00:25 / 01.10.2000 link komentarz (1) | Chcialabym ujac to, co mam do powiedzenia jak najkrocej, ale jednoczesnie by objac jak najwieksza czesc zagadnienia.
Wiec moze zaczne tradycyjnie od konca.
Ludziom nikt nie obiecal, ze ich droga bedzie uslana rozami, ze inni beda im przychylni i przyjaciolmi ,ze zycie bedzie proste. Powinnam sie z tym liczyc.
I tak, jak czasami ktos do mnie sie usmiechnie, powie komplement, a nawet zdarzylo sie, ze i pokocha za to, kim jestem, tak samo moze splunac, byc osoba uszczypliwa.
Powiedzialam sobie tak: Anka, to lepiej, ze jest uszczypliwy, bo to znaczy, ze nadal cos znaczysz. Ze nie stracilas "swiezosci". Nadal jestem dla niego osoba atrakcyjna, dlatego nie moze sie powstrzymac przed jakimikolwiek bolesnymi z pozoru, ale tak naprawde prostymi i wcale nie klujacymi uwagami, np. co do mojej inteligencji.
Powiedzcie mi, jesli ktos przyczepia sie i trwa to kilka miesiecy, ale wszystko, co plynie z jego ust to wylacznie rzeczy typu "ale i tak jestes za glupia", "jestes prosta", "jestes..." itd., to po 1.: czy nie chodzi mu przypadkiem tylko o zwrocenie na siebie po raz setny uwagi?, po 2.: czy sie nie myli? Czemu traci czas? Czemu nie stac go na cos lepszego, zmyslniejszego, no nie wiem. Czy to jak ciagniecie kolezanki z I kl. szkoly podstawowej za warkoczyk?
Kiedys zamiast pozwalac sie ciagnac ja odbiegalam i bolalo.
Teraz nie zwracam uwagi. Bo nie ma sensu. Przepraszam, nie chcialabym byc az do tego stopnia szczera, ale sadze, ze chce: uwazam, ze jest kims jako czlowiek, ale jest nie wart mojej uwagi. Sa osoby jej warte. Cale mnostwo. On pokazuje sie wciaz od najgorszej, prymitywnej strony. Gdy podchodze do innych chlopcow z klasy I C pachna i maja ciekawe ksiazki w plecaku, a on wciaz sie nie kapie, mysli, ze jest epicentrum (za takiego sie uwaza, Ania z IC dawno to zauwazyla,0) i strzela z procy celujac wprost w moje oko. Czemu? Czemu chce mnie krzywdzic? czy jest za prosty, by wymyslec cos lepszego? A moze chce tak bardzo na siebie zwrocic uwage, ale nie ma jak, wiec robi to w ten sposob? A moze czegos mi zazdrosci?
Mysle nad tym. Juz nie reaguje, jak niegdys, na zaczepki, zastanawiam sie tylko, jak trwaly moze byc czlowiek, mimo, ze kazdy widzi, ze to nie prowadzi absolutnie do niczego (chociaz z raz moglby kupic bilet do ZOO, zakrecic wlosy w dready i pokazac mi antylopy, to mogloby byc ciekawe, chociaz nie mam na to ochoty z nim, odraza mnie wspolne spedzanie czasu...,0), moze jest gluchy i slepy? Moze ma klapki? Moze wszystko odczytuje jedynie z jednego punktu widzenia, swojego, wymyslonego?
Czasami mam wrazenie, ze tacy ludzie sa podobni do tych, ktorzy sa rasistami. Nie sa oczywscie az tak zlymy lidzmi, ale maja podobny tok myslenia, cos w srodku, w mozgu, nie wiem. Jakby przestawione. Cokolwiek nie zrobia - jest w porzadku i w imie czegos.
A w imie czego on tak postepuje?
Nie wiem. I ide sie bawic. Watpie, zeby mnie to interesowalo pozniej czy jutro. Przyszlo mi jednak do glowy pytanie, czemu az tyle czasu swojego mi poswieca. Moze jest po prostu przeznaczony mi jako ta kloda pod nogi i z czasem ucze sie ja omijac lub po niej isc, nie skrecajac sobie kostki.
-------------------------------------------------------------------- |