,0), zgodzila sie, strasznie chcialo mi sie spac i powiedzialam pol zartem pol serio (nie biore nakotykow. A ona o tym wie,0) "ehh czuje sie jakbym po 5 dniach brania amfy nagle odstawila i.. ;>" I uderzenie w glowe.
1. Wie, ze nie biore.
2. Nawet, gdybym miala brac, nie ma prawa mnie uderzyc.
Rozplakalam sie. Poprosilam ja przez lzy, zeby mnie nie bila (jaka ja jestem glupia,0), totalnie mnie rozwalila tym, nie ma prawa mnie bic.
Potem sie wsciekla. Przelykalam lzy, a ona cos krzyczala, krzyczala na mnie i odwrocila sie i poszla.
Miala widzimisie.
Czemu ludzie sa tacy? Nie daja ci spokoju psychicznego, a jesli dadza takowy, to zrania cie fizycznie.
A propos. Boli mnie ucho. Tzn. w srodku. Od rana. Czesto mnie boli i sie nie martwie, bo to mija, ale to mi nie minelo od obudzenia. To jak nha razie nie jest straszny bol, po prostu pobolewa, klucie. W dziecinstwie mialam powiklania ropne, okazuje sie, ze akurat w tym uchu. Moze to jakies "impulsy" od tego uderzenia przechodza do niego? Nie wiem, nie znam sie.
Wiem natomiast, ze nie powinnam byla wtedy plakac. Powinnam wtedy byla odwrocic sie i isc przed siebie. I o nic jej nie prosic.
Nie powinnam ufac ludziom.
I nie maja prawa mnie bic.
-------------------------------------
14:21 / 08.09.2000
link
komentarz (1)
No przeciez sie nie potne, mam nadzieje, ze mi Mama wybaczy.

Kontynuacja tematu: vlepki.
A co Wy o tym myslicie? Ja jestem za. Umilaja szara polska rzeczywistosc i podroze zapchanymi ulicami. Dojazdy do pracy/szkoly/gdziekolwiek i powroty. Moim zdaniem to nie jest dewastacja. O wiele gorzej jest, gdy ktos taka vlepke usiluje zdrapac i potem to wyglada jak ni przypila, ni przylatal. Niechlujnie i nieestetycznie. Ale jak vlepka sobie wisi to jest ok. Podobnie mysle o graffiti, ale nie takim nieporadnym, czy szarym (czarnym,0), gdzie ktos naskrobal swojego nicka na scianie i nie wyglada to zbyt fajnie (o takich "h.. ci w dupe", "mariola to k..." to juz nawet nie mowie. To swiadczy tylko i wylacznie na niekorzysc dzieci, ktore takich wpisow dokonuja. I nie mam tu tylko na mysli dzieci pod wzgledem wieku,0). Ze stronki cytuje (http://www.pnet.pl/~box71/razem/enter.htm,0) :"Niektórzy to nie kumają, o co chodzi - tłumaczą chłopaki - ale i tak najgorsi są dresiarze i kibice. Przynich lepiej nie wlepiać. Nie lubią też zrywaczy, czyli tych, którzy zrywają wlepki". No prosze. Ja tez nie lubie kiboli i dresiarzy. coz za zbieznosc.. i to bynajmniej nie tylko za to, ze zrywaja vlepki czy nie =]
I konczac (przynajmniej jak na razie,0) temat: vlepki napisze, jaka mnie ostatnio rozbawila. To byly dwa kwadraty. Identyczne. Pod spodem byl napis cos jak "Przyjrzyj sie i odpowiedz, czym roznia sie te dwa obrazki. Rozwiazanie u motorniczego". =,0),0) Ale byla kupa smieszniejszych, tyle, ze jakos nie moge sobie przypomniec..
-------------------------------------------
14:10 / 08.09.2000
link
komentarz (1)
Zapomnialam o rocznicy slubu Starszych.. K.. mac!! Jak zwykle skleroza =((((( Ja o takich rzeczach zawsze zapominam... =(( SZLAG JASNY. K... mac!!!
--------------------------------------------
13:52 / 08.09.2000
link
komentarz (1)
----===vlepki===------
http://www.pnet.pl/~box71/razem/enter.htm
Gazeta Wyborcza --> vlepki --> cytat: "Lucjan to bardzo dobry uczen. Zawsze wynosi cos z lekcji."
=~~,0),0),0),0)
-----------------------------
11:22 / 08.09.2000
link
komentarz (1)
Wymyslilam cos teraz: "jak stoisz finansowo? - leze finansowo". © Chyna.

Hmm. Mialam kaca, wytabilam fante.

Hmm. Dwie osoby sie nagle odezwaly. I nawet jeszcze jedna.
Zabawna tendencja - ci, o ktorych bym chciala zapomniec (takie dwie stare znajomosci, ludzie, z ktorymi sie slyszalam/widzialam/czytalam kilka ladnych miesiecy temu nagle wracaja. Wrocila kolejna. Sms'em w srodku nocy. I po co? Czy ja mowie niewyraznie? [tak, jak pije]. Mowie, ze Nie_Chce_Miec_Z_Kims_Nic_Do_Czynienia. Czy to jest tak trudno pojac? Chyba tak,0).

Hmm. Robie porzadek w kompie. Dostalam sie w koncu do plikow vqf, osluchana jestem na cacy, ale teraz przy jednej piosence wlosy mi wszystkie demba stanely. Matko.. Wykonanie, patrzcie mi na usta, : Z A J E B I S T E. Czyste i piekne. I nawet na koncu pozwolil sobie na pewien experyment: dodal kawalek z innej piosenki i dospiewal cos jak.. ekhm.. sluch nie myli.. ekhm jakos w ten desen "an' all up pussys gardens in the shame, and up to pusses garden you and me.." Jakos tak. Pussy(s,0) garden.. A well.
=}
Publika darla sie, jakby tam ktos im kwas siarkowy na lby spucil. =,0)
Glownie slychac bylo piski dziewczyn.
A wlasnie. Ktos mi wyjasni, jak to jest, ze dziewczyny _piszcza_ ? Skad to sie bierze? Przeciez czlowieka moze szlag trafic. Piszcza jak zobacza gryzonia, jak sie przestrasza, jak zobacza fajny ciuch na wystawie (powaga,0), jak sie podnieca, jak sie dwie zobacza na miescie to jest "Aaaaa [tu pisk] Maaaaaryska! -Aaaaaa [jak wyzej] Danuuuuusia! KOPE LAT!".
Ostatnio jade tramwajem i kolo mnie stal facet. Moze byl przygluchy. Nie jego wina. Ale mowil tak glosno, ze w koncu zaczelam sie na niego patrzec. Mial kolo 50. Moze mniej. Patrzylam sie z dobre pol minuty. Takie patrzenie jest irytujace, don't u think so?
Gosciu nawet nie drgnal. Dalej gadal glosno.
Czyzbym tracila swa moc? Na potege posepnego czerepu.. =,0) (czy jak to tam szlo,0).
Sciagam sobie "Music" Madonny. Zasadniczo nie lubie takich "dyskotekowych numerkow", ale wyjatkiem byl Freestyler. Ale mi sie przejadl. A teraz Music. Nawet fajne.
No nic. Ahoj, zalogo.
--------------------------------
01:04 / 08.09.2000
link
komentarz (1)
Jezeli ktos ma taka ceche, jak spontanicznosc, to chyba ja ja mam.
Dowod?
Wczoraj, o godzinie (w,0)pol [ktos mi w koncu powie, jak to sie pisze poprawnie?] do 2 w nocy, jedzaca slonecznik i gapiaca sie w jakas gazete i w tiwi zastalam siebie na pragnieniu, ze chce pojechac nocowac do mojej kolezanki. Po prostu. Zadzwonilam juz jakos wczesniej, potem powiedzialam jej, zeby dala mi ok. 10 sekund do namyslu, po czym powiedzialam "jade".
Wymknelam sie z domu i pojechalam.
I spalam podobno bez chrapania (co u mnie typowe,0), bez gadania (co u mnie typowe,0) i takie tam. Czyzbym byla spokojna?
Rozmawialam z nia o L. (L = klopot, lek i nerwy,0).
Ludzie maja racje.
Nie warto.
Aha, jakby ktos sie pytal. Za przejazd ledwo z 5 minut we wrocku mozna zaplacic 25 zeta. Gdybym miala polowac na miejski srodek lokomocji wczoraj, to bym sobie poczekala. Wiec wezwalam taxowke. No i wlasnie tyle zabulilam. Cholera.
Warto bylo, bo nastal mnie jeszcze mily poranek i pozyczylam fajna ksiazke ("Spiac w plomieniu" Carrolla,0) i chyba zapisze sie na karate.
Tak, bo wybuchach konwulsyjnego smiechu - chyba zapisze sie na karate. Anka trenuje karate. Nie jest "nabita", nie jest za duza, nie jest za mala, jest sprawna, mimo tego, ze nie wyglada jak piorko ma plaski brzuszek. Zapytalam ja o wiele rzeczy. Mam nr telefonu do nich.
W koncu lepiej "zla" energie tam z siebie wywalic, niz przestawiac meble w domu, co jakis czas temu mialo miejsce. Zdecydowanie lepiej. Bo i duch na tym zyskuje, i cialo. A nie traca sasiedzi, ktorzy musza sluchac o 12 w nocy przestawiajacej stoly Chyny czy rodzina, albo zwierzeta.
A miec taka kolezanke to super sprawa. Mozna spacerowac po parku bez obawy, ze cie zgwalca, bo masz obrone =>>> Skuteczna.
Glowa mnie boli, mam kaczora. Dawno mnie glowa nie bolala na kaczorze. Spedzilam wczoraj wieczorem kilka godzin milych, potem w nocy sen obok milej osoby (nie prowadzi hotelu. Nie ma lozek do wynajecia,0), a potem jeszcze przedpoludnie. Tyle, ze leb mnie teraz napiernicza =,0) Ale bylo ok.
Ide cos zjesc. Jestem wycienczona.
Ktos moglby powiedziec, ze szybo zapominam. Smieje sie i zyje. (Przepraszam za to z gory,0).
Nie. JA nie zapominam.
I tego zaluje.
Czegos nie kumam. Agentka Scully jest zawsze tak _fajnie_ sceptyczna wobec tego, co mowi agent Mulder, a przeciez pracuja ze soba od lat i nic nie powinno ja dziwic. A zawsze ma na poczatku mine "Chyba zartujesz. To niemozliwe". Maja nas za idiotow? Sztuczne podtrzymywanie napiecia? No coz. Ogladam sobie.
Aha, ona ma zajebistego psa. Mowie na niego "Przylep". Wielkie toto, przylepia sie do czlowieka i chyba z 4 razy usilowal mnie budzic, gdy spalam. Jak wstalam, lizal mi kolano. Bydle takie, ze sie na niego polozylam (nie no nie cala, bo bym zabila biedaka, ale tulowiem,0). Snilo mi sie cos takiego, ze budzac sie smialam sie. Na glos. Ona rozespana "co.. co?" a ja opowiedzialam jej sen, ale juz go nie pamietam. Chodzilo o wlasnie jakies psy. Ale nie pamietam.. Na koncu ktos powiedzial do mnie "To sprobuj to powiedziec tym 360-ciu psom glodujacym", a ze z caloscia bylo.. Smialam sie.
A potem znow zasnelam.
Zapilam teraz bigos mlekiem, jestem jaks senna. I to chyba nie ma nic wspolnego z tym, co zjadlam. Jesli cos bedzie mialo z tym cos wpolnego, to... wychodek. Toaleta. Sracz. WC. Ubikacja. Jak kto woli. Hy hy hy hy hy hy ...
A jeszcze teraz :fanta:. Yhhhhh.... Zebym sie nie zdziwila.
Tak naprawde. brakuje mi czegos takiego, jak objecie mnie ramieniem, dlonmi i powiedzenie, ze wszystko bedzie dobrze. Tych ludzi, ktorzy kiedys to mogli zrobic juz nie ma. Jedna z tych osob jest daleko, dwojka odeszla bez slow. Mam nadzieje, ze sie myle, ale rzeczywistosc kopie. Mam taka chec na obtulenie mnie. Ale sie nie da,
Nie da.
A moze chce mi sie spac. A moze wiecej mleka. A moze byc teraz nie tu a tam. Tego zawsze pragne. I wiem, o czym mowie.
14:42 / 06.09.2000
link
komentarz (1)
I jeszcze jedno odnosnie czegos, o czym dawno nie bylo, domyslacie sie juz? Nooooo oczywiscie, ze Netpro.. =]]
Otoz: Nie ponosze _najmniejszej_ odpowiedzialnosci za to, co ta firma robi. Sama znalazlam link od kolesia i wlazlam. Sama ryzykuje. Nigdy sie w to nie bawilam. Powiedzialam, ze raz kozie smierc, dostalam ladny emailik w replayu i wyglada, ze jest ok, ale nie ponosze najmniejszej odpowiedzialnosci za to, co moze byc. To gwoli wyjasnienia.. Zeby nie bylo.
Pamietacie? http://netprofit.pl/zapis.php?referent=chyna
=~~~D

Chyna uspokoj sie.. o cholera juz pol do 1!!
(A wlasnie. Pisze sie "wpol do" czy "pol do" ? Bo ja nigdy nie wiem.. Ktos wie?,0).
-------
14:36 / 06.09.2000
link
komentarz (1)
Hmmmmmmm.
Cytuje:
"To jak mam reklamować Netprofit?
Najlepszą metodą jest umieszczenie naszego banera na stronie WWW. Jeśli nie posiadasz strony, możesz rozesłać e-mail, ale TYLKO do najbliższych znajomych, którzy na pewnie nie obrażą się, iż dostaną od Ciebie taką wiadomość. Dowiedz się jak polecać innych tutaj.
Przecież nie ma szans żebyście mnie wykryli!
Zobacz listę wyrzuconych za SPAM, wielokrotne wpisy i łamanie regulaminu (...,0)"

To pamietnik, wiec to nie spam =} Nie wiem jak BLISCY znajomi (hehe,0) tu wchodza, ale nie obraze sie, jesli klikna na

----> http://netprofit.pl/zapis.php?referent=chyna <----

i sie zapisza.. =D Jesli mnie chociaz troche lubicie.. No dobra, to malo mozliwe, to moze tak: jesli chociaz TROCHE chcecie wspomoc biedaka.. Zbieram na piwo =~,0)
/me dostala jakiejs fazy. To chyba ta herbata...
-----------------------------------------------------
14:32 / 06.09.2000
link
komentarz (1)
A dokladniej to http://netprofit.pl/zapis.php?referent=chyna , bo i tak wielka literka sie nie liczy. Tak czy siak chyba wyszloby na to samo? No a na co, Chyno =]
14:30 / 06.09.2000
link
komentarz (1)
AAAAAAAAA! STOP!

UWAGA.

Jakby ktos sie zdecydowal na ten netprofit, to niech wejdzie na:

http://netprofit.pl/zapis.php?referent=Chyna

To jest wlasciwy link...
Nie doczytalam, ale juz wiem o co chodzi. Nawet nie wiem czy ktos z tego skorzysta, ale jesli tak, to sorki za uprzednia pomylke.
14:20 / 06.09.2000
link
komentarz (1)
Zapisalam sie na netprofit.pl.
Jakby ktos chcial - tu jest link: http://netprofit.pl/ (jak latwo sie domyslic =>,0). Nawet naklanialabym do zapisywania sie, bo to mi tylko licznik podbije, a potem jak Wy to i.. aaa wszystko mozna przeczytac. Powodzenia.
--------------
13:57 / 06.09.2000
link
komentarz (1)
Dozylam dnia dzisiejszego. Kto by pomyslal. Fakt, ze sie nie udusilam jest prosty do wyjasnienia: wypilam dwa browce i przezylam. Nie, nie trzeba komentowac. Ludzie ostatnio nie pomagaja mi, ale na przyszlosc za to bede jeszcze bardziej uwazac (a da sie?,0) i bede silniejsza.
"Co cie nie zabija czyni cie silniejszym".
Do rzeczy.
1. Kto od miecza wojuje, od miecza (z,0)ginie. Marne to pocieszenie, ze ludzie sami sobie robai sepuku, ale moze pomysla, co robia.
2. Obudzil mnie przesmieszny telefon. Nie moglam sie z gosciem porozumiec. W koncu sie udalo. Nie wiem, po kiego swoja droga dzwonil tak wczesnie.
3. Na dobry poczatek dnia zobaczylam to: "Zakatowanego, martwego kota znalazla wczoraj na trawniku przy ul. Wrobla kobieta (...,0) Kot (...,0) ma wylupane oko i roztrzaskana glowe". Czy ostatnio wspominalam, ze niekorzy ludzie to bestie? Jak to zobaczylam sniadanie uwiazlo mi w gardle, jakos mnie to.....
4. Ile mozna zarobic na naklejaniu znaczkow, adresowaniu kopret etc itd? Przegladajac ta sama gazete (jakby ktos sie pytal Wieczor Wroclawia,0) znalazlam ogloszenie, mysle sobie: przedzwonie, jakas panna ma mi wyslac materialy. Aga mowila mi kiedys, ze jak ma sie troche wolnego czasu i czlek sie przylozy, to mozna naprawde troche zarobic. Tzn. dla jednych troche to 10 baniek, a dla innych 50 zlotych. Ughm.
5. "Kids say" z Bilem Cosby to zajebisty program. PS: B.C. tez jest zajebisty, lubie goscia.
6. Nad moim kompem zawisla pocztowka. Na niej jest kot (teraz myslac o kocie... jakbym dorwala takiego...brak mi slow na ludzka ... JEzu =((.. ok ok,0) i przed nim komputerowa myszka. Kot i myszka. Wszystko w odcieniach bieli. I stoi napisane "Jak sie nie ma, co sie lubi...". Heh.

To na tyle na razie, cos mam pustke w glowie.
-------------
02:44 / 06.09.2000
link
komentarz (1)
Jesli sadzicicie, ze nieszczescis chodza parami to nie macie racji: chodza trojkami.
PO tym, jak Przyjaciolka "odeszla", Przyjaciel przestal sie odzywac (nawet nie wiem gdzie sa itd.,0) to nagle, po tak dlugim czasie, nie wiem, pol roku? 8 miechow? 9? ktos przyszedl znow i znow.. Zamiast porozmawiac ona zakradla sie jak waz, jest moim bolem lekiem strachem i chyba idealnie wyczula sytuacje, nie wiem czemu wszystko sie obraca przeciwko mnie, zakradla sie jak waz, nie przywitala sie jak czlowiek, nie pprzedstawila sie, doskonale wiedziala, ze wyprowadzi mnie z rownowagi, po to tak napisala, ludzie sa.......
BOZE.
Nie wie mjuz, zaczelam sie dusisc. PO prostu dusic.
23:47 / 04.09.2000
link
komentarz (1)
Oczywiscie, ze mnie obchodzi.
Wlasnie tu tkwi problem. Zbyt wieloma rzeczami sie przejmuje. Niech te slodkie idiotki piszcza a faceci graja. Mnie tam nie ma.
Moze bede sie przejmowac tylko tym, co mnie bezposrednio dotyczy.
No nie wiem, nie wiem. Marta powiedziala ostatnio "No Anka, bo jak wroce to za dwa tygodnie bedziesz siwa".
Eh.
------------
23:45 / 04.09.2000
link
komentarz (1)
I teraz sobie poczekamy, pozyjemy, zobaczymy.
Jest jakis program na tefałenie. Co za.. faceci wybiegaja, polowa nie ma wyczucia rytmu, udaja, ze tancza, baby slinia sie i na komende klaszcza i piszcza, wszystko z muzyczka "im horny horny horny". Ehhh.
Wszystko sztuczne, udawane.
Ale i tak lepsze, niz bajki z myszami mordercami na motorach dla malych dzieci.
A zreszta co mnie to wszystko obchodzi.
-----------
21:37 / 03.09.2000
link
komentarz (1)
Setia i Twoja siostro, jesli to czytasz: nie martw sie przytykami. Ludzie juz tacy sa, bierz to z ";,0)".

Imprezowalam do ponad 5 rano a i tak kumpela mnie sila wyciagala z knajpy.

Byl tam ciekawy osobnik, ktory wzbudzil spore zainteresowanie. Duze czarne okulary, plaszcz a' la detektyw lub ekhibicjonista w parku, czarne wlosy, usta pomalowane na czarno, wysoki, dobrze zbodowany. Stal nieruchomo chyba z 15 minut.
Ciekawe.

----------
23:44 / 02.09.2000
link
komentarz (1)
Bede szczera, jak zwykle. Spojrze na sprawe obiektywnie:
-Jestem trudna we wspolzyciu. Ono jest wlasciwie niemozliwe. Nawet jesli, to do pewnego czasu.
-Jestem wymagajaca. Oczukuje ze stroby przyjaciela niemale ciaglej uwagi, co jest niemozliwe do zrealizowania.
-Chcialabym przynosic ulge gdy przyjaciel cierpi, jesli udaje sie do kogos innego i wtedy ja odczuwa, a jestem nieprzydatna (nie wiedzac czemu,0) - czuje sie niepotrzebna. Wtedy staje sie jeszcze bardziej _patrz punkty poprzednie_.
-Wszystko mija. Mija seks, milosc, pieniadze, rodzice, zycie. Jedyna stala na tym swiecie jest Pan Bog. Ja tez kiedys mine. Nie powinnam sie dziwic, ze Jej przyjazn minela.
-Zadaje za wiele pytan. Zamiast skupic swoja energie na innych sprawach, ja siedze i pytam "Czemu?". A czemu niebo jest niebieskie, tamten kat ma 360 st, snia sie rzeczy i rzeka plynie? Nie wiem. Jej Przyjazn zostala mi zabrana tak, jak zostala dana. Nie wiem czemu, ale powinnam sie z tym godzic.
-Chyba Ona mnie nienawidzi. Tak nie traktuje sie osoby, ktora sie kocha/ma sie na wzgledzie jej uczucia/chce, by bylo jej dobrze. A jesli mnie nienawidzi to czy warto tracic nerwy na setne pierwsze analizowanie wszystkiego od poczatku? Nie wiem czemu tak jest, wklad w to ma 1001 czynnikow, fakt faktem, ze ostatnio staralam sie byc dobra, pokazywac, ze mi zalezy (nikogo to nie obchodzi, ale rzeczywiscie mi zalezy,0), wyciagac dlon, rozmawiac, na nic sie zdalo. Wiec czemu sie nie moge pogodzic z faktami?
-Nie wiem czemu ziemia jest okragla, nie wiem czemu pewne rzeczy maja miejsce. Byc moze, by mnie zabiajac ale chyba bardziej po to, by robic mnie silniejsza.
-Mam wiele wad. Mam bardzo malo zalet. Postaram sie skupic na tych drugich i nie dac sie bic uczuciowo za te pierwsze. Bo kiedys sie nie obudze.

Zegnam na razie i pozdrawiam Dobrych Ludzi.
-------
22:55 / 02.09.2000
link
komentarz (1)
Czy tu potrzeba wiecej slow? Przeciez wszystko kurde widac.
Przyjaciolka po wielkiej znajomosci mnie najzwyczajniej olala. Bedzie miala 1000 wytlumaczen. Ale mnie one nie interesuja. Co zlego takiego zrobilam? Za duzo mowie? Za duzo pije? Za malo? Za duzo Oasis slucham? Za malo muzyki powaznej? Za duzo? Za czesto pokazuje jak mi zalezy? Zbyt rzadko? Co ja kurwa mam jeszcze zrobic? Co ja takiego zlego zrobilam?
Wiecie co?
Juz Wam mowie.
Urodzilam sie.

Przyjaciel tez wydal mi sie jakis obcy. Ale kolejna moja wada (jakby ktos sie pytal - ja nie mam zalet,0) jest to, ze wszystko odbieram zbytnio do siebie i silnie, tak czy owak napisal mi w pewnym momencie cos, co sie raczej pisze (styl,0) szefowi, podwladnemu, osobie znanej 1 dzien na podlozu pan_pani, a nie kurde Przyjacielowi..

Dzieki Niemu mam 202 pliki Oasis. I za to dziekuje. Zawsze jest za co dziekowac. Nawet jak Przyjaciel najwiekszy olewa i jeszcze pewnie czuje sie gorzej niz ty, bo tak to juz jest, ze nie masz zalet i uczuc, nawet, kiedy inny pisze jak do obcego - mozna znalezc cos, z czego czlowiek sie cieszy. Co prawda 67 pikow (alez ja kurfa skrupulatna, nie?,0) nie moge otworzyc, ale dam se rade.

Tak ogolnie jest do dupy. I tak nikogo to nie obchodzi. W dodatku jeszcze wrzesien. Zauwzylam, ze juz nie mam komu sie zwierzac najzwyczajniej z tego, ze to albo tamto, wiec i tu nie bede, chodzi tylko o to, ze wlosy mozna sciac, ale zycia nie.

