09:50 / 27.04.2002 link komentarz (0) | Wieczor u Josh'a. Uwielbiam tego gnojka. Przez wieksza czesc naszej znajomosci, a pozniej przyjazni, lamalam sobie glowe nad tym, jak on to robi, ze ludzie po prostu do niego lgna. Ludzie bardzo rozniacy sie od siebie. Dopiero kilka miesiecy temu uswiadomilam sobie, skad u Josh'a, chlopaka-powiedzmy sobie szczerze, brzydkiego jak noc listopadowa i do tego o rok mlodszego ode mnie-tyle tego magnetyzmu. On po prostu lubi siebie i, co za tym idzie, innych. Nigdy nie widzialam, zeby staral sie zdobyc czyjas sympatie ani komus zaimponowac, jest jak skala. O to wlasnie chodzi, nigdy nie traci glowy, moze sie palic i walic, a on stanie sobie z boku i bedzie zartowal. Troche udalo mi sie wyrwac od niego tej madrosci zyciowej, prawdziwego, glebokiego optymizmu. Nie spotkalam chyba jeszcze osoby, ktora tak bardzo kochalaby zycie, jak on. I to po takich przejsciach. W przeciagu dwoch lat, od kiedy sie poznalismy, byl z cala masa naprawde inteligentych, pieknych dziewczyn i widac bylo, ze naprawde dobrze im z nim bylo, chociaz zadna nie utrzymala sie na pozycji dluzej niz kilka miesiecy. Ale on potrafi cos bardzo rzadko spotykanego, potrafi byc z kims, dac jej cos autentycznego, wziac tyle samo i odejsc z klasa. Powiedzialabym, meska dziwka, gdybym go nie znala. Ale to sie bardzo mija z prawda, Josh umie kochac o wiele lepiej i prawdziwiej niz wiekszosc ludzi, potrafi cieszyc sie szczesciem kazdej ze swoich bylych. Bierze z zycia co najlepsze, z kazdego swojego "zwiazku" wychodzi zwyciesko, oboje wychodza na swoje, chociaz troche lepsi. Szuka, ale w procesie nikogo nie krzywdzi. Chcialabym tak. Nie moge sie nadziwic. |