14:03 / 17.06.2008 link komentarz (1) | 13
Dochodziła czwarta.
Graliśmy w najlepsze i nic nie wskazywało na to, że nie będę miał dzisiaj miłego powrotu do domu. Około szóstej pożegnałem resztę kolegów i wraz z Karoliną pojechałem na osiedle.
- Możesz i dzisiaj u mnie zostać? Pogramy sobie i prześpimy się - zachęcałem swoją dziewczynę.
- Oki, chętnie. Tylko najpierw zadzwonię do mamy i jej powiem.
W tym czasie wszedłem do sklepu koło bloku Tomasa, gdzie kupiłem cztery Strongi i dwie paczki L&M-ów.
- Super! Mogę z tobą zostać aż do poniedziałku . Powiedziałam mamie, że jedziemy razem nad jezioro Sytniewskie i będziemy tam mieszkać w domku. Co ty na to? - Karolina promieniała.
- No... nie wiem co powiedzieć - zawiesił mi się system - Hurra! Marzyłem już o tym od dawna!
Karolina roześmiała się na ten mój wybuch radości i chwyciła mnie pod rękę. Razem spacerkiem poszliśmy do mnie do domu.
Ledwo co przekręciłem klucz w zamku i Karolina poszła do mojego pokoju, jak od razu usłyszałem poddenerwowany głos matki wzywający mnie do pokoju rodziców.
- Krzysztof! Mam z tobą do pomówienia.
- Słucham mamo? - domyślałem się o co chodzi.
- Była tu pani Adamowska i skarżyła się, że za głośno grasz.
- Przepraszam mamo, ale nie wiedziałem...
- Owszem, wiedziałeś - przerwała mi - Robert, chodź no tutaj i powiedz, o co ci chodzi.
- Mamo, on ciągle każe mi wyłączać sprzęt, kiedy tylko przychodzą do niego chłopaki - brat gorączkowo się tłumaczył.
- No i co ty na to? - padło w moją stronę pytanie.
- Dobrze mamo, postaram się być ciszej, ale do Roberta też przychodzą i głośno grają - odciąłem się.
- Jednak Roberta nikt nie słyszy, a ciebie tak - skwitowała mama.
Nie chciałem już nic mówić, tylko przeprosiłem brata za wywalenie jego kumpla z chaty.
- Jak ty wyglądasz? Jesteś pijany - mama tylko z politowaniem pokiwała głową.
Nic nie mówiąc zawinąłem się i zamknąłem w swoim pokoju.
- No cóż kochanie, ale nie będziemy już dzisiaj grać. Słyszałaś to wszystko?
- Tak, słyszałam - nieco smutnym głosem Karolina mi przytaknęła.
c.d.n. |