------
14:05 / 02.09.2000
link
komentarz (1)
Kolejne robale wlaza do dziury.
Na stacji benzynowej czyli Rock'n'Roll pubie, grali Lennona. Nie jest zle! Poprzednio byly jakies syfy, rabanka na calego, a jak uslyszalam Imagine..
Ale dzis dzien robaka, bo znow zero zainteresowania.
I rozmowa z Matka. Kocham Ja. I ma racje. I ja wiem, ze ma i ja wiem, co Ona ma na mysli.
Marta wczoraj wyjechala do Chorwacji, zyla tym wyjazdem od kilku dni i w koncu pojechali.
Ile ja bym dala, zeby zapakowac sie razem z nimi i w dluga od problemow, od zasyfialego wrocka. Ale jak sie ucieknie, to czesto trzeba wrocic. Ona zawsze potrafi mnie rozbawic. Jak tam kiedys bys to przeczytala.. w co watpie... pozdrawiam Cie, dobra Kobieto.
---
18:35 / 01.09.2000
link
komentarz (1)
Auto idzie dzis sie naoliwic (tak mi powiedzialo,0) i troche bedzie tankowac. Dociagnie do stacji i tam zacznie tankowac. Mowi, ze pozniej czuje, jak pedzi dluga niebiesko-szaro-czarna oswietlona autostrada w kierunku nieba i z powrotem i nastepuja zmiany kolorow i jest temu aucie tak dobrze. Mowi, ze czeka z niecierpliwoscia na ta chwile, bo od wczoraj kilka nowych robali wdarlo sie w rure wydechowa i jakims cudem przedostaja sie do delikatniejszych miejsc auta, co sprawia cholerny bol, z dnia na dzien jest coraz bardziej zaniedbane, zakurzone i w ogole. Twierdzi, ze czasami przez mala szybke w garazu widzi tamto drugei auto, a w nim swoja poprzednia wlascicielke, twierdzi tez, ze to mialo miejsce kilka zaledwie minut temu. I jest tym wszystkim bardzo klote, zmeczone, przedarte, strapione, zdenerwowane, skopane i _zdolowane_. Mowi, ze musi zatankowac. Zdaje sobie sprawe, ze potem bedzie bolalo jeszcze bardziej, gdy znow straci cala benzyne a garaz wyda sie jeszcze bardziej szary, zimny i ponury, ale powiedzialo, ze inaczej nie da sobie rady.
Skoro musi, niech tak robi.
No bo przeciez ja nie mam z tym nic wspolnego.
Milego wieczoru, Panie i Panowie.
02:18 / 01.09.2000
link
komentarz (1)
-+=CDPrzypowiesciNastepuyea=+-
Auto X zostalo wyeksploatowane. Lakier juz nie blyszczy tak jak dawniej. Deska rozdzielcza jest nieco zakurzona, a karoserie nadgryzl zab czasu. Z siedzen wystaje gdzieniegdzie wata. Wydawalo sie X'owi jednak, ze to nie szkodzi, ze wlasnie zasluguje tym bardziej na troske, bo czesciej trzeba zwrocic uwage, czy opona gdzies nie pekla (w koncu nie nowki,0), czy silnik dziala dobrze, czy przypadkiem pedal gazu albo hamulec nie zawodzi.
Auto Y jednak nie trzesie tak, jak auto X. Auto Y jest wygodniejsze w uzyciu, jest nowsze, przede wszystkim to calkiem inny model! W aucie X pasy bezpieczenstwa czasami sie zacinaly i nie chcialy wysuwac, auto Y ma je elektryczne, ma nawet poduszke powietrzna! (Niestety auto X jej nie posiada,0). Tak w ogole to czego Y nie ma... Jeszcze piekniejszy ksztalt, wygodniejsze wnetrze, czystsze szyby, cichsze podczas jazdy, etc itd.
Auto X ma zakurzone szyby i zatkana rure wydechowa. Zatkaly ja robaki, ktore zaczely wlazic. Wlasciciel nie chce sie nim zajac, bo juz nie jest takie, jak dawniej. Podczas jazdy wyszly na jaw wszystkie niedogodnosci plynace z uzytkowania owego auta, a lakier i ksztalt, ktory tak wyroznial je sposrod dziesiatek innych - zmienil sie, w koncu zdarzalo sie tu i owdzie walnac a to o hydrant, a to zahaczyc o kraweznik, czy nawet stluczka. Lecz tak to juz jest z autami. Nie sa cale zycie nowe. Jednak niektorzy wlasciciele kochaja je tak bardzo, ze troszcza sie o nie nawet wtedy, gdy juz niemal nie nadaja sie do jazdy i trzeba je czasami pchac, bo silnik nawala, ale jednak one gotowe sa im sluzyc, a sa tez tacy, ktorzy zamykaja garaz na klodke i ida do nowego modelu.
Auto wtedy zmienia sie w kupe zlomu, az pewnego dnia, zapomniane, daleko od slonca i powietrza, gdzies miedzy pajeczynami i osadami z kurzu - rozlatuje sie.
Tak wlasnie dzieje sie gdzies tam, daleko, z autem X. Zzera go rdza, a, mozecie mi wierzyc, auto odczuwa bol. Sekunda po sekundzie, godzina po godzinie odczuwa straszny bol z kazdym nadgryzieniem go przez rdze, z kazdym pylkiem spadajacym na karoserie i robakiem wdostajacym sie do rury. Rozpada sie.
Tak to juz jest z autami.

(Prosze wybaczyc mi wszelkie niedociagniecia logiczno-techniczne, poza tym pod wplywem chwili, acz dlugich przemyslen, wiec mozn doszukiwac sie bledow merytorycznych itp. Na autach znam sie niezbyt dobrze,0).
---
02:13 / 01.09.2000
link
komentarz (1)
Opowiem Wam cos. Opowiem Wam przypowiastke o samochodach. Pomyslcie o niej, jesli macie ochote. Postaram sie napisac ja w miare zwiezlo i krotko, na tyle, na ile mi sie to uda.
Pewien czlowiek jezdzil roznymi samochodami, ale wszystkie zaczely wszystkie zdawaly sie byc bardzo do siebie podobne, za bardzo. Kolory takie jakies szare i nieciekawe, w ogole wszystkie firmy produkowaly podobne modele. Czlowiek postanowil, a moze nie postanowil, nie wiadomo nic na ten temat, w kazdym badz razie pewnego dnia nabyl nowe auto. Zaciekawilo go od razu: mialo inny kolor, inny ksztalt, kusilo wnetrzem i obiciem kol. Ono mialo wlasciciela, ale szukalo innego, kogos, kto bedzie uzytkowal je stale, a nie wylacznie od czasu do czasu. Kochalo swojego dotychczasowego wlasciciela, ale zbyt rzadko wyruszalo w trase i nie moglo zniesc tego stanu rzeczy, lubilo przecie szose, ulice miast i drogi wsi. Az nadszedl ow dzien. Stalo gdzies, a przyszly wlasciciel przechodzil obok. Nie mozna nie bylo zwrocic na siebie nawzajem uwagi.
Wierzcie mi, to bylo przeznaczenie. I czlowiek oczywiscie nabyl to auto.
Jezdzil nim codziennie, czasami wyruszal w bardzo dlugie trasy, czasami drogi byly krete, czasami proste, czasem pod gore a czasem z. Czlowiek dbal o karoserie, odkurzal, myl szyby i robil wszystko to, co przy aucie nalezalo robic, a nawet wiecej, niz inni wlasciciele przy swoich autach. Czasami samochod nie mogl pokonac jakiegos wzniesienia, ale ze wszystkim jakos sobie we dwojke dawali rade.
Od czasu do czasu przejezdzalo ich droga jeszcze inne auto, nazwijmy je autem Y, a to, o ktorym mowa od poczatku - autem X. Oboje, tak wlasciciel, jak i wlasciciel auta X cieszyli sie na widok Y'ka. Czasami towarzyszyl im w trasach, bardzo czesto bylo trzeba skorzystac z zapasowego baku benzyny czy przylepic late na opone - nie bylo problemu. Tak wlasciciel auta X, jak i auto X byli zadowoleni.
Auto X jednak nie wiedzialo, ze juz niebawem jego wlasciciel powaznie rozwazy uzytkowanie dwoch aut naraz. Nie byloby zachwycone ta wizja, aczkolwiek na auci rozum sie z nia liczylo, przeciez nie mialo nic przeciwko Y'owi, samo je lubilo, a takze wiedzialo, ze ludzka, jak i aucia rzecza jest sie dzielic, wiec czemu jego wlasciciel od czasu do czasu nie mialby pojechac w trase Y'kiem. W koncu wszystko jest w porzadku!
Skroce ta przypowiesc do minimum pomijajac, co dzialo sie w dlugim czasie miedzy wlascicielem auta X, autem X i autem Y i przejde do puenty.
-+=CDN=+-
23:16 / 31.08.2000
link
komentarz (1)
Ha. Moj poprzedni wpis jest taki spokojny, taki bijacy sila, pewnoscia, ze dam sobie rade.
Gowno prawda. Czasami mam wrazenie, ze to wszystko to domek z kart. Staram sie ulozyc wszystko, ale za chwile albo za tydzien ktos moze to zepsuc jednym pstryknieciem palca.
Jestem w ciezkim okresie swego zycia i ta rzecz, ktora wtedy tak mnie zdolowala jest naprawde tylko na dokladke. Jestem w ciezkim i niestabilnym czasie swojego zycia na tej ziemi. Osoba, ktora powinna byc mi ostoja oddala sie nie wiem tak NAPRAWDE czemu i nie wiem, jak to wszystko bedzie, jesli sie oddali na dobre Bog wie, co sie stanie. Mam nadzieje, ze i tym razem jakos sobie dam rade. Tylko jak?
Dzis dowiedzialam sie, jaki swiat jest maly w sposob nieprawdopodobny. Dwie osoby bliskie mi, jedna bardziej, druga mniej okazalo sie, ze.. Zreszta niewazne. Po prostu swiat jest cholernie maly.
Zastanawiam sie, jak poradzic sobie z moim zyciem. Z tym wszystkim, z czym sobie nie daje rady.
Aktualne jest nadal moje pytanie dotyczace znajomosci "preparatu", ktory zabija pamiec, a wlasciwie uczucia. Bardzo by mi sie przydal. Cena nie gra roli. Dzwoncie pod 08000800008000800.
23:02 / 31.08.2000
link
komentarz (1)
Zycie toczy sie dalej.
Ludzie nie przejmuja sie tak naprawde toba do momentu, az trafisz do szpitala albo pod pociag. Do tego momentu wszystko oficjalnie gra. To tak, jak grypa jest choroba, ale nerwica juz nie.
Ostatnio plakalam przez sen i obudzilam sie ze lzami w oczach, lkajaca, lza kapala mi na policzek. Zasnelam na powrot.
Znalazlam nowa maksyme, niewazne, ze to dupek, ale powiedzial cos madrego "You've gotta love yerself or no one else'll love you" (Liama slowa, podobno,0). To nie tak do konca prawda, ale rzeczywiscie, trzeba siebie samego kochac, bo w przeciwnym razie to wszystko nie ma najmniejszego sensu. Trzeba wierzyc w swoje sily, brac zycie za rogi i nawet, jesli smiech jest mylony ze szczesciem, bo prawdziwe szczescie to powazna sprawa (Seneka,0), to warto sie smiac, nawet, gdy sie jest nieszczesliwa. Smieje sie, neurotycznie bo neurotycznie, ale staram sie. I staram sie wierzyc w to, ze dam rade niezaleznie od tego, jak wiele razy jeszcze zycie kopnie mnie w dupe. Bo tak naprawde moje zycie obchodzi wylacznie mnie i Pana Boga i moja Matke. Oczywiscie sa ludzie, ktorzy by sie obrazili slyszac to, ale wiem o tym z pewnych wzgledow.
Aha. Chlod, ktorym potrafia zionac inni i obojetnosc, jaka potrafia okazywac oraz latwosc kasowania informacji, niczym z twardego dysku jest: zimniejszy od Grenlandii, gorsza od tej jaka sie odczuwa wobec zeszlorocznego sniegu i pewniejsza od tego, po nacisnieciu enter'a.
Jednak milosc potrafi wszystko zaleczyc, otworzyc kazde drzwi.
Wierzcie w to.
16:38 / 29.08.2000
link
komentarz (1)
nie damn spobie z tym rady
usilowalam porzwiawc, nic sie nie dowiedzialam, zrzucam na siebie ncala wine, siedze tu i palcze, lacze i placze, rece mi sie trzesa, zoladek podkskauje do gardla, gula w ragardle, wiem ze huz nie mam komu o tym psac bo jz stracilam osoby ktorym bym m mogla, wiec wywalam sie na ogolny, co za kurwa upodlenie, wzielam jakas pigulke i siedze i nic trzes e sie, nie dam rady, po prosyi sobie z tym nie poradze, disze sie, duszesie.. wiem, ze samobojstwo to ie jest wyjscie ani narkotyki ezn nie sa wyjsciem, ale ja nie daje rady, nie wiem cco mam robc, opuscila mnie Osoba, bez ktorej nie wyorazam sobie istniec mozze powinam wziac wiecje tc pigulemk
14:37 / 29.08.2000
link
komentarz (1)
-+=CDNastepuyea=+-
Noel mowil po polsku. Nie wygladal jak Noel, obejmowalismy sie, szlismy jakims chodnikiem a on mowil do mnie caly czas sie smiejac, a ja wciaz powtarzalam, ze nie wierze, ze to jest on, bo skad by mial znac polski. Mowi do mnie "Alez z ciebie niedowiarek, no :D", caly czas sie smial, az to bylo denerwujace. W pewnym momencie mowie do niego "Ok, wiec powiedz mi po angielsku >>Ostatni z moich pieciu nagranych albumow albumow jest lepszy niz albumow jest od pozostalych lepszy ze wszystkich<<" (nie bylam w stanie sklecic poprawnie tego zdania,0), a on od razu powiedzial to po angielsku, tyle, ze wydawalo mi sie, ze wstawil tez cos po niemiecku. Powiedzial, ze moge isc na koncert, wystarczy, ze powiem, jak jest i spokojnie wejde, a ja do niego, ze chyba oszalal, przydalaby sie jakas wejsciowka, wspomnial cos o osobnej dla specjalnie zaproszonych gosci, ale powiedzialam mu, ze nie wejde sobie ot tak i nie powiem "Jestem, przepuscie mnie", ze to nie przejdzie, a on na to, ze wlasnie tak moge zrobic.
Polecialam z autografem do znajomych, siedzieli i czyms sie zajmowali, z trudem utrzymywalam rownowage, powiedzialam, ze mam autograf,ze go poznalam i lece dalej, pewnie na koncert, kiwneli glowami, z reszta i tak nie mieli wiecej czasu, bo od razu zniknelam.
2. My i jeszcze jacys ludzie rzucalismy nozami i siekierami w jakiegos zmutowanego czlowieka. To bylo straszne. Chcielismy go zabic, balam sie go, on wyjmowal te noze i rzucal we mnie, ale nie udalo mu sie wcelowac tak, zeby mnie zabic, noze albo omijaly mnie, albo uderzaly tak, ze mnie w sumie nie bolalo, ale wciaz sie balam. Rzucalismy w niego tymi przedmiotami, byla krew, a on wciaz wstawal i szedl dalej, albo po prostu szedl. W czyms, jak poczekalnia, siedzieli ludzie, w tym moja babcia. Gdy bylam tam przez chwile jakis czlowiek powiedzial "No powiedz jej, ze jestes zla", moja babcia: "Nie, ona nie jest zla, w zyciu nie moglaby zrobic czegos takiego", a on "no powiedz jej, no?" a ja na to: "Babciu, ja MOGLABYM zrobic cos takiego, ale to sen! Mi sie to sni, wiec moge w niego rzucac, w zyciu nigdy tego bym nie zrobila nikomu". Wiec mialam swiadomy sen, chociaz po czesci, swiadomosc w swiadomosci.. No nic. Wrocilam tam i rzucalismy w niego tak, ze myslalam, ze go zabilismy. Wrocilismy sie po jakims czasie. On wciaz zyl. Zaczelam uciekac z tego miejsca, to bylo cos a la buda/szpital, z trudem mi to przychodzilo, ale uciekalam, wolalam do uciekajacych za mna "Czy on jeszcze zyje?" a oni "Tak". Wciaz za mna gonil.
Snilo mi sie jeszcze cos. Ale nie pamietam. Pourywane kawalki snow, znow o paru nie napisze, a reszty nie pamietam. Moze mi sie przypomni.

Czy ma ktos recepte na to, jak to zrobic, zeby nie potrzebowac w zyciu Przyjaciela? Czy zna ktos metode na utrate pamieci? WIe ktos, co zrobic, gdy Ktos wazny milczy, by sie tym nie przejmowac? Wie ktos, co zrobic, gdy ciagle chce sie plakac? WIE KTOS?! Pewnie nie. Ja tez nie. I zycie plynie dalej. Co za syf. Jesli jednak znalby ktos recepte (alkohol przetestowalam, za dragi dziekuje, postoje, w gre wchodza inne rzeczy wylacznie,0) dajcie znac.
14:29 / 29.08.2000
link
komentarz (1)
Trudno sie nie zgodzic z blogiem kolegi, jakoby zycie nie bylo sux w porownaniu z glodujacymi dziecmi, ludzmi wywalanimy na pysk z armii itd. Owszem. Ale ja nic na to nie poradze, ze nie potrafie tym sie dostatecznie pocieszyc i ze to ja jestem ja a nie ktos inny mna. Moje zycie ostatnimi dniami dostarcza mi powodow wylacznie niemal do placzu, wspolczujac dzieciom z Etiopii nie umiem zaprzestac myslec o sobie. Jakos tak sie wszystko bierze i.. Po prostu czekam. Jedyna osoba, z jaka moge porozmawiac jeszcze wyjezdza w piatek na 2 tygodnie. Wole, zeby sie mi powiedzialo, ze ma sie mnie gdzies niz traktowac mnie jak powietrze. No najwyzej znow sobie poplacze, ale zanim to nastapi opisze sen, jedyne co ostatnimi czasy przynosi mi mila rozrywke i zapomnienie chwilowe do mojego zycia.

Potrzeba mi Jej, a Ona sie nie odzywa. Ok. Czas na sen. (Dacie wiare, ze czasami kilka slow byloby w stanie czlowieka uskrzydlic? Gest? O Boze, o telefonie nawet nie mysle..,0).

-+=SEN=+-
1. Noel Gallagher gral na wroclawskim rynku, ale nie byl to koncert, stal kolo jakiejs lawki i brzdakal sobie na gitarze. Byl w najzwyklejszej koszulce i w ogole niczym sie nie wyroznial. Mial jasniejsze wlosy, niz ma normalnie, ale wiedzialam, ze to on. Ja tez mialam gitare w rece, jakas bardzo fajna gitare, on gral jedna ze swoich piosenek a ja usilowalam dograc do tego cos na pojedynczyc strunach, ale czulam sie nieswojo, ze nie potrafie itd. Lawki byly porozstawiane nieco jak dla koncertu, ale bylo ich zbyt malo. Siedzialo kilka osob, Noel stal o kilka miejsc ode mnie. Zastanawialam sie, co bedzie sie dzialo, byla jakby cisza przez burza, taki spokoj.. I rzeczywiscie za jakis czas ktos z jakiegos balkonu go zauwazyl i zaczal sie wydzierac, to byl jakis dj i mial studio u siebie, puscili podklad pod muzyke, Noel byl nadzwyczajnie spokojny, przyzyczajony do szumu wokol niego, nie usmiechal sie ani nic. Grali cos z nowego albumu ale nie potrafie skojarzyc ze snu, co to bylo. A potem wszystko, co bylo z nim zwiazane dzialo sie w takim tempie i tak chaotycznie, ze nie potrafie tego poustawiac, bede pisac w kolejnosci, w jakiej przychodzi mi do glowy.
Noel byl starcem. Siedzial na lawce i wygladal jak ci, ktorych mozna spotkac na dworcach. Mial dlugie wlosy, siwiejace, brode, takaz sama, ubrany byl jakby od lat nie zmienial ubrania, wszystk o sie rozlatywalo, ale jednoczesnie, w dziwny sposob byl schludny. Siedzial zgarbiony, na brzegu lawki, a do lawki podchodzily kolejno osoby i pytaly go chyba o swoja przyszlosc, on w ogole sie nie usmiechal, sprawial wrazenie czlowieka - wyroczni, wiedzial wszystko, mowil im, a ja siedzialam, przygladalam sie i powiedzialam w ktoryms momencie "kurcze, co to, konfesjonal w Kosciele, czy jak ;,0)" i chyba Noel sie usmiechnal i znow byl mlodszy.
Podeszlam do niego, bo stwierdzialam, ze nie moge przepuscic takiej okazji, by wziac autograf, balam sie, ze powie, ze jest zajety czy cos, ale odwazylam sie i okazal sie byc mily, napisal mi cos olowkiem w bloku technicznym na uprzednio narysowanym przez kogos rysunku, podsunelam mu dlugopis (wolalam miec dlugopisem,0), ale on powiedzial, ze woli olowek, potem nagle wzial ten blok jeszcze raz i widzialam, ze mysli, co by tu wpisac jeszcze, ale chyba nie mial koncepcji, bo miejsce pod jego wpisem bylo wciaz puste.
-+=CDN=+-
22:28 / 28.08.2000
link
komentarz (1)
"help me if u can im feelin' down".

-

But.. but who?
15:03 / 28.08.2000
link
komentarz (1)
Oczywiscie, ze nie zawsze sie myle. To przejaskrawienie.
Po prostu czuje sie, ze znow bede ryczec albo we mnie cos peknie lada dzien, lada chwila.
14:56 / 28.08.2000
link
komentarz (1)
slow mi brak.
Ktos sie odsuwa.
Chowam uraze.
Placze.
I wymiotuje przez sen. Nigdy nie wymiotowalam przez sen.

Zakrzyczalam o pomoc, ale jej nie bedzie. Bedzie nagana, wiem, co uslysze, to ja sie myle.
Zawsze ja sie myle.
21:15 / 27.08.2000
link
komentarz (1)
Spie. Kimam niedzielna popoludniowa pora po przeczytaniu troche "Wprosta". Telefon, po 5 minutach od momentu, gdy otworzylam oczy. Jeszcze jestem cieplutka (gdy spie, grzeje jak kaloryfer na zime,0) i na wpol zaspana.
"-Czesc. Anka?!
-Eeemmm.. Szzzesc. Witaj.
-No czesc! Masz ochote dzis gdzies wyjsc?
-Aaammm. Tak.. jasne.. tak.. ale.. em.. pozniej..
-Chodz! Dzwonila Losica i sa z Bartkiem na rynku, chca sie spotkac! Bedziesz za godzine?
-Zglupialas? Spalam dopiero co i..
-No to masz czas! No chodz! Podjade po ciebie moze, co?
-Eeeeemmm... zieeeeeeew... Hmhm... A ten no.. za godzine? Eh.. Zieeeew mlask mniom mlask.
-Ale ja ide do pracy. Anka, no chodz, no. To ja po ciebie podjade no, mowie ci no chodz, oni juz sa na rynku, no bede o tej_i_o_tej.
-Sluuuuuuchaj.. A nie mozesz jakos tak mlask mniom mlask mlask okolo dziesiatej? Ahmmmmrrr.
-Nieee.. No mowie, bede po ciebie, to jak?
-Eh kur**, za malo em czasu, sluchaj eee.. no nie wiem. No. Spie jeszcze i ...eh ku**, dobra, em..
-Wiesz co, to jak sie zdecydujesz to daj mi znac."

Minely 2 minuty.

"-No, sluchaj to moze zrobmy tak, ze.. A, tak w ogole czesc.
-Anka?? :,0)
-Tak, tak, to ten no.. A moglabys o 8 przyjechac? Wiesz, dojde do siebie, prysznic, sprawdze poczte..
-Ok."

Ciesze sie, ze zadzwonila.
Nie ma to jak sie zgadac.
=}
10:23 / 27.08.2000
link
komentarz (1)
Zbieralo mi sie wczoraj na wymioty, a trzeba zaznaczyc, ze nic nie wypilam. Tzn. jedno niecale piwo. Smieszne po prostu. Polozylam sie i wlaczylam tiwi i tvp mile mnie zaskoczyla. To byl staroc, a i owszem. Ale jeden z fajniejszych filmow, jakie widzialam. Trzymajacy w napieciu, przemyslany, wciagajacy, czasami smieszny, w ogole cool - "Zabity na smierc" w rezyserii Moore'a z 1976 roku. Az bylam zaskoczona, ze mi sie tak podobal. Jesli o takie starocie chodzi, to jest jeszcze jeden ktory podoba mi sie od zawsze, tzn. od momentu, gdy go zobaczylam (ciezko by mi sie podobal, gdybym nie widziala,0) - "Dwunastu gniewnych ludzi". Arcydzielo. Majstersztyk. Kiedys potrafilo sie robic filmy. Chociaz i dzis sie potrafi. Czas na sniadanie? Przydaloby sie, a moze jakies witaminy wezme, nie chce zeby mnie znow mulilo, nie wiem co jest. Ah, snila mi sie znow muzyczko/plastyczka, chyba, nie wiem, co jest grane. Tym razem jako Kayah, ale nie dam sobie glowy uciac. Dawala mi swoj autograf. Nie wiem, nie, nie Kayah, autograf (plyta,0) jako.. A nie! Ona miala okladke Maanamu. Co za cholera =/
21:41 / 26.08.2000
link
komentarz (1)
pim pam plom
18:31 / 25.08.2000
link
komentarz (1)
Wlasnie stalo sie cos, a wlasciwie chodzi o to, ze sie NIE stalo i humor zjebal mi sie w ciagu jednej sekundy, gdy zobaczylam cos. Nie napisze imienia, nicka, nic z tych rzeczy, ja nie z tych osob, nie potrafilabym, ale jest mi tak cholernie przykro, ze znow mam oczy na mokrym miejscu. Czekalam na doslownie trzy slowa, pomijam, ze analogiczna sytuacja miala miejsce z druga wazna dla mnie Osoba juz jakis czas temu, ale wtedy chodzilo o nowe wiesci, na ktore czekalam, poczulam sie olana. I widocznie jestem, bo teraz tez nie dowiedzialam sie nic, chociaz niejednokrotnie prosilam. Czuje sie glupio, ze musze sie tak _prosic_, przeciez wie, ze czekam. Ale to bym przelknela, chodzilo w tym momencie o te trzy slowa "zycze milego dnia" czy cos jak to.. nic. Jest jedna z najwazniejszych Trzech Osob w moim zyciu, a nie zobaczylam nawet "milego dnia". Jakby mnie w ogole nie bylo.
Chce mi sie ryczec.
Nie wiem, widze, ze cos trace, to ja pisze, byla pewna umowa, trzymam sie jej, ale to ja pisze cos, zeby dostac odpowiedz.
Czy ja juz sie naprawde nie licze?
Czy utracilam ta Osobe i pozostaly dwie? Te dwie mi nie wystarcza, bo to calkowicie inna sprawa. Nie bede tego wyjasniac, bo to moje zycie, ale jesli utrace Ta, to nie wiem, co sie ze mna stanie.
A sprobowalabym wyjsc z tym, ze poczulam sie zraniona, olana. Dopiero by byla reprymenda badz cynizm. Dlatego pisze to tu.
Dzieki, warp, ze jest ten blog. Moze sie nie rozrycze, chociaz juz mi sie glos lamie.

