04:34 / 24.02.2002 link komentarz (0) | Rodzice zaprosili znajomych ... nudnosci mnie nachodza, kiedy probuja mnie wciagnac w swoje skanadyjszczone konwersacje. Jak to sie dzieje, ze starzy ludzie, ktorzy wlasciwie nie znaja dobrze angielskiego, wtykaja wiecej obcych wyrazow, niz ja? Chyba robia to z premedytacja, ale wole myslec, ze nie.
Bylam wczoraj u Jestera, cala paczka siedziala w salonie i bylo bardzo przyjemnie. Jester byl chyba niekochanym dzieckiem, powyzszy wnosek wyciagniety z moich obserwacji tego jak obchodzi sie z kotami. Zlapal to nieszczesne zwierze za ogon, przeciagnal po pokoju, podniosl, upuscil ... A potem, nie z gruszki ni z pietruszki spytal sie J.P. (ktory zajety byl akurat pozowaniem na mrocznego sataniste,0): a co ty bys chcial na gwiazdke? I tak dalej.
Zauwazylam, ze J.P. wyglada jak meska wersja mnie. Oboje mamy kruczoczarne wlosy i intensywnie niebieskie oczy, jestesmy tego samego wzrostu, bardzo drobni i bladzi. Zaczelismy nawet rysowac nasze drzewa genealogiczne (hle hle,0), ale J.P. nawet nie pamietal, jak jego mama miala na nazwisko panienskie...
Odzywam przy nich. Po drodze do domu tak sie smialam, ze przejechalam na czerwonym i przyszorowalam o gore sniegu. Ojejku. Zatrzymalam sie na stacji i zadzwonilam do mamy, uprzedzajac ja lzawym glosem, ze jakis skurwysyn musial mnie obtluc na parkingu :D
R. wiednie. Mam niesamowity mechanizm obronny, ktory pozwala mi otrzasac sie z wszelakich porazek w rekordowym tempie. Zeby tylko nie zadzwonil, ze znow zacznie sie pandemonium... |