19:10 / 18.01.2010 link komentarz (8) | Wycieram palce, tłuste od sticksów o stare, poprzedzierane spodnie dresowe, przeznaczone do biegania po mieszkaniu, pisze pare zdań, zaznaczam, wciskam backspace.
Wstaję, zmierzam w stronę kuchni zahaczając o łóżko, na którym leży mój spiący szczeniaczek (którego przygarnęłam niedawno, nie tyle że z bezinteresowności czy tam potrzeby bliskości, raczej bałam się że sama nie zniosę samotnych nocy), a więc całuję go w malutką, mieszczącą się w mojej dłoni mordkę najmilej jak potrafię, chcąc samej sobie udowodnić że jeszcze tkwi we mnie resztka energii i zdolności brania na siebie odpowiedzialności za uczucia innych.. Lakonicznie więc dalej zmierzam do kuchni, przez tych nie więcej niż pięć metrów, przeszywa mnie milion myśli, biadolenia nad sobą i żalu do samej siebie. Piję cole, wracam do pokoju, znów próbuję coś napisać, znów usuwam.
Włączam muzykę, telewizor (oczywiście z opcją mute), kładę się na łóżku obok psa i patrzę odrętwiała w sufit, bez żadnych zbędnych myśli już, rozmyślań, użalań.. Wyciszam wszystko, zamieniam się w mechanicznego robota aż w końcu przypominam sobie, że może jednak zrobiłabym coś bo generalnie przeszkadza mamie mój stan "off-line", biorę do ręki książkę, aczkolwiek jej nie czytam.. Wpatruję się ślepo w stos literek tańczących przed moimi oczami, znów się wyłączam.. Po jakimś czasie zauważam, że pies już dawno wstał a godzina z 16.24 zmieniła się na 18.12. Wychodzę z psem na podwórko, ściągam kaptur, by śnieg ocucił mnie z tego oszołomienia, ale czuję już tylko coraz cięższe włosy od wilgoci, także zakładam kaptur i postanawiam wracać do domu, W drzwiach wita mnie mama, zdenerwowaną miną "Znów nie jadłaś obiadu..", mam wrażenie że częściej ta mina okazuje krzyk rozpaczy i bezsilność niż narastający wkurw.. "Owszem, mamo.. Jadłam. Jestem zmęczona. Dobranoc." Świetnie zdaję sobie z tego sprawę, że to głupia wymówka, ona swoje wie, w końcu to matka aczkolwiek chciałabym trochę odetchnąć od świata, rozmów o niczym, bezczelnych pytaniach, narzucających się telefonach... Mimo wszystko od x czasu włączyłam stare dobre gadu-gadu.
A zresztą, nie mam siły, miałam pisać o tym co czuję, czuję tylko tyle że jestem zasraną egoistką i nie zasługuję na to, by ktoś mi dawał więcej uwagi niż to pierdolone "Cześć Monia, co słychać".
Idę topić się w moim odrętwieniu, głuchocie, ślepocie itd.
Big cmok. |