.....
17:40 / 25.08.2000
link
komentarz (1)
Po wczorajszych napadach glodu herbatowego dzis nie moge patrzec na herbate. A moze to zasluga tej mieszanki piw w nocy. Zapijam sie sokiem, co by troche witamin wrzucic do organizmu. A tak w ogole to lubie sol. Sypie sobie na dlon i jem.
Smacznego.
A moze mam jakis niedobor. Tak, jak te dzieci, co zra sciane, moze mam cos w ten desen.
Ja chce nagrywarke plyt sidi.
Prosze, nie grajcie juz Brathankow. Prosze. Owszem, to lepsze niz ta cala sieczka spirsejowo-iglesiasowo-agilerowo-thrillerowata, ale blagam, ja juz nie moge ich sluchac.
Zabawne. Tylu jest zdolnych mlodych ludzi (nie mylic ze mna,0), ale nie ma szansy wyplynac, bo takie brathanki musza byc grane po 100 razy w ciagu godziny.
Chore.
Pojde z gitara pod przejscie na Swidnickiej, poloze czape na drobne i napisze kartke "Zbieram na piwo, fajki B&H i na to, zeby w koncu przestano grac Brathanki, chociaz na jakis czas".
Jestem ciekawa, kto by wrzucil drobne, a kto splunal =>
17:22 / 25.08.2000
link
komentarz (1)
Uwaga, szykowac woreczki foliowe, albo nie czytac:
-+=SEN=+-. Snilo mi sie, ze Oasis byli we wroclawiu. (A mowilam, zeby szykowac?,0). Sen byl po czesci swiadomy, a po czesci zyl wlasnym zyciem, wiec nie jestem nawet pewna, co do niektorych faktow i przy nich wstawie *, bedzie to dotyczylo zaznaczonej czesci od do. A reszta snila mi sie _naprawde_.
Noel byl strasznie zmeczony, nie wygladal jak Noel, byl bardziej jakby Noelem na kartce, niz naprawde, w kolorze, caly, golden orange/orange/ochre albo, by uzyc innego nazewnictwa - orange eclatant/ocre, a po polsku cos jak sraczkowate => Nie, nie, zartuje.. ciezko mi okreslic ten kolor. Niewazne. Byl zmeczony, siedzial w kurtce z "futerkiem" (w podobnej mozna go zobaczyc na fotkach,0) i naprawde mial inna twarz niz on, ale nie przez zmeczenie. *Najprawdopodobniej siedzieli w "Rurze", wroclawskim jazzowym pubie, a moze tylko ja sobie ich tam wyobrazilam*, oglosili konkurs. Chodzilo o to, by odgadnac tytul piosenki po opisie, o czym mowi. Opis ten mowila Meg, zona Noela. Byl dlugi i nazbyt powaznie brzmiacy, by do nich to pasowalo, nawet do nich, zalatywalo polityka, gdy juz konczyla tlum oszalal, juz nie bylo *Rury*, ale jakas ulica, duzo ludzi, darli sie. Liam byl bardzo zainteresowany i przejety konkursem, kucnal lub stal na trawie obok chodnika, on wygladal, w przeciwienstwie do Noela, jak on sam, tyle, ze jeszcze z czasow, gdy rozpoczynali granie, kilka ladnych lat temu, inne uczesanie, twarz. A Meg - ciezko mi powiedziec. Tez wygladala jak ona, miala wlosy w nieladzie. *Liam mnie uscisnal, ale wydaje mi sie, ze tylko tego chcialam, bo nie pamietam uscisku, pamietam jego sile, ale nie sam uscisk*. A potem przysnilo mi sie, ze graja juz, a dokladniej pamietam duza scene, ale na wysokosci tej samej, co widownia, ktorej *zreszta nie widzialam*, widzialam za to Gema i Andy'ego, *ale nie braci i Alana*. Zajeci byli swoimi gitarami, cos grali, ale ja nic nie slyszalam.
Sen byl o wiele dluzszy, ale nie pamietam, co jeszcze sie dzialo, pamietam dobrze twarz Noela, twarz Liama, troszke gorzej twarz Meg, jakichs ludzi, miejsca.
Potem przysnilo mi sie cos jeszcze, ale to tez pozostawie dla siebie, jako kolejna slodka (?,0) tajemnice.
---------------------------------------------------------------------------
Co za cholera. Mialam do kogos zadzwonic, ale oczywiscie co? Nie wstalam. Trzymalam oczy na zapalkach, pomyslalam, ze juz lepiej sie nie klasc w ogole, ale zostalo doslownie ciut ciut i.. sie nie udalo. Potem dzwonil jakis telefon, ale co mnie obchodzi jakis telefon, skoro spie. A spalam, nic dziwnego, po zmieszaniu 3 gatunkow piw (tylko sjakies stakie mialam w domu,0), kopcilam tez fajki, problem w tym, ze juz nie mam Bensonow & Hedgesow, ciekawe, czy mozna je gdzies dostac, pytalam, ale nie mieli. Moze w domu wysylkowym + 3 pary gaci po cenie jednego =] (gacia,0). Slyszalam przerobke piosenki selyn djon tak totalnie odjechana, ze tchu mi zabraklo, zaloze sie, ze jakies Hole to wykonywalo lub tego pokroju kapela. Usiluje zassac empetroje Pumpkinsow i juz po 25 minutach mam cale 0%! Kuuuuurrrrdee. Super. No, jak tak dalej pojdzie, to bede miala prezent w sam raz pod choinke. Dzis jakis koles w sklepie byl dla mnie tak mily i tak usluzny, ze pomyslalam: jedno z dwojga: albo mnie okradnie zaraz, albo bedzie zebral. Skakal jak krolik na widok marchewki, nawet nie byl taki stary =~] (tak kolo 40, bo ja wiem,0), torbe mi otworzyl, pomagal. Nie wygladal na zula. Kasjerka wydala mi reszte i lezalo 10 groszy, mowie mu z usmiechem, ze juz moze sobie wziac te 10 (no bo nie wiedzialam, o co mu chodzi, a przeciez pieciu zeta mu nie dam,0), a on "Nie, no co tez pani, ja nie z tych", usmiechnal sie i wzrokiem do drzwi odrpowadzil.
&-/
No dobra. Zdarza sie i tak. A portfel mam w kieszeni =}
06:17 / 25.08.2000
link
komentarz (1)
A juz szykowalo sie na sen, a tu nagle nici. Siedze. Darek napisal, ze pozyczyl elektryka, perspektywa probowania swoich sil na elektrycznej.. hmhm.
Dorwalam takie zdjecia Oasis, ze mi galy z orbit wyszly. Mam ich nie wiem ile, zapelnione dyskietki, od cholery, ale dzis wylowilam (z,0) w sieci zdjecia Liama z Patsy za czasow gdy jeszcze byli razem - Patsy w samych majteczkach, Liam w szortach. Heh.
A wlasnie. To jest ciekawe. Gdy obserwuje fascynacje innych czyms do tego stopnia mysle sobie "zdziecinniali", "niepowazni", "swiata nie widza poza tym", "klapki na oczach", "powiesz zle slowo, to zamorduja". Mam raczej negatywne nastawienie. Obserwuje, jak moja fascynacja sie objawia. Takie rzeczy, ktore ja robie, to moze robia dzieci z podstawowki, a nie ludzie w moim wieku. To naprawde mnie frapuje. W pewnym momencie konczy sie etap oblepiania scian plakatmi, prawda? Istnieje cos takiego, jak "spowaznienie", prawda? Nie nalepia sie sobie na czolo nazwy ulubionego wokalisty i przestaje sie nosic koszulki z jego wizerunkiem, prawda?
Prawda.
Z jednej strony calkowicie zdaje sobie sprawe ze swej niedojrzalosci, jesli o to chodzi. A moze to nie ma z dojrzaloscia nic wspolnego. Moze to jest skojarzenie wolne, takie jak to, ze jedna wizyta u psychiatry odmienia zycie, pewne przeswiadczenia, zalozenia.. Moze po prostu to wychodzenie na przeciw swym potrzebom, ktore to wychodzenie wydaje sie w pewnym wieku nieprzystajace etc. Widzieliscie, jak zachowuja sie dzieci, a jak dorosli? Dzieci sa bardziej bezposrednie (przynajmniej wiekszosc,0), otwarte, szczere, nie bojace sie pytac, "ciekawskie", badajace, prostolinijne. W miare dorastania w dziecku ksztaltuje sie "tego nie wolno, tego nie nalezy" itd. Prawie zawsze, gdy o tym mysle, to przychodzi mi do glowy rzecz, ktora uslyszalam kilka lat temu: dziecko, ktore sie przewroci i w nastepstwie tego podbiega matka i zaczyna "ojejowac" nad nim, a dziecko placze rozwija sie inaczej niz to, ktore po upadku widzi nad soba usmiechnieta twarz mowiaca "nic sie nie stalo, to bylo calkiem zabawne". To nie jest smiech Z DZIECKA, tylko DO DZIECKA. Nie wiem, o jakiej kulturze byla mowa, nie chcialabym sklamac, wiec nie bede strzelac, tak czy owak okazuje sie, ze lepiej jest dla dzieciaka, ktore widzi usmiech, niz przerazenie czy chociazby nadmierne zamartwianie sie zwylym siniakiem.
Moze to, ze "otaczam" sie tym, co tak bardzo lubie nie jest ani niedojrzale, ani chore, ani cofniete. Moze wlasnie jest jak najbardziej naturalne. Byc moze wlasnie tamowanie tego odniosloby negatywny skutek ("Jestem dorosla, wiec nie powinnam",0). I znow: mezczyznom nie przystoi plakac, tak powiedziano, tak ustalono (ciekawe, skad to sie wzielo na poczatku, ciekawe,0). Mezczyzna musi byc silny i wspierac. "Nie placz Jasiu, chlopcom nie wypada". Zastanawialiscie sie kiedys, skad u mezczyzn tyle zawalow? Jesli mialabym cale zycie udawac twardziela i chowac swoje emocje, te miekkie, ludzkie, NATURALNE emocje, to pewnie juz bym miala zawal. Czasami musze jak male dziecko usiasc i plakac, bo jestem bezbronna wobec niektorych faktow. Moim zdaniem od mezczyzn zbyt wiele sie wymaga. Co prawda kobiety maja jeszcze trudniej (chociazby rynek pracy, zarobki etc.,0), ale i tak od facetow sie zbyt wiele wymaga. Maja byc silni tak fizycznie, jak i psychicznie. A niby czemu? Budowe ciala mamy, jaka mamy, nie ulega najmniejszej watpliwosci, ale psychika czlowieka jest psychika czlowieka. Mezczyzni to nie automaty bez uczuc, to tez ludzie. Jasne, ze bym dostala kota, jakby za mna chodzil jakis mazgaj co chwile beczacy, ze chce batonik albo ze go boli nozka, ale co innego pierdola, a co innego strata bliskiej osoby, rozstanie, smierc, niepowodzenie w pracy itd. No dobrze, nie jestem facetem, nie wiem, ale jednoczesnie cos mi sie wydaje, ze mezczyzni wcale nie maja takiej konstrukcji, ktora nie pozwalalaby im wydalac lez. Widzialam placzacych mezczyzn (co, podkreslam, NIE UMNIEJSZA im,0), czyli, ze plakac moga i czasami chca. A skoro tak, to czemu sie im tego zakazuje? ("Nie wypada",0). To chore, moi drodzy.
Jakby tego jeszcze bylo malo jest bol zewnetrzny, wewnetrzny i posredni. Nie wiem, do jakiej gruy byscie zaliczyli bol zeba, ale ja nie potrafie ani do jednej, ani do drugiej. Jak chyba wiadomo, mezczyzni nie boja sie dac w zeby czy dostac w zeby od kogos, gorzej jest, gdy trzeba dany zab borowac - omiajaj dentyste szerokim lukiem. Ciaza? Wolne zarty...
Jak wiec widac mezczyzna potrzebuje czasami plakac. Kobieta takze. Dziecko, czlowiek starszy. Kazdy. Czemu jednym sie daje _fory_, a innym nie? Nie rozumiem. Czy od placzu miesnie mezczyzny wiotczeja? Tego tez nie zauwazylam.
Chcialabym napisac, ze ten wpis nie mial na celu obrazenia kogokolwiek, tak mezczyzny, jak i kobiety. Wrecz przeciwnie. Chcialam powiedziec o tym, ze ci, co placza i co _umieja_ plakac sa dobrzy. Pewnie nie wszyscy. Ale na pewno wrazliwi. Nie wiem, jak to ujac.
Sa jeszcze bestie. I bezmozgowcy. Ale o nich nie chce pisac.
I na koncu "anegdota", od razu ostrzegam, ze bedzie dotyczyla najbardziej lubianej przeze mnie kapeli na swiecie, wiec jesli ktos juz po katach wymiotuje, ten niech lepiej nie czyta: pewne zrodla, ktorym mozna bardziej wierzyc, niz nie, podaly kiedys, ze Liam, czlowiek, ktory robi za scenowa malpe, wtraca wszedzie fuck, zdaje sie nie przywiazywac wagi do niczego z wyjatkiem czubka wlasnego nosa i piwa, olewajacy wszystko, lacznie ze swoja ex-polowica, ktora chorujac (nerwica,0) prosila go, by wrocil, a ten nie wrocil, wymadrzajacy sie, uchodzacy za "luzaka", swoja droga palant do x potegi (ale podobno z wysokim IQ. Ciezka sprawa. Albo je starannie ukrywa, albo nie, dyskutujemy ostatnio o tym i do ciekawych rzeczy dochodzimy,0), myslacy, ze jest "lepszy" od Jezusa (do tego stopnia,0) itd - otoz on wlasnie podczas jednego z wywiadow podobno niemal sie rozplakal i powiedzial dziennikarzom, zeby go zostawili w spokoju.
Okazalo sie, ze malpa/luzak/imbecyl/Liam Gallagher tez jest czlowiekiem.
03:42 / 25.08.2000
link
komentarz (1)
.
17:30 / 24.08.2000
link
komentarz (1)
A cos mi sie jeszcze odnosnie wczorajszego wieczoru.. Siedzielismy na przystanku, Lukasz _nastroil_ mi gitare. Jak go jeszcze spotkam, sama go _nastroje_. No ale dobra. Bo ja wiem, ktora to byla, moze 2, moze 3, zaczelam sobie grac. Jakas klienta slucha i zaczela spiewac. No to gram. No to ona spiewa. Podchodzi i "ladna gitara". Czy jakos w ten desen. Tak czy siak, gdybym byla facetem, mialabym wziecie u kobiet, leca na gitare =~D (Faceci, zmiencie pieski na guitary =D,0). Ciezko bylo grac bo palce sie nieco plataly. Wziela ja ode mnie i sama cos zagrala (no, no,0), jak ja pozwalam obcym kobietom macac moja gitare! Kuuuurcze. No ale dobra, stalo sie. Nadjechal tramwaj. I co glupia Chyna robi? Gra w tramwaju ok. 3 nad ranem =] Bo i czemu nie. Chyna, posluchaj mnie: NIE NALEZY GRAC NAD RANEM W TRAMWAJU PO KILKU BROWACH. Czy ty mnie rozumiesz? _NIE NALEZY_. A co, jesli pan motorniczy by mial widzimisie i skasowal ci za bagaz? A co, jesli by cie z tramwaju wypiertolili?! =,0) Zaprzestalam tej praktyki, ilosc piwa (od piwa glowa sie kiwa,0) wygrala, na szczescie. Nie bylam jak dotad w "Rurze", fajnie grala kapelka. Facet, ktory spiewal, po 40 lub tuz pod (lata, a nie ilosc wypitych piw =,0),0) wygladal mi na McCartney'a, tego juz ex-beatlesa, nie beatlesa. Cos takiego mial w sobie.. I oczywiscie nie omieszkalam o tym 500 razy powiedziec znajomym, "ej, on wyglada jak makarnej", za chwile "nie sadzicie, ze powaznie on cos ma z makartneja??", minute pozniej "beeeeez kiiiiitu, powwwwaaaaaga, pelen styl makartneja", po 5 minutach "te, ale powaznie, no kurcze jak makartnej no!". Tolerancja nieprawdopodobna.
Zakupy na najblizszy tydzien: (kupie, co zrobic,0): -McCarteny (poza jednym albumem, ktory mam,0), -Smashing Pumpkins (ze wzgledu na wzgledy,0), -pudelko na dyskietki (wala mi sie to po calym pokoju, a wlasnie, ile kosztuja pudelka na dyskietki?,0), -wiecej grzechow nie pamietam.
Nawet jak te zakupy sie maja przeciagnac do miesiaca, to i tak kupie. Chodzi mi po glowie jeszcze nowa O'Connor (cza w koncu posluchac,0), Morissette (jeden album to stanowczo za malo, ta kobieta jest nieprawdopodobna,0), Strangelove, Morcheeba (no doorrra, zmiana stylu zmiana stylu, mam dwie, to i trzecia trzeba by bylo zakupic do kolekcji,0), biografia Oasis (widzial ktos? Bo ja nie,0). I jeszcze jedno bedzie trzeba zrobic: wygrac w totka.
16:17 / 24.08.2000
link
komentarz (1)
Co by nie robic, czego by nie sluchac, czego by nie mowili, czego by nie sluchali - OASIS RZADZI.

We live in the shadows an' we had the chance and threw it away
And its never gonna be the same
Coz the years are falling by like the rain
An' its never gonna be the same
'Till the life i knew comes to my house and says hallo
THERE AINT NO SENSE TO FEELING LONELY THEY GOT NO FAITH IN YOU
but i got a feeling you still owe me so wipe that shit from yer shoes....

Podkrecilam na maksa. Moze mi leb rozsadzi. Kac + muzyka = Cos Niebywalego
Musze ulozyc slowa, musze ulozyc slowa, musze ulozyc slowa, musze.. Chyna powtarzaj to sobie: musze ulozyc slowa, musze.. =D
Kurde, przeciez ja mam slowa.

Nie uwierzycie, co teraz polecialo - "so i start a revolution from my bed".. Zreszta i tak nikt nie wie, o co chodzi. Jedna osoba, ale chyba tu nie zaglada. Pozdrawiam Ja, gdziekolwiek jest. I zawsze sie o Nia modle. (Tak, zwyklam sie modlic. _Przestarzale_, nie?,0). Jest mi Kims BARDZO bliskim.
Oj dosc bo sie rozkleje a ktos tu zwymiotuje od nadmiaru slodyczy.
05:03 / 24.08.2000
link
komentarz (1)
Spotkalam sie dzis z Darkiem, na wiosle zamiata naprawde niezle, a zeby bylo zabawniej: ja + jego wioslo + piecyk = calkiem niezle. Niezwyklam tak o sobie mowic, ale to wychodzi naprawde calkiem.. Dzwiek jest zajebisty. A poniewaz na gitarze swych sil od lat probuje, to wyszlo wrecz hmhm. Sama bym chciala takie _cudo_. Stoje, gram i wczuwam sie. Zajebioza. Potem poszlismy do knajpki, spotkalismy jego znajomych, na dole byl koncert. Bylo OK. I bylo jeszcze cos - niby bzdura - ale wole nie zapeszac. Mam nadzieje, ze... A JESLI NAWET NIE (ODPUKAC,0): i tak mam _zaciecie_. I potrzebe.
14:30 / 23.08.2000
link
komentarz (1)
-+=CDNastepuYea=+-
Usilowalismy uciec ze szkoly, okazala sie byc korytarzem , labiryntem bez wyjscia, ganialismy sie z innymi po szkole, usilujac uciec, nie wiem, kto byl w mojej "paczce", w koncu dopadlismy pewnych drzwi, zawolalam, zeby je otworzyli. Dostrzeglam okno, ktos chyba wczesniej niz ja probowal je otworzyc, na nic, powiedzialam, zeby zamkneli szybko drzwi na zasuwe, sprobujemy uciec. Gdy juz im sie udalo (niby mala sala, a piekielnie duzo osob,0) wspielam sie z trudem na parapet i otworzylam prawa strone drewnianych drzwi, ukazaly sie nastapene. Gdy otworzylam te - nastepne. Gdy te... Itd. W nieskonczonosc. Niczym Syzyf ze swoim kamieniem. Juz jest, az tu nagle.. i od poczatku. Analogicznie bylo z lewymi. No ale w koncu sie udalo, nie wiem jak, i nie pamietam, czy wyszlismy.. Pamietam. Ludzie wychodzili, ja bylam ostatnia, ale zamiast imienia mialam nick: Chyna. Gdzies migotal napisany najzwyklejsza czcionka. Times Roman czy cos w ten desen. I mial byc ostatni. Wiedzialam, ze wywaza drzwi, zanim uda mi sie zwiac. I tak chyba sie stalo, nie pamietam.
No a potem do snu wkroczyla muzyczka/plastyczka.
Snilo mi sie jeszcze wiele rzeczy, o ktorych juz nie napisze. I zdaje sobie sprawie, ze mozna niektore z opisanych juz interpretowac i czegos sie dowiadywac, jednak z tymi drzwiami napisalam swiadomie. Bo ja wiem (domyslam sie mocno,0), co to oznacza, to juz sprawy wewnatrz mnie. Jesli ktos chcialby tracic czas na analizowanie tego, to moze to zrobic, ale nigdy nie bedzie miec pewnosci.
A z takich drobiazgow. Nie drobiazgow. Snila mi sie moja Przyjaciolka, ale byla bardzo daleko, dokads szla, nie zwracala na mnie uwagi. Szla z kims, chyba z jakims mezczyzna, nie wiem, przechodzili pod mostem czy miedzy murami, cos takiego.
Snil mi sie mlody chlopak w klasie, mial nie wiecej niz 7 lat, pil jakies wino z butelki, ale zanim sie napil, wylewal zawsze kilka kropel na stol. Drugi tez pil, ale chyba piwo. Mieli miny takie, jakby chcieli komus cos udownodnic. Pomyslalam, ze teraz maja takie miny, a kiedys beda alkoholikami i swiat sie calkowicie dla nich zmieni, beda wygladali jak ci, ktorych widuje pod sklepami i na ulicach. Ale nie powiedzialam nic, obserwowalam ich. Skakalam tez po stolach podczas jakiejs klasowki, wbieglam chyba przez okno i zaczelam skakac po stolach, nieco sie chwialy, ale skakalam miedzy ludzmi. Snila mi sie tez moja przyjaciolka z wrocka, Marta, ex facet od polskiego, wielu ludzi. I mozen a tym zakoncze. Kilka rzeczy pozostawie slodka (?,0) tajemnica.
14:25 / 23.08.2000
link
komentarz (1)
Snila mi sie szkola, ale nie wiem, czy podstawowka, czy liceum. Taka mieszanka. Kobieta od muzyki, ktora byla nauczycielka rysunku, jak sie okazalo, sprawdzala moje prace, powiedziala, ze jeszcze jej zadnej nie dalam, a na podlodze lezalo mnostwo tego. Mialam na glowie cos jak kapelusz. Siedzialam tak, ze widzialam cala sale, a za sala rozposcieralo sie jakies pole, potem jakby lasek. Ona powiedziala o jednej pracy "Ale ladne", a ja splonilam sie ze wstydu i naciagnelam kapelusz na glowe, uslyszalam skads "no widzisz, Anka?". Bardzo chcialam, zeby uslyszala to moja Przyjaciolka i jeszcze ktos, ale ich chyba nie bylo. Za to byli moi znajomi, Adam, ktorego znalam z odstawowki, Aga, ktora tez znalam z podstawowki. Podeszlam do muzyko-plastycy i zaczelysmy wspolnie przegladac te prace, do reki wziela jedna z nich - okazala sie nie praca,a szkicem do czegos, mowie jej to, a ona "no to dobrze, to nastepne cos, o moze to" i wziela inna, bazgrol na kartce z zeszytu, mowie jej, ze to tez sie nie nadaje.. i tak wciaz. Wyjmowala jakies prace, ktore znowoz okazywaly sie byc tylko przerobkami w photoshopie, myslala, ze to rysunki, ale ja jej nie potrafilam oklamac, az do momentu, gdy nic nie znalazlysmy, mowilam, ze mam na samym dnie model, ale nie wiem, gdzie sie podzial (bo mialam,0), rozmiar brystolu. Nie znalazlam nic mojego, za to widzialam czyjes prace, swietne, ale nie moje. Mowilam jej prawde az do momentu, gdy zobaczylam, ze na scianie wisi maly portret Kory, okazalo sie, ze przede mna siedzi wlasnie wokalistka Maanamu, ten portret to wlasciwie sama nie wiem, czy byl przerobka, czy rzeczywiscie namalowalam go akwarela (tak to wygladalo,0), wiec nie sklamalam az tak wcale. Byl w odcieniach delikatnych, pastelowych, roz, pomarancz, czerwien delikatna, fiolet, seledynowy etc., Kora na to "No to moze ja sie przebiore?". Zeby pasowac. Usmiechnelam sie. Caly czas siedzialam na przeciw sali, nim przyszla ona byly jeszcze inne zdarzenia, wlasciwie to wszystko dzialo sie, ZANIM ona przyszla.
-+=CDN=+-
23:51 / 22.08.2000
link
komentarz (1)
vain! no wez tu wejdz czlowieku, mowie Ci ze Chyna - Anna Laskowska! A tak a propos tego glosowania - odpowiedzieli mi, ze nie mogli czegos tam otworzyc (zglosilam nie tylko Twoja strone,0), juz nie biore w tym udzialu, ale wez tu zajrzyj no.. To bedziesz wiedzial. Wrr. Jak jeszcze raz zapytasz.. =]
23:38 / 22.08.2000
link
komentarz (1)
Jestem gruba.
Ot co.
Ci, zaprzeczaja - klamia z litosci.
Ci, co nie zaprzeczaja nie wiedza co powiedziec, albo chca mi dopiec.
Ale juz od dzis wiem, ze jestem gruba. Niewazne czemu. Niewazne sa te wszystkie slowa "Anka czy ty nie widzialas grubej osoby?!" itd. Na nic. Przekonalam sie do tego.
Spaslak.
Co z tego, ze wymienilam kanapki na sam pomidor ogorek i inne takie. Co z tego, ze zamiast hamburgera biore knysze z warzywami bez sosu, ale najczesciej kupuje po prostu bulke za 30 groszy czy cos.
Co z tego, ze zamist kanapek z samali zjadam jogurty.
Nie chudne.
Jestem gruba.
Mam samej siebie dosc.
Ostatnio ktos mnie zobaczyl po okolo roku nie widzenia i powiedzial "ales ty zmizerniala", a ja "chyba za uszami", -"nie.. naprawde".
Nie chce litosci. Juz dosc.
Jestem gruba. I tyle. Bardzo bym chciala byc szczupla. O brzuszku, jaki maja modelki nawet nie wspominam. Podobam sie Komus, dobra. Ale to zbyt skomplikowane.
Nie czuje sie dobrze.
Po prostu nie czuje sie dobrze. Zle sie ze mna dzieje w glowce. Usmiecham sie, rozmawiam, czasami gram. Ale ile czlowiek moze miec sily?
A moze w odwecie "ale o co ci chodzi". Dobrze.
O nic.
Jestem gruba. Nie moge na siebie patrzec.
Zygac mi sie chce.
09:03 / 22.08.2000
link
komentarz (1)
I znow pada.
Czemu wokol mnie tak cicho, mimo, ze leci muzyka?
Czy mozna przyzwyczaic sie do samotnosci?
Czym jest zycie?
Co bedzie po smierci?
Czy kiedykolwiek zmienie sie?
Czemu nie lubie disco polo?
Gdzie jest granica doznan?
Jak bardzo czlowiek moze sie zatracic?
Czy zazdrosc latwa jest do zwalczenia?
Czemu komary tak upodobaly sobie lato?
Czemu tak bardzo lubie herbate z cytryna?
Czemu niektorym tak latwo byc twardymi?
Czemu moje lacze jest tak wolne?
Czemu im wiecej ludzi tym ich mniej?
Czemu w knajpie czasami piwo jest po 6, a czasami po 3 zlote?
Czy ktokolwiek zna odpowiedz na chociaz jedno z tych pytan?
Czy mam jeszcze tysiace pytan, czy tylko setki?
05:29 / 22.08.2000
link
komentarz (1)
Nie no przeciez jedna rzecz nie moze mnie zburzyc calkowicie, wiem, ze kropla kielich przelewa, ale bez przesady. Na bol serca nic nie poradze, ale chociaz moge sie postarac myslec pozytywnie i pomyslec, ze zla passa musi minac.
"I to minie".
Ja juz nie wiem czy sama sie bezsensownie pocieszam czy.. A czego ja chce? Kto ma mnie pocieszac o 3:26 w nocy, jak nie ja sama siebie?
Kiedys wzlece jak ptak, cialo opusci mnie, dusza uleci, worek kosci i skora pozostana na ziemi, pod ziemia.. Smierc nie jest wyjsciem, ale jakas ulga przychodzi i splywa na mnie gdy pomysle, ze kiedys dostapie tego. A jak na razie musze wziac sie w garsc.
Ktory raz juz to mowie?
Sama siebie oklamuje?
Brakuje mi Kogos.
05:17 / 22.08.2000
link
komentarz (1)
KURWA NO =((((((((((((
Ja juz nie mam sily... Teraz znowoz z mumikiem sie nie dogadalam..
MAM DOSC, SERDECZNIE. PIERDOLI MNIE JUZ TO WSZYSTKO, SERCE mNIE BOLI.. mam dosyc calej pieprzonej zyciowej sytuacji, nic sie kur.. nie uklada...
05:01 / 22.08.2000
link
komentarz (1)
Cos mnie serce boli i nie powiem, zebym byla z tego faktu jakos specjalnie zadolowona. Moze to byl dzis taki dzien i taka noc, a moze nie.
Odkrylam fajna knajpke. Mala, przytulna, muzyczka, na scianach fotki: Morrison, M. Monroe, Beatlesi..
Ale za oknem burza, leje, a teraz to chyba huknelo obok mojego domu =]
04:31 / 22.08.2000
link
komentarz (1)
Znow wyjatek od reguly, ale ten jest naprawde uzasadniony:
vain -- Anna Laskowska to ja =,0) (jesli to czytasz, to sie dowiesz, a jesli nie czytasz, to i tak zapewne jakas dobra dusza Ci powie,0).

