10:35 / 12.02.2009 link | kurcze nie rozumiem czemu kolezanka, ktora zawsze niby taka wyrozumiala i w ogole, ma pretensje do mnie o to, ze na pewne tematy mam zdanie takie jakie mam. oczywiscie mocno rozniace sie od jej zdania. szlag mnie trafia jak ktos sie na mnie denerwuje o takie rzeczy. zna mnie dosc dlugo i powinna nauczyc sie, ze mowie co mysle. nie podoba mi sie zachowanie jej faceta, znajomego (bo juz nie wiem jak go nazywac) wiec jej to mowie. nie twierdze, ze ma mnie posluchac czy cos. ale skoro zaczyna ze mna temat to wydaje mi sie ze chce uslyszec moje zdanie tak? a moze ja jestem jakas glupia i powinnam mowic to co ona chce uslyszec? tyle ze nie umiem tak no. i nie chce sie uczyc takiego zachowania. sama wole jak ktos walnie mi prosto w twarz szczerze co mysli.
facet zachowuje sie jak swinia, traktuje ja bardzo niefajnie a ja mam mowic ze jest swietny i powinna nadal za nim ganiac i udawac ze jest ok? kurde no troche honoru.
:/ |
|