09:20 / 30.12.2001 link komentarz (1) | ho, ho, ho, bonne anee.
Na intelekt nie trzeba bylo rwac, sami sie przyczepiali. Mile chlopaki ci francuscy kanadyjczycy, ale troche za dlugie lapy. A ja za duzo pije, moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Klekam i posypuje sobie glowe popiolem. God pointed His indignating finger and shot a ray of damnation: mam teraz syfa na ustach. Nalezy mi sie, nie przecze. Jakis bardzo nietrzezwy i niezbyt inteligenty pan zaczepil mnie w Extreme i spytal, czy nie interesowalaby mnie praca. Modelki, dla DKNY. No, no...NIe, nie interesowalaby mnie praca, ale za komplement dziekuje. Juz wiem, czemu sex on the beach nazywa sie wlasnie sex on the beach. Prawda, plazy nie bylo, seksu tez nie, ale gdyby tak podwoic dawke alkoholu w tyh drinkach, to pewnie bylby przynajmniej sex in the snow. Sa jednak i plusy: mialam takiego gigantycznego kaca, ze wzielam 3 tylenole i przespalam cale 9 godzin w autokarze, bez przerwy na siusiu nawet. Wracam do Montrealu w maju, je je je. A teraz ide sie posciskac z moim milym i sympatycznym przyjacielem, Morfeuszem. Dobry koles, nawet nie musi pic, zeby sie do mnie kleic! |