22:28 / 08.07.2007 link komentarz (1) | Jeszcze żyję po wczorajszym więc myślę, że jak na obecna sytuacje (która jest niezmiernie chujowa) jest w miare ok...
Od dzisiaj zaczęłam 'nowy rozdział w moim życiu'... Nie chciałam w ogóle zaczynać od nowa, jednak niektóre sytuacje wręcz wymuszają na nas takie, a nie inne postępowanie...
Dzisiejszy dzień zaczęłam niezbyt sympatycznie... Wiesz - płacz, moje łzy - moich łez basen, smutek, rozgoryczenie... Nie spałam całą noc... Ale kiedy nadeszła 5.48 postanowiłam zadzwonić tu i ówdzie, kiedy niepodziewanie zaczął mi dzwonić telefon... No cóż zanim ogarnęłam, co i jak była 6.20... Oczywiście Faszisten i Saddam czekali już pod moją klatką... O co chodzi? O pociąg do stolicy... Który odjeżdżał o 6.30... Zanim się zebrałam z łóżka była już 6.25... Nie ma to jak poranny 1km jogging na pekapca... Dziś również poznałam, co to cholerny ból menstruacyjny... No cóż... W końcu w 'pierwszy dzień nowego życia' trzeba wszystko przeżyć... Tak więc chodziłam w bliżej i dalej nieokreślonych kierunkach po WWA, bez celu... I bolą mnie nogi... Jestem so tired... I jedyne, co mogę jeszcze napisać na temat dziwnych rzeczy to to, co mi zapadło w pamięć z wczorajszego popołudnia... Mianowicie:
F-R-A-M-A-G-E!
yo.
PS: Mam dość słodkich bułek na czas nieokreślony.
PS.2: Nie lubię przeciągów...
PS.3: Lubię pociągi.
PS.4: Jestem dumna z siebie - dziś mój bilans wypitych Leszków wynosi: 0.
PS.5: Wrócił mój stary nałóg - KAWA. |