07:11 / 04.03.2002 link komentarz (0) | bleeeh...koniec tego dobrego, jutro wykonam telefon do Z. nie wiem, pod jaki numer, ale to juz blisko miesiac bez slowa, troche nieladnie, moj drogi. Bawie sie czasem slowem "Tata", wyobrazam sobie, jak byloby go tak nazywac. Jakie to by bylo uczucie? Szkoda, ze nigdy nie pozwolil mi sprobowac, teraz juz za pozno, teraz kto inny mowi do niego Tato, a i ja mam innego ojca. Odnalezienie go bylo chyba najwiekszym moim wyczynem w zyciu, mialam glupie 14 lat, ale sie zaparlam, znalazlam, po kryjomu, cichcem, moja tajemnica. Wszystko wywrocil mi do gory nogami i od tamtego dnia (byla to mokra niedziela w poczatkach wrzesnia, ciagle pamietam, co na sobie mial i czym pachnial,0) czuje niezaspokojony glod adrenaliny. Wiecej, szybciej, raz, dwa, przeprowadzka, zmiana kierunku. Juz nie jest dla mnie ani zagadka, ani autorytetem. Zbyt wiele razy stracil twarz, ale bardzo go kocham. Ogromnie. Z twarza czy bez. Jutro dzwonie. |