mariposa // odwiedzony 217084 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (611 sztuk)
16:58 / 23.01.2002
link
komentarz (3)
FAAAAAAK. Nienawidze administracji, imigracji, uniwersytetow, biur, paszportow, pozwolen na prace, indeksow, terminow, papierow, certyfikatow, CV i wszystkiego, co wymagaloby miliarda lat swietlnych szeroko pojetego "zalatwiania". Zeby dostac pozwolneie na prace w Hiszpanii, konieczny jest kontrakt. Zeby dostac kontrakt, zycza sobie paszportu z UE albo kanadyjskiego. ZEby dostac kanadyjski paszport, trzeba tu spedzic 3 lata min., a potem zlozyc aplikacje i czekac. Jak nie dostane SZYBKO w try miga, to nie zarobie w wakacje ani grosza, nie mowiac juz o tym, ze studenci bez obywatelstwa placa wieksze czesne. Poza tym rozmawialam przez telefon z jakas pania w WLU i zawiadomila mnie, ze jak pojade na rok do Madrytu, to prawdopodobnie dostane kredyty wylacznie z hiszpanskiego. Owszem, owszem, mozna dorobic kredyty do drugiego major korespondencyjnie, ale International Development aktualnie takiego nie posiada. Moze zdecyduje sie na Ekonomie? Nie, kurwajebanamac, nie zdecyduje sie. A na jutro musze wyslac 2-stronicowe CV do tesol centre, ktore i tak chuj jest warte, bo nie mam adekwatnego paszportu. AAAAAAAAAAAAAAA. W pizdu z taka zabawa, pojade do Andaluzji i bede doic krowy. Pocalujta wojta, tam gdzie lubi najbardziej. Ja sie nie nadaje do tego swiata, jak Boga kocham, to wszystko leci za szybko, za duzo, nie mam do tego glowy ani nerwow. Grrrrrrr