13:17 / 23.05.2007 link komentarz (3) | Rano wybiegłam z domu bez śniadania, w urzędzie burczało mi w brzuchu, a że względna cisza, to ludzie przyglądali mi się, jakbym miała na głowie co najmniej liścia. A ja nie zjadłam śniadania i żołądek wołał: "kromeczki...". A ja olałam sprawę, bo po powrocie zamiast kromeczek, wsunęłam kulkę mozzerelli z pomidorem. A co.
Ostatnio, szlajając się po różnych urzędach, zauważyłam wzrost kultury osobistej i cierpliwości naszych kochanych polskich urzędniczek. Kiedyś jak miałam iść do skarbówki albo do przychodni nawet, krew mnie zalewała, bo w okienku zazwyczaj stały nie kobiety, tylko niewychowane, warczące baby. I nieważne czy do starego czy młodego - zamiast mówić, wywracały oczami i puszczały dym z nosa i uszu.
Teraz jakoś miło pójść do Zusu, do Sanepidu, na pocztę ( gdyby nie te kolejki! )czy do lekarza, bo panie w recepcji nie mają już pretensji o to, że chory chce się zarejestrować. Oczywiście, są pewnie wyjątki, ale nie tu w Opolu. Bo w Opolu, wszyscy już są mili i serdeczni. A no bo wszystkie te wredne baby wyjechały do UK. He.
|