05:17 / 07.01.2002 link komentarz (3) | Przytkalo mnie, doprawdy. Nie mam pojecia, co spowodowalo ta furore na forum. Tej milej osobie, ktora z ogromnym autorytetem nazwala mnie, niech no tylko zerkne jeszcze raz, "pusta" czy tez "egoistka" bardzo bym chciala opowiedziec, z detalami, historie mojego wzbogacajacego wewnetrznie zycia w zoliborskim slumsie (vide: mapa Warszawy,0) jak doszlo do tego, ze jestem "swiatowa", czy jak to tam zgrabnie okreslono. Korci mnie nawet, zeby wywlec na wierzch najbardziej osobiste zwierzenia, to co najbardziej boli, to czego nigdy nikomu sie nie przyznam. Ale nie zrobie niczego z powyzszych rzeczy, poniewaz (kolejnosc scisle przypadkowa,0):
1. Ktos musi sie strasznie nudzic, zeby produkowac na internecie podobne madrosci. Prawdopodobnie jego/jej?zycie jest cosik- jak to bylo? "puste" i jesli moj egoizm, sztuczna swiatowosc, przechwalstwo i co kto sobie zyczy dostarczaja jej/jemu rozrywki, to znaczy, ze udalo mi sie dzisiaj usprawiedliwic moja egzystencje. Odetchnelam z ulga.
2. Co bym nie powiedziala, to pewnie i tak bedzie to odebrane w niewlasciwy sposob. Nie zrobilam nic zlego, nie zamierzam przepraszac za to, jaka jestem i co pisze. Jakkolwiek, jezeli ktokolwiek czuje sie urazony moja znajomoscia hiszpanskiego (zdobyta, nota bene, po wielu latach samodzielnej nauki, pieniazki byly potrzebne na operacje kolana. Jak lezysz na dupie przez pol roku, to rozne smieszne rzeczy przychodza Ci do glowy,0), to niech po prostu mnie zignoruje. Zegnam ozieble z domieszka ironii, pisze nie dla Ciebie, tylko dla siebie. Mam nadzieje, ze to nie jest zaskoczenie, nie chcialabym za nic urazic Twoich delikatnych uczuc. Life's a bitch and then you die. (Chetnie dostarcze tlumaczenie, jezeli powyzsze zdanie nie zostalo zrozumiane,0).
3. Jak juz zaczne, to sie rozdramatyzuje albo nawet cos zmysle, albo niechcacy wyrwie mi sie jakis nieprzyzwoity wyraz. A przeciez i to niektorych razi.
4. Nigdy NIE stwierdzilabym, ze nazwanie mnie egoistka to przeklamanie. Jestem szalenie egoistyczna, ale jeszcze nie wyszlo mi to na wierzch. Ciagle sie staram, dzieki za wsparcie. Jak juz naprawde podloze komus swinie, dam znak wszystkim zainteresowanym. Bo widzisz, w dzisiejszym swiecie (najbardziej autorytatywny zwrot jaki znam, fu,0), liczy sie przebojowosc, asertywnosc i tak dalej. Obawiam sie wiec troche, ze z moimi sklonnosciami do niesmialosci i atakow paniki, mialabym utrudniona droge na szczyt.
5. Mama mowi, ze nie powinnam sie przejmowac, kiedy dzieci w szkole pokazuja na mnie palcami.
Nnnno. Prawie sie wyzylam, ale nie calkiem. Mam teraz ochote pomoralizowac, popierozyc, posmedzic. No wiec tak: troszke (tak tyci-tyci tylko,0) zakuly mnie i zaskoczyly wpisy osob, ktorym jestem zupelnie nieznana i ktore tak nierozwaznie wydaja osady na moj temat. Zakuly mnie nawet nie dlatego, ze dotyczyly mnie samej (chociaz byl to dosc istotny czynnik mojego obecnego roztrzesienia,0), ale przede wszystkim dlatego, ze zobaczylam na wlasne oczy, jak malo ludzie cenia swoje slowa. Chwala Najwyzszemu, osobiscie potrafie przejsc nad tymi zgryzliwosciami do porzadku dziennego i kontynuowac swoje swiatowe zycie bez wiekszych problemow. Ale moglo trafic na kogos, kogo zabolaloby bardziej i klops. Po co to? Po jaka cholere dzielic sie takimi glebokimi pzemysleniami? Rada Mariposy,( szybko, szybko moi mili, lapcie dlugopisy i notujcie, przemowi do Was swiatowa dziewczyna i tym razem jezykiem Mieszka!!!,0): uwazniej wazcie swoje slowa. I o, tyle. teraz ide sie pogapic w lustro i posluchac swoich wlasnych madrosci.
A! Przychylne komentarze zdecydowanie poprawily mi humor. Jak powiedziala Erin w "what women want": there is life on this planet! Jemesis, chetnie pomoge z hiszpanskim, tj. w miare mozliwosci. |