07:45 / 28.04.2008 link komentarz (0) | Całkiem przyjemnie jest nie zdążyć na poranny autobus. Ogólnie to mam taką wewnętrzną barierę, która nie pozwala na swobodne zachowywanie się i zmusza do publicznej "nieobecności". Powoduje natłok zduszonych, a czasem zupełnie bezsensownych myśli. Przez nią czas ucieka mi między palcami jeszcze szybciej. To się nazywa marnotrawstwo.
Sama, nie-sama. Krzyczę "pomocy", bo czuję że schodzę na dno i niebawem utopię się w tym krajobrazie złośliwości. Chwile przyjemne zostały zsunięte na drugi plan, zasłaniają je paranoje ówczesnego nieszczęśliwego świata.
I lepiej niech dzisiaj, teraz wyjdzie słońce bo inaczej powyrzynam wszystkie wrony na podwórku. Ze złości, ot tak. |