12:14 / 17.07.2013 link komentarz (0) | Śmiem twierdzić, że nastawienie na sukces jest szkodliwe. Mowa tu oczywiście o sukcesie w wymiarze ludzkim, ziemskim; o sukcesie w kategoriach tego świata.
Nastawienie na sukces rodzi napięcie. Sprawia, że w centrum życia danego człowieka jest jego cel, czyli właśnie ziemski sukces. A wtedy człowiek staje się jakimś niewolnikiem, przestaje być człowiekiem. Śmiem twierdzić, że staje się wtedy jak zwierzę, o zawężonym horyzoncie. Traci się z oczu bliźnich i ich dobro. Z dążeniem do sukcesu związany jest egoizm - "liczę się ja i mój cel, wypełnienie tego celu".
Krok w tył. Słuchać Pana Boga, a nie świata. Nie dawać się ogłupić światu i ludziom. Iść swoją drogą. Oczywiście - zmagać się. Ale nie o ludzki sukces, tylko o spełnienie woli Bożej. O to warto się zmagać. Śmiem twierdzić, że to nie rodzi takiego napięcia, bo Bóg nie wymaga od człowieka więcej, niż ten może - nawet, jeśli kroczenie ścieżką Bożą z jakichś powodów dużo kosztuje.
U Boga jest pokój. Pogoń za ziemskim sukcesem rodzi niepokój.
Krok w tył, jeśli chodzi o ambicje. Robić swoje. Po prostu robić swoje. I starać się robić to dobrze. Starać się. To jest to. Starać się, angażować. I nie stawiać sobie wydumanych celów. Wiem, co mam robić. I tyle. |