07:27 / 25.01.2002 link komentarz (3) | Ejjjjjj....melou. Wyluzowalam. Spoko, trzy glebokie oddechy, gram watpliwej jakosci haszu i jestem mniamusku. SNilo mi sie, ze jestem w jakiejs wsi (jednej z tych oslawionych pueblos blancos,0) w Nikaragui, z Segundo. Skads lecialo Underwater Love, pogoda bylo wyjebana w kosmos. Niebo idealnie granatowe, domy nieskazitelnie biale. Szlismy sobie powolutku, Segundo powstrzymal zgryzliwosci, choc nie wygladal na chorego, i nagle wdprapalismy sie na szczyt jakiejs gory. Stal tam sobie malenki bialy kosciol czy kaplica, kontrastowala niesamowicie z granatem nieba. Przy tym tak dawalo slonce, ze sciany kaplicy prawie nas oslepialy. Stalismy w milczeniu przez kilka minut, patrzac na ta kaplice i nagle ze wszystkich stron zaczely rosnac fioletowe kwiaty. Wygladaly jak wrzosy, ale mialy o wiele bardziej intensywny kolor. Byl najwyrazniej srodek lata, ale wcale nie bylo nam goraco. Stalismy sobie sluchajac Underwater Love i nagle uswiadomilam sobie, ze wlasnie przezywam najpiekniejszy moment w moim zyciu. Niczego nie potrzebowalam, wydawalo mi sie, ze jestem na szczycie swiata, wszystko wkolo zylo i bylam z kims, komu naprawde na mnie zalezy (przynajmniej w tym snie,0). Stalismy tam az do konca snu, prawie nieruchomi.
Obudzilam sie z uczuciem idealnego spokoju. Nagle splynelo na mnie, ze wlasciwie to ja nic nikomu nie musze udowadniac, nie musze robic nic, czego sie ode mnie oczekuje, bo tak "trzeba". Cudowne uczucie, to wlasnie wytracalo mnie do tej pory z rownowagi: oczekiwania starych, rodziny, znajomych, nauczycieli. A ja, mili panstwo, zrobie tak jak mi sie podoba. Hmmm...a teraz ide sie pouczyc, bo mam nagle OCHOTE zdac egzaminy, dla siebie. |