21:31 / 01.06.2002 link komentarz (2) | Dark side of the moon:
No taa. Reasumujac: bede musiala zostawic dume za drzwiami i prosic sie bezczelnie do srodka. Nie lubie, nie potrafie, ale w tym szczegolnym wypadku zmusze sie. Bede musiala spowiadac sie ze wszystkich grzechow, co gorsza nie swoich. Z ta duma to troche ciezko, latwiej byloby dupe zostawic. Bedzie Mari vs. Wkurwienie. Mari vs. Zazdrosc. Mari vs. Uparta Cisza Przy Stole i Grzebanie Widelcem w Talerzu.
Jol. Poradze sobie. Cztery lapy mam, to na nie spadne.
Bright Side of the Moon:
Nic nie poradze na to, ze mnie zyczliwi z gracja i wdziekiem wyciagneli z Czarniejszego Odcienia Najczarniejszej Rozpaczy. Zadzwonil bladym switem Jester, zeby spytac, czy przyjade go poklepac po plecach, bo krztusi sie z zalu, ze sobie jade. Prosz, prosz. Pieprzyl bzdury przez kilkanascie minut, a ja tarzalam sie ze smiechu w wymemlanej poscieli.
A poza tym, Mama spalila mi sweter. Jechala do sklepu, a na tylnym siedzeniu lezal moj sweter. Wyrzucila fajke, ktora niefortunnym zrzadzeniem losu wpadla z powrotem przez tylne okno i uplasowala sie wygodnie na srodku mego fajniastego swetra. Mowi Mutra, ze jechala sobie jak gdyby nigdy nic, robiac chorki Rickiemu z radia, a tu nagle dym unosi sie zza jej nic nieprzewidujacej osoby. Sweter. Tapicerka. Szkoda, ze nie bylo kielbasek. Moznaby pospiewac stare piesni biesiadne i spedzic przyjemny wieczor przy ognisku.
I jak tu nie zaczac dnia w dobrym humorze? |