od siebie chciałam dodać,że słowa to takie małe kotki,z którymi trzeba się bawić,żeby mruczały i żeby zostały kiedyś szczęśliwymi kotami. inaczej zdziczeją i będą miały pomierzwione futerko,heh. albo jak małe króliczki w sklepie zoologicznym. siedzą tak jedno na drugim i czekają,żeby ktoś je pokochał. bo inaczej co się z nimi stanie? może to,co z tym,którego spotkałam w tesco. od mojego kudłatego diabła spod stołu różnił się jedynie tym,że był łysy i od wczoraj leżał w lodówce,a jutro będzie opalony leżał na stole.
doszłam do wniosku,że wolę jednak,kiedy facet ma charakter i czasem warknie niż kiedy rozpływa się w ustach.