02:18 / 18.06.2010 link komentarz (1) | Zły nius jest taki, że Matylda pierze mnie tak, jak prała i żadne tam tłumaczenia,kary i prośby nie pomagają. Zaczęła też lać dzieci na placu zabaw i bardzo czekam, aż jej ktoś lutnie w podzięce. Mi nie wypada, ale może inaczej nie dotrze.
Dobry nius jest taki, że mniej więcej 3/4 razy wali mnie tylko po to, żeby dać buziaka i się przytulić. Tak sobie wykminiła, że to siara całować matkę bez powodu, więc jak ma ochotę się pomiziać, to daje mi w gębę i natychmiast całuje na przeprosiny. Classic love-hate relationship. Mam nadzieję, że nie przeniesie tej toksyny na przyszłe związki, hue hue....
Poza tym, chyba wybiła sobie jedynkę. Zdarzenie miało miejsce ze dwa tygodnie temu i wydawało się, że jest git, ale na moje oko ząb czernieje i chyba tyćkę się rusza. Ciary mnie przechodzą na myśl, co na to dzieci w szkole. Ale nic to, jak widać, w kaszę sobie nie daje dmuchać, a pary trochę ma. Może więc to nie tak znowu najgorzej z tą wrodzoną agresją wyszło....
Szit, źle zaczęłam. Drugie dziecko będzie miało pruski dryl. Miękka dupa przejdzie do historii.
Ktoś mi podpowiedział syrop antyhistaminowy jako środek na pacyfikację podczas lotu.
Rozwarcie
Parcie
Rozdarcie
Czyli parę godzin cię napierdala, ale to nic w porównaniu z wyrzutami sumienia, z jakimi musisz się potem borykać przez całe życie. Teges. Plus jest taki, że martwiąc się bezustannie o dziecko i moje matczyne kompetencje, nie mam czasu martwić się niczym innym, a kiedyś znana byłam z umartwienia na tematy wszelkie. Wyciek ropy? fuck it, wyciek z pieluchy to jest dopiero apokalipsa. Coś w ten deseń. |