22:13 / 01.06.2002 link komentarz (4) | Pierwszy dzien zawodow za nami. W piatek totalny spontan z kolezanka z 'irca'. Akcja aka 'ej to moze przyjedziesz jutro zamiast w sobote?', 'a odbierzesz mnie?', 'no!'. W piatek wyjscie po Anie i dlugie konwersacje. Anuli sie buzia nie zamykala, szybko do skateparku zobaczyc czy chlopaki jeszcze jezdza. Nie? Dobra, hotel. 70 zl- jednoosobowy? OK, idziemy. Drugie pietro, pokoik taki maly, ze szok i zrobiony w stylu komunistycznym, ale ok. Szybkie zorientowanie sie w zaistnialej sytuacji i pytania 'gdzie sa wszyscy?'. Chlopcy oczywiscie poszli sobie pojezdzic na streecie. Zaraz przyjechali. Ktos skrecona kostka (norma?,0), pare powybijanych palcow itp. Soyal jedzie, 'piona' i pytanie czy moze przyjsc sie do mnie wykapac. Eee? No nie ma sprawy. Poszlismy do mnie, troche zaopatrzenia dla 'zawodnikow' typu plastikowe widelce, lyzeczki, noze, talerzyki i kubeczki.
Sobota rano? No wiec szybkim krokiem do hotelu, pare kanapek dla Ani i jak sie okazalo nie tylko dla niej. Spoko, niektorym smakowaly, wiec jutro 'powtorka z rozrywki'. Rano wszyscy ledwo zywi. Calonocny melanz moze wykonczyc. Widac od razu gdzie nocowali. Bedac w windzie, 'przejezdzajac' obok pieter widac czyste stoliki itp. Wjezdzajac na ich pietro no jest czysty stolik, tylko ze urozmaicony butelkami... Godzina 10:30 idziemy do skateparku, bo ludzie z Warszawy nie wiedza gdzie i do jakiego hotelu jechac. Z Horacym nie szlo sie dogadac. Na miejscu pare nowych osob, szybkie 'czesc, nasta' powrot do hotelu i pozniej znowu skatepark. Pojawil sie RWF. Buzi. Mistrzowskie bity. Najpierw amatorzy. Slodko, male dzieciaczki na rolkach wymiataly tak, ze brak slow. Pozniej 'seniorzy' no i niektore przejazdy godne podziwu: Maly, Chester, Horacy, Yoghurt, Basza, Olej, Kowal. Nie pamietam innych, wiekszosc zostala nagrana. Wbilysmy sie z Anula na miejsce 'VIPowskie' i bylo najlepiej. O 14 koniec, szybki obiad pozniej ustawka ze znajomymi. Pizzeria? OK, ide. Opowiesci Ani i wszyscy zaczeli sie usmiechac. Pozniej hotel, chlopcy troche zaliczyli zgon, ale bywa.. Jasiu bedzie mial fajne zdjecie... Anula podjarala sie tym, ze w hotelu mozna dzwonic z pokoju do pokoju i tak troche czasu uplynelo. Pozniej na chwilke do innych pokoi i zjazd do domu. Slub? Tak, szybko szybko, okazalo sie, ze tylko kosciol, imprezy nie ma. Szybki powrot i niby nauka. Jutro na 9 do hotelu ze sniadankiem i finaly. Jakos tylko nie bedzie mi sie chcialo zegnac z niektorymi.. |