za oknem z widokiem na Tamizę jasny pasek świateł miasta. moja linia horyzontu. odwracam głowę lekko w prawo i widzę fajerwerki. gdzieś nad nie-wiem-gdzie, na pewno gdzieś na północ. wszystkie kolory tęczy wybuchają wielkimi kulami przez 5 minut.
10 minut później: kolejna seria, trochę bardziej na lewo. jasności, jasności...
ech, piątek w Londynie:) |