14:49 / 30.11.2006 link komentarz (5) | Ale się dzieje..
Od poniedziałku zawieszono protest i listonosze wyruszyli w rejony. Samochody dopiero dzień później - mieliśmy furgon załadowany po dach i 12 godzin zasuwania. Wczoraj podobnie. Nawet człowiek nie ma czasu na jakiekolwiek spotkanie z kobietą..
Dzisiaj za to totalna rewolucja - listonosze mają z powrotem dźwigać po kilkadziesiąt kilo nikomu niepotrzebnych reklam. Od rana panuje nerwowa atmosfera; listonosze odmawiają zabrania ze sobą ulotek. Kierownictwo zbiera pracowników ekspedycji i usiłuje im dać te śmieci, bo termin rozniesienia mija dzisiaj. Ja się dowiaduję koło dziewiątej rano, że nie pojadę w swój rejon, tylko mam iść z torbą 20 kilo i wózkiem 50 kilo w rejon listonoszowy, ale tylko z reklamami. Odmawiam. Na sali doręczycieli słyszę inną formę buntu - przejście do InPost i firm kurierskich. Zastanawiam się. Trafiam po raz drugi w tym tygodniu "na dywanik" do naczelnikowej za niesubordynację. Tłumaczę, że mam rejon samochodowy i że nie zostałem zatrudniony jako reklamonosz. Po ostrej wymianie zdań już wiem, co w tym przypadku robić. Wracam na salę doręczycieli i zgaduję się z listonoszami. Ustalamy, że jeszcze dzisiaj idziemy do konkurencji podpisać umowy o pracę listonosza. Ja zresztą opuszczam urząd już o dziesiątej rano i od razu jadę do InPost. Tam miodzio warunki - żadnych reklam, torba waży tylko max. 7 kg, 8 godzin pracy i 1500 złotych na rękę na starcie..
A więc od jutra nie robię u państwowego monopolisty. Dość tego wyzysku! Oprócz mnie jeszcze 10 listonoszy odchodzi. Ja zabieram też z urzędu Warszawa 97 panią Hanię, która pracowała kiedyś jako listonoszka, a teraz ją wykorzystują nawet do sprzątania (sprzątaczki nie ma, bo Poczta Polska biedna jest (śmiech).
Zobaczymy, co powie teraz dyrekcja, jak na 17 rejonów będzie 11 nieobsadzonych. Poczta Polska sama sobie zakłada stryczek na szyję..
|