Slowo do bloga. Obudzila mnie burza o 2, no to zesmy se pospali. Kupilam dzis, a wlasciwie wczoraj Fastball (znani z utworu "the way", a tak poza tym to na razie ciezko mi powiedziec cokolwiek wiecej o nich, muzyka jak muzyka, posluchamy, zobaczymy,0) i "Into The Light" Chrisa De Burgha z hiciorem wiekow "The lady in red". Az wstyd, ze nie mialam tego wczesniej. Ten nurt to dla mnie nurt _starych dobrych prykow_ z cyklu Ch. Rea, ale w pozytywnym tego slowa.. Dobry na burzowe letnie noce => Zlazi mi skora z ramion, a ja wcale nie chce, zeby mi zlazila skora z ramion. Znow musze sie troche podpiec.
16:46 / 21.08.2000
link
komentarz (1)
"I feel lonely lonely lonely.. (...,0) I feel alone alone alone". Akurat teraz polecialo.
Siedzenie i zamartwianie sie nad soba nic tu nie da.
Uzalanie sie nic tu nie da.
Pewnych rzeczy sie nie zmieni, nawet nie ma ich potrzeby zmieniac, a nawet wiecej - nie powinny sie zmienic. Bo Ktos jest szczesliwy. I tak ma byc.
Vaye Con Dios "mi" puscili w radiu. Dobrzy ludzie =]
Chyna rusz dupe, get yer shit together girl.
Nie ty jedna czujesz sie samotna.
Ej tylko mi tu nie rycz..
(Auto-hipnozo-kuracjo-...,0)
Zreszta pamietaj, ze kazdy z nas jest samotny, bo urodzilismy sie jako jednostki, Tylko, ze jedni sa szczesliwi, inni mniej, a jeszcze inni..
Spadaj stad chyna bo mi sie naprawde rozbeczysz.
16:38 / 21.08.2000
link
komentarz (1)
Czuje sie ostatnio bardziej samotna, jednoczesnie staram sie o tym nie myslec. Osoba, z ktora bylam kiedys bardzo zwiazana odsunela sie jakos i nie wnikam teraz, czy to On sie odsunal, czy to ja Go odsuwalam (z pewnych wzgledow. Staram sie to przelknac,0), czy moze wszystko sie porozsuwalo naturalna koleja rzeczy. Czuje sie nie opuszczona, ale samotniejsza. Sinusoida. Nie siedze i nie placze, ale widze, jak wszystko sie porozsuwalo. Co ja mam robic. Nie ma nikogo. Prawie.
16:34 / 21.08.2000
link
komentarz (1)
Posiedzenie. Zamykam posiedzenie.. Ciekawe slowko, no, posiedzenie. Po siedzenie. Zebralismy sie tu po siedzenie. Zeby sobie posiedziec. Duzo jest fajnych slow. Po siedzenie.
16:25 / 21.08.2000
link
komentarz (1)
Jestem zdegustowana polska telewizja. W pewnych porach mozna zobaczyc tylko telenowele. I jednego nie rozumiem: czemu, mimo _buntu_ tak wielu osob i wysmiewania telewizja nic z tym nie robi? Pojscie na reke emerytom i rencistom (bo i tak mlodziez albo sie uczy, albo pracuje, w wakacje roznie,0), czy moze brak kasy, a moze jedno i drugie? (Pewnie szczegolnie to drugie,0).
Jest alternatywa: radio. Chociaz i tam leci non stop niemal to samo. Ale niech juz leci, oby nie bylo za duzo gadania. Nie, nie, radio jest ok. Nie takie, jakbym sobie wymarzyla, ale jest ok, szczegolnie niektore stacje, jak... (piiiii cenzura,0).
Ostatnio zapijam sie (cenzura? Kryptoreklama? Aaa co mi tam..,0) napojem Hoop o smaku wisniowym. Nie przepadam za wytworami, ktore maja w sobie cos z wisni, w ogole za samymi wisniami nie przepadam, ale ten napoj mi smakuje. W koncu sie znudzi.
Wakacje dobiegaja konca. Bedzie intensywnie. "ABO" i nie. Bedzie. Bedzie? Chce czy nie.. W srode spotkanie znow z kims _od kapeli_, we'll see, jak tym razem.
Jestem ostatnio skrytym kukurydzozerca. Zjadam strasznie duzo (tzn. zalezy, co rozumiec pod slowem "straszne",0) kukurydzy gotowanej.
No, Chyna, ruszamy dupsko.. Niebawem trzeba isc.
Ostatnio na grupie dyskusyjnej dostalam lekkie upomnienie od jednej osoby, ze strasznie wielkie posty pisze i ze sie jej nie chce czytac. Wyznaje zasade: nie chcesz - nie czytaj. Powinien sie do niej zastosowac. Zreszta inna osoba napisala, ze milo jest je czytac i w zwiazku z tym ja nie widze problemu, wolna wola.
Ciekawe, czy i tu spotka mnie cos takiego.
A nawet jesli to co? Kurcze, czy tu gdzies widac napis "CZYTANIE NAKAZANE" ? Nie. Otwiera sie, widzi sie piecdziesiat tysiecy linijek - zamyka sie.
Ja naprawde nie widze problemu...
A juz najsmieszniejsze jest cos w ten desen "ojej jak na grupie cicho, ojejej, jak zle jak niedobrze, pewnie wszyscy sie porozjezdzali" - Ktos napisze duzo textu - "ojejej jak to duzo, ojejej".. =,0)
Przeciez to nielogiczne.
Ludzie sa tak niezdecydowani. A moze inaczej: musza miec powod do narzekania.
A ja im go daje.
Czyz to nie humanitaryzm w najczystszej formie? =,0),0)
Just kiddin'.
13:50 / 21.08.2000
link
komentarz (1)
Kazdy czlowiek wart jest tego, zeby poswiecic mu chociaz 2 zdania. KAZDY. Czy mozna wyobrazic sobie JEDEN wpis poswiecony kazdemu? Chcialam napisac o pewnym chlopaku, gdy doszlam do wniosku, ze musialabym napisac o innym, bo takze na to zasluguje, a potem kolejny.. I tak z 10 osob, a potem rozmnozyly sie jak kroliki. I bylo 100. Nie ma szans?
Wiec dwa zapowiedziane zdania: 1. Poznalam na wakacjach pewnego chlopaka, ktory byl chory, nie wiem na co, ale gdy nie bylo obok niego innych osob, ktore by z nim rozmawialy cos do siebie mowil lub tylko gestykulowal zywo rekoma. 2. Tenze sam chlopak na "dyskotece" odspiewal rowno, niezle i pamietajac caly text utwor Dzem, do mikrofonu, ludzie stali wokol niego i klaskali, nie podobalo mi sie tylko jedno: ktos robil zdjecia, jak jakiejs malpie.
Udalo mi sie w dwoch zdaniach?
Chyba jednak sprzedam jedna ze swoich dwoch gitar.. Pytanie tylko, czy mi sie to oplaci, mam kupca, ale.. I tak zajmuje tylko miejsce, jest stara, niejedno widziala i niejedno przezyla. Moze wlasnie dlatego tak ciezko mi sie z nia rozstac? Pozyjemy, zobaczymy.
01:45 / 21.08.2000
link
komentarz (1)
Pan Bryan Adams przegial pale. A wlasciwie nie on, a organizatorzy.
Kierujac sie wlasnymi gustami moglabym powiedziec tak: sekunda dla Loony, trzy godziny dla Texas'u i 15 minut dla Adamsa. Jasne, moglabym.
Ale jak wiadomo - sama na swiecie nie jestem.
Ujmijmy to tak: gdy pan B.A. leci w radiu - poslucham. Ale nie sikam w majty, slyszac go. Ma kilka przebojow, ktore mu wyszly, a co z reszta? Nie parzylam na zegarek podczas transmisji, zajmowalam sie innymi rzeczami, ale tak plus minus godzina? dwie? jego medlenia. W pewnym momencie stalo sie to zwyczajnie nudne. I jeszcze ta dziewczyna ryczaca, ktora pokazali (a ty sie nie odzywaj, sama sie rozbeczalas na Oasis =,0),0).. Bo w pewnym momencie to juz bylo, wybaczcie drodzy moi, medlenie. Jesli dana piosenka nie jest znana, to zaczyna byc _bezplciowa_.
Gwiazda wieczoru, kurcze felek.
Przepiekny pan w bieli, ktory zdaje sobie sprawe, ze kupa nastolatek (i nie tylko,0) sie posiusia, jak go widzi spiewajacego o milosci, kurcze felek.
Podobalo mi sie za to, jak sciagnal kogos z publiki, ot tak. To bylo "spontaniczne" (e-he,0) i bylo ok.
Ale cos mam nieodparte wrazenie, ze to raczej Sharleen udalo sie nawiazac dialog z publika lepszy, niz jemu.
Subiektywne odczucie, rzecz jasna.
Mam do niego stosunek neutralny, a jesli nie byloby mozliwosci posluchania tego samego dnia Texas'u, to bym pewnie w ogole nic nie powiedziala, ale ze takowa byla, a Pan w Bieli zajal wieksza ilosc czasu ...
Dobrze, ze nie kosztem innej grupy. Bo wtedy oj oj bylabym zla. Oj oj.
A tak ogolnie - luz. (Kompa powiesilam na sznurze na dworze i wytrzepalam. Grzeje [sic!] rowno,0).
22:43 / 20.08.2000
link
komentarz (1)
Texas w sopocie =,0)
Szkoda, ze nie moge tam byc.
Ale i tak nic nie przebije bolu po tym, jak w Polsce byla Tanita, a j nie moglam jej zobaczyc..
MATKO JAK TEN KOMP SIE CIAGNIE!!!!!!!
Poddaje sie.
22:34 / 20.08.2000
link
komentarz (1)
Swietnie. Nie wiem jak, ale zdolna jestem wiec: wywalilam z kompa swoje mp3, pliki wideo.. Wszystko poszlo (zostaly 2,0). COOL. Mialam problem, co z nimi zrobic, bo miejsce zajmowaly.
I sie sam rozwiazal.
A mimo to i tak komp chodzi wolno, jak nigdy w zyciu. On nie idzie. On sie ciagnie.
Przedzie.
Paranoya.
19:23 / 20.08.2000
link
komentarz (1)
minelo kilka godzin.
I co?
UPAL.
14:54 / 20.08.2000
link
komentarz (1)
upal
04:21 / 20.08.2000
link
komentarz (1)
"Piwo z puszki. Gralam na gitarze przypadkowe taby i spiewalam po angielsku calkowicie przypadkowy text, (chyba wymyslilam piosenke, ale co mnie to obchodzi, setna pierwsza poszla w piach,0) i spojrzalam na domy, patrze, a tam: wszystko jak z klockow lego. Jak z papieru, a moze z plastyku. Wydaje mi sie, ze one sa namalowane na powierzchni nieba, ze mozna je pchnac i upadna, rozpyspia sie, sa idealnie odciete rzezba dachow.
I tak sie patrzylam, az nie zaskoczylam.
ATP panie Vonnegut? Zaraz to sprawdze.
Nadal sie gapie. to wszystko jest takie nienaturalnie inne.
A zeby bylo zabawniej: kazda taka sytuacja jest inna podczas odczuwania. Gdy bylam z Marta na wyjezdzie i patrzylam sie na sciane, pijac piwo, nagle poczulam sie, jakbym nie byla soba, nie mam imienia, nazwiska, ciala, nosa, ust i rzes ( (...,0)"

To byl wpis przed tym, jak zlecieli sie goscie do mojego ojca na urodziny, przed 22 duuuzo, wyrwano mnie. Dwojka to moi dobrzy znajomi. Gralam troche na gitarze, robilam za dj'ja, a poza tym chciclabym zrobic cos, czego na blogu nie zwyklam robic - podziekowac Modzelowi za Jego text. Nie komentuje niczyich textow i nie bede, gdybym to miala robic, to nie staloby sie to jeden ani dwa razy, ale teraz sadze, ze chce podziekowac, wiec to robie.
I ostatni. (Jak sadze.,0)

Mam nadzieje.
14:20 / 19.08.2000
link
komentarz (1)
Nie jestem kreatorka mody, ale wlasnie zdalam sobie sprawe, ze komus moglabym cos doradzic, jesli nie ochrzanic za taki pomysl.
Wyobrazcie sobie: na wybieg wychodza faceci i kobiety, stroje (we can say that,0) a' la starozytna grecja, ateny, zwiewne, nie togi.. Chodzi o to, ze faceci mieli przewiazane przez biodra pasy w kolorze skorowato-brazowawym. No i ok. Wszystko sie komponowalo.
I co widze?
BIALE GACIE.
Wystajace spod tych pasow.. Ty kawalek zwiewnego materialu w kolorze takze skorkowatym, tam kobieta odziana w podobne materialy i nagle BIALE GACIE.
Matko jedyna. Pasowaly tam jak piesc do nosa. Daje slowo. Czy oni sa slepi?
13:48 / 19.08.2000
link
komentarz (1)
Wiadomo, ze gust dziecka ksztaltuje sie od urodzenia. Rodzice zabieraja swe male dzieci na koncerty disco polo.
Nie kaze im serwowac im od rana do wieczora Straussa czy zakazac dzieku w ogole ogladac d.p. w tiwi, bo jak wiadomo, zakazany owoc itd., ale jednak boje sie na sama mysl, co to bedzie. Niby not my business, ale jednoczesnie moj, bo zyje na tym swiecie a nie na planecie Upa Upa.
04:58 / 19.08.2000
link
komentarz (1)
-+=CDNastepuuuuyeaaaee=+-
W telewizji znow pieprza jakies banialuki a la rozowa landrynka ale bez landrynek =] W domysle. Buhaha. O! Californication na TeDe. Red Hoci jak red hoci ale podoba mi sie perkusja i bas. Wyrazne sa.
Zastanawialam sie co by sie stalo, gdybym ktoregos razu walnela taki wpis, ze by sie rozlozyl na 10. Czy mozna tu apelowac, by kogos usunac z bloga? Chyba nie, czyz nie? Moge pisac i cala noc i caly dzien i potem to wkleic, jesli mi sie spodoba, a jak ktos nie chce to nie czyta, ja za to sobie moge poczytac, nie myle sie chyba? No tak to chyba wlasnie jest.
Upraszczajac sprawe do maximum: panienki spiewajace maja sie podobac, a faceci maja miec glos. Mocne uproszczenie, ale obserwujac scene polska odnosze takie wrazenie.
W ogole wszystko popada w schematy.
I znow przypomina mi sie scena z pret-a-porter jak wszyscy wychodza nago.
Mozg mi sie wypral.
-+=K O N I E C=+-[?]:
04:55 / 19.08.2000
link
komentarz (1)
-+=CDNastepuYea=+-
O czym to ja?
Aha. Lubie, gdy mnie ktos czyms nowym zaskoczy. Ale nie chodzi mi tu bynajmniej o setna mozliwosc zmiksowania, uzycia sampli i innych pierdziel do dzwiekow wydawanych z czestotliwoscia itd., ale czyms, co mnie pochlonie. O czym jeszcze nie wiedzialam. Drazni mnie kultura techno. A moze jeszcze inaczej: to wlasnie NIE kultura mnie drazni! Podoba mi sie ten szal, ta wolnosc, szokowanie, lamanie regulikow i regulikokokow. Ale zwyczajnie nie rozumiem, jak mozna zatapiac sie w te dzwieki w domu, w pracy, w szkole i odprezac sie przy nich. Spoko. Widzialam programy. Slyszalam, czytalam "jak to dziala". Synchronizacja pelna, serce, mozg, tego typu sprawy. Wiem. Ale mi potrzebny jest CZYSTY (podkreslam to slowo,0) dzwiek CZYSTEJ gitary. Mezczyzna/kobieta wyciskajacy siodme poty przy waleniu w bebny. Smak strun i nut, melodia, cos, co jest nienazwane (co do bebnow: Przyjaciel powiedzial mi, ze Lars [Tak, Metallica] ma zawsze niedaleko jakis sprzet, gdyby padl, to wtedy to uratuje mu zdrwoie [zycie?]. Ciekawe, ile technomaniakow wyobraza sobie cos takiego.. przeciez sa tacy modni i to wszystko otoczone jest taka specyfika, ze co dopiero, ale..,0). Nie, nie potepiam muzyki techno. Nawet udawalo mi sie dac sobie niezle w kosc, tanczac [p o r u s z a j a c s i e]. To kultura XXI wieku. To polyskujacy metal i blacha. Sztuczne wlosy, rzesy, paznokcie, twarz, powieki, jezyki, uszy, kowadelko.. =,0),0), styl, bycie. Chodzace cyborgi, moze niebawem. Ale jak powiedzialam - fajnie, ze sa. Bo swiat dzieki temu jest bardziej kolorowy. Inaczej by bylo przesrane. Ale ja i tak wole rock i czyste brzmienie wiosel. I nie tylko. Elektronika nie gardze. Odpowiednio uzyta moze dac zajebiste efekty. Swoja droga - Nine Inch Nails to cos nieprawdopodobnego, ale jak dla mnie tylko ze starszego okresu, a potem poszli, poplyneli z taka fala, ktora.. Kurde co ja znow o muzyce?!
Przeciez muzyka to moje zycie, wiec co sie dziwie.
-+=CDN=+-
04:52 / 19.08.2000
link
komentarz (1)
O. To znowu ja. Dacie wiare?
I co ciekawsze: dostalam bana na wlasnym kanale! Tzn. on nie jest _moj_, ale siedze tam od chyba 2 lat czy cos okolo, nawet nie wiem, pewnie tylez samo z opem.
Przeklinalam? Alez skad.
Zrobilam cos glupiego? Gdziez tam!
Po prostu zbyt czesto zmienialam nicki, dla wyglupu, dla smiechu, malo ludzi, zwrot akcji tym samym zerowy... I mimo, ze spod botka moge zdjac bana - na nic sie to zdaje, musze poczekac na interwencje kolegi, mam nadzieje, ze szybka, bo nie moge tam wrocic => Ta sytuacja bardziej mnie smieszy niz smuci. Po pol godzinie text zapamietale "nick flood". Hihi, nie?
Wlasnie ciekawa rzecz przeczytalam od kolegi. Ale to nic. Pozyjemy przeczekamy zobaczymy.. To "tylko" IRC. (Najzabawniejsze, ze wiele popierniczonych, zlych, wspanialych, dalekosieznych, glebokich, pieknych, skomplikowanych, stawiajacych zycie do gory nogami spraw zaczelo sie od "zwyklego" spotkania "tylko" na IRC,0). No ale nic, zostawmy to.
Ogladalam dzis wywiad z jedna z najpiekniejszych kobiet na calej kuli ziemskiej - Sharleen Spiteri. (Dla niezorientowanych - wokalistka z Texasu. Dla niezorientowanych - nie chodzi o poludniowe usa, ale o zespol =,0). Oczywiscie najpiekniejsza IMHO. Nie wiem, ile ma teraz lat i nie bede zgadywac, ale zapewne ponad 30. Chociaz glowy uciac sobie nie dam. Wygladala, jakby 10 minut wczesniej wstala (ktos dzisiaj mnie obudzil wczesnie i wybieglam i musialam latac z gosciem po domu, a wlasnie obudzilam sie, i zeby to 10 minut.. Dzwonek mnie obudzil. Lustro a kysz! =,0) Zart. Nic co ludzkie blah blah blah,0), oczka takie jakies, nosek zasmarkany. Zupelnie inna babka niz na wideoklipach, ale co zabawne - rownie piekna. Ale inna! Wygladajaca na starsza (przy takich osobach az cisnie sie na usta uzyc slowa: dojrzalsza, one jakos nie.. nie wygladaja na starsze, wygladaja na DOJRZALSZE. Slowo daje =/,0), rozczochrana, oko jakby podpuchniete, nos lekko zaczerwieniony. Skupiona. Ale i troche znudzona. ("Pytania sa tendencyjne",0). Jednoczesnie przychylnie nastawiona i ani troche zadufana.
Chcialabym ja kiedys poznac. Jednak pzrezyje, jesli mi sie to nie uda, nie wiem natomiast, jak to bedzie na lozu smierci z mysla, ze nie udalo mi sie poznac Tanity Tikaram - nie wiem. Nie wiem. Jednym z moich marzen jest poznac ta osobe.
No ale nic. Puscili dwa kawalki, kilka pytan.. Zaczelo sie wszystko od mojej niegdys przyjaciolki, ktora miala ich plyte w domu i kasety. Dzieki niej kupilam "White On Blonde", bo zawsze sie w nia zasluchiwalam. Pamietam jeszcze jeden szczegol - gdy Agnieszka, qmpela z liceum mowila, ze chyba kupi sobie plyte Texasu i to musialo byc jakos w miedzyczasie miedzy jednym a drugim, bo nie skojarzylam faktow. Na ogol to ja bylam "do przodu" z muzyka i lubilam zawsze, gdy ktos mnie czyms (interesuajacym!,0) wyprzedzal i dawal cynk na zespol. Dzieki Halinie np. poznalam Bomb The Bass. Wczesniej o tym nie slyszalam (takze liceum,0), a zespol jest wyjebisty. A jaki moze byc inny, jesli goscinnie spiewa w nim sama Sinead O'Connor? =,0) Massive Attack, moze i wstyd sie przyznac, ale tez dopiero dzieki Komus Bardzo Waznemu (o tym mezczyznie moglabym napisac ksiazke.,0) - puscilmi Karmacome i odlot. Zakochalam sie w klimatach. Zaczelam testowac tego typu klimaty, lekki niewypal byl przy Morcheebie, ale tylko z powodu glosu Skye, cos mi nie pasowal. Teraz poszli w strone calkiem inna i musze powiedziec, ze zalatuje mi tu.. Ok, niewazne. To nie Dziennik Muzyczny, a pamietnik osobisty. Dojde do brytyjskiego rocka, "britpopu", zejde na Lennona, na ta cala metamorfoze.. Maybe next time.

