22:49 / 11.12.2011 link komentarz (0) | Zastanawiałem się dziś przez chwilę, co by było gdyby:
Wyobraźmy sobie sytuację: nagle przez całe niebo, po całej planecie, rozlega się głos trąb. Po chwili z nieba padają słowa: \"Koniec świata za pół godziny...\" I za te pół godziny ma nastąpić unicestwienie całego życia na ziemi, tego w doczesnej formie.
Wiecie, co by było? Myślę, że w takim momencie mnóstwo ludzi hurmem, w panice, ruszyłoby do kościołów. A jeśli nie do kościołów, to po prostu w poszukiwaniu najbliższego księdza. Ale chyba zdajecie sobie sprawę, że relatywnie wąska grupa księży nie dałaby rady w pół godziny (a jeszcze czas na dotarcie!) wyspowiadać tysięcy - ba, milionów - ludzi (w samej Polsce!).
No i co by było?
I właśnie dlatego od tysięcy lat są formułowane wezwania, Jezus sformułował takie 2000 lat temu, żeby ciągle czuwać. Znaczy to, że mamy być zawsze gotowi, w pogotowiu. Wiadomo - nie chodzi o to, że mamy nie spać czy coś. Natomiast chodzi o to, by mieć zawsze sprawy z Panem Bogiem załatwione, jak należy - że się tak kolokwialnie wyrażę. Bo kiedy ta chwila nastąpi - a nikt nie wie, kiedy ona będzie, poza samym Bogiem - to już może być za późno na porządkowanie spraw.
To nie są żarty. Tu chodzi o całą wieczność. A jeśli ktoś cały czas (tak, jak powinien) dba o to, by być w przyjaźni z Panem Bogiem, to owa chwila może go zastać choćby we śnie - nie zaszkodzi mu to.
Także wiecie, Kochani.. Nie znamy dnia ani godziny. Przemawia do Was ten obraz końca świata? Myśleliście kiedyś, co by było, gdyby ta chwila nastąpiła tak po prostu w którymś momencie Waszego życia? Co by wtedy było?
PS Oczywiście motyw z pół godziny to taka swobodna inwencja - nigdzie nie jest napisane, że będzie ostrzeżenie pół godziny przed całkowitym końcem. ;)
|