nasta // odwiedzony 536174 razy // [pi_the_movie szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1810 sztuk)
15:02 / 08.02.2007
link
komentarz (3469)

Mój singielizm zaczyna mnie dobijać. Przelotne związki były fajne jak miałam 16 lat. Wtedy się tym jarałam. Fajnie było poznawać kogoś nowego cały czas. Nie patrzyłam, że kogoś krzywdzę, a mnie samą trudno było skrzywdzić,bo miałam wszystko gdzieś. Teraz? Teraz (może dlatego, że siedzę już 3 dzień w domu) chciałabym, żeby przyszedł jakiś ON i przykrył, przytulił, pooglądał ze mną TV, wyciągnął na spacer. Cokolwiek. A może ja jestem stworzona tylko do przejściowych związków, bo w trwałych się nie sprawdzam? Do tej pory (od września) było parę przejściowych. Bardzo miło, sympatycznie, ale to nie TO. Rozumiesz? Bo jakoś żaden z NICH nie miał jaj (no miał, ale nie metaforycznie). Przesłodzeni, przelansowani, bez pasji i jakiejkolwiek chęci do zrobienia czegoś innego. Nie lubię nudnych facetów (wiem, nikt nie lubi). Ale może za dużo wymagam? A może po prostu jeszcze nie chcę być ponownie w stałym związku? Fajnie jest być samą gdy się gdzieś wychodzi, bo nikt nie robi Ci chorych opcji zazdrości itp, nie wydzwania gdzie jesteś blablabla. Chociaż to też czasami potrzebne. A mi chyba teraz potrzebny jakiś lek, bo 39,5 stopnia gorączki to nie za fajnie.