20:13 / 01.04.2002 link komentarz (0) | No.. nieźle było :,0)
więc około ósmej obudził mnie witek polewajac mnie lekko woda. ale lekko.
stwierdziłam ze jeszcze nie wstaje i obrocilam sie na drugi bok.
pozniej bylo spokojnie. do czasu, kiedy sie nie ubrałam i nie zakradłam sie do witka z burtelka wody. później uciekłam na balkon, tam dorwał mnie moj ojciec i witek. darłam sie w nieboglosy, ale niepomoglo.
wyszłam na dwor, powoli, bardzo powoli rozgladajac sie. nikogo nie zauwazylam. do czasu. gonil mnie grzesiek. no cóz.. niepomogly nawet moje umiesnoione nogi ;,0)
potem nastapil rozej i wszsycy siedzieli na lawce czekajac na koze i reszte, jednak oni nie przyszli. to hcyba nawe dobrze.
siedzimy, juz robi sie nudno. a to idzie witek ze smieciami, sam jeden. lapie butelke i lece, oblewam go, ale chwile pozniej on mnie trzyma jedna reka,a druga polewa z tej butelki.ehh.. juz ide w kierunku domu, by sie przebrac. wszsyscy sciagaja do domu, bo sa glodni. a tu z klatki wylatuje moj wspanialomyslny brat z 10 l wiadrem wody...
wszyscy w nogi, ale slysze chlust i wszyscy sie smieja :,0)
naszczescie szlam ostatnia.
wszyscy suszymy sie na sloncu, a tu znowu witek z wiadrem... ehh tym razem stałam na pierwszym planie.
ogolnie nie mam zadnej suchej bluzy, zadnych suchych spodni ani nic innego. przeebierałam sie 4 razy, ale przebierałam wszystko =,0) |