06:17 / 13.02.2002 link komentarz (0) | iiiiiooooooiiiiiiiiooooooiiiiiioooooo....Houston, mamy problem! (czego baza jest w Houston...niech no sobie przypomne...siakies rakiety, nie?,0)
Dzien spedzilam na beztroskim opierdalaniu sie. Gryzie mnie sumienie: nie zrobilam lekcji. Jutro tez nie zrobie, bo po pierwsze to nie bedzie mnie w domu, a po drugie w czwartek i piatek sa skrocone lekcje, wiec nikt nawet nie sprawdzi listy. Po drugie: opierdalanie sie nie wymaga zbyt wiele koncentracji, takze mialam duzo - zdecydowanie za duzo - czasu na rozmyslania na tematy wielce niepokojace: dlaczego nie zadzwonil (Gupia lafirynda jestes, M....Zal dupe sciska. Nie zadzwonil, bo pewnie robi to, do czego i ty powinnas ruszyc pupsko: PRACUJE, sieroto...ughhhh,0). Poza tym mialam czas martwic sie o przyszlosc, pieniadze - scislej ujmujac ich alarmujacy brak-, oceny (bez powodu, tak jak lubie najbardziej..,0), moj totalny marazm intelektualny (nawet nie sprawdze, jak tam moja ortografia,0), o moje pogardy godne lenistwo....o cala mase rzeczy. Ah, potem martwilam sie o to, ze wnetrze Ziemi jest rozgrzane do niemozliwosci i pewnie wszystko pieprznie za plus minus 5 lat i to mnie troche podnioslo na duchu: jedno duze zmartwienie calkowicie wyeliminowalo wszystkie tamte male. |