lirykp // odwiedzony 447085 razy // [nlog/Only oil/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1058 sztuk)
14:48 / 16.06.2010
link
komentarz (0)
Boston zdeklasowany!



Najgorszy mecz Celtów w tej serii w połączeniu z jednym z najlepszych występów Lakers nie mógł oznaczać nic innego jak łatwą wygraną L.A. Gospodarze pokonali gości z Massachusetts aż 89:67. Mistrza NBA poznamy zatem jutrzejszej nocy.
Pierwszy raz od pięciu lat (w 2005 roku Spurs pokonali Pistons 4:3) będziemy świadkami siódmego meczu w Wielkim Finale. Lakers nie dali żadnych szans Celtom, którzy dotrzymywali kroku i prowadzili wyrównaną walkę tylko przez pierwszych 5 minut (12:12) potem do samego końca na parkiecie niepodzielnie panowali Lakers.
Boston nie pokazał w tym meczu absolutnie nic. Na ile był to efekt świetnej, udoskonalonej gry Lakers a na ile wpłynął na to brak Kendrick Perkinsa, który już po 6 minutach gry musiał opuścić parkiet ze skręconym prawym kolanem przekonamy się czwartkowej nocy.
Gołym okiem widać było, że Celtom brakuje go. Perk nie jest znany ładnych statystyk ale wykonuje nieocenioną pracę po obu końcach parkietu. Bez niego a dokładniej mówiąc jego zasłon bez piłki akcje ofensywne gości tak naprawdę nigdy w tym meczu nie zaczęły się zazębiać. Z kolei pod ich broniony kosz częściej i skuteczniej niż w meczach w Bostonie wchodzili gracze Lakers.
Phil Jackson w końcu dał pograć większej grupie swoich zawodników a ci odpłacili mu się dobrą i skuteczną grą i udowodnili, że pogłoski o koszykarskiej śmierci ławki Lakers były mocno przesadzone. Rezerwowi z L.A. zdobyli łącznie aż 25 punktów (Vujacic 9, Odom 8 i 10 zbiórek, oraz Brown i Farmar po 4) Co ciekawe wszystkie cztery akcje punktowe Jordana Farmara i Shannona Browna znalazły się w TOP 5 meczu.
Celtowie prowadzili w tym meczu tylko raz (2:0) potem byli już tylko Lakers i Lakers a ich przewaga momentami sięgała nawet 27 punktów.
Ton grze nadawali Kobe (26 punktów, 11 zbiórek, 3 asysty i 4 przechwyty), Gasol (17 punktów, 13 zbiórek, 9 asyst i 3 bloki) oraz wreszcie odblokowany w ataku Artest (15 punktów w tym 3x3, 6 zbiórek).
Wśród pokonanych, zatrzymanych na 33% skuteczności z gry 19 punktów rzucił Ray Allen, 13 Paul Pierce, 12 K.G. i 10 Rajon Rondo.
Trener Doc Rivers ma o czym myśleć przed ostatnim meczem tego sezonu, być może również jego ostatnim w roli szkoleniowca Celtów. W meczu 6 na gorąco nie udało się zmodyfikować gry tak, by zniwelować dziurę pod koszem po kontuzji Perkinsa. Jego występ stoi pod dużym znakiem zapytania a opcja z Shledenem Williamsem na środku nie brzmi i nie wygląda dobrze.
Jedynym pocieszeniem dla fanów \"Green Teamu\" może być to, że Celtowie jutro mogą zagrać już tylko lepiej. Potrafili się podnosić po demoralizujących, podcinających skrzydła porażkach w seriach z Cavs i Magic być może podniosą się także i po tej.

Garść faktów i ciekawostek przed meczem siódmym:
- 22 punktowa wygrana Lakers była najwyższą od 1978 wygraną w Wielkim Finale gdzie wygrywający doprowadza do meczu ostatniego.

- Lakers i Celtics grali Game Seven już cztery razy, za każdym razem górą byli Celtowie. Ostatni raz miało to miejsce w 1984 roku.

- Po raz 17 w historii Finałów NBA dojdzie do meczu siódmego. Ostatni raz sytuacja taka miała miejsce w 2005 roku a wcześniejsza w 1994 (Rockets pokonali Knicks, w barwach których grał... Doc Rivers).

- 67 punktów Bostonu to druga najniższa zdobycz punktowa w Finałach. Niechlubny rekord należy do Utah Jazz, którzy w Finałach 1998 przeciwko Chicago Bulls zdobyli zaledwie 54 punkty w meczu nr 3 (Bulls wygrali 4:2)


skrót meczu nr 6