gotoxy::|[NLOG|main]| |
2001.12.10 00:08:30 |
link | komentarz (1) |
Eddie pojechal, ja odetchnelam z ulga. Mam nadzieje, ze to sie nie powtorzy. Z zycia. Wracam z peronu, tlumy ludzi z dwoch pociagow. Patrze pod nogi, spiesze sie na autobus, 94 w niedziele wieczorm jezdzi co pol godziny. I nagle zarywam nosem w jakas piers meska. Podnosze wzrok i doznaje zawalu serca. Skin, wielki jak stog siana. Lysy, naszpikowany cwiekami, ze swastykami wszedzie. Ja: oczy jak spodki, serce w krtani, blada jak trup. On: < Zycie umie zaskoczyc. Rety... Druga w nocy i ide spac. |