sinuhe // odwiedzony 121528 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (175 sztuk)
13:49 / 29.08.2011
link
komentarz (0)
*****


Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatny. IX. O pieśni kwietniowej na wysokich fiordach




w dalekich stoczniach odkłada dłuto cieśla
zawsze pokornie zwiera palce na brzegach kołyski
i usta dalekie ma od zbyt pospiesznych słów



nikt nie zna brzegu gdzie zmierzać będzie łódź
nie znają mgieł krawcy choć pierwsi są w domu wesela
nie zna kronikarz zatrzymujący nas na komunijnych zdjęciach



kimże będziesz beztroski młodzieńcze
O maryjne białe kokardy do piersi przypięte
ile współczucia dla ciebie znajdą inni wędrowcy
jak dalece od krzywdy znajdzie się twoja dłoń



kto z tobą zatańczy dziewczynko w śnieżnych rękawiczkach
co tak ukradkiem koronki pierwszej sukni przygładzasz
a ten wianek, czy to jedynie dorastanie, do tej weselnej
nigdy nie dośnionej do końca



niecierpliwicie się
kiedy to dzwonami obwieszczą rejs kapitanowie w portach
i jak zawsze nieświadomi odrzucą cumy rodzice
wołają z nabrzeży jak nie słuchać syren morskich



ciągłe tam stoją coraz mniejsi spleceni za ręce
tacy słabi w zapewnieniu nam szlaków pomyślnych



nic nie jest wybrane dla nas na początku
tym większy jest strach przed żeglugą pośród przyjaciół naszych
jednemu żagiel napina trzepot mewy, aby o poranku
zawsze być dla innych niedosięgłym kształtem na niebie



skrzydłami białymi w tej jedynej księdze
gdzie oni pisać będą



po które przypływem sięgnie ocean litościwie
Jak on nas dobrze zna



a my cisi, a my obaw pełni
czy wieść o imionach naszych rozpisanych na burtach
życzliwie wróci do rodzimych portów



a jeśli na omen zmieniać będą kurs strudzeni rybacy
widząc nas na horyzoncie



jedynie wieczorem niesie się po ocenach pieśń
o spokojnych brzegach



o powrotach
kiedy zgodnie dźwięczą czysto nasze obrączki wrzucane w kryształ
przed snem



o dłoniach
które cie wiernie przygarną szorstką marynarską kurtką



bo z takiej tkaniny skrojone są dni
i tego pośród wiatrów szuka jedynie żagiel samotny



temu na głodne fale rzucają wieńce wdowy wystrzępione
wysoko w niebo na wysokich fiordach



o to jedynie się lękaj mój uśmiechający się niepewnie chłopcze
o to dbaj strapiona dziś stratą oczka w odpustowym pierścionku
moja jasna, zawsze koronkowa dziewczynko



nim na nieznanych brzegach zatrzyma się twoja pusta łódź




... miałem odwagę wybrać własną drogę. Sprawdzić czy potrafię coś więcej
niż magia ładnie składanych słów

nigdy nie myślałem o tym aby zawrócić choć z dnia na dzień poznawałem
ile wyrzeczeń to kosztuje, również dziś


nie żałowałem siebie. I nie obwiniałem nikogo wybrałem



po cichu pragnąłem pojawiać się w pełni ukształtowany. Dojrzały.
Od zawsze powinniśmy poznawać tylko utwory w pełni skończone.
Dziwne to uczucie zbliżać się do swojego marzenia,
widzieć się,
niejako z zewnątrz i wiedzieć,że ten czas nadszedł.
że wypełniła się
forma. Misa. Odlew



dotarłem w to miejsce radosny. Tyle, że późno, ale taka była miara
na wypełnienie odlewu. Być może nigdy nie spotkam tych którym
te wiersze przypadną do serca, nie spojrzymy sobie w oczy i nie powiem,
że największym sekretem tej poezji jest zachowanie nadziei. Nieco smutnawego
uśmiechu. Z każdym słowem więcej we mnie ładu i zrozumienia dla innych


jestem minstrelem ze starej szkoły poetyckiej i mam nadzieje, że nie ostatnim.
Opowiadam ładnie skrojone historie, łącze w nich rzeczywistość w jedno,
i nie czynie rabatek na lirykę i pieśń zaangażowana.
Nie dzielę swojej pieśni
na cicho skrywane ambicje. Śpiewam o miłości, bo to jedyne o czym poecie
warto śpiewać ....


dziś jest to pieśń morska, rzadko spotykana w naszej poezji tematyka, i nie ważne
doprawdy, kto to napisał, tylko tej wiatr najważniejszy ..