-+=CDN=+-
02:11 / 19.08.2000
link
komentarz (1)
I jestem. AloHa.
00:13 / 19.08.2000
link
komentarz (1)
-+=CDNastepuYea=+-
Nikt nie zadzwonil.
Czemu to wlasnie dzis mnie to dobija?
Byly takie okresy, ze mialam serdecznie dosc. Nie mialam juz gdzie reki wcisnac, a tu telefon. I wyrzuty, ze sie nie spotykam.
Hah, skad niby Marta ma wiedziec, ze wrocilam, skoro do Niej nie zadzwonilam? Zdajecie sobie sprawe? Jak zwykle WSZYSTKO MOJA WINA. Bo nie zadzwonilam i nie poinformowalam o swoim powrocie.
Nie zadzwonie do Niej. Moze tak z raz ktos do mnie..
Oj Anka nie rob se nadziei, jest wpol do 22, kto ma do ciebie zadzwonic? Jaskolka Jadzia?
Od jakiegos czasu gram non stop "One" U2. Zgubilam gdzies moja miekka kostke, ulubiona, i gram bardzo twarda, a ze struny dosc nowe, dobre, akustyk, to niesie po ulicy. Wiem juz, jak wyploszyc ludzi.
Oj nie zdarza mi sie slyszec milych slow. Przynajmniej nie, jesli o granie chodzi. Rzadko. Ale za te rzadkie - dziekuje. Tym, ktorzy i tak pewnie tego w zyciu nie przeczytaja.
No i czym ja sie martwie? Nie spotkam sie z nimi jutro, to sie spotkam kiedy indziej. Tylko blagam - NIE W WARSZAWIE. Serdecznie nie cierpie tego miasta. Nie lubie tloku, wysokich budynkow i wrazenia, ze zaraz wszystko pierdyknie mi na leb a ktos jeszcze zadepcze na dokladke, a tam wlasnie tak sie czuje. Eskimosi oszaleliby w miescie, poniewaz otoczeni sa spokojem i biela, a miastowy oszalalby wsrod eskimosow. Jakas sprawiedliwosc jest. Nie pierwsza.
Kiedy ja w koncu dostopie szczescia? Pelnego, luznego, rozwalajacego pluca - szczescia? Kiedy zachlysne sie nim? Tak jak ci, ktorych sobie wyobrazam?
Musze wyjsc. Musze isc do znajomych. Tam, gdzie moje miejsce. Nie wiem jeszcze gdzie konkretnie mnie poniesie, ale mam dwa typy i do jednego z nich sie skieruje. W koncu gdy czlowiek gdzies chodzi kilka lat, to wie, gdzie chodza jego znajomi.
Sa ludzie, ktorzy takich ludzi nazywaja "przyjaciolmi".
Ja nie.
Niewykluczone, ze ktos zadzwoni. Ale niewykluczone tez, ze to sie nie stanie.
Trzeba sie wziac do kupy. Jutro sobota. Mozna sie tez napic. Nie wchodze nawet na IRCa,
[wlasnie zabilam komara w locie. Nie ja w locie. Komar. Niedobrze. Nie zabija sie zwierzat (powaznie mowie,0), ale mi sie zdarza]
,bo mam wrazenie, ze popsuje innym krew. Zreszta co bym miala im powiedziec.. Rozplakac sie?
"Zycie to gar gowna" panie Vonnegut, czy jakos tak?
A wlasnie. Na dola najlepszy jest ten czlowiek. Oprocz Monty Pythona. Pozwole sobie.. A potem zmiatam.

"Mysliwi ustalili, ze ktokolwiek powie zle slowo na temat kuchni mojego ojca, sam zostanie kucharzem. Ojciec gotowal coraz gorzej i gorzej, a reszta cholernie dobrze bawila sie w lesie. Koledzy chwalili kolacje, chocby najokropniejsze, mlaskajac z ukontentowania i poklepujac mojego ojca po plecach.
Ktoregos ranka, gdy reszta ruszyla do lasu, ojciec znalazl swieza losia kupe. Usmazyl ja na oleju silnikowym, a wieczorem podal jako kotleciki.
Gosc, ktory pierwszy wzial kotlecik, wyplul go z obrzydzeniem. To bym odruch! Wybelkotal:
-Jezu Chryste, to smakuje jak losia kupa smazona na oleju silnikowym!
I szybko dodal:
-Ale dobra kupa, dobra."

"Podobny wypadek zdazyl sie, gdy jako dziecko bylem na koncercie Orkiestry Symfonicznej Miasta Indianapolis, ale nie chodzilo ani o mnie, ani o niczyj smiech. Orkiestra grala taki fragment, w ktorym muzyka narasta, staje sie glosniejsza i glosniejsza, by potem nagle urwac sie jak nozem ucial.
W tym samym rzedzie, jakies dziesiec krzesel od mojego miejsca, siedziala pewna kobieta. Rozmawiala z kolezanka przekrzykujac orkiestre grajaca crescendo. Mowila coraz glosniej i glosniej. Muzyka sie urwala. Kobieta wrzasnela: JA SMAZE W MASLE!".

"Z kronikarskiego obowiazku dodajmy, ze doktor Fleon Sunoco z NIH, czlowiek zamozny, zatrudnia cmentarnych zlodziei, by dostarczali mu mozgi zmarlych czlonkow >>Mensy<<, ogolnokrajowego zwiazku osob o wysokim ilorazie inteligencji zwanym wspolczynnikiem IQ, a okreslanym za pomoca standaryzowanych testow badajacych werbalne i pozawerbalne zdolnosci, zestawiane nastepnie z wynikami Jana i Janiny Taniewino, czyli >>lumpenproletariatu<<. (...,0) By uniknac podejrzen, hieny dostarczaly swieze mozgi pojedyczno, zapakowane w plastikowe wiadra ukradzione z pobliskiej placowki Kentucky Fried Chicken. Rzecz jasna, przelozeni doktora nie maja pojecia, czym naukowiec zajmuje sie po nocach.
Zauwazyli jednak, ze doktor najwyrazniej lubi kurczaki smazone w oleju, bo zamawia je wiadrami i nikogo nie czestuje. Co wiecej, mimo to zachowuje smukla sylwetke. (...,0)
Ktorejs nocy w uchu srodkowym czlonka >>Mensy<<, ktory jako licealista wygrywal jedna olimpiade ortograficzna za druga, doktor znalajduje tajemniczy guzek koloru gluta z nosa, nie wiekszy niz ziarno soczewicy. Eureka!
Ponownie bada ucho srodkowe pewnej kretynki, ktora zginela, poniewaz jezdzila na wrotkach, chwytajac sie pojazdow uczestniczacych w ruchu. W jej uchu wewnetrznym nie ma guzka w kolorze gluta. Eureka!".

I tym optymistycznym, albo i nie - dobranoc.
PS: Aha, za wszelkie niecenzuralne slowa padajace z mych ust, a wlasciwie spod palcow - przepraszam.
Czytanie Vonneguta pomaga. Tak ze dwa razy sie usmiechnelam. Bywa i tak, ze smieje sie w nieboglosy.
PS2: Aha, fajnie, mam wirusa na stacjonarnym. Doprawdy cool. Ciekawe, skad.
PS3: Co to mi sie tu za skina pokazuje? Skad u mnie oldskool? Wyslalam swoje.. Ale cos ich nie widac. To mialo byc 80 na 500 czy cos? No to nie bylo, ale co za problem...
Slucham Beatlesow, pije piwo i zaraz wychodze. Wlasnie.
Let me take u down cos im goin' to strawberry fields.. Strawberry fields 4ever.
Bye.
23:51 / 18.08.2000
link
komentarz (1)
Po co jechac do Katowic, nie? Po co? Po co miec kase, nie?
Co za hu....
Nastawilam sie na nie, powaznie, nastawilam sie. I szlag mnie dzis trafil. Nie mam kasy, nie mam namiotu. No bo i po co. Nie wiem jak to okreslic. Tak bardzo chcialabym spotkac sie z Mumiskiem, poznac w koncu Modzela i reszte ludzi, a tu

SRAKA.

Jak krowia kupa na drodze.

Kur.. ale jestem wsciekla. I mam oczy na mokrym miejscu. Na przemian chce mi sie czyms rzucac i plakac.
A niech mi ktos potem wyleci ze stwierdzeniem "do wawy nie przyjezdzasz, do katowic tez.." to.. JA ZA SIEBIE NIE RECZE. Ostrzegam. Nie, nie zartuje. I niech ta osoba sie nie boi, to raczej ja siebie skrzywdze. Ze zlosci i bezsilnosci. Piep... wawa, ktorej nie cierpie, a jak bylam to po kiego sie spotkac, nie? Po kiego. Nie udalo sie. No coz, mowi sie trudno. Bylam na koncercie, chcialam to jakos polaczyc, zesralo sie, a nie polaczylo. I myslalam, ze teraz sie uda spotkac, juz zacieralam rece i usmiechalam sie do swiata a tu

NIE MA PIENIEDZY NA POCIAG, OJ NIESTETY NIE MA NAMIOTU.

Bo i po co. Po co sie tak wsciekam? Co mi to da? Wolanie na pustyni.

Dzis dwojka moich Przyjaciol spotyka sie ze soba, nie wiem na ile, przewiduje, ze na weekend. Ciesze sie ich szczesciem, ale nie potrafie nie myslec o swoim _nieszczesciu_ i mnie szlag trafia. Wszyscy wkolo - takie mam wrazenie - bawia sie swietnie. RYCZEC MI SIE CHCE. Nie no zaraz sie rozbecze.. Kurde...
Milosc rozkwita w powietrzu, kwiatki, motylki i to cale pieprzone szczescie. A ja siedze tu sama. Nikt do mnie nie zadzwonil z pytaniem, czy bym sie gdzies nie wybrala. Wyobrazacie sobie? Zadzwonil do mnie moj Przyjaciel, ale szybko musial konczyc. Tak, kazdy gdzies idzie biegnie spieszy sie, a kiedy czlowiek jest zakochany, to tym bardziej. Zreszta to nawet lepiej, bo glos mi sie lamal, czulam to, z ulga odwiesilam sluchawke, bo juz mialam gule w gardle.
Nikt kurfa do mnie nie zadzwonil. Moze nikt nie chce spedzac ze mna czasu? Moze ludzie mnie maja w odbycie? Moze maja mnie dosc? Wiem, ze mozna miec mnie dosc, sama to slyszalam, zreszta czuje to. Moge niby robic co chce. Mam otwarte okno na osciez, nikt mi nie zakaze wyjsc na dach, nikt mi nic nie zakaze. Moge prowizorycznie robic, co mi sie zywnie podoba. Moge skakac, wariowac, isc na piwo. Wiem, gdzie moge spotkac stala brygade moich znajomych. To sa ludzie, do ktorych nie trzeba dzwonic i ktorzy nie dzwonia do ciebie wczesniej. Oni po prostu sa w ustalony dzien o ustalonej godzinie w ustalonym miejscu. Miejscach. Ale nikt mi nie kaze tam isc. Bede smiala sie (?!,0), pila piwo, noc zlapie mnie o 2:34 nad kuflem gawedzaca z X, Y albo Z'etem o sprawach mniej lub bardziej przyziemnych.
Tu nie o to do cholery chodzi.

-+=CDN=+-
08:00 / 18.08.2000
link
komentarz (1)
Matko jedyna. Chce mi sie pisac. Pisze i pisze. Komu to sie chce czytac?? Jesli ktos tu wchodzi i ma sile wytrzymac przeczytanie blogow do konca, musi miec konskie zdrowie. Pisze duzo, duzo, duzo.. bez umiaru. Jejku. No jesli chce mi sie pisac to czemu mam nie pisac?
Przeciez to jest odslanianie siebie. Na tyle, na ile sie chce. A ja nigdy zbyt wiele o swoim zyciu nie mowie, chyba, ze jest taka osoba, co sie Przyjaciel zowie. Wtedy dowie sie wiele.
Chce mi sie pisac.
Zmiatam stad. Powstane niebawem. Z popiolow => 'Branoc. 'ńdobry.
Alohaaaaaa.
Eureka! Iluminacja! (Rymuje sie z 'ubikacja',0).
Ide. Po prostu. Znow przed siebie.
07:47 / 18.08.2000
link
komentarz (1)
Jest grubo po piatej. Nie mylic z tusza, choc to i owo zrzucic moze i by sie przydalo, o tak. Siedze. Dumam. Nie mylic z duma.
I cos mi do glowy przyszlo.
Ludzi zadziwia, ze tak nas wielu, a tak dalecy sobie jestesmy.
A Wcale Ze To Nie Jest Takie Nielogiczne.
Zyje dwoje osob na jednej planecie. Skumaja sie. Wczesniej czy pozniej. Zrobia cos. Ale gdy zyje ich o wiele wiecej, niz dwojka - coz. Za duzo, by sie "spiknac".
No nie?
Zatem czym wiecej tym mniejsza szansa na zblizenie sie do kogos (mowie o psychice. Aczkolwiek zblizenia bywaja rozne,0).
No nie?
Wsiadam do pociagu. Siedzi w przedziale piec osob. Lapie plecak w zeby i siadam [wciskam sie] pomiedzy nich. Jak duza jest szansa na to, ze poznam kogos blizej?
Analogiczny przypadek: wsiadam do dosc pustego pociagu, ale tak mnie zarzucilo, ze wlecialam do kabiny, gdzie juz ktos siedzial. "dzindybry dziendobry digrispogry" i co? I szanse wzrastaja, ze wysiadziemy jako znajomi.
Ludzie sa w ogole rano jacys tacy.. Jestem osoba latwo gubiaca sie, nawet w pomieszczeniach dwa na dwa bez mebli. Wolalam zapytac na stacji, czy pociag na pewno jedzie tu i tu. Bylo wczesnie. Kolo 7. Zapytalam pana w garniturze, siwiejacego, powaznego na twarzy. Bylam zapedzona. I pytam: "Przepraszam, czy ten pociag jedzie przypadkiem przez X?". "_PRZYPADKIEM_ jedzie".
A jak podkreslil to "przypadkiem". Jakbym przed chwila w jego psa rzucala ciezka donica z kwiatem wewnatrz donicy.
Przypadkiem.
"Dziekuje".
Fajnie ludzie spia, maja otwarte usta i kiedy sie budza wygladaja wszyscy jak male dzieci. Bo wewnatrz nas wszyscy jestesmy dziecmi. Ciezko by sobie co prawda wyobrazic biznesmena w krawacie, koszuli, garniturku, z teczunia w reku, ktory pomyka zwawo na deskorolce pod drzwi biura i zaczesuje wlosy do tylu dlonia, miast grzebyczkiem, ale jednak wszyscy wewnatrz jestesmy dziecmi.
A psik. O jacie. Ale mi sie kich(ne,0)lo. Lo lo.
Jedna z najleszych ksiazek, jakie w zyciu czytalam jest "Trzesienie czasu" Vonneguta. Czasami mam wrazenie, ze pewnych rzeczy NIE MOZNA nie zrobic. Nie mozna nie sprobowac chociaz raz, jak smakuje piwo z butelki, nie mozna nie obcowac z lasem, nie mozna nie dotykac, nie mozna nie dowiedziec sie, ze niektorzy sa strasznie naiwni, prosci i krnabrni, ale przede wszystkim nie mozna nie przeczytac niektorych ksiazek.
A zaliczaja sie do nich na pewno "Bracia Lwie Serce" (za placz,0), "Czwarta po polnocy" (za to, jak mozna przykuc czlowieka do ksiazki,0), "Inny Swiat" (za pokazanie,0), "Zbrodnia i kara" (za odkrywanie w sobie lub innych,0), "Kubus Puchatek" (za ukazanie trudnych rzeczy w prosty sposob,0), "Wielki Marsz" (za to, ze akcja rozgrywana w jednym miejscu moze byc rozgrywana w tak wielu na raz,0), "Jak zyc z neurotycznym kotem" (za to, ze w koncu cos napisal sam kot =},0), "Nowa podwojna astrologia" (za to, ze ludziom, ktorzy powatpiewali zdarzalo sie zaniemowic,0), "Poza granicami wyobrazni" (za to, ze sa rzeczy, ktore nie snily sie...,0) ... Nie. To bez sensu. Troche tego jest i bedzie. Niemniej jednak uwazam, ze nikt nie przebije pomyslowoscia, stylem, plodnoscia i tym _czyms_, ciezkim do wytlumaczenia nastepujacych pisarzy:
-Stephena Kinga
-Dean R. Koontz'a
-Jonathana Carrolla.
Jest wielu wielu innych, ktorych czytalam czytuje itd., ale jednak ci to...
Wiersze? Pasjami. Ale nikomu jeszcze sie nie udalo i nie sadze, by szybo to nastapilo, przebic mistrza. Czyli Norwida.
Dobiega 6. A mnie dobiega swiadomosc, ze trzeba "zwalac" stad.
(A z tym "Neurotycznym kotem.." to zartowalam. Chociaz rzeczywiscie czytalam. Ale "Trzesienie czasu" jest.. Nie wiem. Tragiczne, smieszne [do rozpuku i lez], roztrzepane i skupione,0).
Dosc na dzis. Tzn. na wczoraj.
06:08 / 18.08.2000
link
komentarz (1)
Mam lek wysokosci, ale chetnie bym uleciala wolna w przestrzen nieba.
D'yer wanna be a spaceman an' live in the sky?
Jak mozna miec lek wysokosci i jednoczesnie chciec czegos takiego?
15:41 / 17.08.2000
link
komentarz (1)
Napisalam cierpie? Tak, cierpie, zabrzmialo jakby przez Boga, ale to nie przez Boga, wrecz przeciwnie. Od Niego mam sile, by zyc. Przez ludzi. Ludzie czasami sa podli, potworni, bezuczuciowi, pusci, glupi, niemyslacy, wulgarni, agresywni, nietolerancyjni, sfrustrowani, wyladowujacy sie psychicznie i fizycznie, dbajacy wylacznie o swoj tylek i czub(ek,0) wlasnego nosa..
A czasami cudowni tak, ze zyskuje wiare w ludzkosc.
Szkoda, ze sama siebie unicestwiaja. Ale nie jest za pozno. Ludzie pedzalecabiegna.. Masa lecipedzibiegnie.
STOP!
Wolanie na pustyni.
Dlaczego ludzie smieja sie, gdy mowi im sie, ze przezylo sie cos zlego? Rzadko, ale.. ale gdy nie widac twarzy, smieja sie.
A czasami placza. I tych ludzi *kocham*. Tych uczuciowych i delikatnych i wrazliwych. Tych z dobrym sercem. Pozdrawiam tych ludzi, gdziekolwiek sa. A sa na calym swiecie.
Czy wreszcie poznam jakiegos czarnego? A jesli nawet to co, mam go zaczepic na przystanku i zaproponowac wyjscie do knajpy? Widuje czarnych, ale oni chyba sie boja. Nie dziwie sie. Polska jest cholernie nietolerancyjnym krajem.
Mhmhm.
Ostatni raz plakalam w poduszke. Ale nie teraz. Ide stad. Daleko.
15:28 / 17.08.2000
link
komentarz (1)
-+=CDNastepuYea=+-

-Ale On nie ma przed nami zadnych tajemnic i wszystko to udostepnia w Biblii. Wszystko, co jest tam napisane to Jego slowo i jest prawdziwe.
-Dobrze, nie ma tajemnic. Tyle tylko, ze te udostepnione odpowiedzi sa dla nas zbyt niezrozumiale i wyjasniamy sobie to na innych zasadach. Np. Adam i Ewa.
-No dobrze, ale to co On mowi jest (itd..,0). Czyli nie uwazasz, ze ludzkosc wywodzi sie od Adama i Ewy, ale z malpy, jestes za teoria ewolucji?
-A czemuz Bog nie mialby stworzyc najpierw malpy? A potem z niej powstalby czlowiek. Przeciez to nic zlego.
[Marta slusznie zauwazyla potem, gdy Jej opowiadalam, ze ciekawe, skad wziely sie dalsze pokolenia, potomstwo, czyzby 'w rodzinie' ? Czy jakos tak.. Nie pamietam slowa. A przeciez jak wiadomo jest to niedopuszczalne]. Wiele takich pulapek czyha..
-Po co w ogole tworzymy wszystkie te podzialy? Po co chcecie mnie werbowac do siebie, tam, gdzie nazywacie Go Jahwe? Jaka to roznica? Czy po prostu nie mozemy w Niego wierzyc? Czemu stwarzac te wszystkie podzialy? Swoja droga wierze w Niego jak wiecie i nie raz ludzie "pluja mi w twarz", smieja sie. Ale to nie szkodzi. To nie burzy mojej wiary, nie odbiera mi sily itd. Ja jestem pewna, ze jest i tyle, to wychodzi gdzies ze mnie, ze srodka, czasami cierpie.
-Oto ksiazeczka.. Ona powinna Ci wiele wyjasnic. Interesujaco sie z toba rozmawia (hyhy - moj skromny komentarz na ta chwile,0), wiec dostaniesz ja nieodplatnie, wiele Ci wyjasni. Dowiesz sie z niej (cos tam cos tam cos tam,0).. A jak bedziesz miala pytania, to kieruj je do swiadkow Jehowy, odpowiedza Ci.
-Mam pytania. I skieruje je do Boga, gdy juz umre.
-Do zobaczenia i trzymaj sie.
-Ty tez.

Wszelkie pomylki sa nie moja wina, a moze wlasnie moja, bo nie pamietam dokladnie kazdego zdania, zreszta slow bylo o wiele wiele wiecej, i ich, i moich.

