01:02 / 15.11.2009 link komentarz (2) | I wciąż ta gonitwa za szczęściem...
Wciąż mi mówiono, że trzeba dopatrywać się szczęścia w drobnostkach, trzeba mieć ten dar dostrzegania tego, czego nie widzi połowa ludzi...
Cha, ale ja chcę więcej...
Chcę pływać w szczęściu, chcę zanurzyć się w tej oazie spokoju i mentalnego orgazmu do granic możliwości.
Chcę móc powiedzieć, że nic więcej mi nie potrzeba.
Chcę, chcę, chcę tak bardzo, że nie dopuszczam do siebie tego szczęścia.
Jestem na etapie poszukiwań czegokolwiek, co przyniesie mi dogłębną satysfakcję.
Ale chyba nigdy nie znajdę, zawsze będę chcieć więcej.
Zachłanność?
I wciąż ten bałagan w głowie.
Dziś obca osoba powiedziała mi, że tętni ode mnie taka radość, tak niesamowita chęć do życia, że zarażam tym osoby przebywające dookoła mnie, ba w promieniu kilometra ode mnie. Mhhh gdybyś wiedział co tak naprawdę we mnie siedzi, przeraziłbyś się wzywając pana boga na daremno.
Życie się toczy gdzieś obok, niby obecna, ale myślami tak daleko.
Marzycielka?
Być może, ale ta wiara w to, że zasługuję na coś więcej... jest we mnie zakorzeniona i spędza mi sen z powiek, nie pozwala mi stanąć w miejscu. Nakazuję sobie gonić za czymś. Nie wiem jak to wygląda, jak smakuje, jaki ma zapach, nie wiem jak to nazwać, ale muszę to dogonić, złapać, schować do pudełka po zapałkach, wcisnąć do kieszeni i starać się nie zgubić.
Ejj... Daj mi się schować do pudełka po zapałkach. A ja obiecuję, że zadbam o to, żebyś mi się nie zgubił.
No chodź tu...
|