|
mimo naprawdę okropnej, depresyjnej pogody.. jest wiosna. trawa zioelona, oblepione żywicą pączki na drzewach, mój pies padnięty na moim łóżku (aż dziwne bo wcinam jabłko a ona nawet nie reaguje, musi byc naprawdę padnięta), no ale jak sie wraca o 5 rano do domu:P...
w każdym razie jest wiosna.. i może to dziwne, ale jak jeszcze byłam w krakowie, chodizłam sobie po zieleniących się łąkach.. nasz mnie dziwna myśl.. Chciałabym się zakochać..
ta mysl mnie przeraziła.. no pzrecież niby mam faceta, więc o co mi chodzi.. doszłam do tego dopiero dzisija w nocy.. ja nie cche sie zakochac, gdyz jestem bardzo zakochana, JA CHCE CZUĆ SIE KOCHANA, i wiem, ze brakuje mi tego jak powietrza. Dla mężczyzny, do którego żywię tyle uczuć, jestem pewnie przyzwyczajeniem, czymś mniej waznym niż komputer i jełopy... niż alkohol i impreza.
może to dziwne, ale pragnę jego ramion, pocałunku bez śladu zniecierpliwienia i męczeństwa na twarzy, uśmiechu gdy na mnie patrzy a nie marsa na czole, szeptu do ucha "kocham Cie"... wspólnego lezenia, tak po prostu by mnie posmerał po głowie, a ja żebym mogła jeździś palcami po jego delikatnej skórze...
nie che super randek przy świecach, bo one sa tylko chwilowe, cche codzienniych małych gestów miłości...
kurna, zaczęłam plakac.. ide na pilates |