11:48 / 04.01.2008 link komentarz (3) | Ej nie mogę sie skonkretyzować i zebrać żeby coś napisać. A do napisania jest wszystko i nic.
Dzień o świętach włączył sie budzik w wieży mojej kobiety. Z głośników popłynęła muzyka, a ściślej początkowe basy z utworu "Charlie, Charlie" Anie Dąbrowskiej. Moja reakcja, jak dziś oceniam, była piękna, spontaniczna, i natychmiastowa:
- wyłyłącz tą kurwę parszywą!!!
Nie ma to jak przywitać dzień bluzgami.
Sylwester był średnio ciekawy, a mianowicie niby-przeboje z lat 70-tych o których nigdy nie słyszałem. A to wszystko w takim małym klubie Aurora mieszczącym sie w pogarażowym budynku na Powiślu. W sumie byliśmy pierwszymi gośćmi w tym lokalu. Najbardziej zdziwiło mnie jak Ola zaczęła sypać hardkorowymi żartami gdy w lokalu pojawił sie jakiś emo z panienkami z jakiegoś plastyka (za długie swetry, za długie szale). Zaskakuje mnie ta kobieta. Po całej imprezie przez 1,5 godziny tłukliśmy sie po mieście w poszukiwaniu dojazdu na Ursynów.
Ogólnie w nieciekawym nastroju przywitałem nowy rok. Pozostaje mi tylko wierzyć że dalsza jego część będzie o wiele lepsza.
Dziś mam dzień wyrzutów sumienia.
W jednej chwili zreasumowałem całą moją wredność i zło które we mnie tkwi. I przeraziłem się. Bardzo.
Chciałbym być lepszym człowiekiem.
|