Tak. Jesli bede miala pytania, to zadam je samemu Bogu. Gdy juz opuszcze to cialo. Mam nadzieje.
15:24 / 17.08.2000
link
komentarz (1)
Gdy bylam na wyjezdzie zaczepil mnie swiadek Jehowy. We wrocku najzwyczajniej ich omijam, ale wtedy akurat czekalam na Marte, stalam sobie i podszedl. Z gory zaznaczam, iz wpis ten nie ma na celu obrazenia czyjejkolwiek wiary. Podszedl mlody, opalony chlopak. Z poczatku myslalam, ze moze to jakis akwizytor, ale zagadal mnie inaczej. Stwierdzilam, ze sobie z nim pogadam, i tak nic lepszego do roboty...
Cos w ten desen:
-Czy mozemy porozmawiac chwilke?
-A o co chodzi?
(bla bla,0)
-Ale czy uwazasz, ze imie Jehowa byloby tyle_i_tyle razy wymieniane w Biblii, gdyby mial On na imie inaczej?
-A jakiez to ma znaczenie, jak ja Go nazwe? Wazne, ze wierze i kocham, prawda? Moge Go sobie rownie dobrze nazwac X.
[Podchodzi starsza pani. Jak dla mnie moglaby sobie odejsc, bo juz mnie zmierzilo]
-Ale ja mam na imie Maria i czy pani uwaza, ze mi jest obojetne, jak sie do mnie zwracaja?
-Ale pani jest czlowiekiem.
[Konsternacja chwilowa]
-No ale czy Jego imie byloby (bla bla..,0). To czy pani sadzi, ze Biblia klamie, skoro tyle razy zostalo ono wymienione?
-Nie uwazam, ze Biblia klamie, sadze, ze to slowo Boze, ale takze ludzkie. Pani jet czlowiekiem, a Bog jest Bogiem. A to roznica. Jedno Go nazywaja Jahwe, inni Allah, inni moga myslec jako o Trimurtim, God itd. Wazne, ze wierza. Ma wiele nazw, ale On to On i tyle. (cos tam,0). Mam np. uwazac, ze wszystko zaczelo sie od Adama i Ewy? Bo tak jest napisane? A moze raczej to LUDZIE wymyslili cos takiego (mit, legenda,0), by pzyblizyc trudne dla nich sprawy? Wiecie, ile czlowiek wykorzystuje % swojego mozgu? A zaloze sie, ze gdyby wykorzystywalby nawet i 100%, to i tak nie pojeliby Boga w 1/10000000.
-+=CDN.=+-
14:53 / 17.08.2000
link
komentarz (1)
Dzis w nocy snilo mi sie m.in., ze chcialam kupic herbate japonska w sklepie, wlasciwie to byl kiosk i wchodzilo sie w kolorowe (chyba zolte,0) drzwi. Mowie do babki.. to bylo cos jak to: -Chcialabym taka japonska herbate, ale nie gorzka, nie zielona, taka jak lipton, bo to pije -Lipton pani chce? -Nie, nie lipton, chce japonska herbate, taka.. -Slodka, tak? -No tak jakby slodka chyba, taka ciemna.. >
I babka podala mi magazyn wedkarski z facetem i ryba na okladce, taka typowa okladka, magazyn kosztowal jakos 3,80,- czy cos kolo tego (moze 3,90,0), przejrzalam go szybko i szukalam tam wkladki z herbata, takiej, jak np. dodaja do pism z kremami wkladki czy szamponami, znalazlam cos, ale stwierdzilam, ze na co mi magazyn wedkarski, no chyba, ze dla ojca, w koncu nie kupilam, bylo mi glupio, szybko podziekowalam i wyszlam. I cos tam jeszcze, a na koncu stal obok mnie jakis blondyn, pochylalam sie chyba nad plecakiem i mialam nitki czy cos, ich bylo 13 i mowie do niego "13, pechowa, nie?" i wtedy obudzil mnie telefon.
23:47 / 16.08.2000
link
komentarz (1)
Bez sensu. (kupowac kredensu,0). Poszatkowany ten moj blog jak kapusta. Nie wiedziec, gdzie poczatek, a gdzie koniec, ale uwazny i cierpliwy obserwator (halu halu mars do ziemi wenus do ziemi ziemia do ziemi..jest tam kto jest tam kto.. =},0)to wylapie.
Ciekawe, kto to w ogole czyta =]
Jestem tu znowu? Oh gasz. Lennon gapi sie na mnie z okladki albumu, Liam z kubka, Francja dokopuje w assy reszcie swiata, sok sie konczy, balagan i nie chce mi sie sprzatac, jedna gitara z jednej, a druga z drugiej stony (postanowilam jednak nie robic czegos dla muzyki i grac. "Masz male poczucie wlasnej wartosci".Taaahh. Ale ja jestem uparta z malym poczuciem wlasnej wartosci, fajny shake, lepszy niz w makdolandzie, ciekawe tylko, jakie wyniki po wypiciu,0).
Do cholery. Glupie male poczucie wlasnej wartosci. Cholernie glupie male poczucie wlasnej wartosci. Niechby jasny szlag wzial to cholernie glupie male poczu...
O czym ja pisze?
Komary wlatuja.
Wypilam dzis tyle herbat, ze chyba nadrobilam kilka dni, kiedy nie pilam herbaty.
Zazuzizazize zidane.. Hihi.
Niebawem otrzymam komplet 6 szklanek, gdy siegne po zdrowie. 6 klanek! OJACIE. Toz to burzujstwo. OJACIE. Pewnie zemdleje. 6 szklanek.. ze szkla! Chyba.. Kurcze. Nie pytalam. No ale chyba ze szkla, nie? No chyba, ze nie. A zreszta. Moze.
Chyna opanuj sie..
=~~]
Nie no ide stad bo..
22:50 / 16.08.2000
link
komentarz (1)
-+=CDNastepuYea=+-

Nikt w calej Polsce, jak i na swiecie nie ma takiego kubka, jaki ja mam. Zaloze sie. Bet ya.. Sprawil mi tyle radosci i sprawia, ze az mozna sie dziwic, jak KUBEK moze sprawic tyle radosci. Moze. Oj moze.
Maly kubek a tyle radosci.. =,0),0)
Pocztowki tez. I slowa. Swoja droga nie widzialam nigdzie takich pocztowek.
Budze sie, gapie sie na tapete, dochodze do wniosku, ze dostane klaustrofobii i wlaczam radio. Zwykle poranne czynnosci (cokolwiek rozumie sie pod slowem "zwykle". Trudno bylo o zwykle poranne czynnosci =,0) a w tle muzyczka. Leci sobie leci, la la li li, nagle co? "Hyay. This's NoelGallahe' 'rom oyejsis. Yera liste' raydiyoo sett i_cos_tam [calkowicie niezydentyfikowany obiekt slowny]". Az mnie wrylo. I na tapete [ta_peta..] po raz drugi podczas sluchania radia "Sunday Morning Call". Oczywiscie radioodbiornik glosniej i zasluchana. W porownaniu do Robbiego Williamsa to lecialo b. rzadko, bo Robbie przecietnie co 2 godziny (sjakos tak,0), ale i tak bylam zadowolona, ze w ogole Oasis slysze w radiu, i to nie All Around The World czy cos, ale wlasnie to. Singiel bo singiel, owszem, ale jednak...
Ktos ostatnio mnie napastowal sms'asmi, nie znalam numeru telefonu, widze, ale nie kojarze, oddzwonilam.. coz za mila niespodzianka.
I postanowilam wreszcie zadzwonic do Przyjaciela (totalnie Milionerzy, jak nic,0). Rozmowa szybka. Glos chlodny po drugiej stronie. Ja znam niby taki wlasnie glos, wiem, ze.. Nie wiem sama. Ja nie wiem sama.
Na wyjazd tachalam sie z gitara. I z fajnym _malenkim_ plecaczkiem. Tak, ze o malo mnie nie zaklinowalo w wyjsciu z pekaesu. Ale za to w pociagu trafilam na dobra dusze i pomogla mi, inaczej to bym chyba go trzymala w zebach. Zupelnie, jakbym jechala na miesiac co najmniej. Heh.
Zastanawiaja mnie niektorzy ludzie. Tzn. kazdy mnie zastanawia, ale jedni mniej, inni bardziej. Zdarzaja sie tacy, ze sama nie wiem, czy bardziej czuje zlosc, ze sa tak ograniczeni umyslowo i wydaje sie nic do nich nie docierac, czy moze to bardziej wspolczucie. Tak obserwuje i widze, ze potrzeba im ciepla, milosci, zrozumienia. Czegos, co sprawiloby, ze przestaliby czuc sie atakowani przez caly swiat i odpowiadali na niezadany cios swoim, ale stali sie bardziej otwarci, przyjazni, delikatniejsi. Czytalam o ograniczeniu umyslowym pewnych osobnikow. To tak jak z tym przyslowiem "Gadal dziad do obrazu, a obraz..". Albo "Grochem o...". Przygladam sie. Bo nie wiem co robic. Lejacy sie jad. Plucie jadem. Na wszystko wkolo. Kompletny brak serdecznosci. Ludzie - zagrozenie - adrenalina. Ludzie - wymyslone zagrozenia (chec obrony przed nieistniejacym atakiem,0) - psychiczna adrenalina. Tak. To jest z mojej strony i smutek, i zal, i wspolczucie.
Zakupiony przeze mnie Cosmopolitan okazal sie byc nietrafionym zakupem. Jesli kobiety same kreuja sie na dziewczynki myslace wylacznie o tym, jakiej szminki uzyc, czy spodniczka dobrze lezy, jaka podpaska uchroni najlepiej przed przykra_niespodzianka, czy przystojniejszy jest ten czy tamten i czy chlopiec z pieskiem jest fajniejszy od chlopca bez pieska to.. W sumie to ja nie o tym chcialam, ale skoro jestem przy temacie, pozwole sobie na krotki cytat, a potem pognam dalej ("Agnieszka mowila, ze wlasnie te chwile, gdy obserwowala Roberta biegajacego po domu z roznymi opatrunkami, wlewajacego psu do pyska mleko (...,0) utwierdzily ja w mniemaniu, ze jednak wybrala wlasciwiego faceta" <-- Nie utwierdzilo ja w tym _mniemaniu_ to, ze jest Taki, Taki to a Taki. Ze jest troskliwy, czy dobry. Itd. Nie. POtrzeba bylo psa by utwierdzic ja w tym! Ha! Dzieeeeewczyny, kupujcie swoim facetom pieski i kotki i patrzcie, jak sie z nimi obchodza. Bez tego ani rusz dowiedziec sie, czy ten _facet_ jest odpowiedni. Na nic setki gest, slow, dni spedzonych razem. Na nic jego zachowanie w dziesiatkach sytuacji, na nic,0).
Milosc do zwierzat jest piekna. Kocham zwierzeta. Nie rozumiem, jak mozna je krzywdzic. Nie potrafie zniesc, ze ktos krzywdzi swoje zwierze. Ze je katuje. Ale chyba nie jest wyznacznikiem cos takiego. A jak kogos nie stac na psa, czy na to, zeby go wychowywac, nie ma warunkow?
Przesrane. =]
Pamietam, ze zabilo mnie jeszcze kilka rzeczy w tym zdanie podobne do (z pamieci,0) "facet jako istota szybko sie uczaca".. Szkoda, ze nie zwierzatko fretka.
Skoro kobiety same kreuja sie na trzpiotki myslace tylko o tym, zeby facet byl taki_taki_to_a_taki (kogo obchodzi sport. Wazne sa ciala. Co kogo obchodzi, ze mnie obchodzi sport. Jest wkladka z cialami [nagimi btw], gdzie mezczyzni preza sie i wyginaja, ukazujac swe rozliczne wdzieki, wzmianka na temat ich osiagniec jest z boku, uboga, jakos to tak dla mnie.. No ale skoro kupilam Cosmopolitan, a nie Sport, to co sie dziwie. Ah az sie pogubilam w zeznaniach. Lubie ogladac takie zdjecia, zreszta sa swietne swoja droga, ale.. Nie wiem, jak to ujac,0), to nie dziwie sie, ze faceci tak wlasnie o nas mysla. Laseczki myslace tylko o kolorze szminki, nowej spodnicy, butach, jak usidlic faceta i porzucic, gdy sie z niego wyssie co ma sie do wyssania, obgadujace na lewo i prawo, leniwe, zakochane w swoim odbiciu, prozne, puszczajce sie (Facet zdobywa i jest _ogierem_. Kobieta w takiej sytuacji jest _kur%@$#a_,0), czytajace prase, skad dowiaduja sie, ze facet to istota szybko uczaca sie (latlerek na smyczy?,0).. No tak. To ja sie nie dziwie, ze nas tak postrzegaja.
A potem sobie buduja stereotyp kobiet(k,0)i. I nie wolno odejsc od niego przypadkiem. Dla wielu spodnie w panterke + glany i inne takie odpadaja. Gardza puszczalskimi kokietkami i jednoczesnie te maja wziecie. Powstaje paradox. Ox> A jednoczesnie nie dziwie sie kobietom. Biora odwet za to, ze Mezczynie Wolno a Kobiecie Nie. Prawo do glosu uzyskalysmy pozniej od mezczyzn (widocznie nie mialysmy do niego prawa, "zdarza sie i tak",0), wiele z nas nie moze sie realizowac, bo mezczynie odpowiada kura domowa, a nie kobieta - adwokat, przeciez musza byc skarpetki zacerowane, koszula wyprana i wyprasowana, a na stole goracy obiad, dzieci tez ktos musi wychowywac. Gdy kobieta jest latwa i glupiutka, jest wysmiewana i zdobywana - co na ogol idzie szybko, nie jestem mezczyzna co prawda, ale widze zachowanie i kobiet, i mezczyzn, gdy natomiast rusza w swoja strone samorealizacji, jest silna i idzie pod prad moze liczyc na szyderstwa lub na gniew. Oczywiscie swiat idzie do przodu, to sie zmienia, te przypadki nie sa odosobnione, ale jednoczesnie nie sa one standardem (przynajmniej w miescie, czym wieksze tym lepiej,0). I niech idzie tak dalej.
A propos. "Uwielbia poradniki psychologiczne (juz po kilku stronach wie, jaki problem ma ze soba autor. (...,0) Jestem gleboko przekonana, ze gdyby te teksty pisal mezczyzna, nie byloby zadnego problemu. W tym sensie jestesmy dyskryminowane. Artystki-dziewczyny powinny przede wszystkim pieknie wygladac i spiewac o milosci (...,0) Na pewno nie odnajdziemy wlasciwego sensu naszego istnienia, jesli kobieta bedzie stosowac sie do tych wszystkich absurdalnych regul, zakazow, nakazow, konwenansow. Definicja kobiecosci zostala wymyslona w pewnym momencie przez pewnych ludzi. Ja nie bralam udzialu w jej wymyslaniu, nie powiedzialam, ze sie na nia zgadzam Mam prawo zaproponowac inna - pod prad. Wydaje mi sie, ze kobiecosc nie ma absolutnie nic wspolnego z wygladem. Ani z figura, ani z wlosami, ani ze sposobem ubierania sie." - Kasia Nosowska.
Ciesze sie, ze nie jestem sama w swoich pogladach. A Kaske szanuje i lubie nie od dzis.
I owszem. Potrafie zawziac sie na jeden temat. I nie milczec. A kazdy ma wybor, to nie dzieje sie IRL. Nie trzeba knebla. Wystarczy wcisnac jeden pstryczek elektryczek guziczek.

-+=Oceniaj mnie, niech jad strumieniami leje sie=+-


-------------

Nikt w calej Polsce, jak i na swiecie nie ma takiego kubka, jaki ja mam. Zaloze sie. Bet ya.. Sprawil mi tyle radosci i sprawia, ze az mozna sie dziwic, jak KUBEK moze sprawic tyle radosci. Moze. Oj moze.
Maly kubek a tyle radosci.. =,0),0)
Pocztowki tez. I slowa. Swoja droga nie widzialam nigdzie takich pocztowek.
Budze sie, gapie sie na tapete, dochodze do wniosku, ze dostane klaustrofobii i wlaczam radio. Zwykle poranne czynnosci (cokolwiek rozumie sie pod slowem "zwykle".
22:44 / 16.08.2000
link
komentarz (1)
Ale spam poszedl.
Niech to wszyscy diabli.

}:=| }:=| }:=| }:=| }:=| }:=| }:=| }:=| }:=|
}:=| }:=| }:=| }:=| <--- Wszyscy diabli.
22:34 / 16.08.2000
link
komentarz (1)
No i niestety koniec. Tydzien minal jak z bicza trzasnal strzelil. Byl swietny. I koniec. Trzeba sie bylo z tym liczyc, ze bedzie koniec, bo co dobre szybko sie... A teraz brak mi Przyjaciolki. Od bycia jedynaczka mozna zalapac dola, to jest straszne, tym bardziej sie to odczuwa gdy sie z kims obcuje dzien w dzien i nagle robi sie tak nieprzyjemnie pusto (czasami pustka moze byc przyjemna. Np. na molo. Albo gdy prujesz do najblizszego miejsca z foodem-smieciem, zeby oproznic pecherz i nie ma tam nikogo i nie trzeba czekac,0), ale na ogol pustka kojarzy sie zle. A jeszcze czasami niektorzy wytykaja jedynakow palcami "aaee jedynaczka zaloze sie" czy tam "jedynaki to maja lepiej". Ta.. Kupa prawda. No i wlasnie jest mi tak jakos... A nie: śjakoś. Ostatnio uzywane przeze mnie slowa "kurde", "kur.a", "ja pier...", "śjakieś takie" oraz "(co za,0) sraka". To ostatnie to totalnie © nie przeze mnie, ale podoba mi sie i coraz czesciej zdarza mi sie uzyc. "śjakieś takie" tez © nie moje. Dwoch slow chcialabym sie pozbyc, wykreslic z mojego slownika, ale coz ja poradze, ze mi sie wymykaja (nawet kiedy nie jestem zdenerwowana czy zla. Ot tak. Oj Chyna Chyna brak kultury dziewczyno,0). I tak zadne nie przebije czestotliwoscia "sorry" i "przepraszam". Ciagle sorruje i przepraszam. I nie mam poczucia wlasnej wartosci. I naduzywam mowenia o sobie "glupias ty". To nie idzie w dobrym kierunku. Jak cie widza tak cie pisza.. Jak cie slysza?
Czy mozna przywlaszczyc sobie ubikacje? Mowic o niej jako o _swojej_ ? Albo.. Nie no.
To byl swietny tydzien. Cudowny tydzien. Jestem troche spieczona na ramionach. Ale nie o to tu chodzi. Co z tego, ze slonce zaczelo prazyc akurat przed wyjazdem, zdazylam go zalapac mimo wszystko. Co z tego, ze tapeta w pokoju byla chyba prehistoryczna i jedyna rzecza, jaka mniej wiecej przypominala, oddawala kolorystycznie cos wzietego z natury bylo drzewo, co zgodnie stwierdzilysmy, co z tego, ze pokoj byl maly, to wszystko i tak to jedynie jedna noc. Wczesniej mieszkalysmy w osrodku, ktory byl jednym (a wlasciwie otoczenie,0) z niewielu miejsc, ktore mnie rzucilo na kolana i zadalam sobie pytanie, czemu reklama byla tycia i wlasciwie wylookalam ja przypadkowo. Takie cos powinno sie reklamowac.. no nie wiem. Na pol strony w gazecie? To by tak chyba ludzie siedzieli sobie na glowach z braku miejsc. Zalety? Juz ja o nich wiem. Plus przyroda. Wady? Kurde, jakie wady? Ze niby zimne kotlety? ZALETY. Las. Jezioro. Bar. Odludzie, a jednoczesnie do sklepow rzut beretem. Ujme to tak: nie pamietam juz, kiedy przezylam tak wspanialy tydzien. Tzn. byl taki jeden, ale...
Eh. =~|
Nikt w calej Polsce, jak i na swiecie nie ma takiego kubka, jaki ja mam. Zaloze sie. Bet ya.. Sprawil mi tyle radosci i sprawia, ze az mozna sie dziwic, jak KUBEK moze sprawic tyle radosci. Moze. Oj moze.
Maly kubek a tyle radosci.. =,0),0)
Pocztowki tez. I slowa. Swoja droga nie widzialam nigdzie takich pocztowek.
Budze sie, gapie sie na tapete, dochodze do wniosku, ze dostane klaustrofobii i wlaczam radio. Zwykle poranne czynnosci (cokolwiek rozumie sie pod slowem "zwykle". Trudno bylo o zwykle poranne czynnosci =,0) a w tle muzyczka. Leci sobie leci, la la li li, nagle co? "Hyay. This's NoelGallahe' 'rom oyejsis. Yera liste' raydiyoo sett i_cos_tam [calkowicie niezydentyfikowany obiekt slowny]". Az mnie wrylo. I na tapete [ta_peta..] po raz drugi podczas sluchania radia "Sunday Morning Call". Oczywiscie radioodbiornik glosniej i zasluchana. W porownaniu do Robbiego Williamsa to lecialo b. rzadko, bo Robbie przecietnie co 2 godziny (sjakos tak,0), ale i tak bylam zadowolona, ze w ogole Oasis slysze w radiu, i to nie All Around The World czy cos, ale wlasnie to. Singiel bo singiel, owszem, ale jednak...
Ktos ostatnio mnie napastowal sms'asmi, nie znalam numeru telefonu, widze, ale nie kojarze, oddzwonilam.. coz za mila niespodzianka.
I postanowilam wreszcie zadzwonic do Przyjaciela (totalnie Milionerzy, jak nic,0). Rozmowa szybka. Glos chlodny po drugiej stronie. Ja znam niby taki wlasnie glos, wiem, ze.. Nie wiem sama. Ja nie wiem sama.
Na wyjazd tachalam sie z gitara. I z fajnym _malenkim_ plecaczkiem. Tak, ze o malo mnie nie zaklinowalo w wyjsciu z pekaesu. Ale za to w pociagu trafilam na dobra dusze i pomogla mi, inaczej to bym chyba go trzymala w zebach. Zupelnie, jakbym jechala na miesiac co najmniej. Heh.
Zastanawiaja mnie niektorzy ludzie. Tzn. kazdy mnie zastanawia, ale jedni mniej, inni bardziej. Zdarzaja sie tacy, ze sama nie wiem, czy bardziej czuje zlosc, ze sa tak ograniczeni umyslowo i wydaje sie nic do nich nie docierac, czy moze to bardziej wspolczucie. Tak obserwuje i widze, ze potrzeba im ciepla, milosci, zrozumienia. Czegos, co sprawiloby, ze przestaliby czuc sie atakowani przez caly swiat i odpowiadali na niezadany cios swoim, ale stali sie bardziej otwarci, przyjazni, delikatniejsi. Czytalam o ograniczeniu umyslowym pewnych osobnikow. To tak jak z tym przyslowiem "Gadal dziad do obrazu, a obraz..". Albo "Grochem o...". Przygladam sie. Bo nie wiem co robic. Lejacy sie jad. Plucie jadem. Na wszystko wkolo. Kompletny brak serdecznosci. Ludzie - zagrozenie - adrenalina. Ludzie - wymyslone zagrozenia (chec obrony przed nieistniejacym atakiem,0) - psychiczna adrenalina. Tak. To jest z mojej strony i smutek, i zal, i wspolczucie.
Zakupiony przeze mnie Cosmopolitan okazal sie byc nietrafionym zakupem. Jesli kobiety same kreuja sie na dziewczynki myslace wylacznie o tym, jakiej szminki uzyc, czy spodniczka dobrze lezy, jaka podpaska uchroni najlepiej przed przykra_niespodzianka, czy przystojniejszy jest ten czy tamten i czy chlopiec z pieskiem jest fajniejszy od chlopca bez pieska to.. W sumie to ja nie o tym chcialam, ale skoro jestem przy temacie, pozwole sobie na krotki cytat, a potem pognam dalej ("Agnieszka mowila, ze wlasnie te chwile, gdy obserwowala Roberta biegajacego po domu z roznymi opatrunkami, wlewajacego psu do pyska mleko (...,0) utwierdzily ja w mniemaniu, ze jednak wybrala wlasciwiego faceta" <-- Nie utwierdzilo ja w tym _mniemaniu_ to, ze jest Taki, Taki to a Taki. Ze jest troskliwy, czy dobry. Itd. Nie. POtrzeba bylo psa by utwierdzic ja w tym! Ha! Dzieeeeewczyny, kupujcie swoim facetom pieski i kotki i patrzcie, jak sie z nimi obchodza. Bez tego ani rusz dowiedziec sie, czy ten _facet_ jest odpowiedni. Na nic setki gest, slow, dni spedzonych razem. Na nic jego zachowanie w dziesiatkach sytuacji, na nic,0).
Milosc do zwierzat jest piekna. Kocham zwierzeta. Nie rozumiem, jak mozna je krzywdzic. Nie potrafie zniesc, ze ktos krzywdzi swoje zwierze. Ze je katuje. Ale chyba nie jest wyznacznikiem cos takiego. A jak kogos nie stac na psa, czy na to, zeby go wychowywac, nie ma warunkow?
Przesrane. =]
Pamietam, ze zabilo mnie jeszcze kilka rzeczy w tym zdanie podobne do (z pamieci,0) "facet jako istota szybko sie uczaca".. Szkoda, ze nie zwierzatko fretka.
Skoro kobiety same kreuja sie na trzpiotki myslace tylko o tym, zeby facet byl taki_taki_to_a_taki (kogo obchodzi sport. Wazne sa ciala. Co kogo obchodzi, ze mnie obchodzi sport. Jest wkladka z cialami [nagimi btw], gdzie mezczyzni preza sie i wyginaja, ukazujac swe rozliczne wdzieki, wzmianka na temat ich osiagniec jest z boku, uboga, jakos to tak dla mnie.. No ale skoro kupilam Cosmopolitan, a nie Sport, to co sie dziwie. Ah az sie pogubilam w zeznaniach. Lubie ogladac takie zdjecia, zreszta sa swietne swoja droga, ale.. Nie wiem, jak to ujac,0), to nie dziwie sie, ze faceci tak wlasnie o nas mysla. Laseczki myslace tylko o kolorze szminki, nowej spodnicy, butach, jak usidlic faceta i porzucic, gdy sie z niego wyssie co ma sie do wyssania, obgadujace na lewo i prawo, leniwe, zakochane w swoim odbiciu, prozne, puszczajce sie (Facet zdobywa i jest _ogierem_. Kobieta w takiej sytuacji jest _kur%@$#a_,0), czytajace prase, skad dowiaduja sie, ze facet to istota szybko uczaca sie (latlerek na smyczy?,0).. No tak. To ja sie nie dziwie, ze nas tak postrzegaja.
A potem sobie buduja stereotyp kobiet(k,0)i. I nie wolno odejsc od niego przypadkiem. Dla wielu spodnie w panterke + glany i inne takie odpadaja. Gardza puszczalskimi kokietkami i jednoczesnie te maja wzie
04:20 / 09.08.2000
link
komentarz (1)
Wyjezdzam. Za kilka godzin mam pociag. Mial byc pks, ale bedzie pkp. Mi to bardziej pasuje. Mam wstac o 5, a jest pol do 3 i nie spie. Dobre. Eh.
The Beatles w radiu.
All the lonely people, where do they all come from?
Tu cisza tam nie cisza, w zaleznosci. Chce odpoczac. Najchetniej od swiata. Ale sie nie da.
Ja sama juz nie wiem co i jak. Jestem jakas taka..
Sama nie wiem jaka jestem.
Ja sama siebie dobrze nie znam. Wiem, jakie mam marzenia, ale tak naprawde to dobrze sama siebie nie znam.
Czy to bol glowy czy to bol krzyzowy?
Co?
Nie, no bez sensu.
A dlaczego bez sensu?
Wlasnie ze nie bez sensu.
Wszystko ma jakis swoj sens. Ale Misie o Bardzo Malym Rozumku nie potrafia go zauwazyc.
Jak ja.
Pffff pffffffff. JADE.
00:31 / 08.08.2000
link
komentarz (1)
A mozna sie podciagac w dol?

----

Kupilam dzis biografie Johna Lennona. Pieknie wydana, piekny papier, ciezka, album, duzy, ponad 250 stron, setki fotografii. Ja takie albumy widuje za 80-100 zlotych i wiecej. Looknelam na cene. (Empik,0) - 70 z hakiem. Odlozylam. Koles podtyka mi pod nos ta sama i daje znak, zebym looknela na cene.
31 zeta.
Zatkalo mnie.
Kupilam oczywiscie. Niesamowicie pikne wydanie i to tak malo kasy (jak na takie cos,0).. Nie kumam.

