22:21 / 13.01.2008 link komentarz (0) |
Caleb. Tak. Uwielbiam go po 6 latach nadal. Wczoraj praca do 17.30. Umierałam. Profity są mimo wszystko. Obiady z SSM. Z Andrzejem wracaliśmy jak catering. Masakra. Spontan trochę. Ustawiona z Calebem na jutrzejsze nocne skype'owanie. Wczoraj dzień starszych panów. Czyli H. zaprasza na wino do siebie, sąsiad z dołu nagabuje mnie na gadu, a właściciel mieszkanie przeprasza, że musiał wcześniej wyjść i nie poczekał aż wróciłam z pracy. Straszne. Czy ja kiedyś znajdę sobie normalnego faceta?
Martwię się nadal. Zero. Nic. Nie odzywa się. Bo chce? Pewnie tak. Nie wiem o co chodzi i się nie dowiem. Ważne? Raczej. Bo dziwnie. Bo nie lubię się martwić i wolę wiedzieć na czym stoję. Jak zawsze. Z dupy.
Soulive- Joyful girl.mp3
|