adamo // odwiedzony 30307 razy // [technics1200 szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (74 sztuk)
20:27 / 13.08.2009
link
komentarz (0)
Faktem jest, że szukam w życiu znaków. I wygląda rzeczywiście na to, że mam skłonność do przesadnego doszukiwania się ich.

Nie zawsze tak miałem. Kiedyś żyłem "normalnie", tak jak większość ludzi. Sporo się zmieniło, kiedy głębiej wszedłem w sprawy wiary i wydarzyło się kilka nadzwyczajnych rzeczy (które akurat były faktami).

Nieraz jest tak, że sam się hamuję, bo już ewidentnie czuję, że któraś myśl, interpretacja jest już ewidentnie przekręcona. Czasem sam się boję tych myśli i ucinam je. Ale czasem odważnie zaczynam interpretować i kto wie, może nieraz się w tym zapędzam, ale w tej kwestii trudno być już czegokolwiek pewnym.

Racja - to jest kwestia interpretacji. I racją jest, że już nieraz miałem skłonność do interpretowania rzeczywistości wg tego, co w danym czasie mi się podobało. Ba, miałem wręcz skłonność (i widzę, że cały czas nie jestem od niej całkiem wolny) do imputowania pewnych rzeczy Panu Bogu. Że Pan Bóg chce tego czy tamtego.. Zdarzało mi się legitymizować w ten sposób własne pragnienia. Tłumaczyć sobie, że są dobre. Trzy lata temu bardzo mocno się na czymś takim przejechałem.

Od tamtej pory jestem i tak znacznie ostrożniejszy. W oparciu o przeszłe doświadczenia potrafię już nieraz ściągnąć lejce, choć nieraz pewnie jeszcze za mało.

Dodam jeszcze jedno: dla człowieka mocniej (jak mniemam) wierzącego nie jest niczym nadzwyczajnym stwierdzenie, że Pan Bóg daje w życiu znaki. Miałem w życiu kilka snów, które następnie - nawet po kilku latach - się sprawdziły. Tego rodzaju przeżycia sprawiają, że człowiek zaczyna być bardziej uważny, jest gotów na kolejne sygnały. I myślę, że wiele już takowych w życiu doświadczyłem. Naprawdę wielu. Czasem się zapędzałem, czasem przesadzałem z interpretacją, czasem doszukiwałem się na siłę właśnie wg własnych chęci, ale sporo było też epizodów naprawdę wartościowych, które coś mówiły.

Hmm.. chyba więcej w tej chwili nie mam do powiedzenia. Aczkolwiek dodam coś jeszcze. Jest w Rybnie nieopodal Sochaczewa dość młode zgromadzenie zakonne - Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia. Zgromadzenie to zostało założone na podstawie objawień, jakie miała św. siostra Faustyna Kowalska, a które zostały zapisane w jej "Dzienniczku" - bardzo znanej na całym świecie lekturze duchowej. Jakiś czas temu nawiązałem kontakt z tymi siostrami, będącymi dla mnie sporym autorytetem. W jednym z maili od nich otrzymanych przeczytałem: "Daj się prowadzić Jezusowi". A skoro On chce mnie prowadzić, to ja nie zamierzam z tego rezygnować. Szukam Jego prowadzenia.

PS Z tą klawiaturą może rzeczywiście przesadzam. A może nie. Jakkolwiek, jestem i dalej chcę być otwarty na sygnały z otoczenia. Duch Święty prowadzi człowieka i basta. Nie wiem, czy każdego w równym stopniu, ale wierzącego na pewno. Czasem z kolei Szatan robi siarę i wtedy oby jak najszybciej to rozeznać, ale z tym różnie bywa - czasem rozeznanie przychodzi z opóźnieniem. Wiadomo, trzeba uważać. W Piśmie Świętym, w Ewangelii wg św. Mateusza, jest napisane: "Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!" (Mt 10, 16) Jakkolwiek, nie zamierzam ze strachu przed wpływem Szatana całkowicie rezygnować z szukania znaków.

Natomiast zawsze przyjmę i rozważę wyrażone w dobrej woli uwagi ludzi. Czasem mogą być bardzo cenne. Gdybym trzy lata temu posłuchał ludzi, a nie własnych myśli, nie narobiłbym w swoim życiu wielu szkód. No ale trudno.. W każdym razie, pomny doświadczeń, ostrożniejszy na pewno jestem. Co nie znaczy, że nieomylny. I dlatego tzw. sprzężenie zwrotne od innych osób, choćby od Was, może być mi naprawdę pomocne.

Hmm.. no to chyba już naprawdę tyle. ;]

PS To wygląda wręcz na manifest. ;]