dodano: 2006.12.06 17:44:46 <<link>>


wychodzę z domu, myślę "jestem spóźniona", śpieszę się, widzę autobus "ok, jest jeszcze za mną, zdążę". wsiadam, jadę "o masz ci los! skręca, miał jechać prosto, to nie ta linia", wysiadam na najbliższym przystanku, zmierzam ku innemu, zostało paręnaście metrów "o, ósemka!", biegnę, kierowca zaczekał. zajmuję miejsce, mam chwilę na zastanowienie "o co chodzi? co mi jest?" serce mi wali, ciekawe jaką mam teraz minę. przysiada się kobieta, zaczyna śpiewać (sorry, mruczeć), że w ostatnie święta oddała komuś serce (bo w radiu u kierowcy leciało), myślę sobie 'nie no, spoko". gwałtowne hamowanie, klakson, jakiś debil zajeżdża kierowcy drogę. ok. jedziemy dalej, zaraz prezentacje na pedagogice...

było zabawnie. ze śmiechu można było nawet leżeć pod ławką.

a momentami czuję, że tracę świadomość. jakby mnie tu nie było. am i gettin' insane? KONIEC.

komentarz (4)