nasta // odwiedzony 536876 razy // [pi_the_movie szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1810 sztuk)
12:21 / 30.04.2007
link
komentarz (2)

Odcinek z serii 'Aga jęczy/marudzi'. Po przebudzeniu (ach cóż to było za przebudzenie o 7 rano) udałam się jak to zwykle bywa do wanny w celach odświeżenia i orzeźwienia swojego jestestwa. Relaksując się i wiedząc, że znowu nie mam zbyt wiele czasu, żeby sobie chociaż poczytać w wannie czym szybciej z niej wyszłam. Nic by nie było złego w moim wychodzeniu, gdyby nie ten pieprzony kran albo po prostu moje fajtułapstwo (neologizm?). Nie wiedziałam, że plecy na wysokości nerek, a raczej może i sama nerka mogą tak boleć. W przypływie negatywnych emocji, które niestety zgromadziły się po uderzeniu o wcześniej wspomniany pieprzony kran wydarłam się w niebogłosy (tak tak, przeklinałam), czym o mały włos nie obudziłam mojej współlokatorki (która pewnie nie byłaby z tego powodu zadowolona, gdyż wróciła po 1 z pracy). Suma sumarum, nie znoszę poniedziałków, nie znoszę kranów w wannach (powinny być gumowe i wyginające się pod wpływem otarcia lub uderzenia, najlepiej pluszowe co by jeszcze łaskotały no i wibrujące też), nienawidzę mieć krwiaków na plecach, nie cierpię tego bólu, który cały czas przypomina mi o poranku, co więcej szlag mnie trafia jak patrzę za okno (no i byłam przed chwilą na papierosie przed Marriottem- czemu akurat z tej strony co ja pracuję nie ma słońca?!) i widzę i czuję, że pogoda to taka średniomajówkowa jest, a przecież ja wieczorem jadę do domu i chcę się do cholery jasnej opalić (bynajmniej nie fajek) i pójść ze znajomymi na ognisko. Na pocieszenie zatem w ramach diety (bo jakże by inaczej, w końcu idzie lato i każdy się odchudza po zimowych żywnościowych ekscesach) kupiłam sobie Mars Delight, który rozpływa się w ustach i w dłoni. No. I jeszcze 3 godziny w pracy.