00:11 / 05.01.2002 link komentarz (1) | Poranek był miękki jak poduszeczki kocich łap.
Z trudem podniosłam powieki ciężkie od zebranego na rzęsach kurzu.Korytarz,jak zauważyłam z dnia na dzień robił się coraz dłuższy.
I tego dnia wyjątkowo trudno było wyjść i upewnić się,że gdzieś Tam są ludzie,że słońce i deszcz.
Wróciłam wykończona piętnastominutowym spacerem i ciężko upadłam na łóżko.
W powietrzu unosił się trudny do zniesienia odór zmarłych z niewyczerpania chwil.
Mój Anioł Stróż,wyrażne postarzały ,przechadzał sie tam i z powrotem na patykowatych nogach obgryzając nerwowo paznokcie.
Ale Ja byłam zupełnie spokojna.
Podjęłam juz decyzję co do moich dalszych dni.
Postanowiłam więc zostać.Z dala od Wymagającego świata,od słońca i śniegu,Ludzi i Nieludzi, obowiazków i nieuprzejmych kioskarek.
Zebrałam resztki sił i nakryłam się z glową.
Zatkałam uszy,zamknęłam oczy,wstrzymałam oddech i udawałam przez chwilę,że nie ma nic oprócz mnie samej,moich myśli,zapachu,zawsze ciepłych dłoni,wiecznie zimnych stóp...
I przez chwilę byłam pępkiem Swiata,ktory nagle stał się zupelnie przyjazny.
Tak sobie teraz leżę i dopóki nie zbraknie mi powietrza będę
Zupełnie Szczęśliwa. |