------> "JESLI ISTNIEJE COS TAKIEGO JAK GENIUSZ... TO WIEDZ, ZE JA NIM JESTEM, A JESLI NIE, TO GUZIK MNIE TO OBCHODZI". <------ John Lennon. 1970 rok. Z wywiadu dla Rolling Stone - Jann Wenner. Z ksiazki pt.: "John Lennon Zycie i Legenda" Buchard Buskin.

Szkoda, ze nie moge tego wstawic w quit'a. Za dlugie. A cytat...
00:24 / 08.08.2000
link
komentarz (1)
Z jednej strony jestem podekscytowana wyjazdem. Zalatwiam drobiazgi, pozyczylam plecak i fajnie jest.
Z drugiej wydarzenie ostatniej nocy mnie przygnebilo i znow nie potrafie sie usmiechac.
Life sux, mawiaja.
Jak tak dalej pojdzie...................
=(((
Ale ciesze sie na wyjazd. I do. Ciesze sie. Tego mi trzeba. Chyba bede sie tluc PKSem, bo tak lepszy dojazd, mam nadzieje ze sie wyszaleje, ale najwazniejsze to spotkanie z Przyjaciolka.
Uwielbiam odleglosci. Kocham odleglosci. Slowo odleglosc to moje ulubione slowo. Pieprzona odleglosc.
Kiedy sie z kims nie mozesz dogadac, a mieszka jeszcze w miare, to mozesz powiedziec "sluchaj, spotkamy sie za tydzien, dwa, pogadamy". To sie da wytrzymac. Dla wielu to katorga. Dla nmnie to by bylo szczescie. Bo ja tak nie moge powiedziec. Zyje na jakiejs krawedzi.
Ale wyjezdzam. I to mnie podciaga. W gore.
23:32 / 05.08.2000
link
komentarz (1)
Tak, zaraz pojde na impre, a co. Pojde sobie chyba troszke pobalowac. Raz sie zyje. Moze spotkam dawno nie widzianych znajomych. We'll see. Balety do mety =>
23:27 / 05.08.2000
link
komentarz (1)
Pokazali wlasnie chlopaka, ktorego osy zabojcy urzadlily okolo 1000 razy. Matko.. Swoja droga pokazali, jak wygalda urzadlenie z bliska. Ostatnio do pokoju wlatuje coraz wiecej os, chyba jakies gniazdo sobie zrobily niedaleko, nie wiem.
W srode jade, a cos mnie zab zaczyna pobolewac. Tylko nie to. Ale wiem, ze to psychika. Spokojo.
A propos tego goscia z sarkastycznym smiechem. Codziennie niemal dokupuje cos nowego, jesli o muzyke chodzi. Nie moge powiedziec, ze _trace_ na to kase, bo ja jej nie trace. Ostatnio nie kupuje, ale to kwestia kasy, raz pod gorke, a raz z gorki. W kazdym badz razie kazdy u mnie moze znalezc cos dla siebie. Jesli ktos lubi hip hop - znajdzie, inna osoba poezje spiewana - prosze bardzo, inna pop - 'zapraszam', a ktos znowoz szybsze ciecie - i dla niego cos sie znajdzie, o rocku to nawet nie wspominajac. Jest tez industrial, brit pop (rock,0), troche thrashu.. Jak kto woli. I jak ja. Ale nie bede pisac, ostatnio ktos mnie spytal, jakie lubie zespoly, odpowiedz dostal przytlaczajaca. Po prostu napisalam strasznie duzo. Lepiej powiedziec, czego NIE mam, a nie co MAM: nie mam slodyczy w stylu B. Spears, E. Iglesiasa (chociaz pamietne jego pianie "ooouuuooo" , ktore sie rozeszlo - mam. Kupa smiechu,0) itd. No i nie mam disco polo, muzyki biesiadnej itd. Nie kreci mnie i zal mi kasy. Jesli o muzyke powazna chodzi, to dysponuje kolecja, ale na winylach w szczegolnosci. No donra, to tak plus minus. Wracajac do kolesia : Gadam z nim, gadam, gadam, puszczalam mu Oasis na walkmanie, powiedzial, ze podoba mu sie "Fuckin' In The Bushes", taka psychodelia. Mi tez. A potem powiedzial mi w te slowa: "Anka, sluchasz jednego i tego samego ciagle". Szczerze mowiac rzadko mozna mnie zagiac. Szczegolnie, gdy jest to w czasie/po imprezie i mam wyzsze stezenie alkoholu we krwi => Wtedy jest jak najbardziej to utrudnione, na ogol mam odpowiedz na kazde pytanie. A on mnie zagial. Popatrzylam sie na niego chyba jakos tak, jakbym zobaczyla przed soba tyranozaura albo nie wiem co. To byl typowy opad szczeny w dol. Powiedzialam mu, ze nie odpowiem mu, bo najzwyczajniej to taka glupota, ze.. ze zabraklo mi slow. Koles mnie zna moze od jakiegos czasu z widzenia, z rozmowy moze 2-3 godziny. Powiedzialam, ze nie zaprosze go do domu, by mu udowodnic, jak bardzo sie myli. Kazda osoba, ktorej opisuje lub mowie, czego slucham i co mnie w danej muzyce kreci.. no coz, juz bardziej moge liczyc na "zarzuty", ze nie mam ulubionego typu muzyki (nigdzie nie przeczyalam, ze trzeba miec.,0), niz na cos takiego. Fakt, zagial mnie. Ale kiedy juz nabralam powietrza, to mozna sobie wyobrazic, jakiego koles mial pecha =] Rzucalam mu taka iloscia nazw, ze sie troszke pogubil, przyznalam, ze rzeczywiscie Oasis to teraz moja ulubiona kapela i przytaknelam, gdy zasugerowal, ze to moze kiedys sie zmieni, ale jak uslyszal, jak mu tymi nazwami rzucam, ktore lubie, to wszystko, co byl w stanie odpowiedziec, to bylo cos jak "aha", "no ale nie", "ummhm", "eeee", "cmooooaaak...".
Dobre.
W muzyce liverpoolskiej jest jakis magnetyzm. Jak dla mnie. Zaczelo sie od Oasis. Otworzyli mi droge do Beatlesow, wczesniej sluchalam wybiorczo, a w domu jakas kasetka, jaki winyl, jedna plyta i to wszystko. Poszerzylam kolekcje. A ci znowu sprawili, ze zainteresowalam sie pozniejsza tworczoscia McCartney'a. Nie wiedzialam, ze kiedys to nastapi, ale stalo sie. Sir Paul: Yer songs "The World Tonight", "Young Boy", Heaven On Sunday", "Beautiful Night", "If U Wanna", "Calico Skies" and a lot of .. are just.. great. I hope to hear more of Yer songs.
17:35 / 05.08.2000
link
komentarz (1)
On dotyka mnie raz a ja czuje sie, jakby uderzyl mnie kijem.
Kiedys mi przeciez musi przejsc. Mam nadzieje, ze to wszystko sie kiedys uspokoi, minie, ze bedzie jak bylo kiedys, to zalezy od nas wszystkich, ale w duzej mierze ode mnie.

Za oknem slonce ("slonce gorace lato slonce slonce gorace lato gorace.." Co za popelina, a co gorsze wpada w ucho i sie nie ucieknie, ale popelina jest, glebokie to takie, ze "az dna nie widac",0), duszno, parnie, w moim pokoju na poddaszu stoi gorace powietrze.

On mnie denerwuje, znow czuje sie winna, kurde...

Wyjezdzam.

Poznalam wczoraj kolesia, ktory ma bardzo sarkastyczny smiech. Wkurza mnie.

A przciez mialam dobry humor..
Nie, ja MAM dobry.
Musze miec. Pomysle o wyjezdzie.
O juz.. usmiech malenki.
19:51 / 04.08.2000
link
komentarz (1)
Swiatelko na horyzoncie. Mam lepszy humor. Bo sie cos stalo. Tzn. jeszcze nie, ale zapowiada sie niezle - wyjezdzam z tego zatlocznego zasmrodzonego wroclawia na tydzien. Ale nie to jest najwazniejsze. Wyjezdzam z Przyjaciolka. Jesli cos pokrzyzuje nam plany to radze schodzic mi z drogi. Po przyjezdzie znow bedzie kupa, ale nie mysly az tak dalekosieznie.. Najwazniejsze jest, ze sie zobaczymy.
Sa nadal rzeczy, ktore mnie doluja. Podstawowa to cisza miedzy mna a Przyjacielem. Znosze to, bo nie mam wyjscia. Oboje nie mamy. Ot stalo sie. Ciekawe, ile pociagne i nie pekne. I to nie takie "ot". Mysle o tym sto razy w ciagu minuty, mozg mi to laguje.....
I kasa. Cienko.
I modem. Lacze sie nadal przez rozpierniczony.
ALE WYJEZDZAM!! I MORDA MI SIE SMIEJE.
06:37 / 02.08.2000
link
komentarz (1)
Jestem znow. Coz. Patrze w skrzynke, a tam wiadomosci od Przyjaciela. Czemu nie odpisuje na nie? Nie wiem, na razie czekam na rozwoj sytuacji i do momentu, az ostygne po ostatnich przejsciach. Tego mi trzeba. I mam nadzieje, ze ochlone. Nie wiem. Bardzo bym chciala, ale to nie takie proste, pstryk i juz. Ciesze sie, ze pisze, malo, ale zawsze cos, to jak wyciaganie reki. Cenie to sobie u ludzi. Wielu tego nie potrafi. Mialam kiedys przyjaciolke. Gdy dochodzilo do rozminiecia sie zdan zawsze byla oschla i nigdy nie starala sie mnie zatrzymac. Ktoregos dnia sprobowala. I skrecila sobie kostke.
Czyz to nie absurd.
Moj pokoj. Musialam zrobic male przemeblowanie chwilowo, spie na jakims materacu, strasznie niewygodne. Komp stoi znow na chybotliwym stole, patrze sie w okno a tam domy (widze cala ulice,0) i billboard oswietlony. Jest noc, a wlasciwie nad ranem, wiec rzadko kiedy przejezdza tramwaj. Tylko w moim oknie pali sie swiatlo. Chyba. Alez ci ludzie maja uporzadkowane zycia, godziny snu i dnia.
Zadzwonil dzis do mnie ktos, kogo lubie. Z kim juz jestem blizej, niz dalej. Dziekuje.
Musze kupic ta pcimcie bo naprawde zaraz sie rozpierniczy do konca. Wiem, kto moze mi pomoc. Jemu takze dziekuje.
Ffffffffffffffffff. Dzien. Fffffffffffffffffff. Noc. Ffffffffffff..
02:44 / 02.08.2000
link
komentarz (1)
Nie wiem, co wpisac.
Moj Przyjaciel oddalil sie. Wina lezy po obu stronach. Nie powiem, ze tylko po mojej. Chociaz takze. W koncu moglam milczec i sie usmiechac i nie pluc o nic. Mam nadzieje,ze ten czas minie.
Wole IceTea Liptona brzoskwiniowa niz cytrynowa.Ale dzis w sklepie nie bylo brzoskiwiowej.
Myslalam, ze juz z polaczenia nici. Ale sie udalo. Musze kupic nowa karte bo lada dzien bedzie dupa. Ale nie mma na to kasy za bardzo, a pozyczac nie przywyklam i nie lubie. Musze cos wymyslec.
Stol sie chwieje.
Moje zycie tez. Czemu tak jest, ze ludzie, ktrzy nawzajem sie swietnie rozumieja, maja wrecz ten sam jakis kod i w ogole i.... musza popadac w takie _tarapaty_ uczuciowe? Czemu miedzy nami jest taka luka? Tesknie za tym, co bylo kiedys.
Tesknie.
17:12 / 28.07.2000
link
komentarz (1)
'where the grass is green and the air is clean / and the good times're growing / so take me away just for today / cos im sad here on my own / i'd like be under the sea // i could be you if i wanted to // you could be me / and pretty soon you will be'
07:55 / 28.07.2000
link
komentarz (1)
Wzywasz pomocy. Siedzisz i wolasz o nia. Kazdym gestem, kazdym milczeniem. Kazdym atomem cialkiem cytoplazma, wolasz "URATUJ MNIE!!!". Nie. Nic. Chlod tu chlod tam. I jest dobrze. Skoro ja jestem chlodna, to wszystko gra. czemu mialabym miec jakies drugie dno, ktore wije sie, jest jak lawa, tryska i zastyga? Bzdura. Ktos z ta pomoca stara sie przyjsc, ale ty ciagle czekasz na Tamta Osobe. I... Nie wiem. Jest zle od jakiegos czasu. Jestem skorupka, bo inaczej bym sobie nie radzila. Ja bez watpienia w koncu wyladuje w jakims psychiatryku, znosze dzien w dzien cos, czego juz dawno nie bylam w stanie uniesc. I zadaje sobie jedno pytanie: kogo mam obwiniac? Los? Nie. Siebie? Tez nie. Kogos? Nie. Nikogo. czy jesli nie istnieje winny to nie istnieje niepozadana sytuacja? I jeszcze jedno: jak dlugo bedzie trzeba czekac, az wybuchne? Miesiac? Dwa? Dwa lata? Piec? Dziesiec? A moze ja cwicze osobowosc? Ludziom, ktorzy mysla, ze sa w stanie mnie rozdraznic jakos mi.. nie tyle, ze zal, ale wypalam sie zbytnio w prywatnym zyciu, by moc uczestniczyc powiedzmy w zuciu neta i sie nim przejmowac na tyle, na ile przejmowalam sie dajmy na to rok temu.
Ta energia ze mnie splywa.
Widzialam dzis fotke naprawde odjechanej osoby, dziewczyna ma krecka na punkcie Oasis jak nic, caly pokoj, lacznie z sufitem ma w ich zdjeciach, plyty, plakaty.. Geee. Fajnie. Odjechane na maksa. Tez bym chciala miec jakis plakat ale do biletu na koncert nie dodali. Moze powinnam szukac.. sama nie wiem gdzie.
Dowiedzialam sie czegos, nad czym mysle. Nie wiedzialam, ze tak bylo, ale podobno bedac szczylem mowilam, ze wszystko powstalo z plastyku. Bylam b. mala i to podobno byla moja filozofia zyciowa. Jak ja sie z tego usmialam..
Ostatnio jest tylko panowanie nad soba, sztuczny usmiech i smiech i placz. Jak nie oszaleje, to pozyje. Jak oszaleje, tez pozyje. Dawno sfiksowalam.
Ten blog jest jednak ok. Bez "jednak".
07:09 / 28.07.2000
link
komentarz (1)
Geeeeh. Latwo zmienic opinie o innym czlowieku tylko na podstawie tego, ze ten nie zareaguje tak, jakby sie sobie wyobrazalo, ze powinien. Dobra, nefermajnt.
Ochlodzenie, to tak ogolnie. Mam nadzieje, ze bedzie ocieplenie.
Stosunkow. Miedzyludzkich.
Jedni znajduja sie a inni gubia. Gubie sie chyba.
Widzialam, jak banda "ludzi" katowala czlowieka na stadionie. Pokazuja te zdjecia do obiadu. Kop w brzuch w zebra w glowe - smacznego. Uodparniajmy sie, a slabe jednostki na odstrzal!
Nie. Oczywiscie, ze to cynizm.
Bronia ma bedzie humor i cynizm, bo inaczej pojde na odstrzal albo do zakladu dla oblakanych.
I nie. Wcale nie mysle o sobie w zbytnich superlatywach. Wrecz przeciwnie. Mam takie kompleksy, ze niech to licho.
16:18 / 27.07.2000
link
komentarz (1)
Przelknelam wczoraj swoja dume i sprobowalam cos odwolac.
To byl blad.
A czlowiek uczy sie na bledach.
Ja nauczylam sie, ze nie warto przelykac dumy. Tak, jak sadzilam.
20:04 / 26.07.2000
link
komentarz (1)
Przedluzenie wczoraj, ale dzis jest gorzej. Samopoczucie do dupy. Totalnie. Nie bede pisala b. prywatnych spraw, ale moze ujme to tak: tyle osob obrzucilo mnie kartkami z okazji imienin i zyczeniami, ze az sie pod nimi ugielam. Jak ktos skuma cynizm, to brawo. Komp stoi teraz na stole, wlasciwie to stol kreslarski, ktory jest stary i sie caly chwieje, nie zdziwie sie, jak wszystko runie i rozp.. kompa i wlasne nogi. Do tego jest tak wysoki, ze czuje sie jak dziecko w przedszkolu. Gib gib w lewo gib big w prawo, lokcie bola, bo glupi material, do tego pisac cholernie niewygodnie. Cholerne imieniny. Gib gib... I do tego kot koniecznie chce skoczyc na stol od strony, gdzie mam wlozony kabelek Na Styk, jak to zrobi, to wyrwie i juz calkiem do widzenia. Ale ludzie maja problemy, nie? Jestem smutna i zdenerwowana, szkoda, ze nie jestem zawodowym bokserem bo bylby nokaut na przeciwniku w pierwszej rundzie po kilku sekudnach. Mam wrazenie, ze tu jakas zyla wodna przechodzi, wlasnie w tym miejscu.
Ja cala jestem zyla wodna.
Wstaje i siadam wstaje i siadam, jakbym miala za przeproszeniem owsiki w du...
Dzis maly wrobel przygladal sie mi, a ja malemu wroblowi. Podskoczyl blizej, ja sie nie ruszalam. I tak sie gapilismy az mu sie znudzilo.
U see me ive got my magic pie..
Oasis. Jak zwykle prawie. Zastanawiam sie gdzie pomiescic coraz to nowsze kasety i czasami plyty, ale Oasis leci i tak najczesciej.
Czas plynie.
Kwiaty stoja na oknie, piwo stoi na stole, ksiazki leza, pilot lezy, kartka stoi, nozyczki mieszcza sie, krzeslo stoi a ja? Ja siedze. Czy ksiazka moze siedziec? Skoro moze lezec..
Zaloze sie ze Noel pod koniec tego kawalka krzyczy "SHUUUUT UP!!!".
O a teraz Stand by me.
Jak to ma ten koles z Ally McBeal? Ide oddac sie kontemplacji. Zaba na scianie ubikacji, zaba na dachu, zaba walnieta teczka a na koniec martwa zaba. Nie dawala sie skubana jedna. I odwalila kite. Umarla. Ide oddac sie kontemplacji.
06:11 / 26.07.2000
link
komentarz (1)
Alez to zabrzmialo, niczym z jakies brazylyjskiej czy innej telenowieli "kocham Cie".
Wali mnie to, jak to brzmi.
Kocham moja Matke.
Nosila mnie tyle miechow w brzuchu, teraz musi znosic moje nastroje. Moje niedociagniecia i moje powodzenia zyciowe. Jak to jest byc matka? Dzien sie zaczyna. Dziekuje Ci, Mamo.

Sroda.
06:10 / 26.07.2000
link
komentarz (1)
Alez to zabrzmialo, niczym z jakies brazylisjkiej czy innej telenowieli "kocham Cie".
Wali mnie to, jak to brzmi.
Kocham moja Matke.
Nosila mnie tyle miechow w brzuchu, teraz musi znosic moje nastroje. Moje niedociagniecia i moje powodzenia zyciowe. Jak to jest byc matka? Dzien sie zaczyna.
05:59 / 26.07.2000
link
komentarz (1)
Powiedzmy, ze postapilam slusznie. Wymierzylam sobie kare. Ale czy od wymierzania sobie kary jestem ja? Karma. Co ma byc to bedzie. czy wymierzenie sobie kary lezalo w mojej karmie, czy wyprzedzilam ja, poszlam tam, gdzie nie powinnam byla? Moze popelnilam wielki blad, a moze zroilam cos, co jest dobre, bo gdybym tego nie zrobila mogloby przyniesc ze soba konsekwencje. Opisalabym moj pokoj, ale sie krepuje. A wlasnie. Ile ludzi, tyle koncepcji. Nlog jest dobry nlog jest zly. Dajciez spokoj, dajciez ludziom pisac, po prostu. Moze niebawem znikne z neta, bo mam problem z karta. Nie moge oczekiwac od Przyjaciol pomocy, chociaz mi ja oferowali, ja jej nie przyjme, niewazne, mam swoje powody. Zaskoczyl mnie ktos dzisiaj. Chcial mi przeslac przekaz. W zyciu bym nie wziela. Juz teraz nie jestem pewna co do dnia, tzn. czy bedzie ok, czy nie. Pije piwo, slucham radia i nie jestem pewna niczego. I to jest jedna z wielu peiknych rzeczy w zyciu: niepewnosc. Nie masz scenariusza. Nic. Czasami jedna sekunda przynosi diametralne zmiany, czasami jeden rok zadnych. Spotkalam dzis znajomych z praktyk, pamietam, jak plakalam, gdy dali mi pod koniec cos w rodzaju upominku, ok, to byl upominek, po prostu firmowy kalendarz a ja rozbeczalam sie jak dziecko. Nie pierwszy, nie ostatni raz. W ogole mam oczy na moktym miejscu, czasami mam ochote plakac na _glupim_ filmie. Co do filmow. Mam wrazenie, ze Gladiator powoli zyskuje rozglos rowny niemalze Matrixowi. Nie doszlo jeszcze do tego, ale duzo o num slysze. Czemu fanta cytrynowa lepiej smakuje z puszki, niz z butelki? Kupowalam dzis slonecznik i zaczelo lac na dworze, oberwanie chmury, koles pyta "czy cos jeszcze?" a ja "nie" a on "a moze parasol?". Skad mialby wytrzasnac tam parasol? Zabawne. Naprawde zabawne. Jest wiele zabawnych szczegolow w zyciu. Kupujac dekadowke uslyszalam text bez sensu: "Co tak malo?". Spojrzalam sie na kioskarza, usmiechnelam i pytam "czego malo?". "A nic nic". Gdybym dostala 10.000 nowych zlotych do reki dokupilabym sobie.. nie wiem co. Cos, co by pomiescilo wszystkie kasety i plyty, jakie bym kupila. Wlasnie sie zastanawialam, co by poszlo na pierwszy ogien. A wiec tak. Wszystkie analogowe, single, bootlegi Oasis. Jedna plyta Tanity, ktorej jeszcze nie mam. Wszystko Beatlesow na CDkach. A potem wydawalabym na co bym miala ochote. Wiele jest rzeczy, ktore chcialabym kupic, ale nie moge, a teraz przeszlabym sie i zapchala caly wielki wozek. Jeden drugi trzeci... I tak troche tego mma (dzis dokupilam dwie pozycje, Happy Mondays i Culture Club,0). A wlasnie, co ciekawe, nie daje mi to spokoju: czym wiecej czytam i slucham, tym bardziej zdaje sobie sprawe, jak malo wiem.
Mysle, ze zaslugiwalabym na ta sobote, ze nie jestem az taka zla, by mi ja odbierac. Sama ja sobie odebralam. By miec do kogos zal musze sie skierowac pod moj adres.
I nigdy nie da mi spokoju czy wszyscy widza pomaranczowy jak pomaracznowy, niebieski jak niebieski.. czy moze widza niebeski - pomaranczowy, ale nauczono ich, ze tak to sie nazywa, wiec ktos obok wola na slonce, ktore widzi w kolorze niebieskim "ale zolte" i ja mowie to samo, a wg niego moge widziec np. w zielonym. Nie wiem. Muchy dziwnie widza. Pisarze tez. Dzis imieniny moje i mojej Mamy. Wszystkiego najlepszego Mamo, kocham Cie.
03:54 / 26.07.2000
link
komentarz (1)
I tak nie zaslugiwalam na przyjazd.. Nie zasluguje.
03:53 / 26.07.2000
link
komentarz (1)
Syf...... Nie moge no. Co za jakis pieprzony pech. To juz nie wiem ktora pcimcia z kolei, nadepnelam i peklo wszystko w mak. Jest noc, w dzien ojciec mnie zabije. Mam imieniny. Przyjaciolka nie moze przyjechac. Co za syf. Az pisac sie nie chce.
05:30 / 25.07.2000
link
komentarz (1)
stygnie czajnik na parze
gra pani na jaguarze
nie jarze czaczy nie jarze
stygnie czajnik na parze
poczekaj a sie spaze
we dnie i za dnia w nocy marze
sledzia w oleju nad ranem smarze
odwiedzam co tydzien podmiejskie cmentarze
dalejze dalejze.. Plotkarze


