22:56 / 27.02.2002 link komentarz (0) | Frustracja mnie ogarnela i gniew. Dzien jak co dzien, w szkole jezdzili mi po glowie za jakies nieobecnosci, w domu za przepelnione popielniczki. telefon do szklarni i panika: kurwakurwakurwa, nie potrzebuja mnie przed kwietniem a ja pracy potrzebuje NATYCHMIAST. Wsiadlam w samochod, na granicy zalamania nerwowego. Slisko, acha, ale dowiedzialam sie juz po fakcie, jak samochod zakrecil trzy wdzieczne koleczka na srodku drogi. Zatrzymalam sie na poboczu, rozkrecilam radio i zaczelam sie drzec, drzec na caly glos. Krzyk pomaga. Terapia krzykowa. Tak, ludzie nie potrafia juz krzyczec, krzyczec z glebi siebie. Krzycza na innych. Opieprzaja. Ale krzyczec w przestrzen nie potrafia. Zreszta nie ma gdzie: w domu? Sasiedzi zleca sie na glowe, u mnie to juz w ogole bagno, bo obok mieszka ta grecka jedza. W szkole: ha. Na ulicy: juz raz zatrzymali mnie za zaklocanie porzadku, dziekuje. A w samochodzie jestem u siebie i mozecie mnie cmoknac w trabke, o. Wywrzeszczalam sie za wszystkie czasy i zaczelam zawracac. Co widze: help wanted w oknie. Nie wygladalam zbyt prezentacyjnie, z gustowna szopa na glowie i z rozmazanym makijazem. Nic to, mysle sobie, sprobujemy. Za godzine mam byc na rozmowe. Ufffff |