|
![]() |
mumik // n-log home |
![]() |
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca | wszystkie |
Wczoraj stoczyłem rozmowę. Stoczyłem, bo było to starcie poglądów a może nawet ideologii. Nie pierwsze - po wielu dyskusjach o tym samym z bardzo wieloma różnymi osobami.
No więc powinno się skończyć tak jak za każdym razem. No i niby tak było. Ale nie. Został po tej rozmowie jakiś drażniący okruch. Grrr... No i teraz, zamiast przejść do porządku dziennego nad tym gadaniem i nie tyle zapomnieć (bo nie zapominam żadnych tego typu wydarzeń,0), co nie przypominać sobie o tym, to nadal coś mi się pod czaszką tli i denerwuje. Zastanawiam się jak silny jest mój upór. Bo co prawda jest proporcjonalny, albo nawet ponadproporcjonalny do siły prób przekonania mnie o czymś, ale może też ma jakieś granice? Może moja straż dogmatyczna, uzbrojona w ten upór i w argumenty typu "ja po prostu tak mam", w końcu się pokruszy od czegoś i dogmaty zostaną podmienione na takie, według których należy się cieszyć drobiazgami, a o złe strony wspomnień pomijać. Być może straże można pokonać tylko tylnymi drzwiami, np. farmakologicznie (choć osobiście w żadną chemię nie wierzę,0). Nie wiem. Nie lubię myśleć. *** |