07:18 / 30.01.2002 link komentarz (1) | Meeeeeeh. Przegrzala mi sie myslalka od tych egzaminow. Ogarnal mnie totalny marazm, mam nadzieje, ze to chwilowe, bo za 6 godzin historia sztuki i geografia. Dzisiaj byl angielski, bredzilam drobnym maczkiem o halucynacjach Willego ze Sprzedawcy, bredzilam tak przez 8 stron, az wreszcie mnie olsnilo. Rozejrzalam sie pogodnie po przestronnej sali gimnastycznej udekorowanej cudnymi sztandarami w kolorach szkoly (zolto-czarne, fuj,0) i postanowilam przerwac ta torture. Dobic konia jak zlamie noge. Wstalam sobie, dygnelam do pani profesor (sama sie tak tytuuje, ale wiem skadinad, ze nie posiada Master's,0), zakrecilam wdzecznego pirueta i wyszlam z godnoscia. Ciekawe, jakie bede konsekwencje tegoz wyczynu. W kazdym badz razie Wielki Blekit postanowil podjac w tej sprawie natychmiastowe postepowanie karne. Jak tylko wychynelam z sali, wpadl na mnie czerwony dzikus jakis z obledem w oczach. Josh, kochany becwal, czy ja go moge podwiezc do Matt'a. No to wioze. W pewnym momencie naszla mnie nieodparta chec posluchania muzyki, puscilam wiec na ulamek sekundy kierownice i majstruje przy radiu. Czerwony Josh spanikowal, nie wiedzial przeciez, ze takie manewry to ja mam w malym palcu u lewej stopy i pakuje sie na mnie, zeby zlapac za kierownice. Pech chial, ze akurat palilam, nadzial mi sie czerwonym polikiem na zar, stracil go pomiedzy moje nogi i wrzeszczac wnieboglosy, pakuje mi lapsko, zeby podniesc zar. Z papierosem wypalajacym mi dziure w ... spodniach i z lapa Josha miedzy nogami to ja jeszcze nie prowadzilam. Coz, mysle ja sobie ze stoickim spokojem, kazdy dzien przynosi nowe, wzbogacajace doswiadczenia. Cudem jakims zachowalam trzezwosc mysli, Josh darl sie jak zarzynane prosie, ja zygzakuje po ulicy, radio na full...Heh, jeden mniej amator na bulke z pradem. Powinni mi zabrac prawko, mowie jak na spowiedzi. |