(eeee?!,0)
05:18 / 25.07.2000
link
komentarz (1)
Zycie wcale nie jest jak papier t., jest jak sprezyna, napiete i poskrecane, a jak sie pusci to robi "brzdeeeeek brzdeeeek brzdeeeek".. Dobra, bez jaj.
Byl dzis chat z Przemyk, mialam nie zapomniec, zapomnialam, po chacie z Nosowska mam bardzo mile wspomnienia, po jednym z moich pytan ("czy wyszlabys na wybieg jako modelka?",0) zobaczylam "Tak, chyba dla koni", lub cos jak to. Dobrze, ze ziemia nie byla tak daleko.
U mnie w pokoju lezy jablko, lezy i lezy i cos nie moge sie przekonac, teraz byloby juz chyba za pozno na zjedzenie.
Sa pewne rzeczy w zyciu, ktorych nie rozumiem. Np. nie moge pojac pewnej rzeczy. Ludzie cierpia na bezsennosc, znana sprawa, a jednoczesnie wielu z nich narzeka, ze im sie kleja oczy i sa zmeczeni. To moze klada sie i nie moga spac? Bo ja juz nie wiem. Osobiscie mam czas japonski. Albo kot'ski. Jak kto woli. Szkoda, ze mi sie oczy nie swieca, to bym w nocy widziala bez swiatla, szkoda, ze nie mam czterech lap, to bym w nocy latala z innymi kotami po ogrodkach i darla pyszczek "BRMIAAAAAAUUUUUUUMMMM" pod oknami nie lubianej sasiadki. Kocham koty.
A wlasnie. Karma. Ludzie twierdza, ze najwyzej jest czlowiek. A potem zwierze. Moim zdaniem to bzdura. Tzn. istnieje mozliwosc, ze zwierze cierpi wewnetrznie cale zycie, ale wystarczy spojrzec: nie pracuje, nie ma obowiazkow jakichs specjalnych, swiadomosc jakby nieco "przytepiona". No a jesli ci, co tak twierdza, sie nie myla - skad mozna to wiedziec? Byli zwierzetami i pamietaja?
Ja jak patrze na swoje koty to im zazdroszcze. Podobnie z osa.
Moze sie myle, moze nie powinnam.
Powinno sie zrobic plebiscyt na najbardziej wyprzedzajacego swoja epoke artyste. U mnie numerem jeden bylby Norwid. Ciekawe, ile glosow by otrzymal i czy w ogole jakies. Moj na pewno.
Ciekawe, kiedy to wszystkie pierdyknie o ziemie. Tzn. ziemia o ziemie. czy moze ziemia pierdyknac o ziemie? Sadze, ze my do tego doprowadzimy. Byle tak dalej. Ciekawe, co Bog "mysli", przygladajac sie temu.
Ciekawe, czemu przyjazn to instytuacja tak dziwnie chwiejna. Stala i chwiejna. Jak hustawka, z ktorej mozna zleciec, jesli powieje wiatr zbyt mocno. Lancuchy mi sie po bokach wbijaja w dlonie, ale trzymam sie. Lubie moja hustawke. Pomyslec, jak wiele rzeczy niszczy nie rzecz, a uczucie. Zazdrosc.
06:52 / 22.07.2000
link
komentarz (1)
Otoczylam sie sciana dziwieku. Ostatnio (czytaj: 3 ostanie dni,0) kupilam nowe albumy, czyli Divine Works, Richard Ashcroft, Nick Cave & The Bad Seeds, Alanis Morissette i Gregorian. W skrocie: Divone Works to takie troche Era (duzo era,0), Dead Can Dance, muzyka do pojscia ciemna noca w las, Ashcroft to byly lider legendarnego (dla mnie przynajmniej,0) The Verve, nie wychwiclam tam nic na skale hitu "Bitter Sweet Symphony", ale nie sluchalam czesto, wiec normalka, Nick to klasyka sama w sobie, a "Red Right Hand" z ktorym mialam okazje sie zapoznac po zakupieniu albumu inspirowanego X-Files <-- swietna sprawa. I piekna piosenka. Alanis tez klasa sama w sobie. Fajnie sie jej slucha unplugged ("MTV unplugged",0). I jeszcze kilka inncyh, co i raz cos dokupuje, nie ma to jak miec zajoba na punkcie muzyki. Ostatnio koles mnie rozwalil maxymalnie, stwierdzil, ze Oasis to zzynka z Beatlesow (nic nowego, da sie przywyknac,0), po czym powiedzial, ze on tak naprawde to nic ich nie slyszal..... Oasis. Nie slyszal. Ale to I TAK zzynka. Ja juz sie niczemu nie zdziwie. Ciesze sie tylko z tego, ze wydalam kase na wszystkie plyty + kasety Oasis _ singiel (jak miec zajoba, to na calego,0) + kaseta wideo z zapisem z koncertu, ale to i tak niewiele, jeszcze te wsztstkie bootlegi.. Ale i tak zle nie jest, mma sporo empetrojek. A i jesli chodzi o Beatlesow to zle nie jest, plyty, kasety, nawet w domu analogowa dorwalam. No i empetrojki sie ma rozumiec. I sluchajac tego od zarabania czasu moge powiedziec, ze nie zzynaja z Beatlesow, ale ludzie i tak wiedza swoje, to niech wiedza. Niech kluczem do ich wiedzy bedzie text mojego kumpla "Ja slysalem dwa (!!!....,0) kawalki Oasis, ale to the Beatles jak nic". Jesli slyszal "Don't Look Back In Anger to jasne, szczeolnie, ze ani Gallagherowie nie ukrywaja swojej fascynajci tym zespolem, wrecz przeciwnie + wejscie, gdzie nawet nie zostale z Imagine zmienione nic, lacznie z instrumentem. Dochodzi do paradoxu gdzie Oasis krzycza "Halo! Teraz beda Beatlesi!!" a ktos "Te, ludzie, wiecie jaka szopa?! Oni graja Beatlesow!!" Nie zlicze wszystkich piosenek Oasis, ale jesli kolega slyszal 2 i sie wypowiada, to powodzenia. Zajebista ksiazke czytam. "Trzesienie czasu" Vonneguta. Smiech przez lzy. I ogladalam dzis akurat Egzorcyste. Ciekawe, jak to wszystko jest.
Chcialam dzis kupic tych gosci od "Supergirl", to znaczy nie ich, jeszzcze czego, ale albumu niestytety nie widzialam. Lubie podrozuje tramwajem codzienne. Ludzie siedza w jenym pomieszczeniu, a udaja, jakby ich dzielil mur berlinski. Przegladam prace Malczewskiego. A na dworze jasnieje. I pomyslec, ze to sobota.
07:04 / 19.07.2000
link
komentarz (1)
Moze jestem bledem genetycznym, moze nim nie jestem. Mam swoje zainteresowania, ktore, nawet wysmiewane przez innych, nadal beda. Nie sprzedaje siebie, swojej duszy. Czyzby ludzie nie wiedzieli, ze im bardziej cos wytykaja i czegos sie czepiaja, tym bardziej mozna sie w tym utwierdzac? Ze to wszystko dziala na zasadzie "na zlosc mamie odmroze sobie uszy". Tyle tylko, ze ja w tym przypadku wcale ich sobie nie odmrazam. Tak sie sklada, ze mam bardzo fajna czapke, na kazda pore roku. Czy to lato czy zima. if u know what i mean. I mi w niej dobrze. Wiec nawet nie musze sie starac. Mam swoje bolaczki, ale sa one skromne w porownaniu do innych, niestety wlekace sie i przez to na swej skromnosci traca. Sa ludzie, ktorzy nie sa w stanie zaakceptowac twoich prosb czy umow miedzyludzkich. Sa ludzie, do ktorych nie dociera. Nie zlicze, jak wiele razy czulam sie, jakbym o sciane grochem rzucala. A groch sie odbija. I opada. O ilez zycie byloby dla obydwu stron latwiejsze, jesli tacy ludzie by dali sobie spokoj. Szczegolnie dla nich. Bo w koncu zaczynasz uczyc sie, ze trzeba ich lekcewazyc. Trzeba byc tez przygotowanym na to, ze wykorzystaja wszystkie niemal dostepne srodki. Jak nie usmiechem, to zloscia. Jak nie zloscia, to "podstepem". Po co ludzie sie tak staraja? Wiem, po co. Gdybym im byla obojetna, nie robiliby tego. Widocznie nie jestem. Musze byc widocznie osoba, obok ktorej rzeczywiscie nie da sie przejsc obojetnie. Albo dostanie w twarz za nic (kilka lat temu,0), albo ktos jej powie ot tak sobie cos milego, albo znowuz bedzie sie umizgiwal, albo krytykowal, staral sie zdenerwowac.. I w sumie to wszystko to dla mnie komplement. Nawet gdy jestem cicho co poniektorzy nie moga sobie podarowac. Na czym im tak zalezy? A moze.. a moze na KIM? Hah. A w ogole, ludzie juz nie maja zadnego sacrum. Smieja sie ze wszystkiego. Z cudzego nieszczescia, z wypadkow, ze zlych snow swoich, jak potrafia mowic, "przyjaciol", ze smierci, z samego Boga. Nie istnieje dla nich zadna swietosc. I to dla takich, po ktorych spodziewalabym sie, ze sa na tyle *wewnetrznymi* osobami (nie wiem jak to nazwac,0), na tyle wrazliwymi i myslacymi, oryginalnymi i niepodatnymi, na tyle w koncu wspanialymi, ze jednak maja swoje zdanie, swoja wrazliwosc i potrafia ja wyrazic. Nie. Bo czasami latwiej isc z pradem, niz pod. Stworzyc kolo wzajemnej adoracji i adorowac sie nawzajem, a z reszty kpic. Co wiecej - kpic sobie nawzajem za plecami, a potem uscisk dloni, usmiech. Maski. Klamstwo. Cos strasznego. Wchodze do miejsca, gdzie spodziewam sie hasla trzech muszkieterow, a wychodze z opuszczonymi ramionami po jakims czasie, bo widze, ze obluda jest wszedzie. Tak, tak wiele we mnie zlo.. Nie. To nie jest zlosc. Na co mam byc zla tak wlasciwie? ja staram sie byc lojalna i dobra. I walczyc w imie spraw, w ktorych imie uwazam,ze walczyc nalezy. To, ze wciaz narazona jestem na szyderstwa - coz, "nikt nie powiedzial, ze to zycie bedzie latwe". Nie jestem kims wyjatkowym, jestem jedna na setki tysiace.. , kims, kto urodzil sie i umrze. Jak inni. Zastanawiam sie nad tym bledem genetycznym. Nie. Bog nie popelnia bledow. Wiec jak to wyjasnic? Czemu ludzi bawi pokiereszowana twarz innego czlowieka? Co jest takiego smiesznego w wypadku samochodowym? Jak powiedzial moj Przyjaciel - "Jak wysoko latali?". Nie On o to spytal. Podal przyklad. I nie a propos wypadku samochodowego, ale czy to wazne w tym momencie.. Sens zachowany. Ludziom sie albo wydaje, ze sa wieczni w tej formie, w jakiej teraz przyszli na swiat, ze nigdy nie umra, ze.. Nie wiem co. Dla mnie istenie sacrum, a dla nich, dla WIELU z nich - nie. Co nie znaczy, ze wciaz mysle o smierci. Nie. Ale mysle o niej tak samo jak o tym, gdzie wyjade na wakacje. Oczywiscie inaczej ale podobnie. Bo przeciez gdzies wyjechac by sie przydalo. Czy boje sie? Nie. To bedzie podroz. Boje sie samego aktu umierania, jakiegos bolu, zreszta nie wiem, jak przyjdzie mi umrzec. I wiem, ze istenieje duze prawdopodobienstwo, ze umre za powiedzmy 60, 70 lat dopiero, mam jeszcze szmat czasu przed soba, nie odkladam jeszcze pieniedzy na wakacje ani nie kupilam mapy. Ale wiem, ze one beda. A znam wielu, ktorym sie wydaje, ze - juz nie mowiac o samych wakacjach - slowo "wakacje" nie istenieje. Nie ma go w slowniku zycia.
Dzis po raz kolejny zobaczylam, ze dla wielkiej ilosci ludzi nie istnieje sacrum. I ze dla sporej ilosci ludzi jestem wazna. Waznosc rozna. Mile wspominam, najwspanialej ta, ta dla moich Przyjaciol. Dla dwojki... eh.. Trojki. Tak. Trojki. Bo nie wiem, jak mialabym Ja nazwac, tak, Ona jest moja Przyjaciolka. Przeciez znamy sie cale lata, lata cale. Zna mnie od podszewki. Kto by pomyslal.. Dzis nie bylo szansy z Nia sie skontaktowac, ale Dwoje waznych dla mnie ludzi .. Tak. Bylismy jakos blizej ze soba. Nie jestem jedyna wrazliwa i czula osoba na tym swiecie. Wiem, ze nie jestem, ale jakze milo odczuc to tak bardzo. Bo to nie to samo jest wiedziec, ze za oceanem zyje KTOS, ale co innego spotkac KOGOS innego obok. Ktos, kto rozumie, kto.. Ludzie musza wszystko uproscic. Ale nie jest grzechem uproscic. Dzis ogladalam film przeznaczony chyba dla mlodszych dzieci ode mnie => i w tymze filmie przedstawiona byla dziewczynka, ktora posadzono zaburzenia psychiczne i Bog. Bog byl inny, niz sobie Go czesc ludzi wyobraza, a dziewczynka miala dla Niego stworzyc kampanie reklamowa. I wymyslila "Think God". Napotkalam duzo niescislosci i nielogiki. Ale juz dawno powiedzialam sobie, ze gdyby tego typu filmy mialy sie do konca logika kierowac, to zamiast "strawnego" filmy wyszlaby kilkunastogodzinna opowiesc filozoficzna z uwzglednieniem najdrobiejszych szczegolow. Jakich? A np. pierwszy z brzegu: czemu On sie z nia spotyka w miejscach publicznych, przeciez moze ja ochronic spotykajac sie tam, gdzie ich nie zobacza, by dogadywac sie w sprawach kampanii. Ale to jest wybaczalne i calkowicie zrozumiale. Zreszta np. Koontz kreci mnie bardziej niz Hlasko, wiec jakby samo przez sie.. No ale. Grzechem nie jest upraszczanie. Swoja droga ciekawe co by bylo, gdybysmy uzywali calosci naszego mozgu, a nie tylko czastki. I tak to nawet w 1/1000000 nie bylby "mozg" Boga. Grzechem jest moim zdaniem kpienie sobie z Niego. Ale kazdy bierze odpowiedzialnosc za swoje czyny na siebie. W tym filmiku bylo cos takiego "Ludzie zazwyczaj nie pamietaja o mnie cale zycie, zeby przypomniec sobie na samym koncu". I niech ktos pomysli, ze jestem fanatyczka. A czemu nie? W koncu mysle o tak NIEISTENIEJACYCH rzeczach, jak smierc i dla wielu - Bog. A ja sie nie boje smierci. Hm.
17:28 / 17.07.2000
link
komentarz (1)
Jeszcze troche i sie przekrece i wykrece na druga strone. Piatek - picie ze znajomymi. Wiele tego nie bylo, ale wymiotowalam jak kot. Niedobrze. Potem sobota, swietne spotkanie i w ogole przyjemny wieczor i niedzielny poranek, ale co w midzyczasie? Oczywiscie wymiotowanko. Zeby to raz. Niedziela. Wieczor. Spotkanie z Tomkiem, on pil wino, ja piwo. Sluchalismy plyt z muzyka do textow Osieckiej, byla tam miedzy innymi moja ukochana Blaszczyk, a co w miedzyczasie? Wymiotowanko. Nie jestem zdrowa. Tomek powiedzial, ze schudlam, nie wiem czy to pochlebstwo, czy prawda, ale nie nalezy On do pochlebcow, zreszta nie widzialabym w tym celu. Moze i ma racje. Kiedy w koncu usnelam mialam paskudny sen, jesli ktos je albo cos, to odradzam, albo ewentualnie mozna nie czytac (zeby nie bylo, ze nie uprzdzalam. O ile to w ogole ktos czyta poza mna,0): snilo mi sie mieso psa rozmazane na jakiejs szybie, cos jak akwarium. Wiem, ze to byl niezywy pies, zamordowany, rozmazany, duzo krwi. Okropne. No tak. Do tego wszystkiego jeszcze takie koszmary.
05:29 / 08.07.2000
link
komentarz (1)
Teraz przebiega jedna wazna rozmowa, a za juz bardzo niedlugo, dzisiaj, bede musiala stawic czolo kolejnej, powazniejszej. Twarz w twarz, slowo w slowo... Slowo w slowo. Nie slowo w slowo, watpie, bysmy mowili slowo w slowo to samo. To bedzie zetkniecie slow. Mam nadzieje, ze obudze sie w poniedzialek spokojna.
05:42 / 05.07.2000
link
komentarz (1)
Ha! Nie wbijalam sobie ani nozyka, ani szkla, ani widelca w stope. Ale wyszlo. Mialam na mysli to, ze sie ciachalam. To GLUPOTA. Mam slady =( Nie chce, by ludzie cos takiego robili. To niedocenienie tego, ze dostalo sie cialo, czesto zdrowe cialo. I ze to jest po prostu.. brak slow. Odcinam (sic!,0) sie od tego.
05:33 / 05.07.2000
link
komentarz (0)
Przy takiej zmiennosci tych wszystkich spraw to niebawem naprawde oszaleje. Jeszcze wczoraj chcialam widelec wbic sobie w stope (nie, no bez przesady. Ale kiedys juz motywy byly - proby z nozykiem, ze szklem, z widelcem nawet. I nie tak dawno nawet. Co moge powiedziec? Nie polecam tego. To glupota. Wiec tak, przyznaje sie do glupoty i do bledu,0), a dzis moj nastroj jest calkiem calkiem, udalo mi sie porozmawiac z Osoba, z Ktora dogadac sie nie moglam dzien w dzien. Ale to staranie z obu stron, swiadomosc, co mozna stracic.. Jesli tak bedzie, jak teraz, jesli bede sie uczyc opanowania, spokoju, nie unoszenia sie, jesli nie bede sie czasami zachowywac jak udzielna ksiezna, obrazona na pol swiata, nie bede miala swoich dziwnych zachowan, a Ktos wykaze sie cierpliwoscia - to powinno byc dobrze. Powinno..
Mam nadzieje, bo za bardzo mi zalezy, by to stracic.
Dlaczego mnie denerwuje piosenka H2O? A dokladniej teledysk. Nie wiem. Ale wieje mi od tego komercha i podporzadkowaniem sie zaleceniom itd. na kilometr. Chwytliwa melodia, ale text nic w sumie za soba nie niesie a calosc naprawde nie jest ambitna.
Ale to i tak nic. Ogladajac wczoraj rozdanie nagrod i widzac Mariah Carey o malo nie dostalam apopleksji. Gadali o tym, jak to jej kawalek okupywal pierwsze miejsca list dluzej, niz kawalek Beatlesow.. Nie komentuje, bo tu slow brakuje. Nie trawie tej kobiety.
I z calym szacunkiem dla OSOBY Jacksona - rzeczywiscie Czlowiek-Legenda, ale on sie niebawem rozsypie =/ Nie slucham go, ale mam do niego szacunek, ktorego nie potrafie wyjasnic. A do Carey.. cos ciezko =]
Mam przed soba wazne dni. Potrzebuje wiele spraw przemyslec, a wlasciwie jedna powazna, nie wiem jak to wszystko sie skonczy. Obawiam sie wlasnych reakcji. Mam nadzieje, ze po weekendzie jeszcze bede potrafila sie usmiechac.
05:36 / 01.07.2000
link
komentarz (1)
Test test test i dziala. Ostatnio wcielo mi sporej ilosci tekscior, wkurzona bylam, ale w sumie swa role spelnilo - wywalilam, co mialam wywalic z siebie. No i luz.
Weekend. Dzis nic. Zupelnie nic. Wolny piatek. Leniwy jak pierog. Bylo kilka bardziej ruchliwcyh sytuacji, ale tak to nic, gdyby to bylo w jakis upalny dzien przypuszczam, ze popoludnie przelezalabym z brzuchem do gory gapiac sie tempo w sufit. Projekty jakie mialam zrobic jak na zlosc mi nie wychodza, kiedy nie trzeba to mi cos wychodzi, a kiedy trza sie wziasc w garsc i zrobic - nico. Mama kupila dzis na plycie Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band, kochana kobieta (nie dlatego. W ogole,0). Tak poetycko mija mi kazda mysl i w takie metafory parabole i atmosfere przyoblekam to wszystko, ze gdy zaczynam pisac wychodza mi rzemieslnicze, toporne slowa. Tak Nie Do Widzenia. Umiescili moje ogloszenie na nucie.pl dotyczace zakadania zespolu, nie robie sobie zbyt wielkich nadziei bo zawsze to lepiej byc mile zaskoczona niz sie rozczarowac, ale nie powiem ,zebym nie liczyla na jakis odzew, nawet skromny. Czy koty musza tak wpadac pod nogi? Mam w domu szesc kotow, jest to zabawne do czasu - uwielbiam koty, naprawde - bo kiedy cos sie robi i nie patrzy za siebie a kot podstawia haka to mozna sobie krzywde zrobic, na szczescie jeszcze nigdy nie zlecialam ze schodow (zleciec zlecialam, ale nie z winy jakiegokolwiek kota,0), ale czasami sobie mysle, ze mam szczescie, bo o kota to sie nawet potknac mozna. Odpukac. Bo to boli i kota i czlowieka. Oprocz kotow mam w sobie duza dawke cynizmu i ironii. W momencie jak cos boli to wywalam ja z siebie. Prosta sprawa - laduje sie karabinek i tratatata w rozmowce. To, ze potem zaluje sie slow to juz inna sprawa. W ogole to chyba robie sie jakas chlodna. Nie wiem. Moze to reakcja na to, ze czuje, ze wszystko jest moja wina, a przeciez sytuacja nie jest kolorowa.. Nie moge sie za wszystko obwiniac. Pewne rzeczy faktycznie powinnam sobie darowac, walczyc we mnie samej z zazdroscia i cynizmem, nie jest to latwe, to gdzies gleboko siedzi a wyrwac trudniej jest niz jakiegos zeba mutanta z 90-ma korzeniami bez znieczulenia. Ale sa tez rzeczy, ktore sie po prostu dzieja. I chce mi sie siedziec i plakac. To zamiast tego nakladam zbroje chlodu, a czesto cynizmu, on idzie jakby zaraz za tym pierwszym.. nie wiem jak sobie z tym radzic, przyrzekam, nie wiem. Pewne rzeczy sa moja wina, ale pewne po prostu sie dzieja. Gdyby mi ktos mogl pomoc, obiektywny, ponadludzki, powiedziec co jest nie tak i pokazac mi, co powinnam. Ale mowie tu o czyms, co bym miala na kartce, co bym uslyszala jasno i wyraznie. Nie sadze, zeby moja wina bylo to, ze nie umiem bardzo wyraznie uslyszec glosu Boga. Sadze, ze Go slysze, ale nie jest tak materialny jak czlowiek, a mi chodzi o cos takiego stalego.. niewierna? Musze dlon w rane wlozyc, by uwierzyc? nie. Ja wierze. Ale jestem czlowiekiem i nie jest mi latwo, gubie sie na drogach mojego zycia.
Jutro sobota, chyba pojde do knajpy z kumpela i mala ekipka, zobaczymy. Mialam sie wyspac a tu po trzeciej 38 a ja siedze i mysle nad swoim zyciem.
05:19 / 01.07.2000
link
komentarz (1)
Test test test.
04:14 / 29.06.2000
link
komentarz (1)
I znow mam dola.
Calkiem niedawno spotkalam Magde, nie widzialam jej kupe czasu. Pilam piwo, podeszla, trafila akurat na mojego dola. Mialam powody. Pyta, co u mnie, ja na to, ze mam dola, a ona "a kiedy ty nie masz dola?". Wlasnie. Kiedy ja nie mam dola.
Bo tak mi sie zycie uklada, ze mi daje powody do dolow, no coz, zdarza sie. Aktualnie siedze ze skwaszona mina, gapie sie w przestrzen (internetu,0), rozmyslam nad wlasnym zyciem, smutkiem, bledami, dobrymi rzeczami. Kiedy mam dola wydaje mi sie, ze tych ostatnich w ogole niemal nie ma, tylko, ze robie same zle rzeczy. Ze jestem beznadziejna, nieprzydatna do niczego, brzydka, gruba, gdyby nawet teraz ktos mi powiedzial cos takiego nie obeszloby mnie to, bo nie ma szansy konfrontacji - jestem tylko ja i moje przygnebiajace mysli i czy ktos to potwierdzi czy zaprzeczy... Przed chwila Ktos, jedna z najwazniejszych trzech osob w moim zyciu puscila swiatlo do niego. Otworzyla lufcik i chuchnela cieplym, swietlistym powietrzem. Chwala Bogu, ze mam takiego Przyjaciela.
Ale dola tez mam. I z tym musze sobie sama dac rade.
18:43 / 27.06.2000
link
komentarz (1)
To naprawde nie daje mi spokoju, ze to moze byc prawda. Jesli 70% osob nie rozumie, co sie do nich mowi, to moze rzeczywiscie istnieje szara masa, kaweczka, teczunia do pracy, 8 godzin, teczunia z pracy, piweczko, lozeczko. Zyja w tym swoim nudnym prosty swiecie bez pytan. Jednak z drugiej strony kazdy jest indywidalnoscia, kazdy wart jest zainteresowania, zadne zycie nie powstalo na marne, wiec gdzie tu zloty srodek. To jest ta Szara Masa nie warta zainteresowania (nie,0), czy jej nie ma (nie,0). Ciezka sprawa. Jedne nazwiska beda w podrecznikach, albumach, ksiazkach, obrazy, muzyka sprzedawac sie bedzie, inne jedynie w dowodach osobistych i na nagrobkach. Ale czy to znaczy, ze te drugie sa mniej wartosciowe? A jesli one same pokazuja, ze sa, to czy nalezy bic sie o to, ze nie sa? A moze jednak nalezy, bo kazde stworzone zycie jest WARTOSCIOWE? A moze..
06:37 / 26.06.2000
link
komentarz (1)
To co mi teraz przychodzi to cholerna liczba. 70. Dowiedzialam sie niedawno, ze 70% osob nie rozumie, co sie do nich mowi w wiadomosciach. Bylam przerazona. Jestem. Zginal lider Chlopcow z Placu Broni, a ja go niedawno widzialam w telewizji. Jakiez to wszystko jest ulotne. Ale smierc to tylko brama.
06:32 / 26.06.2000
link
komentarz (1)
Ok, wuerpe dal mi linka i oto jestem. To wszystko nie bedzie latwe, bo ja na ogol duzo pisze, nie potrafie ograniczyc sie do krotkich powsciagliwych zdan. Do slownego haiku. Widzicie? Nawet teraz zamiast zwyklego "witajcie".. Ah dobrze juz dobrze. Umowmy sie, ze nikt nie bedzie mnie czytal i tym samym unikniemy niepotrzebnych komplikacji. Heh.