09:10 / 18.03.2002 link komentarz (3) | Ehhhh....mialam sie juz nie produkowac na forum...teh.
Kult smierci, jak juz zaczelam po pijaku, a skoczylam na kacu. Oprocz tego, wielka pieprzona czaaaaaaarna dziura, kompletna pustka, ktora probujemy codziennie zapelnic rzeczami. Potrzebuje czegos innego niz rzeczy, jedzenie, seks, rozrywka, nalogi, co zapelniloby ta dziure. Nie bedzie to Bog, nie wierze. Moze wystarczylby zwyczajny szacunek do Zycia, pracuje juz nad tym w pocie czola. Akceptacja braku sily wyzszej, akceptacja siebie samej jako czesci Wszechswiata, jakkolwiek glupi by nie byl i dokadkolwiek by nie szedl. Radosc z uczuc, malych, niewaznych byc moze, pasji. Moze ta przerazajaca fascynacja smiercia to nieudolne poszukiwania czegos, co zapelniloby pustke? Skoro nie moge nic do niej napchac, wskocze w nia i nie bede miec problemu. Skoro nie moge zwalczyc pustki, to ja pokocham, w bezsensowny, perwersyjny sposob. To jak calowanie dupy znienawidzonego szefa. Odmawiam; ostatniej szefowej powiedzialam, ze moze sobie wsadzic w p***e swoje wrzaski. Smierci mam do powiedzenia mniej wiecej tyle samo, a odpierdol sie, cholero.
Moze szacunek do czlowieka jaki jest i odrobina pokory, celebracja wielkiego znaku zapytania, niewytlumaczalnego przypadku. Nie jest mi zle z tym, ze jestem przypadkiem, daje mi to tylko wieksza motywacje do cieszenia sie tym zbiegiem okolicznosci.
Jezus, ide spac, jutro pierwszy dzien szkoly po 10 dniach slodkiego nicnierobstwa. A moze na odwrot, pierwszy dzien szkoly po 10 dniach cudownego bycia dla siebie, bez potrzeby zajmowania sie czyms, zeby nakarmic pustke, zeby stworzyc pozory uzytecznosci i sensu. Jakby nie bylo, jutro zaczynam ja pasc na nowo. |