21:11 / 29.05.2007 link komentarz (16) | L4 mnie osłabia, czuję się jak wyrzutek społeczeństwa, bez pracy, ambicji, kariery. Uczę się tej ghafiky, ale nie potrafię wysiedzieć długo, bo mnie wszystko boli.
Chaupa odpucowana, z nudów tropię kłaczki na podłodze, za chwilę zmienię się w Perfekcyjną Panią Domu z tefaenustyle [nieistotne kto to, nikt poza mną tego nie ogląda. Wszyscy Pracują]
Co wieczór, jak się ochłodzi, postanawiam wracać do roboty.
Co rano budzę się w piekarniku i stwierdzam "takiego wała".
Kotom też chyba coś nie pasi, gdyż któryś zaczął lać na łóżko. Mam podejrzenia który to, ale dowodów brak. W ciągu ostatnich dwóch tygodni cztery razy.
I co takiemu niby zrobisz?
Porady na miau.pl wymiatają
- mam położyć na łóżku kuwetę [brawo]
- korzystać z takich kołder i poduszek, które można prać w pralce [ależ jakby nie o to mi chodzi]
- obserwować kiedy kicia się załatwia i pędem lecieć zmieniać piaseczek w kuwecie [2 koty x 15 sikań x 31 dni miesiąca to ile to będzie?]
- ale przede wszystkim mam im zbadać mocz.
Ja nie wiem, ale jak się ze zbiorniczkiem przyczaję w kuwecie to kocur będzie taki zdziwiony i zestresowany sytuacją, że się rozmyśli i sobie pójdzie [na łóżko].
Poza tym z ujemnymi wynikami toksoplazmozy, w ciąży, ostatnią rzeczą jaką powinnam robić to babrać się w kocich gie. A mężu pojechał w przysłowiowe pizdu. Byli dziś faceci zakładać kablówkę, trzeba było ich poprosić.
Co mi przypomina, że mogłam też ich nakłonić żeby mi kuchnię odsunęli od kaloryfera, bo mierniki przychodzą spisywać.
A tiwi i sieciunia leci mi teraz przez środek mieszkania grubym wijącym się kablem, ale nie szkodzi bo w razie włamania mam jak znalazł pułapkę na złodzieja, ktory się wyfiknie.
Co tam jeszcze.
Bubuś rośnie, brzuch rośnie, dostaję zadyszki i ledwo się ruszam już w sumie a co to będzie za trzy miesiące.
Mówiłam, że to nie jest najlepszy pomysł chodzić w ciąży w lecie - no ale ukochany nie widział przeciwskazań.
Ale za to za rok będę się mogła rozsiąść na powietrzu i zapijać truskawki winem, gdyż uwinę się przed sezonem z karmieniem. I to jest druga strona medalu. |