14:55 / 15.06.2008 link komentarz (0) | Tysiące myśli. Nie wiadomo od czego zacząć. Melisa, papierosy, radio, laptop, łóżko. Tak wygląda niedziela.
Konferencja Marketing Muzyczny. Więc. Jedna bardzo ciekawa prezentacja dotycząca wyników badań na temat gatunku muzyki słuchanego przez dane grupy wiekowe, podziału na płeć, wykształcenie, wielkość miast itp. JazzUs wypada tutaj średnio. Połączenie hip hopu (głównie ludzie do 19 roku życia) z jazzem (tutaj już starsi odbiorcy) ma jakąś tam szanse przebicia, ale zawsze jest to ryzyko. Nowości elektroniczne z Wielkiej Brytanii i prelegenci stamtąd również. Zawsze jest różnica. Zawsze. Prelegenci z zagranicy mają nawet lepsze layouty prezentacji niż my (chociaż są wyjątki). Trochę nowych kontaktów, trochę rozmów. Stwierdziliśmy, że to co się teraz dzieje to jakaś paranoja. Kiedyś było tak, że to wytwórnia odzywała się do artystów, robiła im sesję itp. Teraz jest całkowicie na odwrót. Zespół przychodzi do wytwórni już ze zrobioną profesjonalnie sesją, czasami nawet teledyskami, stroną internetową (nie mówimy o myspace), a ta ma tylko wydać płytę, bo kawałki też już zazwyczaj są profesjonalnie zmasterowane. Często jest też tak, że zespół ma managera, więc nie chce nikogo z wytwórni, no i nawet ma załatwionych sponsorów i patronaty w większym lub mniejszym stopniu. Parę osób z wytwórni (różnych) przyznało się, że nawet nie przesłuchują przesyłanych im demo. Rzadko stawia się na debiutantów, a tym bardziej takich, którzy nie wpasowują się w kanon pop, disco polo (tak, disco polo jest 2. co do popularności gatunkiem muzycznym w Polsce wg ostatnich badań, brawo). Więc będzie ciężko. Damy radę, mam parę pomysłów. No i nowe kontakty. Niestety od tego też dużo zależy.
(Nie znoszę piosenki Do you wanna- The Kooks, tak przesłuchuję właśnie KONK)
Wczoraj piknik Co jest grane pod Królikarnią. Byliśmy na Mitch& Mitch, którzy są po prostu mistrzami. Pani z kocyka obok (dla nas już nie wystarczyło, więc zostały gazety), lat 70, śmiała się przez cały występ oraz w sumie przez cały czas trwania Darkroomu. Urocze. Darkroom pierwsza klasa, chociaż mało prorodzinnie (koleżanka przyszła z dzieckiem i ciągłe ‘wypierdalałem w podskokach, kurwa’ itp. nie były najlepszą dobranocką dla Kacpra). Ale za to ciocia Nasta stojąc w kolejce po watę cukrową (przeżywa swój renesans, wata oczywiście), stwierdziła, że wróci do dzieciństwa. Dwie niebieskie waty cukrowe, na wynos oczywiście. Wszystko fajnie, tylko czemu wata cukrowa już się tak nie klei, a dzieci jarają się teraz tym, że mają niebieski język, zęby, usta? Ja dalej chciałabym być cała poklejona po wacie. Nie udało mi się. Następnie ladies night. Najpierw Skład Butelek, Hydrozagadka, Saturator… Koniec w Jadłodajni. Nie wybawiłam się do końca. Jakiś brak znajomych do tańca chyba. No i jak to ostatnio stwierdziłam, że nie chcę mi się rozmawiać z nudnymi facetami. Jakoś zero spontaniczności i elementu zaskoczenia, zero. Słabo się panowie starają, a może się nie starają, bo podobno teraz prawie nie trzeba się starać? Postarzałam się, trzeba się starać i zaskakiwać. Już się wyszalałam. Teraz oczekuję czegoś więcej.
Artykuł w Wysokich Obcasach dotyczący dopuszczalnych ilości alkoholu dla kobiet z rana po wyjściu nie był za dobrym pomysłem. Przeginam trochę. Wiem. Ograniczyłam, bo zaczęłam się źle czuć plus jakieś ogólne przemęczenie towaru. Pseudoparkinson aka trzęsące się ręce w coraz gorszym stanie (co może być spowodowane również nieregularnym zażywaniem proszków na niedoczynność tarczycy, who knows). Nie mogę zwolnić. 1 dzień nibyodpoczynku. Niby, bo w tym czasie praca nad nowymi projektami, pomysły na jeszcze nowsze, lepsze, pisanie, słuchanie, rozmowy, rolki. Nie potrafię się skupić. Książka w rękę, a 10 minut później całkowicie inna czynność. Nie mogę dokończyć tego co zaczynam. Za wielki chaos. Zorganizowanie na jak najwyższym poziomie bez koncentracji.
The Kooks- Don’t go.mp3
|