19:14 / 26.05.2002 link komentarz (1) | Dobra, znow dziala.
Dlaczego tylko nikt nie napisal, ze do "nlogowania"
potrzebna jest recent wersja pewnego znanego produktu
firmy softwareowej na M ?
Firmy na M. I znow sie przypomina. Czy przez ten jeden
drobiazg do konca bedzie mi stawac przed oczami,
jak tylko spojrze na Windows?
Dzis troche lepiej. Ale moze najpierw napisze, jak
bylo wczoraj - bo wczoraj dla odmiany, bylo gorzej
(jakby ktos mial trudnosci z domysleniem sie,0).
Wczoraj, spalem do 11. Ale w lozku lezalem do 14 -
dziwne. Gdyby nie L. nie wywlokl bym sie do wanny,
gdzie po kapieli - czy tez raczej "odmoczeniu" bo
nie bylo mowy o wykonywaniu jakichkolwiek czynnosci
poza siedzeniem w wodzie zmieszanej z detergentem -
znow dopadla mnie nostalgia.
Wypuszczam wode z wanny i po prostu leze schnac.
Dziwne. Koszmarnie niewygodne i przede wszystkim zimno.
Ale wciaz to robie. A gdy tak leze, i czuje jak
woda odparowuje z powierzchni mojej skory, cos dziwnego
dzieje sie tez w glowie. Jakby odparowywalo cos jeszcze?
W kazdym razie, w podobnej sytuacji jestem w stanie osiagnac niezwykla dosc precyzje i ostrosc mysli.
Szkoda tylko, ze wczoraj koncentrowaly sie one uparcie
wokol niezmiennie jednego tematu - czy tez raczej osoby. Jak juz tak nie moglem zniesc tego myslenia,
to w koncu sie poryczalem i zrobilo mi sie troche
lepiej (rano sie tez poryczalem, tylko ze w odroznieniu
od rana teraz nie musialem suszyc poduszki,0).
Jak sprawdzilem pozniej na zegarku, lazienkowe odretwienie trwalo okolo...2 godzin. Sporo, co ?
Aha. Zapomnialem napisac, ze jak sie obudzilem to
zaraz wciagnalem na wyrko notebooka i sprawdzilem
sobie poczte. BOOOM. WIELKIE-KURWA-BOOM. Nie
zachowalem chronologii, ale to byla na pewno jedna
z przyczyn dalszych zdarzen z wanna, etc.
WIELKIE-KURWA-BOOM mialo postac od niej maila, ktorego
napisala o osmej rano (w sobote!,0) opisujac jak
to sie obudzila z niepokojem, poszla do kuchni a tam
zostawiony przeze mnie niedopity kubek, za oknem
trawa ktora zasialem, a w sypialni na parapecie
ode mnie kamien i muszelka. I ze sie rozplakala.
jezu, myslalem ze ona nie umie sie rozplakac.
Omal nie zwalilem laptopa na glebe.
Anyway. Po porannych przezyciach, kapieli i wmuszeniu
w siebie cos na ksztalt sniadania (ladne rzeczy;
posilek o 15 czy 16 nazwac sniadaniem to musi byc
niezle bluznierstwo,0) postanowilem gdzies pojechac,
tak ot zeby mi sie zrobilo lepiej.
Problem polegal na tym, ze moje zasoby finansowe
zmuszaja mnie do stosowania reglamentacji na
zaopatrzenie w benzyne mojego paliwozernego pojazdu
(niech go szlag; kocham go,0).
No ale za 50PLN mozna chociaz sie godzine pokrecic
po miescie, sluchajac w kolko tych samych plyt i
gapiac sie bez sensu w ludzi na przystankach.
W miedzyczasie dostalem SMSa od niej ze mozemy sie
wieczorem zobaczyc i jeszcze pogadac. Ogarnela mnie
trwoga, bo wiedzialem, ze to moze skonczyc sie
jeszcze glebsza depresja, ale oczywiscie sie kurwa
zgodzilem z wielka pasja. No debil, powiecie.
Po tych SMSach znow nie wiedzialem co ze soba zrobic
wiec zjechalem na baze (err, do domu,0) gdzie
zabralem sie za czytanie. Na pierwszy ogien poszla
prasa codzienna, pozniej prasa motoryzacyjna, a na
koniec ksiazka Kinga ktora kupilismy razem na spacerze,
gdy przechodzilismy kolo ksiegarni.
Mala dygresja: czy znalezliscie juz sposob na unikanie
przywolywania obrazu osob, z ktorymi:
- chodziliscie razem ta sama droga do pracy
- uzywaliscie tych samych przedmiotow codziennego uzytku
- wykonywaliscie wspolnie codzienne czynnosci
- sluchaliscie razem jednego wykonawcy
- lezeliscie razem w lozku
- robiliscie wspolne zakupy razem
- jezdziliscie jednym samochodem
- ... ?
Jest na to jakas metoda? Moze przeciecie czesci
polaczen nerwowych w mozgu by pomoglo (samemu nie
dam rady, cale szczescie,0).
W kazdym razie po skonczeniu prasy przeczytalem
jeszcze prawie 300 stron tej ksiazki. Okazala sie
bardzo dobra, wiec natenczas troche zapomnialem
o trablach i bylo mi lepiej.
Jak juz skonczylem, to byla prawie osma i pojechalem
do B.
Paradoksalnie, nie moge wiele napisac o tej wizycie.
Byla tak diametralnie rozna od weekendow, ktore byly
wczesniej, ze prawie nie warto wspominac.
Herbata, kanapa, przerzucanie kanalow w telewizorze,
zastanawianie sie, czy jak jej dotykam lokciem to
juz naduzycie czy jeszcze nie. Goddammit.
Wyszedlem kolo 22 i myslalem ze jeszcze sie wkrece
na jakas impreze i przynajmniej bede sie mogl upic,
ale niestety bylo za pozno - wszyscy siedzieli albo
w kinie, albo na imprezie z kolei z A. gdzie rzecz
jasna nie za bardzo chcialem sie pojawiac. Dlaczego
ona sciagnela mi wiekszosc MOICH znajomych???
Coz, widocznie ja sie slabo nadaje. Ale spoko, takie
mysli niespecjalnie robia mi krzywde.
No wiec spotkalem sie tylko z k na cargo, poogladalismy
chwile samoloty (malo, bo na nie troche za pozno,0)
troche mu posmucilem, ten cos zaczal znow o zeglarstwie
no i po paru minutach pojechalem juz do domu. Aha
naprawilem mu jescze kierunkowskaz, bo jego nie bylo
stac na nic ponad periodyczne uderzanie wen piescia,
co skutkowalo jego "usprawnieniem" na najblizsze 5 minut.
Cala noc z soboty na niedziele spalem jak dziecko.
Nawet nie snily mi sie zwykle glupoty ani nie
zdretwiala mi w nocy ani razu reka. Sukces.
Coz. "dzisiaj" trafi do nastepnego update ;,0)
|