coz to dzieje sie z tym swiatem, panie dziejku. snia mi sie dawne nlogowe kolezanki, wpatrujace sie we mnie na koncertach, pozniej naogladany filmow snie o byciu gainsbourgiem, a na jawie dla odmiany ziscila sie na moich oczach kolejna absurdalna historia z piosenki lony (pare lat temu na tymze logu opisywalem jak to odbyla sie na moich oczach piosenka pt ballada o szlachetnym czorcie, tym razem slowo w slowo odegrala sie scenka STAD).
poza tym wracam sobie niczego nieswiadomy wlasnie z koncertu voo voo, ktory spedzilem gaworzac sobie wesolo na rozne przedziwne tematy w znakomitym towarzystwie swojej mamusi, a tu na fejsbuczku oczekuje juz wiadomosc od nieznajomej, z ktora jak mi fejsbuczek uprzejmie doniosl nie mam ZADNYCH wspolnych znajomych, a ktora siedziala sobie pare krzeselek obok i wpatrywala sie we mnie jak sie okazuje nie bez powodu.
paparazzi chasin me, najwyrazniej jestem celebryta dalej bo SKAD WIEDZIALA ZE JA TO JA I JAK SIE NAZYWAM, what tha fuck?!
my to mamy klawe zycie.
poprosze kawe, a nie ma kawy, mowi kelner. w kawiarni na wroclawskim rynku :D
really though?