Jose Rodriguez Montoya wstał lekko niedospany. Nie miał pomysłu na ten dzień. Żadnego pomysłu. Nie miał. Tedy stanął na nogi. Chwiejnie stanął, ale stał. I powiedział. Właściwie powiedział to do siebie, by usprawiedliwić swoją nieobecność: - Nic się nie stanie, gdy dziś nic się nie stanie.